„Ci prości ludzie zachwali niesamowite kolekcje manuskryptów. Tylko w dżungli boliwijskiej Indianie Chiquitos zachowali ponad 5,5 tys. stron muzyki barokowej, Indianie Moja 7.200 stron. Jest to w sumie prawie 13 tys. stron muzyki. Kiedy pierwszy raz wziąłem to do ręki wiedziałem, że jest to unikalny materiał. Z wszystkich lat moich studiów nie znałem żadnego miejsca na świecie, ani w Polsce, w Rzymie, Anglii czy Francji, gdzie tylko z dwóch parafii z okresu 80 lat pochodziłaby tak rozległa dokumentacja muzyczna. Ponad 80 mszy polifonicznych, opery sakralne, motety, muzyka na organy, sonaty i koncerty barokowe oraz cały repertuar muzyki, której używano w misjach. Po latach nauczyłem się poprawnej interpretacji tego fenomenu, a mianowicie, że muzyka w Ameryce była używana jako narzędzie ewangelizacji. Jest w historii taki moment, że zamiast recytować Credo zaczynamy je śpiewać, zaczynamy odprawiać solenne pobożne liturgie i widać w archiwach, jak rośnie repertuar muzyczny i jak zarazem rośnie liczba chrztów”.Banał, prawda? Szkoda tylko, że absolutnie nieprzyswajalny dla hierachii polskiego Kościoła.
Z perspektywy swej ponad 20-letniej pracy nad barokową muzyką z redukcji boliwijskich ks. Nawrot podkreśla, że także i dziś muzyka może być doskonałym narzędziem ewangelizacji. „Kiedy zastanawiam się nad tym, co mogłoby przyciągnąć na nowo ludzi do Kościoła w Europie, który przeżywa swe trudne chwile bez wahania odpowiadam postawmy na znakomite liturgie i piękny śpiew” – podkreśla polski werbista
czwartek, 9 sierpnia 2012
Kiedy wszystko inne zawiedzie - użyj instrukcji obsługi
do takiego wniosku - po latach nieudanego eksperymentu posoborowego - dochodzi nawet samo Radio Watykańskie: