czwartek, 20 lipca 2006

Zakon Jezuitów w poszukiwaniu dna

Za LaVanguardia

Dwa płuca Kościoła

O zapowiedzianej dymisji i sytuacji Towarzystwa Jezusowego w rozmowie z ojcem Kolvenbachem, przełożonym jezuitów. Generał jezuitów, ojciec Peter-Hans Kolvenbach, liczy na to, że jego zakon wspomoże Kościół w dziele zjednoczenia wszystkich chrześcijan.

Generalny przełożony Towarzystwa Jezusowego nazywany jest niekiedy „Czarnym Papieżem” – nie tylko z powodu koloru swojej sutanny, lecz także domniemanych wpływów we współczesnym świecie. Obecny generał jezuitów Peter-Hans Kolvenbach urodził się w 1928 roku w Holandii. W 1961 r. uzyskał święcenia kapłańskie w Libanie jako kapłan obrządku ormiańsko-katolickiego. Przez ćwierć wieku żył na Bliskim Wschodzie. 13 września 1983 roku został wybrany generałem zakonu jezuitów. 2 lutego zapowiedział swoją dymisję i jednocześnie zwołał na 5 stycznia 2008 roku kongregację generalną, która wybierze jego następcę.

Został ojciec wybrany generalnym przełożonym zakonu jezuitów bezpośrednio po kryzysie, jaki zapanował w stosunkach między ówczesnym generałem Pedro Arrupe a papieżem Janem Pawłem II. Jak wspomina ojciec tamten okres?

Wstrząsy, jakich doświadczał wówczas mój zakon, pozwalały przypuszczać, że jezuici stracą po części swój ewangelizacyjny zapał. Jednak, jak wszystkie burze, zarówno naturalne, jak i historyczne, także i ta dobiegła kresu. Gdy chmury się rozwiały, ujrzeliśmy Towarzystwo Jezusowe w pełni oczyszczone i jak nigdy przygotowane do pełnienia posługi zarówno na rzecz Kościoła, jak i całej ludzkości. Apostolskie zadania, jakie przyjęliśmy na nasze barki w ostatnich latach, na polu edukacji, badań naukowych, działań społecznych, komunikacji i duchowego wsparcia, wciąż się rozszerzają i obejmują nowe obszary. Także w sensie geograficznym: wzmocniliśmy między innymi naszą obecność w Afryce i Azji.

Czy Towarzystwo Jezusowe da sobie radę z nowymi wyzwaniami?

Mamy do czynienia z dwoma ważnymi elementami. Pierwszy z nich dotyczy coraz mniejszej liczby jezuitów na świecie, co zmusza nas do pracy nad powołaniami zakonnymi – tak, byśmy mogli stawić czoła zadaniom, jakich się podjęliśmy. Drugą sprawą jest rozwój coraz żywszej i bardziej skonkretyzowanej współpracy z osobami świeckimi i duchownymi, nienależącymi do zakonu, lecz o podobnej duchowości, pragnącymi uczestniczyć w naszych różnorakich działaniach. Nie możemy ulegać trudnościom związanym z obecną sytuacją Towarzystwa, nie powinniśmy też być przerażeni skalą niezrozumienia, z jaką niektóre nasze inicjatywy są przyjmowane na świecie. (...)

Funkcja generała Towarzystwa Jezusowego jest dożywotnia. Dlaczego więc zamierza ojciec odejść ze stanowiska?

Założyciel naszego zakonu chciał, by było to stanowisko dożywotnie. W ten sposób unikaliśmy sytuacji, że ogromna część zakonników byłaby zajęta procesem wyborczym, zamiast oddawać się temu, co jest podstawowym zadaniem jezuity: głoszeniu Dobrej Nowiny. Ponadto w czasach św. Ignacego Loyoli średnia długość życia była dużo krótsza. Trudno było zatem przewidzieć, ile czasu mogą potrwać rządy danego generała, zwłaszcza będącego w sile wieku. Św. Ignacy Loyola dożył 65 lat, przewodząc wcześniej zakonowi przez 15 lat. Jego bezpośredni następcy: Diego Laínez i św. Franciszek Borgia zmarli w wieku, odpowiednio, 53 i 62 lat, rządząc w obu przypadkach przez siedem lat. W 2008 roku, gdy złożę oficjalnie moją dymisję – oczywiście za przyzwoleniem Ojca Świętego – minie 25 lat od czasu, gdy objąłem tę funkcję. Będę miał wtedy blisko 80 lat.

Jako pierwszy w historii zakonu do dymisji podał się o. Pedro Arrupe.

Możliwość złożenia dymisji przez generalnego przełożonego zakonu została zapisana w konstytucji Towarzystwa Jezusowego pod koniec obrad II Soboru Watykańskiego. Ojciec Arrupe był pierwszym, który skorzystał z nowego prawa, usprawiedliwiając swoją decyzję zaawansowanym wiekiem i wyniszczającą chorobą. Niezwykle trafne sformułowanie, które znalazło się w konstytucji Zakonu, nie mówi już o funkcji ad vitam (dożywotniej), lecz ad vitalitatem. Oznacza to, że generał może pozostać na stanowisku dopóty, dopóki jego stan fizyczny i umysłowy pozwoli mu na kierowanie zakonem liczącym 20 tys. członków. (...)

Z którym ściśle współpracuje, jak Ojciec wspominał, także wiele osób nie należących do zakonu, zarówno świeckich jak i duchownych.

W blisko 3,5 tys. ośrodków edukacyjnych zakonu, rozsianych po 68 krajach świata, uczy się ok. 1,5 miliona młodych ludzi. Owe centra obsługuje 4,6 tysiąca jezuitów, choć oczywiście nie osiągnęliby swoich celów bez ponad 120 tysięcy profesorów i pracowników administracji. (...)

Żyjemy w czasach globalizacji. Ojciec urodził się w Holandii, ale uzyskał święcenia kapłańskie w Libanie. Czy porozumienie między szeroko rozumianym Wschodem a Zachodem jest dziś możliwe?

Jan Paweł II dążył do tego, by Kościół oddychał dwoma płucami. By jedno z nich napełniała siła duchowa wczesnych kościołów chrześcijańskich, które narodziły się na Wschodzie, drugie zaś miało czerpać z doświadczeń Zachodu. Oba płuca oddychają wprawdzie powietrzem głęboko chrześcijańskim, ale Zachód musi wziąć pod uwagę potrzeby tych braci chrześcijan, którzy zostali oddzieleni od Kościoła rzymskokatolickiego w wyniku Reformacji. Z kolei na Wschodzie mniejszość wierna Stolicy Piotrowej musi współżyć z prawosławną większością. (...) Uznanie podziałów w Kościele za trwałe byłoby niedopuszczalne. Oznaczałoby, iż zaprzeczamy jasno wyrażonemu życzeniu Chrystusa, by chrześcijańska wspólnota była prawdziwą jednością.

W ostatnich dziesięcioleciach poczyniliśmy ważne kroki w kierunku pojednania chrześcijan, choć trudno dostrzec w tej chwili, jaką konkretną formę przyjmie ono w przyszłości. (...)

Ważne jest, by chrześcijanie zechcieli spotykać się z wyznawcami innych wierzeń. Religia odgrywa dziś bowiem bez wątpienia niezwykle ważną rolę w budowaniu zgody między narodami. Gdy podczas spotkania ekumenicznego w Asyżu wszyscy stwierdzili jednomyślnie, iż nie wolno zabijać w imię Boga, deklaracja ta wynikała z głębokiej wiary. Był to głos ludzi wierzących.

---------------------------------------------


Jeśli tak ma wyglądać "Doborowa Armia" Ojca Świętego, to co pomyśleć o szeregowych żołnierzach? Co pomysleć np. o ks. Grzegorzu Kramerze SJ (na zdjęciu)? Św. Ignacy Loyola w relikwiarzach się chyba obraca z przerażenia...