czwartek, 4 maja 2006

Paupera lingua latina - pobudka z ręką w nocniku

Jak doniosła Gazeta Wyborcza, Msza święta odprawiana przez Ojca Świętego na krakowskich Błoniach będzie w zdecydowanej większości odprawiana w języku Kościoła, czyli po łacinie. A dlaczego? To już wyjaśni nam ks. Stanisław Szczepaniec: Język łaciński został wybrany z kilku powodów. W Mszy odprawianej przez papieża Benedykta XVI będzie brała udział także spora grupa duchownych z zagranicy. - Poza tym łacina to język podstawowy w Kościele. Nie wyobrażam sobie, żeby na krakowskich Błoniach papież odprawiał w języku włoskim czy niemieckim - podkreślił ks. Szczepaniec. Jego zdaniem w polskiej rzeczywistości łacina jest rzadko używana. - Trochę za mało przyzwyczajamy do niej wiernych. Tymczasem powinni oni umieć przynajmniej odpowiadać w tym języku na wezwania celebransa - zauważył ks. Szczepaniec. Dodał, że strona watykańska była nawet "trochę zdziwiona" faktem, że Polacy mogą mieć z tym problem.

Jak widać, w rok po śmierci Jana Pawła II również w Polsce wolno już publicznie mówić prawdę (na razie - bardzo delikatnie) o powszechnej "olewce", jaka spotkała na całym niemal świecie nauczanie Papieży i Soborów, w tym i Drugiego Watykańskiego. "Trochę za mało przyzwyczajamy do niej wiernych" brzmi jak kiepski żart, szczególnie jeśli się weźmie pod uwagę, że większość kapłanów po prostu łaciny nie zna. Bo i po co mają ją znać, skoro i tak jej wogóle nie używają? Za to wszyscy powołują się na Sobór i wycierają sobie jego rzekomym nauczaniem gęby, a tymczasem...

soborowa
Konstytucja o Liturgii Świętej w artykule 36 §1 wyraźnie stwierdza:
W obrzędach łacińskich zachowuje się używanie języka łacińskiego, poza wyjątkami określonymi przez prawo szczegółowe
artykuł 54 nakazuje duszpasterzom:
Należy dbać o to, aby wierni umieli wspólnie odmawiać lub śpiewać także w języku łacińskim stałe części Mszy świętej dla nich przeznaczone.
a artykuł 116 informuje nas, że:
Kościół uznaje śpiew gregoriański za własny śpiew liturgii rzymskiej. Dlatego w liturgii powinien zajmować on pierwsze miejsce wśród innych równorzędnych rodzajów śpiewu.

Jak wszyscy wiemy i widzimy na codzień, Konstytucja o Liturgii Świętej znajduje się dziś powszechnie w głębokim poważaniu.

Instrukcja wykonawcza Musicam Sacram z 1967 r. powtarza toczka w toczkę nakazy Ojców Soborowych:
47. Zgodnie z Konstytucją o świętej liturgii w "obrządkach łacińskich zachowuje się używanie języka łacińskiego, poza wyjątkami określonymi przez prawo szczegółowe". Ponieważ jednak "nierzadko używanie języka ojczystego może być bardzo pożyteczne dla wiernych", "kompetentna kościelna władza terytorialna decyduje o zakresie i sposobie wprowadzenia języka ojczystego, przedkładając decyzję do zatwierdzenia Stolicy Apostolskiej". Zachowując dokładnie powyższe przepisy, należy ustalić właściwą formę uczestniczenia stosownie do możliwości poszczególnych grup wiernych. Duszpasterze winni troszczyć się także o to, "by wierni umieli wspólnie odmawiać lub śpiew
ać stałe części Mszy świętej dla nich przeznaczone, nie tylko w języku ojczystym, lecz także w języku łacińskim"
48. Ordynariusze miejscowi niech rozważą, czy po wprowadzeniu języka ojczystego do Mszy świętej, nie będzie pożyteczne, szczególnie w dużych miastach, w niektórych kościołach, gdzie dość często gromadzą się wierni różnych języków, odprawiać jedną, a nawet więcej Mszy świętych w języku łacińskim, zwłaszcza śpiewanych.
Ktoś wie, w ilu miejscach w Polsce regularnie (czyli: codziennie) odprawia się obecnie Msze święte w języku łacińskim? Choćby jedną? W ilu "dużych miastach"?

Brnijmy więc dalej w opary absurdu - miłościwie nam obowiązujący Kodeks Prawa Kanonicznego w kanonie 249 nakazuje:
W programie kształcenia kapłańskiego należy przewidzieć, by alumni nie tylko nauczyli się dokładnie języka ojczystego, lecz także by dobrze znali język łaciński oraz posiadali wystarczającą znajomość języków obcych, których umiejętność wyda się konieczna lub pożyteczna do ich formacji albo do wykonywania pasterskiej posługi.

Brzmi, jak kiepski dowcip, prawda?

W takiej sytuacji nie dziwi zupełnie fakt iż strona watykańska była "trochę zdziwiona" faktem, że Polacy "mogą mieć problem z łaciną". Przypomnijmy, że w języku dyplomacji "lekkie zdziwienie" oznacza tak naprawdę głębokie oburzenie i zażenowanie zastaną sytuacją.

Na szczęście wszystko wygląda na to, że po 25 latach "suszy" katolicy mogą sobie zacząć przypominać, co im przykazywali papieże przez wieki historii Kościoła:

Sobór Trydencki, Sesja XXII (1562 r.)
Nauka o Najświętszej Ofierze Mszy św.

Kan. 9. Jeśli ktoś twierdzi, że liturgiczne zarządzenie Kościoła rzymskiego, według którego część kanonu i słowa konsekracji odmawia się po cichu jest godne potępienia albo że należy Mszę św. odprawiać tylko w języku narodowym, albo że nie należy dodawać wody do wina przy ofiarowaniu kielicha, jakby to było przeciwne ustanowieniu Chrystusa - niech będzie wyklęty

sługa Boży Pius XII, encyklika Mediator Dei
Posługiwanie się językiem łacińskim, którego używa wielka część Kościoła, jest widocznym i pięknym znakiem jedności, oraz skutecznym lekarstwem przeciw jakimkolwiek skażeniom autentycznej nauki.


bł. Jan XXIII, Konstytucja Apostolska Veterum Sapientiae
Biskupi w swojej ojcowskiej trosce powinni mieć się na baczności, by nikt w ich jurysdykcji nie był skłonny do rewolucyjnych zmian, nie pisał przeciwko używaniu łaciny w studiach religijnych lub w liturgii lub poprzez jednostronność osłabiał wolę Stolicy Apostolskiej w tej sprawie bądź ją fałszywie interpretował

Sługa Boży Jan Paweł II przyglądając się obradom Synodu Rzymskiego w 2001 r. zauważył, że większość obecnych na sali purpuratów bardzo nerwowo zareagowała na wystąpienie Janisa kard. Pujatsa (na zdjęciu) z Łotwy (który jako jedyny przemawiał wyłącznie po łacinie) - a mianowicie sięgnęła po słuchawki z tłumaczeniem symultanicznym. Papież, który od dawna był znany z ciętego języka westchnął: "Paupera lingua latina, ultimum refugium habet in Riga". Szkoda, że nie w Polsce.