Wiarygodność strony rosyjskiej jest zerowa. Jak ktoś powiedział, Putin kłamie nawet wtedy, gdy mówi „dzień dobry”. Ani na moment nie zapominam też o tym, że to Rosja jest agresorem i odpowiada za śmierć już kilku tysięcy ludzi.To miło, że w dzisiejszych, zateizowanych czasach są jeszcze ludzie, którzy są w stanie uwierzyć w dowolny kretynizm wymyślony w Kijowie lub Waszyngtonie, tak po prostu na słowo. Bez poparcia tego choćby jedną fotografią czy filmem nakręconym telefonem komórkowym. W XXI wieku pełnym ekip reporterskich, dronów, przy powszechnym dostępie do internetu, uwierzyć w rosyjską "inwazję" na Ukrainie bez poparcia tego jakimikolwiek dowodami opierając się wyłącznie na bajaniu ukraińskich oficjeli i "zeznaniach naocznych świadków" wymaga wielkiej wiary. Ja takowej nie mam.
Redakcja Gościa ósme przykazanie Boże wzięła w nawias. Duży nawias.