Diecezja Linz, jakżeby inaczej? Serwis nachrichten.at zamieścił wywiad z diecezjalnym iluzjonistą ks. Gertem Smetanig'em, proboszczem w Manerkirchen. O tym szalonym salezjaninie pisaliśmy już dwa lata temu. Gdyby ktoś z naszych czytelników chciał zamówić sobie na urodziny czy inną okazję jakiś show, odsyłamy do strony autorskiej księdza iluzjonisty.
Ale wróćmy do wywiadu. Pozwoliłem sobie zacytować co "smaczniejsze" kąski:
Księże Proboszczu, co sądzi ksiądz o Harrym Potterze?
Co innego niż proboszcz Windischgarsten (niedwuznaczne splunięcie w stronę ks. Gerarda M. Wagnera - przyp. mój - Dextimus). Nie widzę żadnego zagrożenia ze strony okultyzmu czy jakiegokolwiek innego. Myślę, że Harry Potter przez swą wizję magii wniósł coś pozytywnego do sprawy, gdyż dawniej sporo dzieci straszono czarami.
Czy ksiądz celowo używa w nabożeństwach sztuczek, aby przyciągnąć więcej ludzi do kościoła?
Tak. Bo to działa. Na Mszach dla rodzin mamy pełen kościół - prawie 600 osób. Moje msze są nieco inne, bo uważam, że Kościół składa się z ludzi. Na jesieni zaprosiłem parafian na mszę ze zwierzętami, które potem pobłogosławiłem. A w Walentynki odprawiałem nabożeństwo dla zakochanych.
Bez względu na płeć?
To przecież wszystko jedno. Czy mężczyzna z kobietą, czy dwóch mężczyzn albo dwie kobiety - mają swoje nabożeństwo, to ich pobłogosławiłem. Przyszli też przedstawiciele organizacji gejów i lesbijek.
Potem ksiądz Smetanig opowiada jeszcze, jak to biskup mu pokiwał palcem (w bucie), bo były na niego nieliczne skargi, jak ubolewa nad faktem iż żonaci kapłani nie mogą prowadzić parafii, itp., a wywiad kończy się pytaniem:
Dlaczego główny zawód: ksiądz, a nie magik?
Bo chciałbym przemienić Kościół.