wtorek, 27 września 2011

Normalny, katolicki kalendarz na AD 2012

Z redakcyjnej poczty:

Czcigodni Księża,
Szanowni Państwo,

Niniejszym chcę za zaprezentować wstępny projekt kalendarza książkowego z tradycyjnym układem świąt na 2012 rok. To, czy zostanie on wydrukowany zależy od Was. Ponieważ nie udało się pozyskać inwestora, zbieramy chętnych. Maksymalna cena to 36 zł przy nakładzie 1000 egzemplarzy. Przy mniejszym nakładzie, cena jest o wiele wyższa.

Chcemy, by nasz kalendarz nie był tylko zwykłym planerem, ale też oferował strawę duchową. Stąd na karcie każdego dnia będzie można przeczytać fragment Katechizmu kard. Gasparriego lub “Dziejów duszy” św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Każdy dzień świąteczny opatrzony będzie rozważaniem. Kalendarz będzie miał format A5 w układzie dziennym, oprawę skóropodobną oraz estetyczny i funkcjonalny układ graficzny.

Proszę więc o zgłoszenia (proszę podać ilość sztuk) na adres mejlowy:
tradycyjnekalendarze@gmail.com
Mam nadzieję, że uda nam się

Serdecznie pozdrawiam,
z Panem Bogiem,

Marzena Anna Wójtowicz
koordynator projektu
Jak widać, kalendarz będzie oparty na normalnym, katolickim kalendarzu liturgicznym - wersja 1962, w którym każdy rok jest AD zamiast ABC. Nasza redakcja zamawia niniejszym 10 sztuk i liczy, że PT Czytelnicy KNO dołożą swoje cegiełki do tego zbożnego dzieła. AMDG!


środa, 14 września 2011

FSSPX otrzymało "preambułę doktrynalną"

Informacja po spotkaniu KNW - Bractwo św. Piusa X

14 września 2011, w siedzibie Kongregacji Nauki Wiary, odbyło się spotkanie J.Em. Wilhelma kard. Levady, prefekt Kongregacji i przewodniczącego Papieskiej Komisji Ecclesia Dei, J.E. bp Ludwika Ladaria SJ, sekretarza Kongregacji, i ks prał. Guido Pozzo, sekretarza Papieskiej Komisji Ecclesia Dei z J.E. bp Bernardem Fellay, przełożonym generalnym Bractwa Kapłańskiego Świętego Piusa X oraz ks. ks. Mikołajem Pfluger i Alanem-Markiem Nely, jego asystentami.

W odpowiedzi na prośbę z dn. 15 grudnia 2008 r. skierowaną przez przełożonego generalnego Bractwa Kapłańskiego Świętego Piusa X Jego Świątobliwość Papież Benedykt XVI, Ojciec Święty zdecydował się uchylić ekskomuniki zaciągnięte przez czterech biskupów wyświęconych przez arcybiskupa Marcel Lefebvre oraz rozpocząć w tym samym czasie dyskusję doktrynalną z Bractwem, aby przezwyciężyć trudności i problemy doktrynalne aby zlikwidować istniejące podziały.

W posłuszeństwie woli Ojca Świętego utworzono wspólną komisję, w której skład weszli zarówno eksperci Bractwa Kapłańskiego Świętego Piusa X jak i Kongregacji Nauki Wiary. Komisja odbyła w okresie od października 2009 do kwietnia 2011 osiem spotkań Te konferencje, których tematem było zaprezentowanie i zbadanie głównych problemów doktrynalnych osiągnęły swój cel, którym było wyjaśnienie stanowisk i motywacji obydwu stron.

Mając na uwadze obawy i żądania zaprezentowane przez Bractwo Kapłańskie Świętego Piusa dotyczące ochrony integralności Wiary katolickiej przed "hermeneutyką zerwania z Tradycją" (nawiązując do przemówienia papieża Benedykta XVI do Kurii Rzymskiej z 22 grudnia 2005 roku), Kongregacja Nauki Wiary jako fundament pełnego pojednania ze Stolicą Apostolską uznaje zaakceptowanie Preambuły Doktrynalnej wręczonej podczas spotkania 14 września 2011 r. Ta preambuła określa niektóre z elementów doktrynalnych oraz kryteria interpretacji doktryny katolickiej niezbędne do zapewnienia wierności Magisterium Kościoła i sentire cum Ecclesia, pozostawiając jednakowoż otwartą i uprawnioną możliwość dyskusji i studiów teologicznych nad wyjaśnieniem poszczególnych wyrażeń i sformułowań obecnych w tekstach Soboru Watykańskiego II i nauczaniu Magisterium powstałym w późniejszym okresie.

Podczas tego samego spotkania skierowano kilka propozycji dotyczących uregulowania sytuacji kanonicznej Bractwa Św. Piusa X, które - mamy nadzieję - w końcu doprowadzi do pojednania.

"Jeśli Rzym ma zamiar przyznać nam prawdziwą autonomię, w obecnym kształcie, ale z poddaniem się [Rzymowi], my jej chcemy! Zawsze jej chcieliśmy; chcieliśmy być pod władzą Ojca świętego, nie ma mowy o gardzeniu autorytetem Ojca świętego!" (abp Marcel Lefebvre)


Redakcja Kroniki niniejszym zwraca się do Ojca świętego z gorącym apelem, aby przesłał tę "preambułę doktrynalną" do podpisania wszystkim biskupom na świecie. Jesteśmy się w stanie założyć o dobre wino, że znajdzie się wielu (polskich biskupów nie wyłączając), którzy jej nie zaakceptują, a nadal będą się uważać za będących w tak zwanej "pełnej łączności".

piątek, 9 września 2011

nowa Dziedzina teologii

14 września zbliża się, na stronach Bractwa św. Piusa X znaleźć można wezwania do modlitwy za wstawiennictwem św. Piusa X w intencji przyszłotygodniowego spotkania bpa Fellaya z Wilhelmem kard. Levadą, które ma podsumować kilkuletnie dyskusje zespołu złożonego z teologów Bractwa i KNW i - chyba coś jeszcze ważnego ma się na nim wydarzyć, a tu nad Stalinogrodem musi być ostatnio jakieś ciężkie powietrze, gdyż redakcja naszej ulubionej Trybuny Ludu Bożego opublikowała coś, co ciężko czytać, a co dopiero komentować. W każdym razie Życiu Warszawy z jego "lasandrystami" rośnie na Śląsku młoda, prężna konkurencja w Dziedzinie teologii posoborowej. No dobra, siadamy, odstawiamy płyny, zapinamy pasy i jazda! Ku pamięci zachowam sobie na blogu całość, gdyby oryginał z niewyjaśnionych przyczyn został tajemniczo "zniknięty".


Jacek Dziedzina

Czas skończyć z kokietowaniem lefebrystów. Nie ma odwrotu od Soboru Watykańskiego II, który był zbawiennym dla Kościoła powrotem do źródeł chrześcijaństwa.

Przełożony Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X, bp Bernard Fellay, wykluczył uznanie przez jego wspólnotę nauczania Soboru Watykańskiego II. To tylko potwierdza wcześniejsze deklaracje lefebrystów, że jeśli zgadzają się na rozmowy z Watykanem, to tylko w jednym celu: nawrócić Rzym na prawdziwą wiarę katolicką. Czyli na taką, w której łacina jest świętsza niż aramejski, którym posługiwał się Jezus. Na taką, w której stojący tyłem do ludu kapłan jest „zawsze wierny” w przeciwieństwie do stojącego przodem do pierwszych chrześcijan św. Piotra. Na taką, w której słowo Boże czytane było w zrozumiałym tylko dla czytającego języku, w przeciwieństwie do zasłuchanych w Apostołach, bo przemawiających w ich językach, tłumach z Antiochii, Jerozolimy i Cypru. Ci nie mogli przez to skupić się na klepaniu Różańca (spokojnie, wiem, że pojawił się później), bo przecież wszystko rozumieli. Do prawdziwej wiary, czyli takiej, w której zachowanie postu eucharystycznego było ważniejsze niż przystąpienie do Komunii św. w Wielki Czwartek przez kleryków z seminarium…

Oczywiście, można poprzestać na wyśmianiu, ale nie to jest moim celem. Bo i łacina, i liturgia trydencka jest częścią historii Kościoła. Ale częścią jednak! Nie znaczy to, oczywiście, że „nowe czasy” wymagają zerwania z tą tradycją. Choć, zgoda, tak niektórzy w Kościele zrozumieli Sobór Watykański II, w swojej nadgorliwości niszcząc stare ołtarze i całkowicie wyrzucając łacinę z liturgii. Ale nie o to chodziło Ojcom soborowym. Powrót do Biblii, Ojców Kościoła, języków narodowych, ekumenizmu był przecież powrotem do źródeł chrześcijaństwa, a nie „modernistyczną rewolucją”.

Zadziwiające jest to, jak wielu młodych świeckich i duchownych, ulega „czarowi” lefebrystów, nie pamiętając w zasadzie tych „lepszych” czasów Kościoła. Powtarzają jak mantrę słowa o kryzysie na Zachodzie, jaki spowodował Sobór. Ale nie pamiętają (bo za młodzi, a nie doczytali w książkach i starszych nie słuchali), że kryzys wybuchnął na długo przed Soborem. Że problem księży-robotników pojawił się na długo przed Vaticanum II, że odejścia z kapłaństwa nie zaczęły się w drugiej połowie lat 60., że wreszcie cała rzesza prawdziwych modernistów odeszła z kapłaństwa i Kościoła po Soborze, niezadowolona z jego „konserwatywnych reform”, rozczarowana brakiem wprowadzenia święcenia kobiet i zniesienia celibatu.

Ale zostawmy krytykę. Ona jest niepełna, tutaj jest słowo przeciwko słowu. (Tylko proszę nie „argumentować Benedyktem” – Papież „uwalniając” liturgię trydencką, wyszedł naprzeciw tym wszystkim, których wrażliwość duchowa i estetyczna sprawia, że lepiej przeżywają Eucharystię w starym rycie. Nie odrzucił jednak nauczania Soboru!) Wolę przywołać słowa księdza Henryka Bolczyka, który dorastał w „tamtym” Kościele, wchodził w kapłaństwo w duchu trydenckim, a potem obserwował na bieżąco zmiany soborowe. Wspominał mi kiedyś w wywiadzie: „Pamiętam dokładnie moment, kiedy po raz pierwszy w „Znaku” przeczytałem konstytucję o Kościele „Lumen Gentium”. Siedziałem w konfesjonale, otwarłem pierwszą stronę i nie umiałem tej strony połknąć z wrażenia, wracałem do tekstu od nowa, wzruszałem się do łez pod wpływem nowych ujęć tajemnicy Kościoła: żywa owczarnia, winnica, budowla Boża, lud Boży, Ciało Chrystusa… Pojęcia nowe, a przecież stare, bo używane przez Ojców Kościoła, zaczerpnięte z Biblii, nacechowane życiem”.

Znamienne były też słowa kard. Danielou, który w jednym z wywiadów trafnie, choć nieco ironicznie, skomentował istotę Soboru. Powiedział, że „Jan XXIII otworzył drzwi szeroko, Paweł VI zostawił je lekko uchylone, żeby jednym przeciąg zaszkodził, a innych wywiał”. Ks. Henryk Bolczyk, komentując to zdanie, powiedział: „Nie tyle przeciąg, który miałby jednych wywiać, a innych zaziębić, ile poddanie się „wiatrowi” Ducha Świętego jest odpowiednim obrazem ilustrującym czas Soboru. Najistotniejszy kierunek działania Ducha Świętego poprzez Sobór to ten, który jaśniej i jednoznaczniej ukazuje Chrystusa, jedynego Pana i Zbawiciela człowieka. Pośrednio więc oczyszczał te pole działania czy nauczania Kościoła, które ten obraz Jezusa przesłaniały (…). Dziwactw, które ciążyły wielowiekową tradycją, było sporo. Ta tradycja i pewniki, które w istocie nie były pewnikami wiary, domagały się oczyszczenia (…). Nie ma „starego” Kościoła. Można tylko myśleć „niekościelnie”. Ale myśleć „kościelnie” to zawsze znaczy: myśleć ku odnowie. I na tym polegają sobory, że jakieś zastygłe nawyki trzeba czym prędzej skontrolować, czy one niosą Dobrą Nowinę. Kościół nie ma starej nowiny. Mogą być tylko ludzie, którzy się zachowują jak starzy”. W podobnym duchu mówił w wywiadzie dla GN Zbigniew Nosowski : „Ciągłość to jest również zmiana, mamy to przecież w Ewangelii: Jezus mówi, że trzeba nowe wino wlewać do nowych bukłaków. Sprzeciw abp. Lefebvre’a opierał się na statycznym rozumieniu Tradycji jako niezmienności. Pewien etnograf powiedział mi kiedyś, opisując ludowy konserwatyzm, że to jest postawa: ma być tak, jak jest, bo jest tak, jak ma być. Czyli zadowolenie, że rzeczy mają się dobrze i dalej powinny tak wyglądać. W Kościele też jest trochę takiej postawy, a w sposób skrajny wyrażali ją lefebryści”.

Można tylko dodać starą maksymę Henri de Lubaca, że tylko wrogowie Kościoła chcą, żeby on się nie zmieniał. A co do wierności tradycji Kościoła – Sobór Watykański II nie odciął się od tradycji „potrydenckiej”. Lefebryści natomiast twierdzą, że Vaticanum II jest pomyłką, że to nie jest część depozytu wiary. „Oskarżony” sobór nigdy czegoś takiego nie powiedział o Soborze Trydenckim. Duch Święty nie może przecież zaprzeć się samego siebie.

poniedziałek, 5 września 2011

Święto Dzieci Maryi

w parafii MB Różańcowej w Łaziskach Górnych, której proboszczem jest ks. Jacek Wojciech, były rektor Wyższego Śląskiego Seminarium Duchownego.





niedziela, 4 września 2011

Bp Mering daje przykład tego, jak powinien zachowywać się katolicki biskup!

Siostry i Bracia,

Oniemiałem ze zdumienia: publiczna telewizja, utrzymywana z pieniędzy podatników, mająca respektować to, co się nazywa wartościami uniwersalnymi, a więc: prawdę, dobro, sprawiedliwość; która powinna służyć wszechstronnemu rozwojowi człowieka, budowaniu społecznego pokoju, obiektywizmowi i ładowi moralnemu – planuje udział „Nergala” (Adama Darskiego) – nie kryjącego swojego zaangażowania w satanizm i pogardy dla chrześcijaństwa – w programie The Voice of Poland od jesienie 2011 roku, w Programie Drugim Telewizji Polskiej!

Bluźnierca, satanista, miłośnik wcielonego zła dostanie do dyspozycji ekran publicznej telewizji, by łatwiej mógł głosić swoje trucicielskie nauki.

Non possumus! – powiedzieli kiedyś Polscy Biskupi Cezarowi moszczącemu sobie gniazdo na ołtarzu. Nie wolno udawać, że nic się nie stało, nawet jeśli okrzyczą nas wstecznikami, nietolerancyjnymi katolikami, czy jakimiś tam „beretami”! Nie! Jako obywatele mamy prawo ujawniać i głosić swoje zdanie.

Moich Diecezjan proszę o odwagę w obronie Bożych Praw; błagam i żarliwie zachęcam Młodzież i Dorosłych do:

- ujawniania swojej niezgody na obecność Nergala w publicznej TVP poprzez protesty kierowane do Dyrekcji Programu Drugiego TVP;
- składania podpisów na stronie internetowej Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy: www.ksd.media.pl;
- modlitwy, zwłaszcza do św. Michała Archanioła, by w Polsce Imię Boga nie było publicznie obrażane; tą modlitwą obejmijmy także wspomnianego bluźniercę, „który nie wie, co czyni”;
- aktywnego włączenia się duchownych w akty protestu, pokierowanie nimi; jesteśmy pełnoprawnymi obywatelami naszego kraju i wolno nam ujawniać swoje poglądy;
- nagłośnienia tej sprawy w całej diecezji: z kulturą, ale równocześnie bardzo zdecydowanie;
- wykorzystania wszelkich publikatorów do akcji protestacyjnych, ambony, pism parafialnych, sal katechetycznych, lokalnych rozgłośni radiowych i telewizyjnych;
- uświadamiania wiernym, że mamy bardzo realne sposoby wpływu na to, co pojawia się na ekranach – choćby przez obywatelski protest niepłacenia za abonament, jeżeli prośby i apele pozostaną bez echa.

Nie możemy milczeć, kiedy w drastyczny sposób narusza się przywiązanie wiernych do chrześcijaństwa. Niedawno Nergal został „rozgrzeszony” przez Sąd w Gdyni za publiczne poniżenie Pisma Świętego i słowa:

...żryjcie to gówno!

, a Kościół nazwał

zbrodniczą sektą.

Nie możemy milczeć ani ze strachu, ani z woli przypodobania się osobistym wrogom Pana Boga, ani z motywów politycznej poprawności, czy obojętności! Nie obawiajmy się: „na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” – mówi nam Chrystus! (J16,33).


Wszystkim zatroskanym o Bożą sprawę – najserdeczniej błogosławię.

+Wiesław Mering
biskup włocławski

-------------------------------------------------------------------------------

Alleluja! Czyli jednak mamy w Polsce katolickiego biskupa! Czy możemy liczyć na to, że wkrótce ujawnią się inni, czy raczej bp Mering zostanie samotnym purpuratem na placu boju?

Jestem też ciekaw, ilu proboszczów Diecezji Włocławskiej w dniu dzisiejszym podczas Mszy świętych sprzeciwiło się swemu ordynariuszowi i ocenzurowało list ze słów żryjcie to gówno. Proszę Czytelników o informacje w tej sprawie.

czwartek, 1 września 2011

Leo, why????????

czyli o. Leon Knabit dokłada do pieca:

Wojsko, straż pożarna mają mundury, które ich odróżniają od zwykłych obywateli. Sędziowie, prokuratorzy muszą zakładać togi. Podobnie różne subkultury – sataniści i inni noszą się tak, żeby można było ich odróżnić. Mnisi buddyjscy ubierają się w szaty, które różnią się od zwyczajowych strojów, które nosi miejscowa ludność. Na samym początku duchowni najprawdopodobniej chodzili w normalnych szatach, jak wszyscy świeccy ludzie. Potem, zmieniała się moda, a szaty duchownych pozostawały bez zmian.

Ale strój duchownych to nie tylko habit i sutanna. To też piękne ornaty, szaty liturgiczne. Dlaczego takie uroczyste? Bo w nich oddaje się cześć Bogu. W Starym Testamencie Pan Bóg wskazywał wyraźnie jakie powinny być ozdoby, jaki krój, jaki materiał używany. Tak samo obecnie, Kościół chce Chrystusowi ofiarować to, co najpiękniejsze.

Poza kościołem, we wszystkich funkcjach liturgicznych duchowny powinien się odznaczać tym, że od razu po szacie widać, kim on jest, bez względu na warunki i porę roku. Gdyby na defiladę żołnierz przyszedł po cywilnemu, powiedział, że tak jest wygodniej, bo jest bardzo gorąco, z pewnością usłyszałby „Panie, po cywilnemu, to pan może sobie chodzić w ogródku. Defilada, to defilada. Tu obowiązuje równy krok, mundur, wszystko wyczyszczone, wyprasowane, porządne, bo jest pan żołnierzem”. Duchowny również jest żołnierzem – przedstawicielem swojej idei.

Dlatego nie zgadzam się z tym, co dzisiaj się mówi, że księża powinni zrezygnować z sutanny czy habitu i wtopić się bardziej w tłum, żeby nie robić zamieszania Ja mówię wprost przeciwnie. Wierzący mają prawo wiedzieć, kto jest między nimi. To tak jak żonaty mężczyzna nosi obrączkę i wiadomo, że jest zajęty, tak samo chcemy, żeby ksiądz nie musiał wstydzić się tego, że jest duchownym i chyłkiem przemykać się jako niby-to-świecki. Księdza w cywilu nietrudno zresztą poznać po niepewnym zachowaniu, a i rozmowa z nim jest kuśtykająca dopóki nie powie, że jest księdzem. Ludzie świeccy powinni wiedzieć, że mają do czynienia z księdzem, który ma koloratkę, a jeżeli nie, to sutannę czy habit.

Księża często nie zdają sobie sprawy z tego, że takie zdejmowanie sutanny przy byle okazji jest pomaganiem laicyzacji. To na tym między innymi polega, żeby usuwać z przestrzeni publicznej znaki religijne. Podobnie, jak niewygodny jest krzyż w przestrzeni publicznej, tak możemy doprowadzić do tego, że będzie się wymagać od osób duchownych, żeby nie pokazywali się w sutannie, gdyż jest to drażnienie niewierzących i brak szacunku do mniejszości. To nie jest wolność, ale raczej nowa forma terroryzmu.

Apelujemy więc do księży, żeby zastanowili się nad tym, że strój duchowny jest rodzajem czeku, weksla – nieomylnego i pewnego. Żeby było wiadomo, gdy widzimy kogoś w sutannie, jest to człowiek absolutnie dobry, uczciwy, życzliwy dla drugiego, chętny do pomocy i angażujący się w tę pomoc.

A jeżeli sutanna służy tylko do posługi w kościele, a po wyjściu z niego jest zdejmowana, to wydaje się, że ksiądz za nic już potem nie odpowiada, jest jak każdy zwykły człowiek. To jest to chyba jakiś konflikt z powołaniem! Trzeba nam się na to wyczulić. A wszystkich wiernych proszę, przypominajcie księżom, że chcecie, żeby na co dzień chodzili w stroju duchownym.


Dobrze ojcze Leonie. Będziemy przypominać. Ma to ojciec jak w Banku.

A propos banku:


- Leo, why?????
- W imię zasad, księże Kazimierzu!

Obrazek z Madrytu

Na zdjęciu widzimy jakiegoś bliżej niezidentyfikowanego lekarza (?) w białym kitlu zakładającego kolorowy szaliczek upstrzony flagami państwowymi. Czyżby było mu zimno w szyję?


Zdjęcie nadesłane przez Czytelnika