W sytuacji kryzysu demograficznego toczącego całą Europę, prawnego ograniczania ilości potomstwa przez niektóre rządy, a także częstego postrzegania rodzin wielodzietnych przez pryzmat patologii - spodziewałem się, że w adhortacji apostolskiej Amoris Laetitia pojawi się temat rodzin wielodzietnych. W swej naiwności spodziewałem się zachęty do posiadania dużych rodzin ku chwale Boga, Kościoła i ku pożytkowi społeczeństwa. Tymczasem biskup Rzymu poświęcił wielodzietności aż jeden punkt:
167. Rodziny wielodzietne są dla Kościoła radością. W nich miłość wyraża swoją hojną płodność. Nie oznacza to zapominania o słusznej przestrodze św. Jana Pawła II, kiedy wyjaśnił, że odpowiedzialne rodzicielstwo nie jest „kwestią nieograniczonej prokreacji lub braku świadomości o znaczeniu wychowania dzieci, ale raczej możliwością daną małżeństwom, by mądrze i odpowiedzialnie korzystać ze swej nienaruszalnej wolności, biorąc pod uwagę realia społeczne i demograficzne, jak i własną sytuację i uzasadnione pragnienia”.
Można go streścić jednym zdaniem: "Co prawda Kościół cieszy się z rodzin wielodzietnych, ale bez przesady, bo Jan Paweł II ostrzegał by nie rozmnażać się bez ograniczeń". Koniec tematu. Kubeł zimnej wody.
Tymczasem zweryfikowałem co rzeczywiście Jan Paweł II powiedział. Okazało się, że biskup Rzymu wyjął z tekstu Jana Pawła II jedno zdanie, uciął je i umieścił w odwrotnym kontekście. Wypowiedź pochodzi z listu do Sekretarza Generalnego Międzynarodowej Konferencji o Populacji i Rozwoju z roku 1994 i brzmi następująco:
5. W dzisiejszych czasach, obowiązek ochrony rodziny wymaga, by zwrócić szczególną uwagę na zapewnienie dla męża i żony wolności odpowiedzialnego decydowania, wolnego od wszelkiego nacisku społecznego lub prawnego, o ilości dzieci, które będą mieć, oraz o odstępach czasowych pomiędzy ich narodzinami. Rządy ani inne instytucje nie powinny mieć na celu decydować za pary, ale raczej tworzyć warunki społeczne, które umożliwią im podjęcie odpowiednich decyzji w świetle ich odpowiedzialności wobec Boga, wobec siebie samych oraz społeczeństwa, którego są częścią, oraz wobec obiektywnego porządku moralnego. To, co Kościół nazywa "odpowiedzialnym rodzicielstwem" nie polega na rozmnażaniu się bez ograniczeń czy braku świadomości co wiąże się z wychowaniem dzieci, ale raczej na umożliwieniu parom mądrego i odpowiedzialnego korzystania z ich nienaruszalnej wolności, biorąc pod uwagę realia społeczne i demograficzne jak również ich osobistą sytuację oraz godziwe pragnienia, w świetle obiektywnych kryteriów moralnych. Należy stanowczo unikać całej propagandy i wprowadzania w błąd ukierunkowanego na wmawianie parom, że muszą ograniczyć swoją rodzinę do jednego lub dwójki dzieci, pary zaś, które wielkodusznie wybiorą posiadanie dużych rodzin, należy wspierać.
Można to streścić zdaniem: "Należy wspierać małżeństwa, które mądrze i wielkodusznie zdecydują się na posiadanie dużych rodzin, a rządy i instytucje chcące ograniczyć prawo do posiadania dzieci lub wpływać na ich ilość mają się odczepić".
Zdanie cytowane w Amoris Laetitia zostało jak widać ucięte (przemilczano słowa "w świetle obiektywnych kryteriów moralnych" - a przecież głównym celem małżeństwa jest płodzenie i wychowanie potomstwa, nie można więc bez uwzględnienia tego celu spełnić kryteriów moralnych decyzji o ilości dzieci) i zmanipulowane tak, by zamiast zachęty do dużych rodzin służyło za ostrzeżenie przed zbyt dużymi rodzinami.
W sumie i tak powinienem się cieszyć, że ojciec Bergoglio tym razem powstrzymał się od porównywania rodzin wielodzietnych z królikami...
Tomasz Dajczak