przytoczmy najpierw treść petycji:
Please stop the practise of receiving the Body and Blood of our Lord in the hand from a lay person. Restore the pious practise of receiving the Eucharist whilst kneeling and on the tongue, from a priest.
Proszę zaprzestać praktyki otrzymywania Ciała i Krwi naszego Pana do ręki od osoby świeckiej. Proszę przywrócić pobożną praktykę otrzymywania Eucharystii w pozycji klęczacej, na język, od kapłana.
Jak widać petycja wyraźnie dotyczy rozdzielania Komunii świętej podczas Mszy świętych, gdyż obecność świeckich szafarzy rozdzielających tamże Komunię jest od wielu lat czymś absolutnie typowym, również w Polsce. Sam kilka lat temu byłem świadkiem, gdy w katolickim kościele śś. Piotra i Pawła na Mszy świętej do komunii przystąpiło 20 (słownie: dwadzieścia) osób, komunikował jedynie świecki szafarz, a ksiądz celebrans w tym czasie zmęczony życiem wylegiwał się na sedilii dłubiąc w nosie. Kiedy w 1997 r. chowano jednego z katolickich proboszczów i Mszę świętą koncelebrowało 4 biskupów i ponad 100 kapłanów, do rozdzielania Komunii świętej wyszło, oczywiście, trzech lokalnych świeckich szafarzy. To jest niestety rzeczywistość, również w Polsce. A już przegięciem totalnym jest wyręczanie się księży świeckimi szafarzami a nawet siostrami zakonnymi podczas uroczystości Pierwszej Komunii Świętej, a takiego zachowania byłem świadkiem kilka lat temu w parafii św. Karola Boromeusza w Koszarawie. Postawmy sprawę jasno: Świeccy szafarze podczas obrzędów Mszy świętej są całkowicie zbędni. Jeśli jest bardzo duża liczba wiernych (np. uroczystości, pielgrzymki, zjazdy, Msze polowe, itp.) chcących przyjąć Komunię świętą, dlaczego duszpasterze nie zarządzą, że Komunia święta dla wiernych będzie rozdzielana PO zakończeniu uroczystości, na spokojnie, bez nerwów i bez gonitwy czy przeciskania się ciżby, narażającego Najświętszy Sakrament na profanację? Czyż nie lepiej poczekać 15 minut i przyjąć Komunię świętą pobożnie niż przyjąć ja byle jak, byle gdzie i w byle jakich warunkach, nie mając nawet szansy na modlitwę dziękczynną? Czy taka Komunia święta przyjęta 30 minut po zakończeniu Mszy świętej będzie "gorsza"? Czy będzie w niej "mniej" Pana Jezusa? Pomyślcie o tym, drodzy duszpasterze i zastanówcie się, czy ważniejszy dla was jest grafik i pół kilowata energii elektrycznej zaoszczędzonej na oświetleniu i ogrzewaniu, czy Pan Jezus i szacunek dla Niego?
Teraz kolejna sprawa - Komunia święta zanoszona chorym. Redaktor Teister pisze, że u niego w parafii ksieża w niedziele mają taki akord, że nie są w stanie odwiedzać chorych z Komunią.
Pytanie pierwsze: Czy koniecznie muszą odwiedzać chorych w niedziele? Nie muszą.
Pytanie wtóre: Czy jest obowiązek przyjmowania Komunii świętej w niedziele? Nie ma.
Pytanie trzecie: Czy chorzy w dzisiejszych czasach są już tak świątobliwi, że nie grzeszą i nie wymagają spowiedzi czy porady duchowej? Wątpię.
Pytanie czwarte: Czy świecki szafarz jest w stanie wyspowiadać i rozgrzeszyć albo udzielić kapłańskiego błogosławieństwa? Nie.
Pytanie piąte: Czy pan Kazio, świecki szafarz nie powinien aby - zgodnie z zaleceniem naszego episkopatu - spędzać niedzieli ze swoją rodziną zamiast zaiwaniać po osiedlu z cyborium? Tak jakby...
Już nawet nie wspominam, że diecezjalne Domy Zbędnego Kapłana Na Tak Zwanej Emeryturze pełne są kapłanów gotowych do świadczenia pomocy duszpasterskiej w sposób stały lub doraźny. Wystarczy ich przywieźć i zawieźć. Ale nie, Korporacja uznaje, że lepiej wlepić im zakaz rezydencji na terenie parafii i skoszarować w internacie, starannie izolując ich od młodszych konfratrów, którzy - uchowaj kurio - mogliby się jeszcze od nich czegoś dowiedzieć czy nauczyć. A potem się człowiek dziwi, że w środowe popołudnie chodzi po mieście i nawet się nie ma gdzie wyspowiadać...
Dalej pan redaktor w obronie przywołuje przykład Tarsycjusza. Przykład o tyle chybiony, że dotyczy sytuacji nadzwyczajnej stanu wyższej konieczności, prześladowań. Niestety jest to czysta demagogia, gdyż w stanie konieczności przepisy dyscyplinarne można (a nawet należy) wziąć w nawias, gdyż zbawienie dusz jest zawsze dobrem najwyższym w Kościele. Pytanie tylko, czy obecnie mamy w Kościele stan wyższej konieczności? Czy naprawdę katolicy są prześladowani, a księża nie mogąc zanosić potrzebującym Komunii świętej muszą im wysyłać w konspiracji tajnych wysłanników pokroju świętego Tarsycjusza? Wyobraźmy sobie, że idę ulicą i chce mi się pić. Nie mam grosza w kieszeni, ale widzę zaparkowany samochód, w którym na siedzeniu leży butelka wody mineralnej. Czy wolno mi wybić szybę, wyjąć butelkę, napić się i odłożyć ja na miejsce?
I na koniec - Komunia na rękę. Temat rzeka. Ja tylko przypomnę, że Komunia na rękę to nic innego jak zalegalizowane nadużycie, które wskutek "obywatelskiego nieposłuszeństwa" rozpowszechniło się w świecie zachodnim. Papież Paweł VI i biskupi byli temu przeciwni, ale widząc, że świętokradcza gangrena się rozlewa po całym świecie (por. instrukcja Memoriale Domini) dali za wygraną i zrobili najgłupszą rzecz jaką mogli, czyli je po prostu zalegalizowali. Co ciekawe, obecne prawodawstwo Kościoła umożliwia wydanie formalnej zgody Rzymu na tę praktykę wyłącznie w tych diecezjach, w których ta praktyka się już rozprzestrzeniła. Jakim zatem cudem recognitio na Komunię na rękę zostało uzyskane kilka lat temu przez Konferencję Episkopatu Polski, tej samej Polski, w której jeszcze kilka lat temu praktycznie nikt nie komunikował do ręki - jeden tylko nuncjusz raczy wiedzieć. Zgoda ta jednakowoż wpisuje się w staranne i konsekwentne rozmiękczanie katolicyzmu zgodnie z zasadą, którą sformułował wiele lat temu genialny Stanisław Lem: Nawet konklawe można doprowadzić do ludożerstwa, byle postępować konsekwentnie i metodycznie.
I tu już nawet nie chodzi o godność czy niegodność rąk, nóg, nosa, języka czy innych części ciała. Pan redaktor zapewne wie, po co przy tabernakulum znajduje się vasculum, po co jest patena komunijna, po co się ją puryfikuje (u mnie w parafii okruchy Eucharystii strzepuje się w biegu, nad posadzką), itp. A jak wygląda obrzęd puryfikacji rąk wiernego, który na te ręce przyjął Komunię świętą? Nie ma takiego obrzędu? Prawodawca nie przewidział? A to ci heca! To po co te wszystkie czary-mary z korporałem, vasculum, puryfikacją pateny, wypiciem ablucji, itp.? Po co to komu? Pic na wodę i skrupulanctwo, nieprawdaż?
Powtórzmy: Zapisane we Mszale nakazy używania: obrusa, korporału, palki, pateny komunijnej; nakazy puryfikacji naczyń liturgicznych i rąk celebransa czy komunikującego nie mają najmniejszego sensu, jeśli dopuszcza się komunikowanie wiernych na rękę. Są bez sensu i nielogiczne!!!
Na koniec - cytat z zapomnianego dokumentu (Dominicae Cenae) ignorowanego powszechnie w Polsce i na świecie klasyka (św. Jana Pawła II):
Kapłani ... jako szafarze Eucharystii, ... mają główną i całkowitą odpowiedzialność za Święte Postaci: ofiarują te Święte Postaci uczestnikom zgromadzenia, którzy pragną je przyjąć. Diakoni mogą tylko zanosić na ołtarz dary ofiarne wiernych i rozdawać je, gdy zostaną już konsekrowane przez Kapłana. Jakże wymowne zatem, chociaż późniejsze, jest w naszych święceniach łacińskich namaszczenie rąk, jak gdyby tym właśnie rękom potrzebna była szczególna łaska i moc Ducha Świętego! Dotykanie Świętych Postaci, podejmowanie ich własnymi rękami jest przywilejem tych, którzy mają święcenia, co wskazuje na czynny udział w szafarstwie Eucharystii.
Dawno i nieprawda...
Światowe Dni Młodzieży, Rio de Janeiro, AD 2013