Jak donosi serwis newslo.com, zgodnie ze znowelizowanymi przepisami ujawnianie lub przejmowanie informacji stanowiących w Watykanie tajemnicę państwową jest obecnie przestępstwem zagrożonym karą do 2 lat więzienia. Ponieważ dokumentacja dotycząca przestępstw na tle seksualnych została jednocześnie objęta klauzulą poufności, od momentu nowelizacji watykańscy kurialiści (zarówno duchowni jaki i świeccy) nie mogą już w sposób legalny zgłosić takiego przestępstwa organom ścigania.
Abp Dominik Mamberti (watykański "minister spraw zagranicznych") tłumaczy, że "oczywiście, nie o to nam chodziło (...) przestępstwa seksualne są bardziej nielegalne niż kiedykolwiek, tylko technicznie rzecz biorąc nie da się ich zgłosić w sposób zgodny z prawem". Abp Mamberti przyznał również, że doszło do przypadkowego zbiegu okoliczności.
Krytycy spoza Spiżowej Bramy są jednak sceptycznie nastawieni do tych wyjaśnień i uważają, że watykańska legislatura dobrze wie co robi. Tym bardziej, że Abp Mamberti przyznaje, że są już plany naprawienia tego błędu, ale "to jest Watykan i to musi potrwać. Głosowania, okadzenia, modlitwa. Prosimy o cierpliwość (...) Na razie nie możemy uczynić niczego więcej.".