Jak donosi omlet, u południowych wybrzeży Brazylii zaginął katolicki ksiądz, który wyruszył w powietrzną podróż unoszony setką napełnionych helem baloników.
Helikoptery służb ratowniczych i łodzie rybackie prowadzą poszukiwania u wybrzeży stanu Santa Catarina, gdzie znaleziono szczątki balonów.
Ks. Adelir Antonio de Carli wyruszył w swą nietypową podróż w niedzielne popołudnie z portu Paranagua. Miał na sobie kask, specjalny kombinezon chroniący przed zimnem oraz spadochron. Informacje o jego zaginięciu pojawiły się już osiem godzin później, gdy władze portu straciły wszelki kontakt z księdzem. Według skarbnika jego parafii Sao Cristovao, Denise Gallas, ksiądz chciał pobić wynoszący dziewiętnaście godzin rekord lotu przy pomocy baloników, by zebrać fundusze na budowę motelu dla kierowców TIR-ów...
Nie skomentujemy.
Pomodlimy się - jeśli jeszcze żyje, to o opamiętanie. Jeśli nie żyje, to o spokój jego duszy.