W Kościele nie chodzi tylko o to, byśmy byli razem, ale byśmy byli razem świętymi (nawróconymi grzesznikami!). Owszem Kościół jest domem zapraszającym wszystkich do siebie. Ale to „do siebie” coś oznacza. Oznacza jakieś zasady, jakieś zobowiązania, jakieś prawdy, które w tym domu są wartością. Jeśli każdy zaproszony będzie robił w tym domu to co chce, zamieni go szybko w hotel czy raczej w hipisowską komunę.
ks. Tomasz niechcący zauważył i opisał to, co w co od 50 lat moderniści (również ci usadowieni w redakcji Gościa Niedzielnego) usiłują zamienić Kościół. Lepiej późno niż wcale. Alleluja!