poniedziałek, 18 kwietnia 2016

z redakcyjnej poczty- wokół adhortacji

Szczęść Boże!

Ze smutkiem i bólem (bo nie da się inaczej, niestety) przeczytałem ostatni post na Pana blogu (z 16 kwietnia). Ze smutkiem i bólem, ponieważ ukazuje on jasno, że w dokumencie papieskim została dokonana manipulacja. Tekst poprzedniego papieża został użyty niezgodnie ze swoją wymową po to aby poprzeć swoją tezę. Przyszła mi wtedy do głowy myśl: czy to jedyne takie miejsce w adhortacji? Sam, powiem szczerze, nie mam siły by ją przeczytać całą, tym bardziej by analizować cytowane źródła. Ale (nie wiem, może sam Pan tak poprowadził bo szukałem czegoś zupełnie innego) trafiłem na pewien komentarz, który zwrócił moją uwagę na inne miejsce.

Otóż, w przypisie 329 w punkcie 298 czytamy:
Jan Paweł  II, Adhort. apost. Familiaris consortio (22 listopada 1981), 84: AAS 74 (1982), 186. W tych sytuacjach wielu, znając i przyjmując możliwość pozostawania w związku „jak brat i siostra”, którą oferuje im Kościół, odkrywają, że jeśli brak pewnych wyrazów intymności „nierzadko wierność może być wystawiona na próbę, a dobro potomstwa zagrożone” (Sobór Wat. II, Konst. duszpast. Gaudium et spes, 51).

Ewidentnie słowa te odnoszą się do osób żyjących bez sakramentu małżeństwa, dla których brak współżycia seksualnego „może przecież przynieść szkodę”

O czym natomiast mówi konstytucja soborowa? Zacytuję cały punkt:

51.  (Uzgadnianie miłości małżeńskiej z poszanowaniem życia ludzkiego). Sobór zdaje sobie sprawę z tego, że małżonkowie mogą w układaniu harmonijnie pożycia małżeńskiego doznać trudności skutkiem niektórych dzisiejszych warunków i znajdować się w takiej sytuacji, w której nie można przynajmniej do czasu, pomnażać liczby potomstwa i niełatwo jest podtrzymywać wierną miłość i pełną wspólnotę życia. Gdzie zrywa się [tu zaczyna się cytat:] intymne pożycie małżeńskie, tam nierzadko wierność może
być nastawiona na próbę a dobro potomstwa zagrożone. Wtedy bowiem grozi niebezpieczeństwo zarówno wychowaniu dzieci, jak i zdecydowanej woli przyjęcia dalszego potomstwa.
Są tacy, którzy ośmielają się rozwiązywać te problemy nieuczciwie; co więcej, nie wzdragają się przed zabójstwem; Kościół jednak przypomina, że nie może być rzeczywistej sprzeczności między boskimi sprawami dotyczącymi z jednej strony przekazywania życia, a z drugiej pielęgnowania prawidłowej miłości małżeńskiej.
Bóg bowiem, Pan życia, powierzył ludziom wzniosłą posługę strzeżenia życia, którą człowiek powinien wypełniać w sposób godny siebie. Należy więc z największą troską ochraniać życie od samego jego poczęcia; spędzanie płodu jak i dzieciobójstwo są okropnymi przestępstwami. Życie płciowe człowieka i zdolność rozrodcza ludzi dziwnie górują nad tym wszystkim, co znajduje się na niższych szczeblach życia; z tego też powodu należy odnosić się z wielkim szacunkiem do aktów właściwych pożyciu małżeńskiemu, spełnianych w sposób odpowiadający prawdziwej godności ludzkiej. Kiedy więc chodzi o pogodzenie miłości małżeńskiej z odpowiedzialnym przekazywaniem życia, wówczas moralny charakter sposobu postępowania nie zależy wyłącznie od samej szczerej intencji i oceny motywów, lecz musi być określony w świetle obiektywnych kryteriów, uwzględniających naturę osoby ludzkiej i jej czynów, które to kryteria w kontekście prawdziwej miłości strzegą pełnego sensu wzajemnego oddawania się sobie i człowieczego przekazywania życia; a to jest niemożliwe bez kultywowania szczerym sercem cnoty czystości małżeńskiej. Synom Kościoła, wspartym na tych zasadach, nie wolno przy regulowaniu urodzeń schodzić na drogi, które Urząd Nauczycielski Kościoła przy tłumaczeniu prawa Bożego odrzuca.
Niech zaś wszyscy wiedzą, że życie ludzkie i zadanie przekazywania go nie ograniczają się tylko do perspektyw doczesności, i nie mogą tylko w niej samej znajdować swego wymiaru i zrozumienia, lecz mają zawsze odniesienie do wiecznego przeznaczenia ludzkiego.

Kontekst cytowanych słów to sytuacja rodziny, która nie planuje dalszego potomstwa i w tej sytuacji nie ucieka się do antykoncepcji ale stosuje wstrzemięźliwość seksualną.

Zupełnie inna wymowa cytowanych słów, które w adhortacji zostały użyte niezgodnie ze myślą źródła. Choć słowa zostały zacytowane wiernie, to ich znaczenie zostało ewidentnie przekręcone i zmanipulowane. Wychodzi na to, że nad trudną sytuacją biednych cudzołożników (Sytuacja nieregularna lub - jak to jest po włosku sytuacja nieuregulowana - nie przechodzi mi przez gardło) z troską pochylał się już i św. Jan Paweł II i sam Sobór Watykański II, więc sami widzicie: toż to nic nowego! I my, papież (pardon, biskup Rzymu), jakże możemy się nie pochylić nad ich niedolą!

To już dwa miejsca w adhortacji, gdzie widać, że Franciszek cytując źródło manipuluje nim. Aż dwa miejsca, bo w dokumencie Namiestnika Chrystusa Pana nie powinno być takiego miejsca ani jednego! Bezwzględnie! Jak głosić Prawdę posługując się kłamstwem? A manipulacja kłamstwem jest przecież.

Przykre to wszystko i boli. Dlatego trzeba nam nie ustawać w modlitwach do Pana Naszego za Święty Kościół Chrystusowy i za jego pasterzy.

Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za blog, który chętnie czytam.

ks. Paweł (...)
diec. (...)
e-mail: (...)

Dane personalne do wiadomości redakcji Breviarium