(...) wychowanie seminaryjne jest dziś o wiele trudniejszym procesem niż dawniej. Dziś zdarza się, że formację seminaryjną należałoby zacząć od leczenia osobowości kandydata. Jeśli młodzi przychodzą z rodzin rozbitych, to w punkcie wyjścia nie posiadają naturalnej wizji ojcostwa. Sto lat temu sprawa była prostsza. Jeśli ktoś w rodzinie – do trzeciego pokolenia wstecz - był chory psychicznie, lub uzależniony, to tego rodzaju kandydat nie miał prawa wstępu do seminarium duchownego. Jeśli czyjś dziadek był nałogowym alkoholikiem, jego wnuk nie mógł zostać księdzem. Nie było też możliwości przyjęcia kogoś z rozbitej rodziny. Do seminariów duchownych przychodzili ludzie o znacznie silniejszej strukturze wewnętrznej, zdolni do przezwyciężania wielu trudności. Sam styl wychowania seminaryjnego był zresztą znacznie surowszy.
Dzisiaj zdarzają się kandydaci, którzy potrzebują nieustannego wsparcia. Zamiast stanowić wsparcie dla parafian, sami łatwo popadają w depresję, widząc ile sił wkładają w duszpasterstwo, z jaką agresją się spotykają i jak znikome nieraz osiągają owoce. Słabość obecnej kultury odbija się także na kandydatach do kapłaństwa. (...)
abp Gądecki