Ze swej strony pragnę zauważyć, że nie jest to pierwsza wpadka środków masowego rażenia przekazem kulturalnym dotycząca przedstawiania na ekranie "epoki posoborowej" sakramentów w starym rycie. Niedoścignionym "wzorem" jest serial "Plebania", w którym kilka lat temu kapłana celebrującego tridentinę (to znaczy: na ekranie ukazano mixa, który z tridentiną niewiele miał wspólnego) odmalowano jako ciemniaka, sfrustrowanego życiem oszołoma i ogólnie pacjenta, od którego lepiej trzymać się z daleka.
Ciekawe kiedy producenci filmowi do konsultacji zaczną zatrudniać liturgistów, a nie absolwentów liturgiki albo zmęczoną życiem "młodzież soboru" dokonującą obecnie żywota na emeryturze?