sobota, 19 kwietnia 2008

Zbigniew Nosowski i Józef Majewski popadają w lefebvryzm?

Obłudnik Powszechny obszernie cytuje z "Więzi":

„Która teologia laikatu jest normatywna – pytał Zbigniew Nosowski na łamach „Więzi” (nr 8-9/07) – starej liturgii, gdzie świeccy są biernymi uczestnikami Mszy celebrowanej przez kapłana, czy nowej, gdzie są (przynajmniej teoretycznie) aktywnym współpodmiotem celebracji; która teologia słowa Bożego i historii zbawienia jest obowiązująca: liturgii trydenckiej, gdzie praktycznie nieobecne są czytania ze Starego Testamentu, czy liturgii odnowionej, gdzie co niedziela (a nawet częściej) Kościół korzysta ze skarbów Pierwszego Przymierza; która wizja ekumenizmu jest właściwa: ta ze starego Mszału, gdzie modlimy się za »schizmatyków i heretyków«, czy ta, w której nazywamy ich »braćmi wierzącymi w Chrystusa«?”. Która – można pytać dalej – teologia judaizmu jest normatywna: starej liturgii, z modlitwą, by Bóg „oświecił ich [Żydów], aby poznali Jezusa Chrystusa” (tekst po zmianach Benedykta XVI, wcześniej modlono się o nawrócenie „ludu zaślepionego”), czy nowej liturgii, gdzie modlimy się, by Bóg, „pomógł im wzrastać w miłości ku Niemu i w wierności Jego Przymierzu”? Która teologia innych religii jest właściwa: starego Mszału, który ich wyznawców nazywa „poganami” i „bałwochwalcami”, z „nieprawością w sercach” czczących „swoje bałwany”, czy nowego Mszału, modlącego się, „aby niewierzący w Chrystusa, postępując zgodnie z sumieniem, znaleźli prawdę; i abyśmy przez wzrost we wzajemnej miłości (...) stali się w świecie doskonalszymi świadkami Twojej miłości”?

Zabawne... Faryzeusze Kościoła posoborowego zaczynają jednak zauważać jawne sprzeczności w nauczaniu Kościoła katolickiego i Kościoła posoborowego, ale czytajmy dalej, co pisze Józef Majewski, również redaktor "Więzi", autor artykułu w Obłudniku Powszechnym:

Pytania można mnożyć. Jeśli obie liturgie są normalne i normatywne, to czy oznacza to, że – przykładowo i z jednej strony – powinienem uważać innych chrześcijan i inne chrześcijanki za braci i siostry w Chrystusie, „których uświęcił jeden chrzest” (jak w nowej liturgii); że mogę się z nimi modlić i uczestniczyć we wspólnych nabożeństwach; że mogę czcić pamięć ich męczenniczek i męczenników; że mogę pamiętać, iż mój Kościół (w wyjątkowych sytuacjach) może udzielać im Komunii św., a jednocześnie i z drugiej strony – czy powinienem mieć ich za „schizmatyków i heretyków”? Jak jedna tożsamość katolicka może udźwignąć ciężar takiego napięcia, takiej wewnętrznej, mówiąc delikatnie, nieprzystawalności doktryn?

Nieprzystawalność doktryn? Czyżby ks. Józef Majewski by również kryptolefebvrystą? Kto mu dał prawo krytykować "Stary"/Nowy Porządek Mszy? Red. Majewski pisze dalej:

Kard. Ratzinger nie krył sympatii do tradycjonalistycznego ruchu „reformy reformy liturgicznej”. Uważał, że w samej odnowionej liturgii znajdują się miejsca niejednoznaczne, błędne, podatne na nadużycia itp. W klasztorze Fontgombault krytykował promowanie „fałszywej twórczości, która nie jest kategorią liturgii”. Chodzi o pozostawianie celebransom swobody w konstruowaniu – „robieniu”, jak z dezaprobatą lubił powtarzać kardynał – niektórych aspektów liturgii. „W nowym mszale – mówił – znajdujemy dość często sformułowania w rodzaju: sacerdos dicit sic vel simili modo [kapłan mówi w ten czy podobny sposób]..., albo: hic sacerdos potest dicere [kapłan może powiedzieć]... (...) wraz z tą fałszywą wolnością (...) niszczy się jedność liturgii i jej kościelność”. Kolejny liturgiczny krok Benedykta XVI zapewne skieruje się w stronę oczyszczenia liturgii z tego rodzaju formuł.

Skandal! Jak można tak pisać o zatwierdzonym przez Stolicę Apostolską rycie? Gdzie jest Konferencja Episkopatu Polski? Gdzie jest Komisja Liturgiczna Episkopatu? Bromu dla red. Majewskiego, bo chyba pobłądził w krytyce! :-)

Ale najciekawsze na koniec:

Determinacja Benedykta XVI, by uwolnić liturgię trydencką, doprowadziła go do nieznanej wcześniej formy papieskiej ingerencji w historię liturgii. A jest to również ingerencja, która dokonała się bez odwołania do zasady kolegialności biskupów, tj. do zasady ich wspólnego, na czele z biskupem Rzymu, kierowania Kościołem.

No tak. Ojciec święty jak widać nie dorósł do demokracji, tylko podejmuje samodzielnie, bez konsultacji środowiskowo-branżowych jakieś niezrozumiałe decyzje mimo iż...

...wielu biskupów krytycznie odnosiło się i odnosi do powrotu Mszy trydenckiej.

Dziękujemy red. Majewski. Przynajmniej teraz wiemy co was tak naprawdę boli i uwiera. I dlaczego tak tęsknicie za Poprzednikiem, który by wam takiego numeru z pewnością nie wywinął, tylko najpierw zadzwonił i się skonsultował.