Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych nie miała wątpliwości co do heroiczności cnót chrześcijańskich o. Kolbego, a zatem wykluczyła antysemityzm, który zarzucają mu czasem jeszcze osoby nieznające dokładnie jego biografii i pism albo patrzący na Żydów i historię relacji polsko-żydowskich wyłącznie przez pryzmat Holokaustu. Ojciec Kolbe nie był antysemitą. Był dzieckiem swoich czasów i bożym szaleńcem, który chciał nawracać wszystkich do Chrystusa – także masonów i Żydów. Tak Kościół widział wtedy swoją misję.Swoją działalność o. Kolbe rozpoczął w 1917 roku, zakładając związek apostolski Rycerstwo Niepokalanej. Była to odpowiedź na pochody masonerii, które obserwował w Rzymie w czasie studiów na Gregorianum. Rycerstwo Niepokalanej miało bronić Kościoła i starać się – jak pisał – o „nawrócenie grzeszników, heretyków, schizmatyków, Żydów itd., a zwłaszcza masonów, i o uświęcenie wszystkich pod opieką i za pośrednictwem Niepokalanej". Temu celowi, a także obronie chrześcijańskich obyczajów służyła prasa wydawana przez koncern założony przez o. Kolbego w Niepokalanowie.
No i już wiemy wszystko. Był dzieckiem swoich czasów. Dodajmy: zatęchłych, ciemnych, trydenckich, przedsoborowych. Ślepy Kościół widział WTEDY swoją misję inaczej niż dzisiaj. Na szczęście 20 lat później wydarzył się Drugi Sobór Watykański i wszystko zakończyło się wesołym oberkiem. Dzisiaj posoborowa ekumeniczna milicja obywatelska już nie modli się o nawrócenie grzeszników, heretyków, schzmatyków ani żydów, a zwłaszcza masonów, dla których niektórzy proboszczowie odprawiają Msze święte z okazji masońskich świąt. Za to modli się o nawrócenie nieprzyjaciół Kościoła i o zjednoczenie chrześcijaństwa. Taka drobna i nieistotna zmiana...