niedziela, 1 marca 2015

Barabasz - żołnierzem wyklętym?

tytuł wpisu pochodzi od redakcji Breviarium
W szczytowym momencie procesu Piłat proponuje wybór Jezusa lub Barabasza. Jeden z nich zostanie uwolniony. Kim jednak był Barabasz? Zazwyczaj mamy w uszach wyłącznie sformułowanie z Ewangelii Jana: „A Barabasz był zbrodniarzem" (J 18,40). Jednak grecki odpowiednik słowa „rozbójnik" [λῃστής] w ówczesnej sytuacji politycznej Palestyny nabrał specyficznego znaczenia. Znaczył tyle co „bojownik ruchu oporu". Barabasz brał udział w powstaniu (zob. Mk 15,7), a poza tym został - w tym kontekście - oskarżony o dokonanie zabójstwa (zob. Łk 23,19.25). Jeśli Mateusz mówi, że Barabasz był „znacznym więźniem", świadczy to, że był jednym z bardziej znanych bojowników, a może nawet przywódcą tego powstania (zob. Mt 27,7). Innymi słowy: Barabasz był postacią mesjańską. Wybór: albo Jezus, albo Barabasz nie był przypadkowy; naprzeciw siebie znalazły się dwie postacie mesjańskie, dwie formy mesjanizmu. Staje się to jeszcze wyraźniejsze, jeśli zwrócimy uwagę na to, że „Bar-Abbas" znaczy „syn ojca". Jest to typowo mesjańskie określenie, kultowe imię wybitnego przywódcy ruchu mesjańskiego. Przywódcą ostatniej wielkiej mesjańskiej wojny Żydów w roku 132 był Bar-Kochba - „Syn Gwiazdy". Jest to taka sama konstrukcja imienia, wyrażająca ten sam cel. Od Orygenesa dowiadujemy się innego jeszcze interesującego szczegółu: w wielu rękopisach Ewangelii, aż do trzeciego wieku, człowiek, o którego tu chodzi, nazywał się „Jesus-Barabbas" - „Jezus syn ojca". Wygląda to tak, jakby był sobowtórem Jezusa, który na inny sposób wysuwa te same roszczenia. Zatem wyboru trzeba dokonać między Mesjaszem, który toczy walkę, przyobiecuje wolność i własne królestwo, i owym tajemniczym Jezusem, który głosi utratę samego siebie jako drogę do życia. Czy to dziwne, że masy dały pierwszeństwo Barabaszowi? (Obszerniej omawia ten temat V. Messori w głośnej książce Umęczon pod Ponckim Piłatem?, Wydawnictwo M, Kraków 1996).
[...]
Proces Jezusa przed Sanhedrynem wykazał, co dla jego członków było najbardziej gorszące w Jego przypadku. Nie był to mesjanizm polityczny. Ten reprezentował Barabasz, a w późniejszym czasie Bar Kochba. Obydwaj mieli zwolenników, a oba te ruchy zostały stłumione przez Rzymian. Gorszące i budzące sprzeciw w przypadku Jezusa było to, co widzieliśmy już w rozmowie rabbiego Neusnera z Jezusem w kontekście Kazania na Górze: odnoszono wrażenie, że stawia się On na jednym poziomie z Bogiem żywym. Tego właśnie nie mogła zaakceptować ściśle monoteistyczna wiara Żydów. Do objawienia tego mógł powoli tylko i stopniowo prowadzić także sam Jezus. To także - wraz z trwaniem w nienaruszonej jedności z wiarą w jedynego Boga - przenika całe Jego orędzie i decydowało o jego nowości, odrębności i niepowtarzalności. Przeobrażenie procesu przed Rzymianami w proces o mesjanizm polityczny odpowiadało pragmatycznemu nastawieniu saduceuszów. Sam jednak Piłat wyczuwał, że w rzeczywistości chodziło o coś zupełnie innego, że rzeczywiście obiecującego politycznie „króla" wcale nie przekazano by mu na skazanie
(Benedykt XVI, Jezus z Nazaretu, Wydawnictwo "m", Kraków 2007, ss. 46-47, 253)