Koniec listopada i początek grudnia to czas gorący dla części kleryków. Klerycy kursu II organizują andrzejki a kurs III (w tym roku ze wsparciem kursu IV) przyjazd św. Mikołaja. Nie są to zwykłe imprezy. Poza konsumpcją różnych smakołyków klerycy przygotowują ucztę duchową – dłuższe lub krótsze przedstawienie. Oglądając każdego roku te dwie imprezy można dojść do wniosku, że wyobraźnia kleryków jest nieograniczona a ilość pomysłów nie tylko zbliża się, ale i przekracza nieskończoność!


Mikołaj przyjechał do naszego domu i od razu miał wypadek (wtajemniczeni mówią, że już w wakacje kiedy przyjechał na rekonesans przebił sobie nogę na gwoździu) stracił przytomność i pamięć. Pomogli mu dobrzy ludzie, którzy na co dzień zbierają złom (jak się sami przedstawili: blacharze zbieracze z zawodu), ocucili go i postawili na nogi (lekarz uznał, że to przypadek beznadziejny). Jako, że Mikołaj stracił pamięć nie za bardzo wiedział kim jest i po co tu przybył. Dlatego ile mógł pomagał przy remoncie. Kiedy drugi raz zasłabł i został ocucony (wodą ze szlaucha) odzyskał pamięć i wszystkim rozdał prezenty. Były skecze, żarty, konkursy i dawka humorystycznej liryki.
Święty Mikołaju biskupie, święty Andrzeju apostole, miejcie tych młodych ludzi, przyszłych kapłanów, w swojej opiece!