Dwa dni temu pisaliśmy o Międzywyznaniowym Kodeksie Postępowania Przy Nawracaniu.
W serwisie CNS odnaleźliśmy ciekawą wypowiedź ks. prałata Feliksa Machado, podsekretarza Pontyfikalnej Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego (ksiądz prałat ostro angażuje się w "dialog", co widać na załączonym obrazku - swoją drogą fajna "sutanna").
Ks. prałat mówi: w niektórych krajach, w których chrześcijanie stanowią mniejszość, pojedyncze nawrócenie z "dominującej tradycji wiary" na chrześcijaństwo jest czasami omyłkowo nazywane prozelityzmem. My chcemy zachować nasze prawo do nawracania ludzi, ale powinno być ono wykonywane zgodnie z nauczaniem Kościoła, czyli powinnismy głosić Ewangelię z poszanowaniem godności ludzkiej.
Deklaracja o Wolności Religijnej Drugiego Soboru Watykańskiego mówi: Zadaje się więc gwałt osobie ludzkiej i samemu porządkowi ustanowionemu dla ludzi przez Boga, jeśli odmawia się człowiekowi swobodnego, przy zachowaniu sprawiedliwego ładu społecznego, wyznawania religii w społeczeństwie.
Jaka szkoda, że ten brutal, św. Bonifacy, nie zdawał sobie sprawy ze zła, jakie uczynił wyznawcom "dominującej tradycji wiary" w Geismar, gdy ściął im dąb poświęcony germańskiemu bożkowi wojny, a z drewna, które uzyskał pobudował katolicką kaplicę, odmawiając im swobodnego wyznawania ich "tradycyjnej, dominującej" religii..
Za to bł. Teresa z Kalkuty w swojej słynnej wypowiedzi na temat nielicznej liczby nawróceń na chrześcijaństwo "Chodzi nam o to, aby hinduiści byli lepszymi hinduistami, a muzułmanie byli lepszymi muzułmanami" daje świadectwo wiary posoborowej. Nie katolickiej.