wtorek, 13 października 2015
Panie Jezu, daj nam więcej takich „niefajnych” księży!
o. Jarosław Kupczak OP
Chyba nie jestem fajnym księdzem
Jakiś czas temu zgłosiła się do mnie para miłych narzeczonych. Zostałem im polecony przez wspólnych znajomych, żeby porozmawiać z nimi w celu przygotowania ich do przyjęcia sakramentu małżeństwa. Młodzi mieszkają poza Polską, ślub biorą w małym miasteczku nad Bałtykiem, bo kochają polskie morze i spodobał im się mały kościół; w pobliżu jest miła restauracja z odpowiednią salą weselną i z widokiem na morze.
Na wstępnie rozmowy usłyszałem od moich gości, że oni się przyjaźnią z takim „fajnym księdzem”, często z nim rozmawiają i wszystko jest „gut’… No i strasznie się cieszą, że poznali kolejnego „fajnego księdza”, z którym można porozmawiać o wszystkim: o siatkówce i maratonach MTB, filozofii i teatrze.
A jeszcze potem okazał się, że moi goście nie za bardzo wiedzą, że współżycie przedmałżeńskie jest grzechem – nawet wtedy, kiedy się kochają… Nie wiedzą, że powinni chodzić co niedzielę do kościoła i spowiadać się regularnie. Oprócz rozmów z „fajnym księdzem” wiara generalnie z niczym im się nie kojarzy i nie ma na nią zbyt wiele miejsca w ich życiu codziennym.
Chyba nie jestem (nie chcę być) „fajnym księdzem”.