z redakcyjnej poczty - wytłuszczenia moje - Dextimus
------------------------------------------------
Szanowny Panie,
piszę w związku z informacją o książce dla dzieci "Mała Nina". Nie
wiem, czy zachce Pan dalej czytać, ale bardzo się cieszę, że ta książka
się pojawiła. Szkoda, że nie wcześniej. Dlaczego? Może pora zadać
pytanie kto tak naprawdę jest źródłem tego obiektywnego zgorszenia?
Lewacy? Ateiści? Kompletni ignorancji, którzy zatrzymali się na
pierwszokomunijnym etapie? Chyba jednak nie. Książkę powinniśmy
zadedykować naszemu drogiemu Episkopatowi, który akceptuje Komunię św.
na
rękę, promuje, oczywiście nadzwyczajnych, świeckich szafarzy. Nie muszę
dodawać, że nie raz widziałem, że komunikował szafarz, ale na tacę
zbierał ksiądz. Każdy ma swoją hierarchię wartości. W końcu nasi biskupi
czerpią pełnymi garściami z dorobku krajów zachodnich, gdzie wiara w
Rzeczywistą Obecność jest rzeczywistą fikcją. Czy to lewactwo i ateiści
doprowadzili do upadku liturgii i szacunku dla Najświętszego Sakramentu?
Chyba jednak nie oni realizują w kościołach dziwaczne i nie
mające nic wspólnego z katolicyzmem "instalacje artystyczne" i
"eventy". Pora spojrzeć prawdzie w oczy. Cytując Kisielewskiego, to nie
kryzys, to rezultat. Rezultat zaangażowania w pozbawione sensu
inicjatywy ekumeniczne, rozmaite dialogi między religijne i dnie islamu,
judaizmu i co tam kto chce jeszcze, okraszone bełkotliwym listem
pasterskim na dzień czegoś tam. W tabernakulum jest prawdziwy Chrystus, a
tam? Może o tym warto mówić, zamiast zachwycać się wafelkiem,
razem z luterańską pastorką? Ta książka to powinna dla biskupów być
lekturą obowiązkową, właśnie po to, żeby ich wyrwać z miraży o pokoleniu
JP2, ale porządnie strzelić w pysk. Przecież takie historie były już
opisywane na tym portalu, a dotyczyły profanacji w Światowe Dni
Młodzieży, gdzie Komunii Św. udziela się na łapę, byle jak, byle
szybciej. I czy kogoś to gorszyło? Najważniejsze, ze było wesoło. Nie
wiem, czy się doczekamy oficjalnego komentarza, to tylko książka dla
dzieci,
tymczasem nasi biskupi mają ważniejsze sprawy na głowie. Pora
otrzeźwieć, potrzebujemy drogowskazu, a nie ciepłych kluch.
(moje imię i
nazwisko tylko do wiadomości redakcji (...)