Ale wróćmy do podręcznika - można w nim znaleźć takie oto kwiatki (przepraszamy za tak zwane "wyrazy", ale staraliśmy się dosłownie oddać treść flamadzkiego tekstu oryginału):
Lubię pieszczoty mojej cipki
Lubię się bawić z innymi w ściąganie majtek
Chcę być w pokoju, gdzie mama i tata uprawiają seks
Lubię się bawić z innymi w ściąganie majtek
Chcę być w pokoju, gdzie mama i tata uprawiają seks
- Nieładnie jest bawić się siusiakiem
- Nie, nie możesz się kąpać z braciszkiem
- Powinieneś się wstydzić "badać" swoją siostrzyczkę
- Gdzie wy się nauczyliście takich brzydkich słów?
- W co się bawicie?
- W doktora! Popatrz mamo, jakiego mam dużego kutasa!
- To fajna zabawa!
- To fajna zabawa!
- Tak, bardzo fajna, a ty się pewnie na nią zgodziłeś?
- Tak, dotykanie się i pieszczoty miejsc intymnych z pewnością sprawiają radość, ale nie chcę, abyście się w to bawili razem, aby to weszło wam w zwyczaj. Zakładajcie majtki i pobawcie się w co innego.
Pani poseł podnosiła w swojej skardze, że wyżej cytowany podręcznik do katechezy (!!!) to nic innego, jak obleczony w pozorny dydaktyzm i przestrogi, instruktaż i zaproszenie dzieci do wzajemnej masturbacji i zachowań pedofilskich. Trudno się z nią nie zgodzić.
Tym bardziej, że dziś już wiemy, iż bp. Roger Vangheluwe, ordynariusz Brugii i jednocześnie zwierzchnik obydwu uczelni, z których "profesorowie" stworzyli ów "katechizm", okazał się być homoseksualistą i pedofilem.
Kyrie eleison!