La Repubblica zamieszcza ciekawy artykuł - Biskupi tamują Mszę św. po łacinie, w którym możemy przeczytać ciekawe wypowiedzi ks. prałata Kamila Perla, wiceprzewodniczącego Komisji Pontyfikalnej Ecclesia Dei.
Swoją drogą ciekawe, czy Msgr Perl czytał "wskazania" Konferencji Episkopatu Polski, które w 90% są zerżnięte ze "wskazań" Konferencji Episkopatu Niemiec, a w swem "zbiurokratyzowaniu" idą nawet dalej, niż niemieckie, które np. nie przewidują wymogu "posiadania" przez celebransa znających obrzęd ministrantów...
Msza po łacinie faktycznie blokowana jest przez samych biskupów. Ogłosił to na konferencji w Watykanie wiceprzewodniczący Komisji Ecclesia Dei, ks. prał. Kamil Perl: We Włoszech większość biskupów, za wyjątkiem kilku godnych uznania wyjątków, przeszkadza we wdrażaniu motu proprio odnośnie mszy po łacinie. To samo trzeba powiedzieć o wielu przełożonych generalnych, którzy zabraniają swoim kapłanom celebracji Mszy św. według starego rytu.
Spotkanie pod hasłem Motu proprio Summorum Pontificum Jego Świątobliwości Benedykta XVI – duchowe bogactwo dla całego Kościoła - w rok po ogłoszeniu zostao zorganizowane przez stowarzyszenie Młodzi i tradycja pod patronatem Komisji Ecclesia Dei, której zadaniem jest pomoc w powrocie lefebrystów na łono Kościoła katolickiego. (jak widać, dla niezorientowanego redaktora La Repubblica, tradycjonalista == lefebvrysta, w dodatku przebrzydły "schizmatyk" - przyp. mój - Dextimus)
Jednakże Mszy po łacinie stawia się przeszkody także i za granicą: W Niemczech Konferencja Episkopatu opublikowała bardzo zbiurokratyzowaną instrukcję, która utrudnia wdrożenie motu proprio. Prośby ze strony wiernych [o pomoc w zapewnieniu celebracji] płyną głównie z Francji, Wielkiej Brytanii, Kanady, Stanów Zjednoczonych, Australii. We Francji jest i dobrze, i źle. Niektórzy młodzi księża podjęli inicjatywę – tłumaczy ks. prał. Perl – celebracji Mszy św. według mszału św. Piusa V, zrewidowanego przez bł. Jana XXIII, nie pytając biskupów o pozwolenie. Zresztą – powiedział wiceprzewodniczący Ecclesia Dei – papież przecież dał im do rąk stary mszał. Niektórzy biskupi poparli te inicjatywy, inni nie.
Problemem we Francji jak i w Niemczech jest jednakże – ogólnie rzecz biorąc – zbyt mała ilość kapłanów: Na moim biurku piętrzą się listy wiernych z różnych stron świata, którzy domagają się wdrożenia motu proprio. Ale trzeba zdać sobie sprawę z tego, że liczba kapłanów wszędzie notuje tendencję spadkową. I taki ksiądz, który musi sprawować 3 lub 4 Msze św. w ciągu jednego dnia, nie daje rady dodać jeszcze jednej. Jest to problem występujący przede wszystkim w rozległych, bogatych w tereny wiejskie diecezjach we Francji i Niemczech, gdzie jeden kapłan ma do obsłużenia ogromne terytorium.
Ks. prał. Perl powiedział ponadto: Należy liczyć się z tym, że ryt zreformowany przez Pawła VI obowiązuje od 40 lat i jest wielu księży, którzy nie umieją sprawować Mszy św. według starego rytu; nie mówiąc już o tym, że zostali precyzyjnie zindoktrynowani według schematu: ,,dawna liturgia jest przestarzała''. Są jednakże również młodzi księża, którzy chcą celebrować starą mszę po łacinie i sądzę, że papież napisał motu proprio z myślą o nich.
Także w Stanach Zjednoczonych są wierni, którzy muszą nadkładać sporo drogi, aby dotrzeć do kościoła, gdzie sprawuje się Mszę św. po łacinie, gdyż nie wszyscy księża chcą ją celebrować. I tak musimy pamiętać, że jeden rok to mało czasu w życiu Kościoła i normalne jest to, że wielu wiernych jest rozczarowanych, ponieważ myśleli o natychmiastowym i generalnym wdrożeniu (motu proprio). Mimo wszystko, z perspektywy jednego roku klimat zmienia się korzystnie. „Nie mamy zamiaru wytaczać procesu nowej liturgii, liturgia posoborowa jest jednakże „mieszanką tego co stare i nowe'', i wytwarza ona czasami brak harmonii oraz zamieszanie”, konkluduje ks. prał. Perl.
tłumaczenie: Yishana