Lewackie bojówki zaczynają atakować fizycznie nasze katolickie świątynie. Na razie ograniczają się do naklejania plakatów, rozrzucania ulotek, wywieszania banerów i oznaczania terenu kolorowym moczem w puszkach pod ciśnieniem czy nawet wyrywania burs kapłanom, ale - biorąc pod uwagę bierność sił porządkowych, za kilka dni zapewne rozpoczną się rękoczyny, wybijanie szyb, podpalenia i plądrowanie wnętrz, z rozbebeszaniem tabernakulów i rozsypywaniem Ciała Pańskiego na posadzkach.
Gdzieniegdzie z barbarzyńskim najazdem próbują walczyć miejscowi kibole, nacjonaliści, nielubiane przez hierarchię grupki tradycjonalistyczne i konserwatywne (np. Krucjata Młodych TFP) oraz, szczególnie na terenach wiejskich, miejscowa zdroworozsądkowa ludność. Nierzadko przy niezadowoleniu kurialistów, którzy się potem muszą od tych akcji obronnych rytualnie odcinać...
Znacznie ciekawsza jest odpowiedź na pytanie - kogo w tym gronie samozwańczych obrońców katolickich świątyń NIE widać? Ano nie widać członków KSM, nie widać oazowiczów, kościołowiczów domowych, nie widać neokatechumenów, duchaczy, odnawiaczy, dziennikarzy katolewackich tygodników, nie widać tak licznych formalnie członków różnych posoborowych wspólnot zjednoczonego przemysłu rozrywkowego, nie widać wyznawców internetowych telekaznodziejów typu Zielińskiego czy o. Szustaka... Gdzie oni się wszyscy pochowali? Dlaczego nie dają świadectwa swojej wiary? Gdzie świeżo bierzmowani z otrzymanym właśnie darem męstwa?Gdzie wcięło lednicowo-kremówkowe "pokolenie Jot Pe Dwa", rzekomo gotowe wypłynąć na głębię świadczyć za wiarę w każdy czas, byle był catering i kamery... Gdzie te tłumy pielgrzymujące na światowe dni moździerzy?
Może dlatego, że większość z nich... stoi w atakującym tłumie, z wirtualnymi kostkami brukowymi pod palcami na klawiaturach i z czerwonymi piorunami doklejonymi do zdjęć profilowych w serwisach społecznościowych domagając się "prawa wyboru", tego, żeby już "nie piekło kobiet" i żądając "wypierdalania" przez to przebrzydłe katolickie duchowieństwo z ich życia i okolicy..
Od 14 lat prowadzę tego bloga i ostrzegałem, że to się tak skończy. Upadkiem z hukiem. Wyłożeniem się posoborowia na ryj. I będzie płacz i zgrzytanie zębów. Jak ktoś ma.
Bo to się musiało tak skończyć. Owoce posoborowia są wszędzie robaczywe, zgnite i nadają się do wyrzucenia w ogień. Tylko i wyłącznie.