piątek, 28 grudnia 2012

"wierny ten" obraża pamięć Jana Pawla II i jego współpracowników

Motto:
Cieszę się, że podjąłeś się tej inicjatywy, gdyż "wierny ten" obraża pamięć Jana Pawła II i jego współpracowników. Tym bardziej, że odpowiedzialni kapłani liturgiści też tak uważają.  Nie wiem czy konieczne są tak dosłowne cytaty, ale może trzeba to ukazać konkretnie Biskupowi?  Popieram i pozdrawiam
fr. Rufin ofm (przełożony kanoniczny autora skargi - przyp. mój - Dextimus_
Na adres redakcji przypełzła emailem informacja o wniesieniu na moją wywrotową działalność skargi do Metropolity Górnośląskiego, abpa Wiktora Skworca. Treść skargi opublikuję w terminie późniejszym. Skróty pochodzą ode mnie. W informacji czytamy m.in. (zachowałem pisownię oryginalną):

(...) informuję, że przekazałem sprawę Metropolicie Katowickiemu. Według bowiem otrzymanych informacji mieszka Pan w Katowicach, (...) Otrzymałem potwierdzenie z Kurii Katowickiej otrzymania listu drogą mailową. Czekają jednak na list przekazany zwykłą pocztą, co na pewno potrwa ze względu na miejsce mego aktualnego zamieszkania i trudności w prowadzeniu zwykłej korespondencji. Kopię listu przesłałem drogą mailową do bpa Adama Bałabucha, Przewodniczącego Komisji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów KEP. W odpowiedzi otrzymałem mail ze słowami podziękowania za poruszenie tej kwestii. Ponieważ jako zakonnik nie powinienen pisać podobnej skargi bez zgody mojego wyższego przełożonego zakonnego, dlatego poinformowałem także mojego Prowincjała o zamiarze wysłania listu ze skargą na Pana. Prowincjał odpisał mi:
Cieszę się, że podjąłeś się tej inicjatywy, gdyż "wierny ten" obraża pamieć Jana Pawla II i jego wspó;pracownikow. Tym bardziej, ze odpowiedzialni kaplani liturgisci tez tak uwazaja. Nie wiem czy konieczne sa tak doslowne cytaty, ale moze trzeba to ukazac konkretnie Biskupowi? Popieram i pozdrawiam fr. Rufin ofm 
Przesyłam Panu - ku refleksji - Słowa z Homilii Papieża Benedykta XVI, wygłoszonej w czasie Mszy Świętej w Noc Narodzenia Pańskiego 2012:
To fakt, że w historii monoteizm posłużył za pretekst do nietolerancji i przemocy. To prawda, że religia może ulec chorobie i w ten sposób przeciwstawić się swojej najgłębszej naturze, kiedy człowiek myśli, że musi sam we własne ręce wziąć sprawę Boga, czyniąc w ten sposób z Boga swoją własność prywatną. Trzeba być czujnym wobec tych wypaczeń sacrum. 
Jeszcze raz proszę, aby nie czynił się Pan samozwańczym sędzią i jednocześnie katem w powziętej przez Pana krucjacie o czystość wiary i liturgii. Niech stosuje się Pan do obowiązujących wszystkich chrześcijan i katolików norm postępowania. Przesyłam Panu na koniec kilka słów osobistej refleksji dotyczącej Pana działalności (...)

Jeżeli znalazłby się jakiś fanatyk "antytradsi" także on mógłby stworzyć swoistą Kronika Vetus Ordo. Być może odnalazłbym tam zdjęcie jednego z moich współbraci (wymienionego z imienia i nazwiska), który od dawna fascynuje się rytem klasycznym. Doprowadziło to w początkowym okresie do poważnych skrupułów: po kilka razy wstawał w nocy, aby sprawdzić, czy aby dokładnie wyczyścił kielich i patenę, czy aby jakaś cząstka postaci eucharystycznych nie upadła na ziemię. Poważne zakłócenie snu i w konsekwencji szukał uspokojenia w alkoholu. Obecnie jest poważnie chory. Być może w KVO znalazłaby się historia jednego z biskupów z północnych Włoch, w pewnym sensie uwielbianego przez środowiska tradsi, który poprzednio pracował w nucjaturze w jednej z ważnych stolic europejskich i tam doprowadził do poważnego skandalu. Cóż takie przypadki się zdarzają. Czy jednak historia pisana takimi epizodami byłaby rzeczywistą Historią Ecclesiae Praeconciliaris. Czy ukazywałaby prawdę o pięknie liturgii klasycznej? Dlaczego więc autor upraszcza Historię Ecclesiae Postconciliaris redukując ją tylko do nadużyć. Zwróciłem uwagę jednemu z bardzo znanych przedstawicieli środowiska tradycjonalistów, na sposób prowadzenia strony. W odpowiedzi otrzymałem takie zdanie: Cóż poradzić. Zawziął się chłopak w gorliwości, w czasach gdy dla wielu gorliwość to... obciach. Swoiście pojęta gorliwość. Również przedstawiciele znanych XX wiecznych reżimów w walce o czystość rasy lub systemu wykazywali się wielką gorliwością. O taką gorliwość w chrześcijaństwie chodzi? Autor nie ma odwagi podpisać się na stronie z imienia i nazwiska i używa tylko pseudonimu Dextimus. Jednocześnie autor nie ma najmniejszych skrupułów w wymienianiu z imienia i nazwiska osób, które według prawnej definicji nie są osobami publicznymi, a nawet nie są osobami powszechnie rozpoznawalnymi. Zastanawiam się, czy to nie podchodzi pod kodeks karny (lub cywilny - nie jestem prawnikiem, proszę o wybaczenie) z paragrafu o naruszenie dóbr osobowych. Kilka materiałów, które autor skopiował było chronionych prawami autorskimi. Czyżby więc piractwo? To prawo świeckie. A prawo kanoniczne: Nikomu nie wolno bezprawnie naruszać dobrego imienia, które ktoś posiada, ani też naruszać prawa każdej osoby do ochrony własnej intymności. (kan. 220). Być może jednak normy Kodeksy z 1983 nie obowiązują autora i trzeba się odnieść to podobnej normy Kodeksu z 1917 r. To wszystko prawo stanowione. Istnieją jednak także elementarne zasady przyzwoitości, a dla chrześcijan normy Ewangelii. Liczne osoby bronią autora wskazując na potrzebę korygowania liturgicznych nadużyć. Urbanowskie "Nie" też czasami wskazuje pewne nadużycia kleru. Jednakże Chrystus wskazał nam inny wzór braterskiego upomnienia: w cztery oczy, ze świadkiem, przed wspólnotą Kościoła, a dopiero później niej będzie jako poganin i obcy. Tak: poganin i obcy, co też nie uprawnia do publicznego piętnowania. Czy autor zadał sobie trud zapytania zainteresowanych o przyczynę ich postępowania? Wątpię! Czy to jest droga do zniwelowania nadużyć w liturgii lub w jakiejkolwiek innej formie życia? Zwolennicy KNO mówią często, że strona ta atakuje nadużycia na gruncie przepisów Kościoła, a więc tak naprawdę to same przepisy oskarżają ludzi winnych nadużyć. Zapytam się: kto dał Dextimusowi to prawo publicznego piętnowania, napominania, wskazywania, poprawiania... czy też z własnego mandatu stał się obrońcą praworządności w Kościele. Przepisy prawne, także kanoniczne, mają swoją drogę ich egzekwowania i jest to wszystko uregulowane. Niech się nie czyni sędzia... jeśli nie ze zwyczajnej przyzwoitości, to z obawy przed Chrystusowym ostrzeżeniem: Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. A jeżeli jest jakieś naruszenie i jawne łamanie praworządności to dlaczego nie zwróci się do praworządnej i kompetentnej władzy? Jako członek Kościoła (przypuszczam, że nim jest) ma do tego prawo. Dextimus uczynił się stróżem, sędzią i katem bez dania osobom jakiejkolwiek formy wypowiedzenie się w kwestii. I jeszcze jedno pytanie: czy Dextimus swoim działaniem wpłynął na zniwelowanie nadużyć? Czy publicznie piętnując wpłynął na zmianę postępowania? Wydaje mi się, że raczej stworzył tylko wokół siebie grupę adoratorów, przyczyniając się tylko do podziałów w Kościele, myślących według prostego schematu: Ecclesia Postconcilialis = nadużycia, błędy, zło... dzieło Szatańskie. W ten sposób to rzeczywiście owocuje, ale nie słyszałem, żeby któryś z tam wymienionych osób po zobaczeniu siebie na KNO nagle zmieniło swoje zachowanie. Choćby z tego powodu, że dużo tam też osób z poza kraju i one raczej nie sięgają do tego źródła. 

Pozdrawiam serdecznie
o. Kasper M. Kaproń OFM
liturgista

========================================

Najbardziej rozśmieszyły mnie argumenty o "naruszaniu intymności" (raczej trudno "naruszyć intymność" linkując do kogoś, kto dobrowolnie i sam na swoim serwerze internetowym wystawia kompromitujące siebie zdjęcia czy teksty) oraz o ukrywaniu przeze mnie swoich danych osobowych, które są od dawna publicznie dostępne. Gdyby ktoś z PT Czytelników zechciał się podzielić z autorem powyższych słów kilkoma słowami komentarza, Jego adres e-mail można z łatwością odnaleźć w sieci.

Dodatkowo, ponieważ zostałem po chrzescijańsku i po franciszkańsku porównany do tow. Jerzego Urbana, ogłaszam szybki konkurs (o. Kaproń też może wziąć udział): Proszę wskazać mi jakikolwiek artykuł w tygodniku ,,NIE'', w którym jego autor piętnował jakiekolwiek nadużycie liturgiczne lub brak szacunku dla Najświętszej Eucharystii. Cenna nagroda czeka!

Muszę też rozczarować o. Kapronia - my z zasady nie pisaliśmy i nie będziemy pisać o skandalach finansowych, o Komisji Majątkowej, o homoseksualizmie w polskich seminariach, o pijanych biskupach taranujących elementy pasa drogowego ani o proboszczu ze stolicy, któremu się właśnie urodziło kolejne dziecko ze związku z gospodynią. Tego typu wiadomości ks. Kaproń znajdzie w swojej ulubionej prasie, jak rozumiem jest w jej zawartości i tytułach dobrze obeznany. My będziemy pisać o nadużyciach liturgicznych, a sylwetki partaczy liturgicznych przedstawiać z imienia i nazwiska ku przestrodze kleryków i młodych kapłanów, których otaczamy w sposób szczególny cowieczorną modlitwą.

PS. Drodzy kapłani, dajcie sobie spokój z szacunkiem dla Eucharystii, bo popadniecie w alkoholizm. Ojciec doktor Kaproń wam to mówi. Liturgista! A liturgista to to wie!