za Gazetą Wyborczą: W mieście Gela na Sycylii ksiądz nie odprawił mszy, ponieważ uznał ją za "nierentowną". Na wyznaczoną godzinę do kościoła przyszedł bowiem tylko jeden wierny. Ksiądz uświadomił wiernemu, że to, co da na tacę, nie pokryje kosztów oświetlenia kościoła i nagłośnienia. Poradził mu, aby poszedł do pobliskiej katedry, gdzie właśnie rozpoczęła się suma. Mężczyzna posłusznie dostosował się do rady proboszcza, który tymczasem powrócił na plebanię. Szybko jednak ją opuścił, gdyż z kościoła dochodzić zaczęły wrzaski i krzyki. Była to grupa osób, które zamówiły mszę za zmarłego krewnego i widząc, że nie ma nikogo przy ołtarzu, zaczęły głośno protestować. Proboszcz z całym spokojem wytknął im spóźnienie, po czym opowiedział o wiernym odesłanym do innego kościoła. - Jakbym wyglądał wobec tego człowieka, gdybym odprawił teraz mszę dla was? - pytał ksiądz, zdecydowany nie zmieniać wcześniejszej decyzji. Wierni zapowiedzieli, że pójdą na skargę do biskupa.
Tutaj znajdziemy opis historii po włosku i relację telewizyjną.
Znając swoiste poczucie humoru niektórych posoborowych biskupów, nakaże on oddać wiernym stypendium mszalne zamiast odprawić zamówioną Mszę świętą... Swoją drogą - czyżby dla Novusa zaczęto wprowadzać pojęcie "stabilnej grupy wiernych zapewniającej opłacalność"? Pomódlmy się za księdza-apostatę!