środa, 21 kwietnia 2010

rozterki księdza katechety

z redakcyjnej poczty:

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Szanowna redakcjo,


jestem stałym czytelnikiem Kroniki Novus Ordo. Uważam, że robicie dobrą robotę, choć czasem kąśliwy język może przyprawić o pewne zakłopotanie - nie treść, lecz forma. Mniejsza o to. Trzeba ścigać absurdy i głupotę i je wyszydzać. Może niektórym da to cokolwiek do myślenia.
Pragnę przedstawić jeden z takich absurdalnych przykładów. W podręczniku do katechezy dla klasy drugiej podstawówki ("Bliscy sercu Jezusa", wydawnictwo WAM) na stronie 198 znalazłem taki oto obrazek (załącznik). Jako kapłan zadaję sobie pytanie, jak mam wytłumaczyć dzieciom, że na Mszy św. nie łapiemy się za rączki, nie włazimy do prezbiterium, a Msza św. nie jest jednak radosnym spotkaniem towarzyskim. Obrazek pozostawiam bez komentarza. Może redaktor zechce to jakoś skomentować.

Pozdrawiam.
o. (imię, nazwisko i instytut - do wiadomości Redakcji)



Cóż tu Drogi Księże komentować - koń jaki jest, każdy widzi. Dzieci w prezbiterium (w tym - zgodnie z postępową modą - jedno obowiązkowo na wózku inwalidzkim, swoją drogą wszystkie dzieci są białe - czyż to nie dyskryminacja?), "bogaty" wystrój tej "świątyni", trzy świece (zamiast dwóch, czterech czy sześciu) na stoliczku-nakryj-się, brak krzyża... Aż się chce zakrzyknąć za nieodżałowanej pamięci Stefanem Kisielewskim: To nie kryzys. To rezultat!