niedziela, 31 grudnia 2006

Katolicka Agencja dezInformacyjna

Do faktu iż Katolicka Agencja (dez)Informacyjna jest od dawna znana ze swej niekompetencji w sprawach dotyczących dziejów Kościoła przed Drugim Soborem Watykańskim, a w szczególności - w kwestiach reformy liturgicznej - zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Jednakże kilka dni temu w depeszy omawiającej niedawny List Solidarności z Ojcem Świętym wydany przez prominentnych przedstawicieli środowiska polskich tradycjonalistów katolickich (do którego mamy zaszczyt się zaliczać), redaktorzy KAI w swoim komentarzu osiągnęli tak duże stężenie bzdur i głupot, że po prostu tym razem musiałem zareagować gwoli ścisłości faktograficznej.

W rzeczonej depeszy zatytułowanej: Polscy tradycjonaliści zadowoleni z zapowiedzi przywrócenia Mszy trydenckiej (dokumentacja) czytamy między innemi [wytłuszczenia i podkreślenia moje - Dextimus]:

Obecny porządek Mszy św. obowiązuje od r. 1969, gdy Paweł VI, spełniając postulaty zgłaszane przez biskupów z całego świata na Soborze Watykańskim II (1962-65), zatwierdził nowy Mszał Rzymski ze zmienionym nieco układem liturgii.

Nasi czytelnicy wiedzą dobrze, że "zmieniony nieco" (co widać choćby w niniejszej tabeli) układ liturgii to nawet nie reforma, a "rewolucja liturgiczna", zrywająca z organicznym rozwojem liturgii, który miał miejsce od starożytności", jak napisał Józef kard. Ratzinger we wstępie do książki o. Alcuina Reida OSB pod tytułem "Organiczny rozwój liturgii". Widać to nawet po samym Mszale, gdyż wszystkie edycje Mszału Rzymskiego wydawane od czasów św. Piusa V do roku 1962 rozpoczynały się od tekstu bulli Quo Primum, kanonizującej Mszał Rzymski. Nowy Mszał promulgowany w 1969 r. już tejże bulli nie cytuje. Novus Ordo to praktycznie to samo, co półfabrykat zwany Missa Normativa, który po prezentacji dla biskupów na Synodzie w 1967 r. został ODRZUCONY ogromną większością głosów, jako pomyłka i bubel! Missa Normativa nie różniła się praktycznie niczym istotnym od protestanckiego obrzędu "Wieczerzy Pańskiej" wprowadzonego w XVI-wiecznej Anglii przez Abpa Tomasza Cranmera. Za odmowę (rekuzancję) uczestniczenia w takim właśnie obrzędzie św. Ryszard Gwyn (którego słynne określenie - po walijsku: Yn lle allor - trestyl trist" czyli "Zamiast ołtarza - nędzny stół" najlepiej określa pryncypia XVI-wiecznej anglikańskiej "reformy liturgicznej") został swego czasu skazany (jak wielu jego rodaków katolików) na ścięcie i poćwiartowanie. Chichotem losu jest fakt iż św. Ryszard został kanonizowany przez... Pawła VI w roku... 1970!

Wprowadzał do niej języki narodowe w miejsce łaciny

Tę mantrę posoborowców (o rzekomym soborowym imperatywie ZASTĄPIENIA łaciny językami narodowymi) już omawiałem kilka miesięcy temu, więc nie będę się powtarzał.

usuwał prawie całą ministranturę, czyli dialog prowadzony u stopni ołtarza przez kapłana i ministranta, pozostawiając jedynie spowiedź powszechną.

I znowu kolejny zabobon. Przypominam, że ŻADEN z przepisów Drugiego Soboru Watykańskiego nie wspominał ANI SŁOWEM o JAKICHKOLWIEK szczegółowych zmianach w obrzędach. Mało tego rubryki Novus Ordo Missae z roku 1970 wyraźnie wspominają o modlitwie u stopni ołtarza! Swoją drogą redukowanie ministrantury do dialogu (sic!) u stopni ołtarza (w rzeczywistości kapłan u stopni ołtarza nie "dialoguje z ministrantem", tylko obaj MODLĄ SIĘ do Pana Boga słowami Psalmu) jest symptomatyczne dla posoborowego zaczadzenia "oberdialogiem". Jeśli zaś chodzi o "spowiedź powszechną", to pozostawiono ją jedynie jako jedną z wielu opcji. Oczywiście uprzednio usuwając rozróżnienie między kapłanem a wiernymi. Znam całkiem sporo kapłanów, którzy Confiteor w ogóle nie używają. Ponoć dlatego że "jest za długi".

Ołtarz jest obecnie wysunięty bardziej ku środkowi kościoła, a kapłan odprawia Mszę przodem do wiernych, podczas gdy dawniej był odwrócony od nich plecami, ale zwrócony przodem do ołtarza, przylegającego do ścian kościoła.

Autor tych idiotycznych słów chyba nigdy nie oglądał wnętrza żadnej starozytnej bazyliki, z rzymską bazyliką św. Piotra na czele! Ba, on chyba nigdy nie był w żadnym kościele zbudowanym przed Drugim Soborem! W większości znanych mi kościołów ołtarz główny jest wzniesiony w niewielkim oddaleniu od ściany (chociażby po to, aby można go było procesyjnie obejść i okadzić). Zresztą ŻADEN z przepisów liturgicznych nie NAKAZUJE odprawiania twarzą do ludu. Mało tego - z tekstu obecnych rubryk NOM (IGMR 157-158) jasno wynika, że ZASADNICZY kierunek celebracji Liturgii Eucharystycznej to kierunek "do ołtarza" co jest kierunkiem INNYM niż "do ludu"! ŻADNA z konstytucji soborowych nawet nie wspominała o kierunku celebracji, a rubryki 1970 nie dość, że jasno i wyraźnie nakazywały celebrację twarzą do tabernakulum przy już istniejących ołtarzach, to jeszcze dopuszczały stawianie w nowobudowanych kościołach ołtarzy bocznych! Twarzą do ludu zaledwie ZEZWALANO celebrować! Pisałem już o tym zresztą kilka miesięcy temu.

Zmiany liturgiczne, wprowadzone po Vaticanum II, choć szybko przyjęły się w całym Kościele

o czym najlepiej świadczy np. szczera wypowiedź o. Adama Piecucha:
Czterdzieści lat temu odprawiałem Mszę św. z abp. Ignacym Tokarczukiem, wtedy profesorem KUL. To była moja pierwsza Msza po polsku. Gdy ludzie usłyszeli “W imię Ojca i Syna”, a potem “Pan z wami”, na znak protestu wyszli z kościoła. Wszyscy! Zostaliśmy sami.

od razu wywołały też gwałtowne sprzeciwy wielu ojców soborowych, łącznie z członkami Kurii Rzymskiej, którzy uznali je za zamach na wielowiekową tradycję kościelną. O ile jednak np. kard. Alfredo Ottaviani (1890-1979), ówczesny proprefekt Kongregacji Nauki Wiary, swój sprzeciw ograniczył do wystąpień ustnych

Redaktorom KAI polecamy lekturę Krótkiej analizy krytycznej Novus Ordo Missae, która została W FORMIE PISEMNEJ przekazana Ojcu świętemu Pawłowi VI.

Nazwa "Msza Trydencka" bierze się stąd, że to na tym właśnie Soborze (1545-63) biskupi ustalili porządek liturgii, który następnie potwierdził św. Pius V (1566-72), ogłaszając w 1570 nowy Mszał Rzymski i nakazując, aby obowiązywał on "po wszystkie czasy". I rzeczywiście (sic!) ustanowiony tam układ obowiązywał w Kościele - z drobnymi zmianami w 1962 - aż do wspomnianej reformy liturgicznej Pawła VI w 1969 r.

I znowu bzdura na bzdurze.
Po pierwsze - co każdy może sobie sprawdzić w dokumentach źródłowych - podczas Soboru Trydenckiego biskupi wcale nie ustalili żadnego "porządku liturgii" ani nic nie "grzebali" w już istniejących Mszałach. Mało tego - surowo potępili wszelkie nieuprawnione nowinkarstwo liturgiczne, wyrosłe najczęściej z podnoszącego łeb protestantyzmu.
Po wtóre - św. Pius V w konstytucji apostolskiej Quo Primum Tempore de facto kanonizował tenże Mszał Rzymski zezwalając na jego stosowanie ZAWSZE i WSZĘDZIE przez wszystkich kapłanów, bez narażania się na jakiekolwiek kary. Uczynił to z powodu masowego w tamtych czasach "dostosowywania" lokalnie stosowanych mszałów do widzimisię miejscowych liturgistów - praktycznie w każdej ówczesnej diecezji stosowano inny Mszał. Ojciec święty Pius V nakazał, aby wszędzie od tej pory był używany Mszał Rzymski (czyli: stosowany w diecezji rzymskiej). Należy zaznaczyć, że papież zezwolił na dalsze swobodne stosowanie rytów, które mogły się wykazać co najmniej 200-letnim istnieniem (czyli nie zachodziło niebezpieczeństwo iż powstały pod wpływem protestantyzmu)
Po trzecie - zrównanie semantyczne ("i rzeczywiście") określeń "po wsze czasy" oraz "do roku 1969" wygląda jak kiepski żart.

Powszechne wprowadzenie języków narodowych do liturgii miało na celu uczynienie jej bardziej zrozumiałą dla ogółu wiernych i tak rzeczywiście się stało. Zarazem jednak doprowadziło to do niemal zupełnego zaniku łaciny w Kościele, co z kolei oznaczało utratę, w pewnym sensie, jednego z atrybutów jego powszechności.

Najlepszym chyba przykładem przeczącym tezie o "liturgii, która rzeczywiście stała się zrozumiała" są pustoszejące kościoły, w których używa się Novus Ordo i pękające w szwach kościoły i kaplice z Mszą "Trydencką". Watykan już to na szczęście zauważył, czemu dał niedawno wyraz w przypływie szczerości sekretarz Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, abp Albert Malcolm Ranjith Patabendige Don. W KAI jak widać jeszcze tego nie zauważyli. A może nie chcą zauważyć? O łacinie, o NADAL istniejącym OBOWIĄZKU jej nauczania w seminariach i o zapomnianych dokumentach papieskich z encykliką bł. Jana XXIII - Veterum Sapientia na czele już pisałem wcześniej.

W ostatnich latach Stolica Apostolska, wychodząc naprzeciw prośbom niektórych środowisk przywiązanych do trydenckiej tradycji liturgicznej, utworzyła dla nich oddzielne struktury, w których mogą oni sprawować Mszę "przedsoborową", pozostając jednocześnie w pełnej łączności z Watykanem.

Szkoda tylko, że to "wyjście naprzeciw" nastąpiło dopiero po tragicznym i desperackim akcie konsekracji biskupich abp Lefebvre. Wcześniej Stolica Apostolska raczyła jakby nie zauważać "problemu".

Jak Państwo myślicie? Komu zależy na dezinformacji polskich katolików? Kto każe redaktorom KAI wypisywać takie piramidalne bzdury? Bo nie wierzę, że oni to piszą z własnego przekonania.

sobota, 30 grudnia 2006

Apostolicæ curæ - tymczasowo dokument uznany ostatecznie

Józef kard. Ratzinger w 1998 roku urzędowo stwierdził:

"Jeśli chodzi o prawdy związane z objawieniem na mocy konieczności historycznej, które powinny być uznane w sposób ostateczny, ale nie będą mogły być zdefiniowane jako objawione przez Boga, to można podać jako przykład prawomocność wyboru Biskupa Rzymu lub przeprowadzenia soboru powszechnego, jak również kanonizacji świętych (fakty dogmatyczne); deklarację Leona XIII, zawartą w liście apostolskim Apostolicæ curæ, o nieważności święceń anglikańskich i inne"

a łyżka (to znaczy: kard. Kasper w przemowie do superintendenta Rowana Williamsa, wygłoszonej 06.06.2006) na to:

"nad jego [listu apostolskiego Apostolicæ curæ] treścią od dawna trwa szeroka dyskusja historyczno-teologiczna, która co prawda jak na razie nie doprowadziła do konkluzywnego rozwiązania lub pełnego konsensusu, ale strony osiągnęły takie zbliżenie stanowisk, które uzasadnia obiecujące oczekiwania na przyszłość"


Chciałem w ramach komentarza zacytować państwu fragment książeczki 100 zabobonów o. Józefa M. Bocheńskiego OP, poświęcony objaśnieniu pojęcia bełkot, ale gdzieś ją zapodziałem. W każdym razie jasno widać, że w posoborowej nowomowie "uznany w sposób ostateczny" oznacza mniej więcej to samo, co "tymczasowy"

wiara.pl - portal ekumeniczno-międzyreligijny

Jest sobie w internecie portal wiara.pl, którego właścicielem (co każdy może sobie sprawdzić w serwisie whois NASK) jest Wydawnictwo Kurii Metropolitalnej - Gość Niedzielny, ul. Wita Stwosza 11, 40-142 Katowice.

Jak przystało na środek masowego rażenia przekazem, podległy katolickiemu biskupowi, portal wiara.pl to "jedyny w swoim rodzaju portal tematyczny o charakterze ekumeniczno-międzyreligijnym przeznaczony dla ludzi wierzących, poszukujących i niewierzących. Trzon redakcji stanowią katolicy, ale autorami wielu materiałów są członkowie innych wyznań chrześcijańskich lub wyznawcy innych religii".

Portal prowadzi również forum dyskusyjne, na którym tolerowane są wszystkie możliwe światopoglądy oraz wyznania religijne z jednym wyjątkiem: katolicyzmu. Jeśli zaczniemy dyskutować powołując się na dokumenty watykańskie, niekoniecznie przedsoborowe, albo zaczniemy zadawać niewygodne pytania powołując się na obowiązujące obecnie przepisy liturgiczne, możemy liczyć na to, zostaniemy zakrzyczani przez egzaltowane małolaty, które zabiją nas mantrą: "najważniejsza jest miłość", a nie jakieś "martwe przepisy", a jeśli będziemy nastawać na udzielenie merytorycznej odpowiedzi możemy być pewni, że rewolucyjna czujność moderatorów (rekrutujących się w większości przypadków z bezrobotnej studenterii płci obojga) nasz temat czem prędzej zostanie zablokowany, jeśli nie od razu usunięty (nierzadko włącznie z wyrzuceniem autora z forum). Przykłady: 1, 2, 3, 4, 5, 6

Portal prowadzi również "serwis kartkowy", z którego można wysłać znajomym "piękne" i "katolickie" kartki wielkanocne (1, 2) z logo "Gościa Niedzielnego". Rozumiem, że "gościu niedzielny" to ten kurczaczek, który wykluwa się w niedzielę wielkanocną?

towarzysz biskup na prezydenta!

Bp Fernando Armindo Lugo Méndez SVD, były ordynariusz diecezji San Pedro w Paragwaju (zrezygnował w styczniu 2005 r.) postanowił zrezygnować z kapłaństwa i zająć się polityką - zamierza wystartować w wyborach prezydenckich w 2008 r. Oficjalnie nie podano motywów jego rezygnacji z kierowania diecezją, jednak - jak podają agencje - hierarcha znany był z utrzymanych w tonie komunistycznym wypowiedzi, w których popierał organizacje lewicowe. Biskup jest najpoważniejszym kandydatem na urząd prezydenta, ostatnie sondaże wskazują, że chce na niego głosować ponad 42% wyborców!

Na konferencji prasowej w domu swojego ojca w Encarnación, na południu kraju, bp Lugo Méndez ujawnił, że złożył już na ręce Benedykta XVI prośbę o przeniesienie do stanu świeckiego. "Teraz papież może zaakceptować moją determinację albo mnie ukarać, bo ja już jestem zaangażowany w politykę" - oświadczył biskup. Dodał, że nie należy ani do lewicy, ani do prawicy, gdyż "w Paragwaju są tylko ci, którzy kradną i ci, którzy są okradani". Oto inne z wynurzeń tow. biskupa: "Regionalne sojusze lewicowych partii na rzecz budowy socjalizmu XXI wieku, nowego sposobu rządzenia i odpowiedzi na współczesne wyzwania, to bardzo inspirująca sprawa. Moja baza społeczna to biedni. Paragwaj musi przestać wyłącznie chronić prywatny biznes i zaniedbywać sprawy socjalne. Prywatny biznes musi podlegać większej regulacji."

Decyzję biskupa z radością przyjęły ugrupowania lewicowe. Natomiast przewodniczący stowarzyszenia właścicieli ziemskich Paragwaju wyraził zaniepokojenie z tego powodu, gdyż były ordynariusz San Pedro wspierał wieśniaków nie posiadających swojej ziemi w przejmowaniu metodami rabunkowymi cudzej własności.

Z kolei Mirta Gusinsky, żona byłego prezydenta Paragwaju z lat 1998-99 Raúla Cubasa przypomniała, że gdy we wrześniu 2004 r. lewicowe bojówki z departamentu San Pedro porwały ich córkę Cecilię, biskup nie zrobił nic dla jej uwolnienia. Pięć miesięcy później dziewczyna została znaleziona martwa.

Argentyńska agencja prasowa AICA ujawniła, że już 20 grudnia prefekt Kongregacji Biskupów kard. Giovanni Battista Re i jej sekretarz abp Francesco Monterisi w specjalnej nocie upomnieli paragwajskiego hierarchę. Zagrozili, że jeśli nie zrezygnuje on z działalności politycznej i z kandydowania na urząd prezydenta, spadną na niego sankcje przewidziane przez Kodeks Prawa Kanonicznego, w tym suspensa, czyli zakaz sprawowania czynności kapłańskich.

Dokument przypomina, że to do świeckich należy "doskonalenie porządku rzeczywistości ziemskich w duchu Ewangelii, pracując w ten sposób na rzecz ustanowienia królestwa Bożego w świecie". W działalności tej nie mogą być oni zastępowani przez biskupa, który powinien "być zawsze wierny swojej tożsamości duchowej, kościelnej i duszpasterskiej". Choć bowiem misja biskupa zawiera także troskę o problemy społeczne powierzonych mu wiernych, to jednak zasadniczym jej celem jest "zbawienie dusz".

Kard. Re i abp Monterisi "w imię Jezusa Chrystusa" wzywają bp. Lugo Méndeza, aby poważnie zastanowił się nad swoim postępowaniem i skutkami, jakie może ono mieć zarówno dla niego, jak i dla Kościoła. Wyrażają również nadzieję, że paragwajski hierarcha okaże się wierny powołaniu otrzymanemu od Boga.

żródła: 1, 2, 3, 4

Pomódlmy się za księdza biskupa, aby Duch Święty oświecił Go i przypomniał Mu, że kapłanem się zostaje NA WIECZNOŚĆ, a nie na czas określony, aż się to komu znudzi.

piątek, 29 grudnia 2006

Szczodre Gody w Milwaukee

Jak informuje serwis internetowy Archidiecezji Milwaukee, Bp Ryszard Skiba miał w planach wzięcie udziału w indiańskiej odmianie Szczodrych Godów (pogańskim święcie przesilenia zimowego) w katolickiej (?) parafii pod wezwaniem Wielkiego (?) Ducha w Milwaukee. Ostrzegamy, że Wspólnota Wielkiego Ducha znajduje się w tak zwanej pełnej łączności.
Chyba z Wielkim Mzimu.

wtorek, 26 grudnia 2006

CAJU - ciąg dalszy

Dalszy ciąg poprzedniego posta:

Tydzień "integracji" w CAJU






Szajbusy z CAJU biorą udział w posiedzeniu Konferencji Episkopatu Brazylii.
zdjęcia pochodzą również stąd
Proszę zwrócić uwagę na ubiór biskupów siedzących na sali - wszyscy w sutannach!






Boże Narodzenie 2005
Ktoś z Państwa wie, co robi ta baba z lewej strony? Kogoś pozdrawia?




CAJU otrzymała medal za "propagowanie Praw Człowieka"
Pamiątkowy medal Ojciec Dyrektor Geraldo Marcos Labarrère Nascimento SJ (na zdjęciu poniżej - w eleganckiej, wizytowej sutannie) odebrał z rąk tow. Mauro Rubema, prezesa Komisji Praw Człowieka w Goias.
Towarzysz Mauro Rubem jest członkiem Partii Marksistowskiej, a przynajmniej tak wynika z jego strony internetowej.



Zakończenie Kursu Afektywności i Seksualności
Jak widać, na zakończenie panie malują panów szminką.




Posoborowa (De)formacja Młodzieży - po brazylijsku

W brazylijskim mieście Goiania, u boku biskupa miejsca, znajduje się - prowadzony przez Ojców eSJocików - "Dom Młodzieży" (Casa da Juventude). Dyrektorem tego domu uciech jest o. Geraldo Marcos Labarrère Nascimento SJ (na zdjęciu po lewej - fajna sutanna).

Jak przystało na posoborowy ośrodek (de)formacji młodzieży, zdegenerowani ojcowie jezuici organizują tam różne "warsztaty" i "szkolenia" aby pogłębiać i utrwalać wśród młodzieży zasady wiary posoborowej.



Zapraszamy na krótki przegląd zajęć i przedsięwzięć (de)formacyjnych, prowadzonych w Casa da Juventude. Komu mało, może sobie obejrzeć zdjęcia ze wszystkich imprez:


7 etap kursu afektywności i seksualności (cokolwiek to może oznaczać)







3 etap warsztatów liturgicznych dla młodzieży



"Liturgia Eucharystyczna - znacznie więcej niż proste odpowiedzi"






4 etap warsztatów liturgicznych







Rekolekcje Ignacjańskie





sobota, 23 grudnia 2006

Imię Chrystusa zabronione w "katolickim" szpitalu św. Józefa

Jak informuje serwis LifeSite.net, i zaprzyjaźniony serwis bibula.com, kiedy niedawno nauczyciele i siostry z katolickiej szkoły Villa Madonna Catholic School w Tampa na Florydzie usiłowali ofiarować małym pacjentom szpitala dziecięcego St. Joseph's Children's Hospital świąteczne podarki o tematyce religijnej, posługujące w szpitalu siostry "franciszkanki" odmówiły ich przyjęcia. Do walki ze świętami chrześcijańskimi przyłączyły się więc i "katolickie" siostry zakonne (na zdjęciach podchodzących z ich strony internetowej widać, że wszystkie noszą tradycyjne habity), które zabraniają ozdób z napisem "Merry Christmas" czy koszulek z wizerunkiem Chrystusa, a w ramach politycznej poprawności zezwalają jedynie na "neutralne" w rodzaju "Pokój na Ziemi" (Peace on Earth czy Joy to the World). Siostra Pat Shirley broni decyzji i tłumaczy się mówiąc: "Tak, nasz szpital ufundowany został w 1934 roku przez Fransiszkanki, przez siostry katolickie, ale dzisiaj slużymy wszystkim w naszej społeczności". Ta siostra "katolicka" dodaje: "Stworzyliśmy warunki aby każdy czuł się komfortowo, czy to w okresie Bożego Narodzenia, Chanuki, Gasparilla (dzień pirata, obchodzony na Florydzie) czy w innym przypadku.". Szpital zalecił również ochroniarzom, aby sprawdzali osoby odwiedzające, czy aby nie próbują wnieść "katolickiej kontrabandy".

Siostry franciszkanki The Franciscan Sisters of Allegany posiadają swoje misje "katolickie" w Brazylii, na Jamajce i Boliwii. W wyniku posoborowej "nowej wiosny" w Kościele, obecnie w całych Stanach Zjednoczonych są "aż" dwie kandydatki do tego zakonu.

Dziadek Mróz wizytuje polskie parafie

Jak nakazuje nowa, świecka tradycja, do wielu polskich parafii katolickich zawitał krasnoludek Mikołaj (w Rosji zwany Dziadkiem Mrozem). W odróżnieniu od św. Mikołaja, który nosi biskupią mitrę, a w dłoni trzyma pastorał, krasnal Mikołaj nosi czerwony kubraczek i czerwone gacie, a na głowę wdziewa czerwoną czapeczkę z pomponem, nierzadko rozdaje takie czapeczki w prezencie wszystkim uczestnikom wizytacji.

Oto przednia zabawa krasnoludkowa, z gitarami, urządzona w przytomności Pana Jezusa, przed tabernakulum kościoła pw. Matki Bożej Pocieszenia w Krasnymstawie.




Krasnal widziany był również na wybrzeżu - pojawił się m.in. w parafii Matki Bożej Fatimskiej w Gdańsku-Żabiance.





Skrzat Mikołaj do parafii świętych Piotra i Pawła w Gadce wydelegował swoją pomocniczkę, Śnieżynkę:






Natomiast w parafii Świętej Rodziny w Łodzi, Dziadka Mroza musiał zastąpić sam ksiądz proboszcz Czesław Duk. Przyznacie Państwo, że wygląda idiotycznie w tej czerwonej krasnalowej mycce. Jeszcze głupiej wyglądają ministranci z czerwonymi rogami na głowie. Prawie, jak pewien jezuita z Nowego Sącza, o którym pisaliśmy już w naszej Kronice.








Co najgorsze - cała czeladka odwiedziła potem chorych. Podejrzewam, że chorzy czekali na św. Mikołaja, a nie na Dziadka Mroza.






============================================

Na szczęście są jeszcze parafie, w których duszpasterze pamiętają, kim był święty Mikołaj. I zapraszają go do siebie



Święty Mikołaju, módl się za ignorantami, którzy (chyba) nie wiedzą, co czynią i nie mają pojęcia, jaką szkodę wyrządzają tym, których Pan Bóg dał im pod opiekę...