niedziela, 30 lipca 2006

Boże Ciało, Trzech Króli i Wniebowstąpienie - w niedzielę

Waryactwo rozszerzyło się na Wielką Brytanię. Jak informuje Catholic Herald, Konferencja Episkopatu Zjednoczonego Królestwa po złożeniu W TAJEMNICY PRZED WIERNYMI stosownego wniosku, uzyskała zgodę Stolicy Apostolskiej na przeniesienie świąt: Trzech Króli, Bożego Ciała i Wniebowstąpienia - na niedziele.

Cóż, od czasu, gdy kard. Mahony z Los Angeles przeniósł swoim diecezjanom Popielec na sobotę - nic mnie już nie zdziwi.

sobota, 29 lipca 2006

Kościół starzeje się i umiera

Środki masowego rażenia przekazem co i raz informują nas o rzekomym "odrodzeniu" Kościoła, jakie to niby ma mieć miejsce od chwili zakończenia Drugiego Soboru Watykańskiego, a mianowicie, że "liczba kandydatów do kapłaństwa "wzrosła o koma przecinek"

Dla mnie probierzem o wiele ważniejszym od liczby powołań kapłańskich jest średnia wieku kapłanów. I o ile w Polsce JESZCZE jest ona przyzwoita (np. w Archidiecezji Warszawskiej - 46 lat), to na "Zachodzie" smutną normą jest obecnie "wynik" 70-75 lat, co oznacza, że najdalej za kilka- kilkanaście lat sytuacja się DRASTYCZNIE pogorszy, szczególnie w diecezjach, gdzie liczba neoprezbiterów do umierających co roku księży ma się jak 1 do 10. Poza tym nie można wymagać od starszego wiekiem i czesto niedołężnego kapłana "pełnej zdolności" do działań duszpasterskich.

kilka źródełek:

Europa Zachodnia

Francja - Diecezja Bayonne: 70 lat - statystyki diecezjalne

Węgry: 70 lat

Anglia: 65 lat


USA: 58 lat

USA
Średnia wieku kapłana diecezjalnego: 57 lat
Średnia wieku kapłana zakonnego: 63 lata
w USA jest 46709 kapłanów, z czego 9524 na emeryturze. 433 kapłanów przekroczyło 90 rok życia.
W parafiach pracuje ok. 27000 kapłanów, z czego 16% pochodzi "z importu".
2334 z 19000 parafii jest pozbawionych swojego kapłana. Odsetek takich parafii wzrasta z roku na rok.


W 1970 roku średnia wieku kapłana w USA wynosiła 37 lat
Tak, nie przywidziało się Państwu: TRZYDZIEŚCI SIEDEM

Archidiecezja Boston
Średnia wieku kapłana = 62 lata, średnio 5-6 kapłanów rocznie rezygnuje z dalszej pracy.

Diec. Austin
średnia wieku kapłana - 56 lat
Kuria zastanawia się, skąd wziąć kasę na emerytury dla coraz liczniejszych odchodzących w stan spoczynku


Archidiecezja Indianapolis
Średnia wieku kapłana - 67 lat
Według szacunków w 2010 r. 40% kapłanów będzie starszych niż 75 lat.
Kurie w metropolii szykują plakaty reklamujące seminaria, przedstawiające kapłana jako bohatera kreskówek


Francja
Średnia wieku kapłana = 68 lat. Biorąc pod uwagę dane statystyczne, w ciągu najbliższych 8 lat połowa z nich zejdzie z tego świata.

czwartek, 20 lipca 2006

Zakon Jezuitów w poszukiwaniu dna

Za LaVanguardia

Dwa płuca Kościoła

O zapowiedzianej dymisji i sytuacji Towarzystwa Jezusowego w rozmowie z ojcem Kolvenbachem, przełożonym jezuitów. Generał jezuitów, ojciec Peter-Hans Kolvenbach, liczy na to, że jego zakon wspomoże Kościół w dziele zjednoczenia wszystkich chrześcijan.

Generalny przełożony Towarzystwa Jezusowego nazywany jest niekiedy „Czarnym Papieżem” – nie tylko z powodu koloru swojej sutanny, lecz także domniemanych wpływów we współczesnym świecie. Obecny generał jezuitów Peter-Hans Kolvenbach urodził się w 1928 roku w Holandii. W 1961 r. uzyskał święcenia kapłańskie w Libanie jako kapłan obrządku ormiańsko-katolickiego. Przez ćwierć wieku żył na Bliskim Wschodzie. 13 września 1983 roku został wybrany generałem zakonu jezuitów. 2 lutego zapowiedział swoją dymisję i jednocześnie zwołał na 5 stycznia 2008 roku kongregację generalną, która wybierze jego następcę.

Został ojciec wybrany generalnym przełożonym zakonu jezuitów bezpośrednio po kryzysie, jaki zapanował w stosunkach między ówczesnym generałem Pedro Arrupe a papieżem Janem Pawłem II. Jak wspomina ojciec tamten okres?

Wstrząsy, jakich doświadczał wówczas mój zakon, pozwalały przypuszczać, że jezuici stracą po części swój ewangelizacyjny zapał. Jednak, jak wszystkie burze, zarówno naturalne, jak i historyczne, także i ta dobiegła kresu. Gdy chmury się rozwiały, ujrzeliśmy Towarzystwo Jezusowe w pełni oczyszczone i jak nigdy przygotowane do pełnienia posługi zarówno na rzecz Kościoła, jak i całej ludzkości. Apostolskie zadania, jakie przyjęliśmy na nasze barki w ostatnich latach, na polu edukacji, badań naukowych, działań społecznych, komunikacji i duchowego wsparcia, wciąż się rozszerzają i obejmują nowe obszary. Także w sensie geograficznym: wzmocniliśmy między innymi naszą obecność w Afryce i Azji.

Czy Towarzystwo Jezusowe da sobie radę z nowymi wyzwaniami?

Mamy do czynienia z dwoma ważnymi elementami. Pierwszy z nich dotyczy coraz mniejszej liczby jezuitów na świecie, co zmusza nas do pracy nad powołaniami zakonnymi – tak, byśmy mogli stawić czoła zadaniom, jakich się podjęliśmy. Drugą sprawą jest rozwój coraz żywszej i bardziej skonkretyzowanej współpracy z osobami świeckimi i duchownymi, nienależącymi do zakonu, lecz o podobnej duchowości, pragnącymi uczestniczyć w naszych różnorakich działaniach. Nie możemy ulegać trudnościom związanym z obecną sytuacją Towarzystwa, nie powinniśmy też być przerażeni skalą niezrozumienia, z jaką niektóre nasze inicjatywy są przyjmowane na świecie. (...)

Funkcja generała Towarzystwa Jezusowego jest dożywotnia. Dlaczego więc zamierza ojciec odejść ze stanowiska?

Założyciel naszego zakonu chciał, by było to stanowisko dożywotnie. W ten sposób unikaliśmy sytuacji, że ogromna część zakonników byłaby zajęta procesem wyborczym, zamiast oddawać się temu, co jest podstawowym zadaniem jezuity: głoszeniu Dobrej Nowiny. Ponadto w czasach św. Ignacego Loyoli średnia długość życia była dużo krótsza. Trudno było zatem przewidzieć, ile czasu mogą potrwać rządy danego generała, zwłaszcza będącego w sile wieku. Św. Ignacy Loyola dożył 65 lat, przewodząc wcześniej zakonowi przez 15 lat. Jego bezpośredni następcy: Diego Laínez i św. Franciszek Borgia zmarli w wieku, odpowiednio, 53 i 62 lat, rządząc w obu przypadkach przez siedem lat. W 2008 roku, gdy złożę oficjalnie moją dymisję – oczywiście za przyzwoleniem Ojca Świętego – minie 25 lat od czasu, gdy objąłem tę funkcję. Będę miał wtedy blisko 80 lat.

Jako pierwszy w historii zakonu do dymisji podał się o. Pedro Arrupe.

Możliwość złożenia dymisji przez generalnego przełożonego zakonu została zapisana w konstytucji Towarzystwa Jezusowego pod koniec obrad II Soboru Watykańskiego. Ojciec Arrupe był pierwszym, który skorzystał z nowego prawa, usprawiedliwiając swoją decyzję zaawansowanym wiekiem i wyniszczającą chorobą. Niezwykle trafne sformułowanie, które znalazło się w konstytucji Zakonu, nie mówi już o funkcji ad vitam (dożywotniej), lecz ad vitalitatem. Oznacza to, że generał może pozostać na stanowisku dopóty, dopóki jego stan fizyczny i umysłowy pozwoli mu na kierowanie zakonem liczącym 20 tys. członków. (...)

Z którym ściśle współpracuje, jak Ojciec wspominał, także wiele osób nie należących do zakonu, zarówno świeckich jak i duchownych.

W blisko 3,5 tys. ośrodków edukacyjnych zakonu, rozsianych po 68 krajach świata, uczy się ok. 1,5 miliona młodych ludzi. Owe centra obsługuje 4,6 tysiąca jezuitów, choć oczywiście nie osiągnęliby swoich celów bez ponad 120 tysięcy profesorów i pracowników administracji. (...)

Żyjemy w czasach globalizacji. Ojciec urodził się w Holandii, ale uzyskał święcenia kapłańskie w Libanie. Czy porozumienie między szeroko rozumianym Wschodem a Zachodem jest dziś możliwe?

Jan Paweł II dążył do tego, by Kościół oddychał dwoma płucami. By jedno z nich napełniała siła duchowa wczesnych kościołów chrześcijańskich, które narodziły się na Wschodzie, drugie zaś miało czerpać z doświadczeń Zachodu. Oba płuca oddychają wprawdzie powietrzem głęboko chrześcijańskim, ale Zachód musi wziąć pod uwagę potrzeby tych braci chrześcijan, którzy zostali oddzieleni od Kościoła rzymskokatolickiego w wyniku Reformacji. Z kolei na Wschodzie mniejszość wierna Stolicy Piotrowej musi współżyć z prawosławną większością. (...) Uznanie podziałów w Kościele za trwałe byłoby niedopuszczalne. Oznaczałoby, iż zaprzeczamy jasno wyrażonemu życzeniu Chrystusa, by chrześcijańska wspólnota była prawdziwą jednością.

W ostatnich dziesięcioleciach poczyniliśmy ważne kroki w kierunku pojednania chrześcijan, choć trudno dostrzec w tej chwili, jaką konkretną formę przyjmie ono w przyszłości. (...)

Ważne jest, by chrześcijanie zechcieli spotykać się z wyznawcami innych wierzeń. Religia odgrywa dziś bowiem bez wątpienia niezwykle ważną rolę w budowaniu zgody między narodami. Gdy podczas spotkania ekumenicznego w Asyżu wszyscy stwierdzili jednomyślnie, iż nie wolno zabijać w imię Boga, deklaracja ta wynikała z głębokiej wiary. Był to głos ludzi wierzących.

---------------------------------------------


Jeśli tak ma wyglądać "Doborowa Armia" Ojca Świętego, to co pomyśleć o szeregowych żołnierzach? Co pomysleć np. o ks. Grzegorzu Kramerze SJ (na zdjęciu)? Św. Ignacy Loyola w relikwiarzach się chyba obraca z przerażenia...

Monstrancja "zrób to sam"

Czasami na posoborowym pikniku chciało by się "poadorować". Normalny człowiek mający taki zamiar udaje się do najbliższego kościoła, w którym może sobie uklęknąć przed tabernakulum i adorować Ciało Chrystusa do woli. Gorzej, gdy mamy do czynienia z posoborowym piknikiem, na którym wszystko musi być inaczej niż normalnie. Oczywiście mało który kapłan nosi ze soba monstrancję (mało który osi ze sobą ornat, ale to inna bajka). Ale - jak to mówią - Polak potrafi! Dzięki uprzejmości Archidiecezji Łódzkiej mamy możliwość pooglądania sobie "monstrancji zastępczych" - kamiennej (chyba) i drewnianej. Dobrze, że przynajmniej aparat cyfrowy zabrali.



środa, 19 lipca 2006

Aśram jezuitów


Aśram - to słowo pochodzi z samskrytu i oznacza ponoć pustelnię albo erem. Mówimy: sanskryt - myślimy: Indie. I właśnie w Indiach spotkali się w ubiegłym roku członkowie "katolickich aśramów". Spotkali się w aśramie założonym przez o. Sebastiana Painadath SJ.


O Sebastian jest stałym gościem w naszej ulubionej Diecezji Linz, gdzie w centrum rekolekcyjnym u Sióstr Franciszkanek prowadzi cykliczne warsztaty medytacyjne, siedzenia relaksacyjnego i terapii kolorami i ogniem..

Dzięki serwisowi BBC możemy zobaczyć, jak wygląda wnętrze Centrum Duchowości Indyjskiej w Sameeksha, którego dyrektorem jest o. Sebastian

Oraz jak wygląda "Msza święta w rycie indyjskim" celebrowana w "kaplicy" aśramu Kurisumla

Ale wróćmy do naszego "spotkania katolickich aśramów". Jak widać na załączonym obrazku i jak wynika z treści artykułu, w spotkaniu wziął udział "indyjski kardynał". Szkoda, że nie napisali - który. My stawiamy na kardynała Diasa, który jest znany z popierania pogaństwa - o czym zresztą pisaliśmy już miesiąc temu.

Na podstawce ułożona jakaś księga. Nie postawiłbym nawet 1 zł, że to Pismo Święte

Na poniższym zdjęciu widzimy kolejną "Eucharystię w rycie indyjskim". Na "ołtarzu" dobrze widoczny posążek "tańczącego Sziwy", a nad celebransem przewala się posąg grubego Buddy.

I na ostanim zdjęciu - wnętrze "pokoju medytacji". W drewnianiej skrzyneczce egzemplarz... Koranu. gdyby ktoś chciał poczytać lub nawet ucałować.

Redakcja ostrzega:
o. Sebastian Painadath SJ znajduje się w "pełnej łączności"

niedziela, 16 lipca 2006

Wakacje z biskupem

Niedawno pisaliśmy o biskupie pomocniczym diecezji Canberra. Dla odmiany - i dla odtrucia od posoborowej gangreny - znaleziona na Forum Frondy opowiastka pewnego wiernego, który spotkał podczas wakacji innego biskupa, też pomocniczego, ale z innej diecezji. Rzecz dzieje się w rezerwacie katolicyzmu - w Polsce, więc biskup - bohater opowiastki też jest katolikiem.

wakacje z biskupem

W tym roku pojechałem z rodziną na wakacje nad morze, do Chłapowa. Kilkadziesiąt metrów od miejsca naszego pobytu znajdował się miejscowy kościół - z zewnątrz przypominający zwykły barak, wewnątrz natomiast bardzo ładnie wystrojony, z dużym drewnianym krucyfiksem, wielkim obrazem Jezusa Miłosiernego i obrazem Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Bywałem tam prawie codziennie na Mszy Św. Pewnego dnia Eucharystię sprawował inny, starszy, ale ubrany w zwykła czarną sutannę ksiądz, a czynił to z taką pobożnością i skupieniem, że spłynęła na mnie łaska jakiegoś ogromnego wewnętrznego spokoju i zarazem pojawiło się pragnienie rozmowy z nim. Po Mszy udałem się więc do zakrystii, a ten drugi kapłan zaprowadził mnie na plebanię. Po krótkim oczekiwaniu przyszedł ksiądz, z którym chciałem rozmawiać. Usiedliśmy, powiedziałem, że chciałbym porozmawiać z nim o życiu duchowym, po czym na jego prośbę opowiedziałem mu trochę o mojej dotychczasowej drodze z Panem Bogiem, i o problemach, z którymi się borykam obecnie. Udzielił mi kilku wskazówek. Wrażenie, które wywarł na mnie podczas Mszy podczas tej rozmowy w cztery oczy jeszcze się pogłębiło - odebrałem go jako człowieka modlitwy, zanurzonego w Bożym pokoju, mocnego wewnętrznie, a zarazem bardzo pokornego, łagodnego i serdecznego względem rozmówcy. W końcu zapytałem - "A ksiądz jest tutaj pewnie proboszczem?". Na co on odparł "Nie, ja jestem biskupem pomocniczym z Krakowa." Po czym wręczył mi dwa kartoniki - jeden ze zdjęciem Benedykta XVI, a drugi z obrazem św. Józefa z klasztoru Karmelitów w Wadowicach i pasterskim błogosławieństwem: "błogosławi Jan Szkodoń, biskup pomocniczy Archidiecezji Krakowskiej".

Trochę mnie zatkało, bo nigdy jeszcze nie rozmawiałem z osobą tak wysoko postawioną w hierarchii Kościoła. Nieco zmieszany, stwierdziłem "to ja chyba powinienem mówić teraz Wasza Ekselencjo, czy jakoś tak..." - "Nie nie, proszę mówić zwyczajnie: proszę księdza", odpowieział biskup Jan. To dość zaskakujące spotkanie odebrałem jako znak: ogarnęło mnie radosne zadziwienie, że w tak niecodziennych okolicznościach, w tym właśnie prowizorycznym, wiejskim kościółku (obok trwała już budowa murowanej świątyni), spotykam mocnego w wierze biskupa wielkiej metropolii. Było to dla mnie jakieś doświadczenie powszechności Kościoła, a zarazem czuwającej nade mną Opatrzności.

Potem uczestniczyłem jeszcze wielokrotnie w sprawowanych przez bp Jana Mszach Świętych, podczas których wygłosił do złożonego głównie z wiejskich gospodyń audytorium cały cykl katechez omawiających poszczególne punkty nauczania Benedykta XVI z jego pielgrzymki do Polski. Była też poruszająca katecheza o Bożym Miłosierdziu (była to parafia pod tym wezwaniem), podczas której, omawiając Koronkę do Miłosierdzia Bożego, biskup Jan powiedział m.in. "Dla Jego bolesnej męki! Jakaż w tych słowach jest głęboka teologia!". Zachęcał wszystkich zebranych, by o w okolicach 15.00 starali się przenieść myślą choć na chwilę na Kalwarię, by u stóp Krzyża wraz z Matką Bolesną towarzyszyć konającemu Jezusowi. Przekonywał, że przez taką praktykę, choć tak prostą, Łaska Boża będzie stopniowo coraz bardziej promieniować na cały nasz dzień.

Z biskupem Janem spotkałem się potem jeszcze kilkakrotnie i za każdym razem traktował mnie z wielką życzliwością, doradzał, rozjaśniał wątpliwości, a na zakończenie zawsze prosił o przekazanie jego pozdrowienia i błogosławieństwa dla mojej rodziny. Poza wewnętrznym pokojem i dobrocią, tym co mnie szczególnie w nim uderzyło była jego skromność. W żaden sposób nie przytłaczał mnie "szeregowego" wiernego wielkością swojej kościelnej funkcji. Potrafił też na przykład, wyjaśniając mi coś, odwołać się do własnych potknięć w danym temacie.

Natomiast podczas sprawowania Eucharystii cechowało go ogromne skupienie. Po Mszy Św. często odprawiał jeszcze, klęcząc przed ołtarzem, jakieś nabożeństwo z litanią, a po wyjściu wiernych powracał zawsze do kościoła na trwającą dłuższą chwilę adorację Najświętszego Sakramentu.

Podczas ostatniego spotkania powiedział mi, że mogę pisać do niego na adres Kurii krakowskiej. I tak zakończyły się moje "wakacje z biskupem" :)

Cóż mi pozostaje dodać - jeno prośbę o modlitwę, abyśmy takich biskupów mieli coraz więcej. Nie tylko w Polsce.

Sobór - TAK! Wypaczenia - NIE!

Sekretarz Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, abp Albert Malcolm Ranjith Patabendige Don w niedawnym wywiadzie dla agencji IMedia wyznał, że reformy soborowe nie przyniosły oczekiwanych owoców z powodu niewłaściwego sposobu, w jaki zostały zinterpretowane i wdrożone i dalej: Kongregacja Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów każdego dnia otrzymuje nowe skargi dotyczące poważnych nadużyć liturgicznych i skargi na biskupów diecezjalnych, którzy odmówili zajęcia się nimi i podjęcia wobec podwładnych stosownych działań dyscyplinarnych. Jeśli Kościół nie zdoła powstrzymać tej fali nadużyć, ludzie odejdą do miejsc, gdzie odprawia się Mszę Trydencką, a nasze kościoły będą puste.

Ekscelencjo, a może zamiast walczyć ze skutkami - zwalczyć przyczynę, czyli powstrzymać Nową Mszę, która sama w sobie jest jednym wielkim nadużyciem? Gorąco o to prosimy!
Makabryczny eksperyment pod nazwą Novus Ordo Missae pozbawił Wiary katolickiej miliony ludzi, a Kościół pozbawił setek tysięcy kapłanów!
Przecież Wasza Ekscelencja sam odprawia Mszę Trydencką każdego dnia, więc chyba sam dawno zauważył różnicę i dokonał w swym sumieniu wyboru!

Jeszcze o "grzechu śmiertelnym" wg bpa Teosia B.

Niedawno pisaliśmy o "wesołym" biskupie Teosiu Brownie, który straszy piekłem swoich diecezjan, którzy mimo posoborowej indoktrynacji nadal usiłują klęczeć przed Najświętszym Sakramentem. Na zaprzyjaźnionym blogu znaleźliśmy informację, że ksiądz biskup ma słabość do "katolickich" polityczek, w dodatku zwolenniczek zabijania dzieci nienarodzonych oraz ciekawy dowcip rysunkowy, który po spolszczeniu niniejszym prezentujemy.

Patryk Power - typowy biskup posoborowy

Biskup pomocniczy diecezji Canberra-Goulburn, Patryk Power jest wręcz książkowym przykładem ilustrującym tezę o posoborowej degrengoladzie katolickiej hierarchii.

Na stronie diecezjalnej czytamy, czym to się biskup Power lubi zajmować:
(...) zasiadał w komisjach episkopatu Australii ds.świeckich, ekumenizmu, prawa kanonicznego, rodziny i życia, zabezpieczenia socjalnego i mediów. Obecnie jest sekretarzem komisji ds. sprawiedliwości, rozwoju, ekologii i pokoju oraz członkiem Australijskiego Komitetu ds. Sprawiedliwości Społecznej.
Sporo ze swojej działalności duszpasterskiej poświęcał ekumenizmowi i dialogowi międzyreligijnemu. Był pierwszym katolickim współprzewodniczącym AUSTARC (anglikańsko-katolickiego zespołu roboczego) (...) na Synodzie Oceanii, który odbywał się w 1998 r. w Rzymie, przemawiał w obronie marginalizacji ludzi w społeczeństwie i Kościele. Jego wysiłki znalazły uznanie wśród australijskich organizacji socjalnych. Był zdecydowanym obrońcą Timorczyków i Palestyńczyków, jak również Aborygenów, walcząc o poszanowanie praw innej rasy, walcząc z bezrobociem (...) w 2000 r. stanął na czele komitetu do walki z biedą (...) doprowadził do przywrócenia rozgrywek Ligi Rugby w Sydney (...) Mimo pewnych trudności, biskup ma nadal nadzieję, że Kościół odegra znaczącą rolę w życiu swoich członków i społeczeństwa jako całości, poprzez odbicie osoby i nauczania Jezusa. Biskup uważa dialog na różnych płaszczyznach za bardzo ważny aspekt misji Kościoła. Stara się przebywać blisko swoich ludzi i wierzy, że może się jeszcze wiele nauczyć z ich dobroci. Nadal biega w większość dni, ale już nie na tak długich dystansach, jak to miał dawniej w zwyczaju. (...)

Prawda, że to życiorys świeckiego działacza socjalnego, a nie katolickiego biskupa? Nic dziwnego, że w tej diecezji powołań kapłańskich i zakonnych już od dawna praktycznie nie ma, a liczba kapłanów, zakonników i zakonnic systematycznie spada.

Poniżej kilka zdjęć z "bywania księdza biskupa ze swoim ludem"

ks. Piotr McGrath CP i bp. Patryk Power
na zebraniu działaczy Ruchu Grup Rodzin Pasjonistów


bp. Patryk Power w krótkich spodenkach
podczas ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Sydney

sobota, 15 lipca 2006

Watykan: Walczmy z nadużyciami, bo wierni nam uciekają do tradycjonalistów!

Post uzupełniono, aktualna wersja opublikowana tutaj

niedziela, 9 lipca 2006

prawie zgodne z oryginałem

Osoby, które chciałyby zapoznać się z materiałami źródłowymi dotyczącymi Wiary katolickiej, w szczególności z dokumentami tak podstawowymi, jak zawartość Breviarium Fidei, mogą się rozczarować, gdyż w sieci bardzo trudno znaleźć pełną treść dokumentów przedsoborowych, a już znalezienie tych starszych niż lata 20-te ubiegłego stulecia - graniczy z cudem. Dość wspomnieć, że próbując odnaleźć za pomocą wyszukiwarki serwisu Opoka np. encyklikę Pascendi dominici gregis św. Piusa X trafiamy na stronę z "encyklikami Piusa IX" (dziewiątego - sic!) na której to stronie mamy "do wyboru" jedną jedyną (zapewne najważniejszą - dla redaktorów serwisu) encyklikę św. Piusa X o... losie indian w Ameryce Łacińskiej. Może redaktorzy Opoki nie wiedzą, że treść tejże monumentalnej encykliki (Pascendi...) od wielu lat jest dostępna choćby na serwerze Katolickiej Agencji Informacyjnej? Wystarczy ją tylko skopiować, albo podać URL.

Znacznie gorzej jest, gdy rzeczone dokumenty co prawda znajdują się w sieci, ale niekompletne.
Takie prawie zgodne z oryginałem
A słowo "prawie", jak wiadomo chociażby z reklamy piwa Żywiec - robi wielką różnicę.

Oto trzy przykłady z brzegu:

1) Nota praevia, na mocy której Paweł VI nakazał dodać do konstytucji Lumen gentium wyjaśnienie bardzo dwuznacznego i wprowadzającego zamieszanie tekstu na temat „kolegialności” – tekstu, który wśród innych zagadnień, zrównał moc wiązania i rozwiązywania, którą Chrystus przekazał Apostołom, z mocą, którą otrzymał Piotr jako Namiestnik Chrystusa, oraz który przyznawał swoisty status prawny wysuniętemu postulatowi „kolegium biskupów”. Papież Paweł VI interweniował dosłownie w ostatniej chwili przed zatwierdzeniem tekstu. Prof. Roman Amerio, ekspert (peritus) na Soborze, zapisał w swoim arcydziele Iota Unum: „Nie sposób wytłumaczyć, że po tak licznych konsultacjach i korektach oraz przyjęciu tak wielu poprawek sobór opracował tak niedoskonały dokument doktrynalny, że w momencie jego promulgacji potrzeba było noty wyjaśniającej”. Należy przypomnieć, że bez tejże noty, konstytucja soborowa nie ma mocy prawnej! To jest mniej więcej tak, jakby w Dzienniku Ustaw opublikowano ustawę sejmową bez któregoś z załączników.

Niestety, nawet na sztandarowym w polskiej sieci portalu Archidiecezji Łódzkiej, nie znajdziemy treści tejże noty w języku polskim. Nie znajdziemy jej również po hiszpańsku w opublikowanym na serwerze Stolicy Apostolskiej hiszpańskim tłumaczeniu konstytucji Lumen gentium!

---------------------------------------------------

2) 18 maja 1998 r. (a więc ponad 8 lat temu) papież Jan Paweł II znowelizował Kodeks Prawa Kanonicznego między innymi poprzez dodanie do już isniejącego kanonu 750, paragrafu drugiego o treści: Ponadto należy bez zastrzeżeń przyjąć i zachowywać również wszystkie i poszczególne prawdy dotyczące wiary i obyczajów, które Magisterium Kościoła ogłasza w sposób ostateczny, to znaczy te, które są wymagane, aby gorliwie strzec i wiernie przekazywać sam depozyt wiary; kto zatem odrzuca te prawdy, które należy przyjąć w sposób definitywny, sprzeciwia się nauczaniu Kościoła katolickiego.

Niestety, w żadnej z dostępnych online polskich wersji Kodeksu Prawa Kanonicznego (sprawdzałem serwisy: Archidiecezji Łódzkiej, Zakonu Jezuitów i Sądu Biskupiego Kurii w Łomży) nie znajdziemy tegoż paragrafu. Może 8 lat to za mało dla niektórych? Albo treść jest niezbyt wygodna dla wyznawców "kościoła posoborowego"?

Na skandal jednakże zakrawa fakt iż tego paragrafu nie znajdziemy również w tłumaczeniach Kodeksu Prawa Kanonicznego, opublikowanych na serwerze Stolicy Apostolskiej - w wersjach: hiszpańskiej, francuskiej a nawet włoskiej!!!

Mam prośbę do naszych PT Czytelników - o sprawdzenie w dostępnych Wam wydaniach książkowych Kodeksu Prawa Kanonicznego, wydanych po 1998 roku, czy macie wersje kompletne, czy prawie kompletne. Z góry dziękuję za e-maile w tej sprawie.

---------------------------------------------------

3) Proszę sobie porównać wprowadzenie encykliki Ecclesia de Eucharistia w różnych wersjach językowych, dostępnych na serwerze Stolicy Apostolskiej i odpowiedzieć na pytanie, dlaczego tylko wersja polska i francuska są zgodne z zapisem w Ewangelii za was i za WIELU, a pozostałe wersje (z wersją łacińską włącznie!!!) fałszują zapis ewangeliczny skłaniając się ku herezji powszechnego zbawienia - poprzez rzekome słowa Chrystusa: za was i za WSZYSTKICH?

wersja polska:
"To tam Chrystus wziął w swoje ręce chleb, połamał go i rozdał uczniom mówiąc:Bierzcie i jedzcie, to jest bowiem Ciało moje, które za was będzie wydane (por. Mt 26, 26; Łk 22, 19; 1 Kor 11, 24). Potem wziął w swe ręce kielich napełniony winem, powiedział im: Bierzcie i pijcie, to jest bowiem kielich Krwi mojej nowego i wiecznego przymierza, która za was i za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów (por. Mk 14, 24; Łk22, 20; 1Kor 11, 25).

wersja angielska:
Take this, all of you and drink from it: this is the cup of my blood, the blood of the new and everlasting covenant. It will be shed for you and for all, so that sins may be forgiven

wersja francuska:
Prenez et buvez-en tous, car ceci est la coupe de mon sang, le sang de l'Alliance nouvelle et éternelle, qui sera versé pour vous et pour la multitude en rémission des péchés

wersja niemiecka:
Nehmet und trinket alle daraus: Das ist der Kelch des neuen und ewigen Bundes, mein Blut, das für euch und für alle vergossen wird zur Vergebung der Sünden

wersja włoska:
Prendete, e bevetene tutti: questo è il calice del mio sangue per la nuova ed eterna alleanza, versato per voi e per tutti in remissione dei peccati

wersja portugalska:
Tomai, todos, e bebei: Este é o cálice do meu Sangue, o Sangue da nova e eterna aliança, que será derramado por vós e por todos para remissao dos pecados

wersja hiszpańska:
Tomad y bebed todos de él, porque éste es el cáliz de mi sangre, sangre de la alianza nueva y eterna, que será derramada por vosotros y por todos los hombres para el perdón de los pecados

wersja łacińska:
Accipite et bibite omnes: hic calix novum aeternumque testamentum est in sanguine meo, qui pro vobis funditur et pro omnibus in remissionem peccatorum

Nie dowierzając własnym oczom i zastanawiając się kto i po co ośmielił się sfałszować tekst tejże encykliki, nie opierając się nawet sfałszowaniu wersji łacińskiej, zajrzałem do Wulgaty w ślad za odsyłaczami:

Mk 14:24
Hic est sanguis meus novi testamenti, qui pro multis effunditur

Łk 22:20
Hic calix novum testamentum est in sanguine meo, qui pro vobis funditur.

1Kor 11:25
Hic calix novum testamentum est in meo sanguine; hoc facite, quotiescumque bibetis, in meam commemorationem

Jak widać - wersja "za was i ZA WSZYSTKICH" (PRO OMNIBUS) nie ma najmniejszego oparcia w Piśmie Świętym.

Cui bono?

Jezuicki międzyreligijny totem pokoju

Nie ma służby w wierze bez wprowadzania sprawiedliwości
Nie ma wprowadzania sprawiedliwości bez dialogu z innymi religiami
(34 Zgromadzenie Generalne Jezuitów, 1995 r.)

Ojcowie Jezuici z Sudbury postawili więc sobie ten oto pomnik pod tytułem:
PRACUJĄC WSPÓLNIE DLA POKOJU - ALFA I OMEGA

Pomnik stoi sobie w Sudbury (Ontario, Kanada, diecezja Sault Sainte Marie) na wzgórzu, obok ołtarza i sanktuarium maryjnego z grotą lourdeńską.

Czy dzisiejsi "jezuici" mają jeszcze cokolwiek wspólnego z zakonem założonym przez św. Ignacego, którego celem było stanie na straży Wiary katolickiej, trwanie u boku Ojca świętego i walka z herezjami wszelakimi, z protestantyzmem na czele?



wtorek, 4 lipca 2006

ministranci

według Ojca świętego Jana Pawła II:
drodzy Bracia w Kapłaństwie, obok innych inicjatyw poświęcajcie szczególną uwagę opiece nad ministrantami, którzy stanowią niejako kolebkę powołań kapłańskich. Grupa ministrantów, odpowiednio przez Was prowadzona we wspólnocie parafialnej, może postępować na dobrej drodze chrześcijańskiego wzrastania, tworząc niemal rodzaj preseminarium. Uczcie parafię, rodzinę rodzin, dostrzegać w ministrantach swoich synów, jak sadzonki oliwki dookoła Ołtarza Chrystusa, Chleba Życia (por. Ps 128/127/, 3). Korzystając z pomocnej współpracy bardziej wrażliwych rodzin i katechetów, z serdeczną troską opiekujcie się grupą ministrantów, aby poprzez służbę przy ołtarzu każdy z nich uczył się coraz bardziej kochać Jezusa, rozpoznawać Jego rzeczywistą obecność w Eucharystii, doświadczać piękna liturgii. Wszelkie inicjatywy dotyczące ministrantów organizowane na poziomie diecezjalnym lub w okręgach duszpasterskich powinny być wspierane i promowane, zawsze z uwzględnieniem różnic wiekowych. W czasie mojej posługi biskupiej w Krakowie mogłem poznać, jak wielkie owoce przynosi poświęcenie się ich formacji na płaszczyźnie ludzkiej, duchowej i liturgicznej. Kiedy mali chłopcy i młodzieńcy pełnią służbę ołtarza z radością i entuzjazmem, dają swoim rówieśnikom wymowne świadectwo doniosłości i piękna Eucharystii. Dzięki szczególnej twórczej wrażliwości, jaka cechuje ich wiek, oraz dzięki nauce i przykładowi kapłanów i starszych kolegów, także najmłodsi mogą wzrastać w wierze i fascynować się duchową rzeczywistością. W końcu nie zapominajcie też, że pierwszymi apostołami Jezusa Najwyższego Kapłana jesteście Wy sami: Wasze świadectwo liczy się bardziej niż jakiekolwiek inne środki i pomoce. W regularnym rytmie celebracji niedzielnych i codziennych ministranci spotykają właśnie Was, widzą, jak w Waszych dłoniach sprawuje się Eucharystia, z Waszej twarzy czytają odblask Tajemnicy, w Waszym sercu wyczuwają wezwanie większej miłości. Bądźcie dla nich ojcami, mistrzami i świadkami pobożności eucharystycznej i świętości życia!

(List do kapłanów na Wielki Czwartek 2004)


i - dla porównania - "zaproszenie" wystosowane do młodzieńców pierwszokomunijnych w jednym ze śląskich "kościółków":

Sprzedać szybko, zanim wlezą tradycjonalisty

Nowa Wiosna Kościoła uderzyła znowu - Jak informuje LimerickPost, tym razem trafiło na prowadzony przez zakon Ojców Jezuitów kościół Najświętszego Serca Pana Jezusa w Limerick (Irlandia). 30 czerwca, bp Murray odprawił tam po raz ostatni Mszę świętą. Istniejąca ponad 150 lat świątynia zostanie wkrótce sprzedana za milion euro prywatnemu przedsiębiorcy Janowi O'Dolanowi. Posoborowe "odrodzenie" Kościoła poskutkowało drastycznym spadkiem liczby powołań kapłańskich i zakonnych - obecnie wspólnota jezuicka w Limerick liczy sobie 5 (pięciu) kapłanów, średnia wieku których wynosi 77 (siedemdziesiąt siedem) lat. Ojcowie liczą, że nadal będą mogli prowadzić swoją działalność duszpasterską - w jednej z sal pobliskiej szkoły.

Zastanawiałem się długo, po co likwiduje się ten kościół - może ta wiadomość naprowadzi nas na jakiś trop? Nie byłby to pierwszy przypadek, gdy sprzedaje się kościół, aby uniemożliwić choćby próbę "przejęcia go" przez tych przebrzydłych "terrorystów-tradycjonalistów"...


Ech, żyzń...

niedziela, 2 lipca 2006

Ośrodek Szkolenia Kierowców św. Łukasza w Graz

W austriackim mieście Graz (przy Eggenberger gürtel 76) otwarto niedawno nowy kościół, który wygląda jak ośrodek szkoleniowy dla przyszłych kierowców.

Proszę zwrócić uwagę na wymalowaną na podłodze "zebrę", drabinę na dach, strzałkę kierunkową i zawieszony po lewej u góry sygnalizator świetlny (zapewne wiszący na skrzyżowaniu kultur religijnych)


ponizsze zdjęcie przedstawia skrzynkę na narzędzia, to znaczy - chciałem powiedzieć - tabernakulum, na którym umieszczono doskonale widoczny (przez lupę) znak Krzyża.


I dostojny ołtarz biorący rozbrat z przedsoborowymi dziwactwami architektonicznymi


Do czego służy ten kamień i wiszące piórko - tego mi się nie udało ustalić



ambonka z zaznaczonym miejscem na święte nogi lektora


Czy ktoś wie może, co ten szklano-metalowy hangar ma wspólnego z katolicyzmem?

Może wie to chociaż ksiądz proboszcz tej hali zbornej?



Dekanat Graz wita was!

Na diecezjalnej stronie poświęconej parafiom katolickim w Graz (Styria, Austria) można znaleźć takie oto "kwiatki":

Tańczący Chrystus, witraż autorstwa ks. proboszcza Józefa Finka, parafia St. Veit


Św. Jan Apostoł, rzeźba, parafia św. Jana Apostoła


Niewiadomoco, witraż, parafia Świętej Rodziny


Niewiadomoco, witraż, parafia św. Pawła



Prezbiterium, kaplica w Messendorf
Czy tam można grać w kosza?



Prezbiterium, parafia śś. Aniołów Stróżów


Parafia św. Leopolda
witraż (z ET?)


witraż, chyba "wygnanie pierwszych rodziców z raju", ale głowy nie dam


komin klimatyzacji na dachu


Wieczerza, malowidło, parafia św. Wincentego


sobota, 1 lipca 2006

Z cyklu: gry i zabawy stanu zakonnego

Jak informuje agencja AP, w zeszłą środę, kilka dni po wydaniu za nią listu gończego, na posterunek policji w Omaha zgłosiła się siostra Barbara Markey ND (71 lat), oskarżona o kradzież ponad 300.000 $ z kasy Archidiecezji Omaha, za co grozi jej do 20 lat więzienia i grzywna w wysokości 25.000 $. Siostra Markey została usunięta w styczniu br. ze stanowiska dyrektora diecezjalnego Wydziału ds. Rodziny, zaraz po odkryciu nieprawidłowości finansowych. W liście gończym można przeczytać iż siostrze zarzuca się wydanie bez zgody pryncypała oraz na użytek własny kwoty 307.545 $, z czego 81.149 $ zostało wypłacone gotówką, 67.656 $ wymienione na żetony w kasynach, 33.488 $ zostało wydane na podarunki dla rodziny i przyjaciół a 24.775 $ zostało wydane na bilety lotnicze i inne środki transportu. Audyt wykazał również iż siostra Markey otwarła sobie prywatne konto w innym banku, przez które przeszła kwota 76.628 $, spożytkowana na transakcje prywatną kartą. Adwokat zakonnicy nie zgadza się z zarzutami, twierdząc, że siostra Markey jako współtwórca programu miała prawa do części dochodów jakie przynosił.

ks. Ryszard Vosko walczy ze "świętymi krowami"

W archiwum Biuletynu Archidiecezji Atlanta można znaleźć bardzo ciekawy artykuł, opublikowany 5 kwietnia 1979 r. Czytamy w nim:

Ks. Ryszard Vosko (na zdjęciu - fajna sutanna) z Albany (diec. Nowy Jork) podczas niedawnej wizyty w parafii św. Patryka w Norcross zakwestionował szereg mitów (w oryginale: sacred cows - świętych krów) dotyczących wyglądu i wystroju kościołów. Ks. Vosko został zaproszony przez proboszcza Józefa Meehan w celu udzielenia porady co do rozplanowania przestrzeni liturgicznej, z poszanowaniem historii, teologii i praktyk liturgicznych Kościoła katolickiego. Wizjonerski kapłan (do niedawna dyrektor diecezjalnej komisji liturgicznej) pomógł przedstawić wytyczne Episkopatu USA dotyczące budowy nowych i modernizacji już istniejących kościołów. Oto niektóre z pomysłów księdza Vosko:
- Nie potrzeba krzyża na dachu kościoła, aby zaznaczyć, że jest to dom modlitwy
- Baptysterium powinno być na tyle duże, aby umożliwiło zanurzenie osoby dorosłej
- Najświętszy Sakrament nie musi być przechowywany w głównym pomieszczeniu kościoła
- Ołtarz stały nie musi być trwale połączony z podłożem, dzięki czemu można go wynieść (przy organizacji koncertów czy pokazów tańca liturgicznego)
- Krucyfiks opowiada jedynie część tajemnicy naszej Wiary. Sam krzyż (pusty) opowiada więcej, w szczególności przypomina nam, że Chrystus zmartwychwstał.
- Klęczniki są niepotrzebne
- Konfesjonały to przeżytek i powinny być zastąpione przez Pokoje Pojednania
- Rodziny powinny same piec chleb do konsekrowania i przynosić wino

Ks. Vosko przekonał zgromadzonych, że kościól jest halą zborną dla Kościoła, czyli dla ludzi mówiąc "Bóg nie potrzebuje domu. My tak". I dalej: Główne funkcje Kościoła to: nakarmić i przyodziać potrzebujących, odwiedzać chorych, opiekować się samotnymi i umierającymi.

Przypominając "dawne czasy", ks. Vosko mówił: Kiedy Jezus celebrował Ostatnią Wieczerzę, był tam jedynie lichy stół, a na nim chleb i wino. Nie było świętych figur, ministrantów, dzwonków, tabernakulum ani świec. po czym zaapelował do zgromadzonych: My jesteśmy częścią wspólnoty chrześcijańskiej i musimy zerwać ze stereotypami! Koncepcja Kościoła się zmieniła. Dawniej każdy kościół katolicki wyglądał tak samo. Obecnie musimy się wzajemnie rozumieć, musimy zadać sobie pytania: Kim jesteśmy? W co wierzymy? Jak rozwijała się nasza teologia? Gdzie znajdziemy architekta, który uczyni zadość naszym potrzebom?

I może jeszcze kilka "wynurzeń" ks. Vosko:

Chrzest przez zanurzenie jest bardziej widowiskowy, pełen symboliki śmierci i zmartwychwstania w Chrystusie. Chrztu nie powinno się dokonywać przy użyciu naparstka wody wylanego nad trzymaną w drugiej ręce salaterką

Ołtarz powinien być "nagi" aż do momentu przyniesienia darów. Potem można go przykryć obrusem, ale nie trzeba.

Ambona powinna być surowa i prosta. Na ambonie powinien spoczywać mały ewangeliarz, a nie ogromny i ciężki mszał.

Tabernakulum powinno być umieszczone w małej kaplicy, która pozostaje otwarta w ciągu tygodnia. Nie ma sensu otwierać kościoła w dni inne niż niedziela, co pozwala zaoszczędzić sporo energii elektrycznej

W kościołach zamiast ławek z klęcznikami należy wstawiać składane krzesła, które można odstawić na bok w razie potrzeby (koncerty, pokazy tańca, zjazdy). Jeśli ktoś oburza się na organizowanie dużych spotkań w kościołach przypomnijcie mu, że Drugi Sobór Watykański odbył się jak najbardziej w dużym kościele. Klęczniki są niepotrzebne. Klasyczna pozycja modlitewna to stanie z uniesionymi rękami.

Nieopodal wejścia do kościoła powinno się urządzić szatnię

Osobom, które dotarły aż do tego miejsca nie pozostaje mi nic innego, jak zaprosić na stronę domową ks. Vosko, na której prezentuje on swoje dotychczas zrealizowane projekty. Może kilka obrazków z jego strony, na "zachętę":

Katedra św. Andrzeja w Grand Rapids (Michigan)

Katedra św. Jana w Milwaukee (Wisconsin)

Kościół NMP z Lourdes w Oakland (California)


Kościół św. Odkupiciela w Mechanicsville (Virginia)

I na zakończenie do porównania dwa "obiekty":

Loża masońska Sarasota 147

i wnętrze kościoła katolickiego zbudowanego według "dawnej koncepcji"

Jakieś wnioski?