czwartek, 22 lutego 2007

Sakramenty Kościoła Amerykańskiego

Nasz Czytelnik poinformował nas (dziękujemy serdecznie za czujność!) iż poniższy tekst pochodzi z blogu, który publikuje niekoniecznie sprawdzone wiadomości. Przyznam się, że przed opublikowaniem poniższego wpisu spędziłem kilkanaście minut przeszukując archiwa AFP News oraz Washington Times w poszukiwaniu źródła, ale nic nie znalazłem. Czasami zdarza się tak, gdyż nie wszystkie redakcje udostępniają od razu nieodpłatnie swoje kompletne archiwa. Aczkolwiek treść tejże absurdalnej "blogo-wiadomości" tak wpisywała się w posoborową degrengoladę "katolicyzmu", iż nie wyglądała zbyt podejrzanie. W ramach zadośćuczynienia zobowiązuję się przekazać w dniu jutrzejszym solidną sumę na rzecz trwającej budowy nowych ławek w moim kościele parafialnym. Jeszcze raz przepraszam wszystkich czytelników i solennie obiecuję już nigdy nie publikować wiadomości opartych jeno na wpisach z innych blogów.

------ wiadomość oryginalna ------

Jak podaje za Washington Post jeden z amerykańskich blogów, "posypanie głów popiołem" prowadzi już trzeci rok z rzędu w "rankingu katolickich sakramentów".

Pani Kasia Stanbury, jedna z ankietowanych mówi: Posypanie mej głowy popiołem powoduje, że czuję się pełna życia. Czasami zaniedbuję pójście na Msze, ale ceremonii posypania popiołem nigdy nie zaniedbuję.

Ks. Allen Bannion z Bostonu z rozbrajającą szczerością zauważa: W środę popielcową mamy w Kościele wolne tylko miejsca stojące. Ludzie lubią ten obrzęd, podobnie jak lubią obrzędy Niedzieli Palmowej. Zawsze mamy wtedy większą frekwencję niż w inne dni roku. Tak, ludzie przychodzą w niedzielę aby przyjąć Komunię, ale te ceremonie popielcowe dają im coś ekstra. To jest coś jak promocja w drogerii, kiedy wchodzisz żeby kupić perfumy, a oprócz nich dostajesz gratis małą szminkę.

Pani Madzia Oliver, emerytowana nauczycielka mówi, że jej ulubione sakramenty to Chrzest i Bierzmowanie. To świetna okazja, żeby popstrykać trochę zdjęć, zobaczyć się z nie widzianymi od dawna krewnymi, a potem można przejść się gdzieś razem, żeby coś zjeść, jest przy tym kupa radości.

Kenny Daniels wspomina, że kiedy ostatnio spóźnił się na Mszę w popielec, gdy stwierdził, że już po obrzędzie posypania - w sumie mógłbym zostać na komunię, ale ja przyszedłem po popiół, więc wyszedłem z kościoła i poszedłem sobie do marketu. Przecież to samo i tak będzie za rok.

Pełny ranking ulubionych "sakramentów katolickich", to:
1) posypanie głów popiołem w środę popielcową
2) chrzest
3) "ten dzień, w którym przynosimy nasze zwierzęta do kościoła, aby je pobłogosławić"
4) komunia (postrzegana jako symbol)
5) stwierdzenie nieważności małżeństwa
6) bierzmowanie
7) małżeństwo

Ankietowani byli również proszeni o odpowiedź na pytanie - Co rozumieją pod pojęciem sakrament? Pośród udzielonych odpowiedzi można znaleźć takie "kwiatki", jak np.: "symbol", "coś, co sprawia, że czuję się wesoło, błogo i swobodnie", "funkcja lub praktyka kościelna" czy też "tradycja".

Dzieci Soboru (drugiego watykańskiego) piszą ściągi...

za serwisem ściąga.pl (zachowano pisownię oryginalną):

http://www.sciaga.pl/tekst/38100-39-konferencja_w_europie_sobor_trydencki_1545_1563.

1. Postanowienia soboru:
– papież utrzymuje celibat i jest głową kościoła
– miano wizytować parafie (proboszczy mieli doglądać kardynałowie)
– stworzono kolegia, na których miano uczyć oprócz teorii, humanistyki i prawa
– utrzymano jako źródło wiary biblie i tradycje
– do zbawienia potrzebna jest wiara i łaska Boża
– utworzono kult Maryi i świętych
– organizowano rekolekcje w święta, żeby nauczać wiernych
– organizowano misje święte tam gdzie nie było chrześcijaństwa np. Paragwaj.
2. Jezuici– zakon powstały w 1542 r., założony przez św. Ignacego Loyole, który wyznawał zasadę: ubóstwa, pracy i posłuszeństwa wobec papieża. W Polsce też powstał zakon Jezuitów. Założył go S. Hozjusz w 1564 r.
3. Indeks ksiąg zakazanych– papież Paweł III opracował spis ksiąg zagrażających katolickiej wierze.
4. Święte Officjum (św. Inkwizycja)– papież Paweł IV założył kolegium złożone z kardynałów w celu sądzenia Heretyków (odstępców od wiary).


może jeszcze jeden kawałek?


http://www.sciaga.pl/tekst/9028-10-filozofia_giordano_bruno

Giordano Bruno /1548 - 1600/ Porównuje się go z Sokratesem, obaj zostali spaleni na stosie. Bruno związany był z klasztorem Dominikanów pod Neapolem, zapoznał się tam z dziełami Tomasza z Akwinu jak i z dziełami Arystotelesa. Porzucił klasztor i zaczął się okres ucieczki. Przebywał przez dwa lata w Anglii na zaproszenie królowej Elżbiety I. Został zaproszony do Wenecji, był to podstęp, został aresztowany. Wstępując na stos powiedział: ,,Z większą trwogą wy wydajecie wyrok niż ja go wysłuchuję.,, Poglądy: Najważniejszą ideą filozoficzną była idea nieskończoności świata, idę tą wysnuł Bruno zainspirowany dziełem M.Kopernika ,,O obrotach sfer niebieskich.,, nie czytał dzieła Kopernika w oryginale. Idee tą /nieskończoności świata/ uzasadniał Bruno argumentami logicznymi: -- człowiek, który twierdzi, że świat jest skończony jest podobny do człowieka, który wygląda przez okno i widzi klucz przelatujących ptaków i na tej podstawie twierdzi, że tyle jest tylko ptaków ile przez okno może dojrzeć. Bruno domniemywał, że lista znanych w jego epoce planet jest niekompletna i ta jego intuicja została potiwerdzona przez Kaplera. Wprowadził Bruno do filozofii pojęcie: monady, rozumiał monadę jako minimum metafizyczne analogiczne do tego jakim jest w geometrii punkt. To pojęcie monady przyjmnie Leibniz. Twierdził Bruno, że świat jest światem harmonijnym a gwarancją harmonijności było istnienie Boga. Wydaje się jednak, że pojęcie Boga w filozofii Bruna było kamuflarzem i, że Bruno pisząc Bóg, miał na myśli przyrodę. Przypisuje się więc mu pogląd zwany panteizmem. Bruno podjął dyskusję z Arystotelesem odrzucił podział substancji u Arystotelesa na materię i formę . Twierdził, że forma poza materią nie istnieje. Forma jest tylko odmienną postacią tej samej materii. A więc dowodził, że ruch nie jest własnością formy a jest własnością materii. Spotykamy u Bruno ślady stosowania metody dialektycznej, wtedy kiedy Bruno opisuje ruchy skorupy ziemskiej.


A my się potem dziwimy, że "wierni" nie znają Dziesięciu Przykazań Bożych albo nie wiedzą, po co idą do spowiedzi...

środa, 21 lutego 2007

grzech? a co to takiego?

w Der Dzienniku przeczytać można:

Niepublikowane dotąd, oparte na wywiadach z księżmi, badania na temat grzeszności dr. Wojciecha Pawlika, socjologa moralności z Uniwersytetu Warszawskiego, nie pozostawiają złudzeń: z sumieniem Polaków dzieje się coś bardzo dziwnego. Podczas spowiedzi niewiele mamy sobie do zarzucenia. Wiele grzechów pomijamy, bo nie traktujemy ich jako łamania boskich przykazań. Za to oskarżamy się o złe emocje, które grzechem wcale nie są.

Do tego dochodzi brak poczucia winy. Penitenci rozmowę w konfesjonałach zaczynają bowiem często od zdania: nikogo nie zabiłem, nie zgwałciłem i nie okradłem, albo: wdowa jestem, sama mieszkam, grzechów nie mam... Tymczasem, jak zaznacza dominikanin, o. prof. Jan Kłoczowski z Krakowa, uświadamianie grzeszności nie jest zadaniem kapłana. "Nie jesteśmy od tego, aby miażdżyć ludzi moralnie, ale by pomóc im ocenić się w konkretnej sytuacji" - podkreśla spowiednik z 37-letnim stażem.

Ale jak pomóc się ocenić, skoro penitent nie ma poczucia, że ma na sumieniu grzech? "W takich sytuacjach zamiast rozgrzeszenia, udzielamy mu błogosławieństwa" - mówi abp Tadeusz Gocłowski, metropolita gdański. Hierarcha od 51 lat posługuje w sakramencie pojednania.

O. Piotr z Łodzi na "czyste" sumienie ma inną receptę. Uświadamia swoim rozmówcom, że nie dorośli do sakramentu. "Ludzie często nie wiedzą, po co przychodzą do konfesjonału. I nie dotyczy to wcale prowincji, ale również wielkich miast" - mówi dobitnie zakonnik. Według niego, najczęściej pomijane przewinienia to, poza sferą seksualności, kradzieże w internecie, łapówkarstwo, oszukiwanie w podatkach, niebezpieczna jazda samochodem, czy ekologiczne trucie innych. Do "zapomnianych" grzechów dr Pawlik dorzuca jeszcze jeden: unieważnianie Boga w życiu. "Nie ma spowiedzi, w których Polacy obwiniają się ze swoich wątpliwości czy rozterek dotyczących przeżywania wiary" - mówi socjolog i podaje przykład: "70 proc. katolików nie wierzy w istnienie szatana, a to jest przecież podważenie prawd wiary".

Za to - zauważa Wojciech Pawlik - Polacy w konfesjonale wolą przyznawać się do rozterek emocjonalnych, które grzechem nie są... "Jeśli ktoś odczuwa gniew, a nawet nienawiść do swojego krzywdziciela, np. ojca, który stosuje przemoc, to jest to reakcja na doznaną krzywdę, a nie zaplanowane działanie. Mam wrażenie, że ludzie ci nigdy nie odmówili modlitewnego aktu pokuty. Tam jest wyraźnie mowa o grzeszeniu myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem, a nie za pomocą przeżyć" - przypomina ks. dr Marek Dziewiecki, psycholog z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Ks. Dziewiecki - autor książek o inteligencji moralnej - uważa, że takie nieprzemyślane spowiedzi Polaków są poważnym problemem.

"Ludzie nie widzą grzechu tam, gdzie on jest, ale dostrzegają go tam, gdzie go nie ma. W pierwszym przypadku niemożliwe jest więc nawrócenie, w drugim ktoś niepotrzebnie cierpi i traci radość życia" - zwraca uwagę kapłan.

Kapucyn, o. dr Piotr Jordan Śliwiński - założyciel pierwszej w Polsce szkoły dla spowiedników w Krakowie - winą za kryzys sumienia Polaków obarcza m.in. księży. "Wielu Polaków bardzo potrzebuje spowiedzi, bo chce doświadczyć przebaczenia. Zdarza się nierzadko, że przed pójściem do konfesjonału powstrzymuje ich uraz do kapłana, który nie zawsze potraktował ich z należytą otwartością i cierpliwością" - kwituje zakonnik.


Ks. dr Dziewiecki odnosi dobre wrażenie. Wszak Confiteor jest dzisiaj tylko "jednym z wielu rytów pokutnych" do wyboru. I można go zastąpić jedną z wielu bezkształtnych, dialogowanych wyliczanek. Znam kapłanów, którzy Confiteor wcale nie używają. Kto to widział w XXI wieku, żeby się pięścią bić w pierś? Można sobie krzywdę zrobić. I kto wtedy zapłaci za leczenie u specjalisty? Szkoda tylko, że żaden z wypowiadających się kapłanów nie poruszył problemu zastraszającej ilości nieważnych spowiedzi. Skoro ludzie nie wiedzą, po co przychodzą do konfesjonału, skoro nie potrafią rozsądzić we własnym sumieniu, co jest grzechem, a co nie - nierozsądne byłoby podejrzewać, że żałują za swoje postępki, do tego szczerze i mają postanowienie poprawy. Przychodzą z przyzwyczajenia. Bo tak wypada. Nupturienci przychodzą po stempel na karteczce. Bo bez tego "ksiądz im nie da ślubu" (tak, jakby to ksiądz był szafarzem sakramentu małżeństwa). Przychodzą coraz rzadziej. Jeszcze kilka lat posoborowej degrengolady watowanej piosneczkami o Bogu, co to "kocha mnie takiego, jakim jestem" i "Bożej radości" co to "mnie rozpiera" i przestaną przychodzić w ogóle. A odsetek "wiernych" uważających szatana za postać z bajki zbliży się do 100%. I będzie można porąbać konfesjonały na opał tak, jak to się stało w wielu kościołach na Zachodzie - gdzie konfesjonały zastąpiono "pokojami pojednania" wyposażonymi w dwa jednakowe fotele. W sumie jest to logiczne, jeśli się weźmie pod uwagę iż nazwę sakramentu: POKUTA zastąpiono terminem POJEDNANIE. Pokuta wyraźnie wskazuje na MATERIĘ sakramentu, którą jest GRZECH. A skoro ludzie już nie grzeszą, to po co jakaś pokuta? Wystarczy się pojednać, czyli - jak mówi nam Słownik Języka Polskiego - przeprosić jeden drugiego. Pan Bóg ma nas przepraszać??? Wolne żarty...

poniedziałek, 19 lutego 2007

Nieudany eksperyment na żywym organizmie Kościoła

3 lata temu Express Ilustrowany informował:

52 mężczyzn z 25 parafii regionu łódzkiego zostało w sobotę (w lutym 2004 r. - przyp. mój - Dextimus) nadzwyczajnymi szafarzami komunii świętej. Podczas uroczystej mszy w łódzkiej archikatedrze zostali pobłogosławieni przez biskupa Ireneusza Pękalskiego. Szafarze to osoby świeckie, które mogą rozdawać komunię w kościołach i w szpitalach.

Szafarze to osoby świeckie, które zajmą się rozdawaniem komunii świętej, gdy w kościele znajdzie się wyjątkowo dużo wiernych i księża nie będą w stanie wszystkich „obsłużyć”.Trafią z Eucharystią również do szpitali.

– To wielki dar, wielki zaszczyt, wielka radość, ale i wielkie zobowiązanie – powiedział biskup. – W określonych przez prawo kanoniczne sytuacjach będziecie wspomagali księży i zanosili Eucharystię do braci i sióstr w szpitalach, parafiach. Funkcję szafarza mogą pełnić wyłącznie mężczyźni w wieku 35–65 lat o nienagannej opinii, zaangażowani w życie swoich parafii, mający ustabilizowane życie rodzinne. Wszystkich zgłosili proboszczowie. Do swoich obowiązków przygotowywali się od października. Szkolenie zostało zakończone 4 egzaminami.
– Mam brata księdza, pochodzę z katolickiej rodziny z tradycjami, więc kiedy proboszcz zaproponował mi tę funkcję poczułem się zaszczycony – mówi Rafał Estkowski, z zawodu elektronik. – Bałem się tylko jak nas przyjmą ludzie. W końcu szafarze są nowością w kościele łódzkim. W gronie szafarzy znalazł się m.in. Paweł Rózga, szef kancelarii prezydenta miasta Pabianic. Do tej posługi namówił go ksiądz proboszcz z parafii św. Maksymiliana Kolbe, do której należy. W sobotniej uroczystości wzięły udział licznie rodziny szafarzy. Były łzy wzruszenia i filmowanie błogosławieństwa na wideo. Na niedzielnych nabożeństwach księża przedstawiali parafianom panów, którzy dostąpili tego zaszczytu. W kościele katolickim na świecie szafarze pojawili się w 1973 roku. W Polsce decyzja o powołaniu osób świeckich do rozdawania komunii świętej zapadła w 1990 roku. W metropolii łódzkiej najwięcej szafarzy pochodzi z Tomaszowa Mazowieckiego, Łodzi, Brzezin, Zgierza, Pabianic i Piotrkowa Trybunalskiego.


Jak dobrze wiemy, nowotwór świeckiego "nadzwyczajnego" szafarstwa rozplenił się praktycznie we wszystkich polskich diecezjach z prędkością błyskawicy. Poszczególni biskupi, nawet w diecezjach, które nie mogą narzekać na brak kapłanów, na wyścigi zaczęli "wyświęcać" świeckich szafarzy, nakazywać im posługiwanie nawet jeśli do Komunii świętej przystępuje kilkanaście osób (sam widziałem ten żałosny spektakl w wielu kościołach na Śląsku) i co niedziela wysyłać ich do chorych. Tak, jakby chorym nagle odechciało się przystępować regularnie do sakramentu pokuty, jakby nagle przestali pragnąć błogosławieństwa kapłańskiego, jakby przestało im zależeć na choćby kilkuzdaniowym ojcowskim napomnieniu. Dochodzi nawet do tego, że niektórzy nadzwyczajni świeccy szafarze Komunii świętej dopuszczają się nawet udzielania błogosławieństwa choremu, którego odwiedzają (!!!) albo wykonują znak krzyża na czole dzieci, które podchodzą do prezbiterium wraz z rodzicami przyjmującymi Komunię świętą!!!

A przecież świętej pamięci Jan Paweł II w Instrukcji KKBiDS Redemptionis Sacramentum wyraźnie nakazał:

157. Jeśli w sytuacji zwyczajnej obecna jest wystarczająca liczba wyświęconych szafarzy, również do rozdawania Komunii świętej, nie należy wyznaczać nadzwyczajnych szafarzy Komunii świętej. W takich okolicznościach ci, którzy byliby wyznaczeni do tego rodzaju posługi, nie powinni jej wykonywać. (...)

158. Nadzwyczajny szafarz Komunii świętej będzie bowiem mógł udzielać Komunii jedynie w przypadku braku kapłana lub diakona, albo kiedy kapłan napotyka trudności z powodu choroby lub podeszłego wieku lub innej ważnej przyczyny albo gdy jest tak wielka liczba wiernych przystępujących do Komunii, że sama celebracja Mszy zbytnio by się przeciągnęła. Należy to jednak rozumieć w ten sposób, że w żadnym przypadku wystarczającą przyczyną nie będzie nieznaczne przedłużenie, oceniane w świetle zwyczajów i kulturowego kontekstu miejsca.


Instrukcja KKBiDS Ecclesiae de mysterio również nie pozostawia złudzeń co do zdefiniowania przypadków, kiedy świecki nadzwyczajny szafarz Komunii świętej może wykonywać swą posługę:

Art. 8 § 2. Szafarz nadzwyczajny może rozdzielać komunię św. podczas liturgii eucharystycznej tylko w sytuacji, gdy szafarze wyświęceni są nieobecni albo gdy ci ostatni, chociaż obecni, nie mogą tego czynić z powodu jakichś rzeczywistych przeszkód. Może pełnić tę funkcję także wówczas, gdy z powodu szczególnie licznego udziału wiernych, którzy pragną przyjąć komunię św., oraz braku dostatecznej liczby szafarzy wyświęconych liturgia eucharystyczna nadmiernie by się przedłużyła.
Funkcja ta ma charakter zastępczy i nadzwyczajny oraz powinna być wykonywana zgodnie z przepisami prawa. (...) Należy też zadbać, aby wierny do niej wyznaczony został należycie pouczony na temat doktryny eucharystycznej, charakteru swojej posługi, przepisów, jakich należy przestrzegać ze względu na cześć należną tak wzniosłemu sakramentowi, oraz uregulowań prawnych dotyczących dopuszczania do komunii.

Aby nie wywoływać nieporozumień, należy unikać i zaprzestać określonych praktyk, które pojawiły się od pewnego czasu w niektórych Kościołach partykularnych, takich jak:
(...)
stałe korzystanie z pomocy nadzwyczajnych szafarzy podczas Mszy św. i uzasadnianie tego dowolnie rozszerzonym pojęciem "licznego udziału wiernych".


Niestety, Komisja Episkopatu Polski jak zwykle wie lepiej od Stolicy Apostolskiej, jak to powinno wyglądać i niedawno postanowiła:

Nadzwyczajny szafarz pomaga w rozdawaniu Komunii św., gdy przystępuje do niej większa liczba wiernych przy braku szafarzy, albo gdy szafarze ci są zajęci innymi czynnościami duszpasterskimi lub gdy udzielanie Komunii św. utrudnia im stan zdrowia albo podeszły wiek. Poza przypadkami choroby lub niedołężności odprawiający kapłan, a także koncelebransi, nie mogą wyręczać się posługą pomocników, sami nie rozdzielając Komunii św. (...) Liczba nadzwyczajnych szafarzy Komunii świętej zależeć powinna od wielkości parafii i ilości odprawianych Mszy świętych. Nadzwyczajny szafarz powinien usługiwać zasadniczo podczas jednej Mszy św. w ciągu dnia i mieć możliwość zastępstwa w wypadku choroby lub wyjazdu poza parafię.

Ciekawe, czy nasz Ukochany Episkopat dopuszcza liczbę nadzwyczajnych szafarzy komunii św. w parafii równą ZERO?

Ale wracajmy do naszego eksperymentu w Łodzi - dzisiejsza prasa donosi:

Z łódzkich kościołów znikają szafarze, czyli świeckie osoby uprawnione do rozdawania komunii świętej. Księża mówią, że się "nie przyjęli", pisze "Express Ilustrowany".

Nasze społeczeństwo jest bardzo konserwatywne - tłumaczy ksiądz wikariusz Janusz Kostecki. Ludziom trudno przyzwyczaić się do różnych nowości, zwłaszcza w kościele. Wielokrotnie tłumaczyłem wiernym, skąd się wzięli szafarze i dlaczego. Mówią, że rozumieją, ale przyjmować sakrament od osoby świeckiej jest im "jakoś głupio" - wyjaśnia.


Widzi Ksiądz dobrodziej... Ludziom jest głupio i niezręcznie, bo ludzie jeszcze dostrzegają różnicę między świeckim a kapłanem. Ludzie jeszcze dostrzegają różnicę między dłońmi golarza Filipa, a namaszczonymi na wieki dłońmi kapłana według Serca Bożego!

Świeccy nadzwyczajni szafarze Komunii świętej to rozwiązanie akceptowalne na czasy prześladowań religii katolickiej; na czasy konspiracji, gdy jest problem z dotarciem kapłana do wiernych. Ale nie jest to normalne rozwiązanie dla kraju katolickiego, który nie narzeka na brak powołań kapłańskich! Chyba, że pomysłodawcom właśnie o to chodzi - by jak najwięcej świeckich płci obojga zajęło się elementami kapłańskiego - przepraszam za wyrażenie - "rzemiosła". Wtedy ilość powołań kapłańskich na bank zacznie spadać w tempie przerażającem. W Europie Zachodniej mają to przetrenowane. Wystarczy pooglądać statystyki i zacząć myśleć! Idźmy w ślady metropolity Łodzi! Zakończmy ten bolesny eksperyment! Zakończmy jeszcze bardzie przerażający eksperyment z Novus Ordo Missae!!!

Panie, daj nam świętych kapłanów.
Ty sam ich utrzymuj w świętości.
O Boski i Najwyższy Kapłanie,
niech moc miłosierdzia Twego
towarzyszy im wszędzie i chroni ich
od zasadzek i sideł diabelskich,
które ustawicznie zastawia na duszę kapłana.

Amen

sobota, 17 lutego 2007

Wiarygodność amerykańskiego episkopatu

Zaprzyjaźniony serwisBibuła pisze:

Zakończone niedawno w Baltimore (Maryland) coroczne zebranie Konferencji Biskupów Amerykańskich ukazało po raz kolejny ambiwalentny stosunek biskupów do niektórych kwestii nauki katolickiej, chociaż dostrzegalna jest również pewna poprawa w podejściu do niektórych podstawowych zagadnień.

Najbardziej wyraźnym przykładem dystansowania się od nauki katolickiej były zawirowania wokół głosowania nad poprawką do dokumentu o przyjmowniu Eucharystii (Happy Are Those Who Are Called to His Supper: On Preparing to Receive Christ Worthily in the Eucharist), w której jej autor, biskup Salvatore Cordileone z diecezji San Diego (Kalifornia) przypomina wiernym, iż katolickie pary małżeńskie stosujące antykoncepcję, powinny wstrzymać się od przyjmowania Komunii św.
Po przedłożeniu wniosku o wpisanie poprawki i o przeprowadzenie imiennego głosowania nad nią, przewodniczący Konferencji biskup William Skylstad - ten sam, który sprawuje pieczę nad zbankrutowaną diecezją Spokane - zmienił głosowanie na elektroniczne i anonimowe, w rezultacie czego poprawka została odrzucona 148-głosami przeciwnymi. Tym samym, tylko 75 biskupów głosowało za wpisaniem do dokumentu tego, czego Kościół naucza – czyli zakazu stosowania środków antykoncepcyjnych. Jak stwierdza korespondent tygodnika katolickiego The Wanderer Paul Likoudis: „Niektórzy zastanawiają się nad zbiorową integralnością biskupów, którzy wypowiadając się publicznie potwierdzają naukę Kościoła, lecz gdy indywidualnie mają okazję do podkreślenia tego w głosowaniu, dwie-trzecie biskupów ignoruje tę Naukę.”
Życzliwi krytycy podkreślają jednak, że już samo poddanie poprawki pod głosowanie pokazuje, że biskupi przeszli długą drogę od czasu gdy w 1968 roku papież Paweł VI ogłosił encyklikę Humanae Vitae i kiedy to wielu biskupów, ich biurokratyczni pomocnicy, wykładowcy katolickich uczelni, szkół, seminariów i parafii - otwarcie ją odrzucili.

Biskup Cordileone argumentował za przyjęciem poprawki twierdząc, że byłaby ona przypomnieniem i ostrzeżeniem dla katolickich małżeństw, ponieważ „antykoncepcja jest w samym centrum wszystkich problemów ogarniających rodzinę i społeczeństwa”. Biskup Cordileone dodał, że „Jest duże zamieszanie w tej materii. Mówi się ludziom aby szli za głosem swojego sumienia, ale nie mówi się jakie powinno być to sumienie i jak je formować. Jeśli będziemy milczeli w tej sprawie, to tym samym dajemy przyzwolenie na to. To jest sprawa niosąca najbardziej poważne konsekwencje.”
Jak widać, biskupi amerykańscy wybrali w tej sprawie milczenie ze wszystkimi tego konsekwencjami.

piątek, 16 lutego 2007

Tak się bawi, tak się bawi eL-eS-O !

Zaprzyjaźniony blog "zaprasza" do obejrzenia "teledysku" nagranego w kapitularzu krakowskich o.o. Dominikanów przez lokalnych "ministrantów". Posoborowych, rzecz jasna.


----------

Aktualizacja 17.02.2007 godz. 12:29

"Teledysk" został usunięty z serwisu YouTube, "tancerzami" okazali się studenci z "duszpasterstwa akademickiego Beczka", a Gaz opublikował artykuł, który zamieszczamy poniżej

Klasztorny teledysk do gejowskiego hymnu
Ireneusz Dańko

Grupa młodych ludzi nagrała teledysk do gejowskiego hymnu w klasztornym kapitularzu dominikanów w Krakowie. Po interwencji przeora film zniknął z internetowego portalu YouTube.

Amatorski wideoklip można było obejrzeć na stronie www.youtube.com. Kilka dni temu trafił też na gejowską "innastronę" w internecie. "Naszym skromnym zdaniem klasztorny performance jest całkiem niezły. Uważamy jednak, że Kraków ma do zaoferowania miejsca, gdzie tego rodzaju show byłby bardziej na miejscu" - napisał autor informacji obok skopiowanego wideoklipu. Na filmie widać młodych ludzi w biało-czarnych strojach przypominających dominikańskie habity. Najpierw wchodzą skupieni z zapalonymi świecami przy dźwiękach gregoriańskiego chorału. Po chwili rozbłyskują jednak światła i zaczyna się właściwy występ w takt dyskotekowej piosenki "YMCA" zespołu Village People. Słynny przebój z lat 70. to gejowski hymn. Autorzy tekstu kpią ze stowarzyszenia młodych chrześcijan (YMCA). Występujący w krakowskim wideoklipie naśladują niezdarnie oryginalny teledysk amerykańskiej grupy. Wyraźnie rozbawieni kręcą biodrami, aby w finale zrzucić czarne peleryny z kapturami.

Widok wnętrza na teledysku nie pozostawia wątpliwości, gdzie dokonano nagrania. To kapitularz klasztorny przy ul. Stolarskiej w Krakowie, gdzie dominikanie zbierają się na modlitwy i organizują spotkania m.in. w ramach duszpasterstwa akademickiego. Zakonnicy, których wczoraj pytaliśmy o niecodzienny występ w klasztorze, nie wiedzieli, jak mogło dojść do nagrania. Zapewniali, że w kapitularzu młodzież przebywa zawsze pod ich okiem. Po bliższe informacje odsyłali do przeora Adama Sulikowskiego. Ten był zdumiony, kiedy zobaczył nagranie. Natychmiast zaczął wyjaśniać sprawę. Na filmie nie rozpoznał żadnego zakonnika ani kleryka z miejscowego seminarium. Podejrzewał, że występ urządzili sobie młodzi ludzi, którzy codziennie bywają w klasztorze.

- Na filmie noszą nasze zakonne peleryny, białe stroje to alby ministrantów. Bez problemu można je wziąć z zakrystii - mówił wieczorem przeor. Pół godziny później dowiedział się, kto urządził plan filmowy w klasztornym kapitularzu, i zadzwonił do redakcji. Tancerzami - jak twierdzi - okazali się studenci z zakonnego duszpasterstwa akademickiego Beczka. Teledysk miał być skeczem kabaretowym na zeszłoroczne święto kobiet. Wykonawcy zaprzeczyli w rozmowie z przeorem, aby wiedzieli, że tańczą do gejowskiej piosenki.

- Te osoby zrobiły to bez naszej wiedzy. Nadużyły moje zaufanie - podsumował o. Sulikowski. Czy wyciągnie jakieś konsekwencje? - Muszę najpierw porozmawiać z autorem pomysłu - odparł. Kilka minut wcześniej film zniknął z portalu YouTube.

Kard. Mahony: Kryzys powołań to znak Bożej miłości

Roger kard. Mahoney, metropolita Los Angeles zwołał sobie niedawno posiedzenie Archidiecezjalnej Rady Duszpasterskiej. W posiedzeniu wzięły udział delegatki i delegaci z Regionalnych Rad Duszpasterskich, Rad Parafialnych, Rady Kapłanów, Rady Diakonów, Rady Kierowników Życia Parafialnego (chodzi o świeckich administratorów płci obojga z parafii, w których nie ma kapłana), delegacje zakonnic i zakonników.

Rady Parafialne, zgodnie z Inicjatywą-II Synodu Archidiecezjalnego w Los Angeles (2000-2003) to "struktury, które zapewniają odpowiedni udział świeckich, zakonników i duchownych w procesie podejmowania decyzji organizacyjnych i finansowych na poziomie archidiecezji, regionu, dekanatu i parafii". Rady zapewniają współdzielenie się przez kapłanów obowiązkami "szafarskimi" ze świeckimi, zgodnie z Listem Pasterskim kard. Mahony z 2000 roku (As I Have Done for You).

W swoim liście kard. Mahony przedstawia fałszywy obraz urzędu kapłańskiego, jasno określonego w Katechizmie, jako urząd "uświęcania, nauczania i rządzenia" - według kardynała - jest to urząd "uświęcania, nauczania i bycia przewodnikiem". Kardynał pisze dalej: "Nasze rozumienie kapłaństwa sakramentalnego zmieniło się i nadal się zmienia. Kluczowe określenie urzędu kapłańskiego "in persona Christi capitis" (w osobie Chrystusa - Głowy) odnosi posługę kapłańską do całego Ciała, głowy i członków i wzmacnia współpracowniczą rolę kapłana, potrzebę wspólnej pracy z innymi szafarzami oraz potrzebę przyciągania do jedności Ewangelii i wspólnoty Kościoła wszystkich darów czasów i posług, które pochodzą od Chrystusa i jego Ducha (...) W skrócie - kapłani nie są po to, aby rządzili swoimi parafiami, ale po to, aby współpracowali z innymi osobami w byciu przewodnikami dla parafii. W świetle wielu darów i wyzwań, które wymagają od nas przekształcenia naszych struktur posługiwania, kapłan może być lepiej zrozumiany, jako znak wspólnoty kościelnej".

Kardynał ciągnął dalej: "Archidiecezjalna Rada Duszpasterska jest bardzo ważnym ciałem, ponieważ ma ona przygotować wdrożenie sześciu synodalnych inicjatyw duszpasterskich, w tym ustanowienie urzędu świeckich liderów parafialnych - kierowników życia parafialnego".

Na zakończenie - megahit: kard. Mahony przyznał: "To, co niektórzy nazywają kryzysem powołań jest raczej jednym z owoców Drugiego Soboru Watykańskiego, znakiem głębokiej Bożej miłości do Kościoła i Jego zachętą do bardziej kreatywnego i efektywnego szafowania darami i energią w Ciele Chrystusa".

Wnioski co prawda absurdalne, ale że już wolno głośno mówić iż "kryzys powołań jest owocem Drugiego Soboru Watykańskiego"? No, no... Się porobiło...:-)

Diecezjalne krematoria

Jak donosi prasa, w diecezji Metuchen właśnie się rozpoczyna budowa diecezjalnego krematorium.

A w Sydney już mają gotowe (krematorium i kaplica Matki Bożej Miłościwej) i właśnie będą uroczyście otwierać. Z tej hucznej okazji Jerzy kard. Pell odprawi Mszę świętą!

Kard. Pell cieszy się, iż krematorium umożliwi kremację w "czysto katolickim kontekście". Dodaje również że "budowa krematorium to wyjście naprzeciw współczesnym potrzebom wspólnoty katolickiej"

Dzień Harmonii Rasowej

Diecezja Metuchen świętowała Dzień Harmonii Rasowej

14 stycznia w południe odprawiono w katedrze "Mszę świętą".
Uczestnicy zabawy:
- świętowali godność każdego człowieka
- wspominali znanego plejboja pastora Marcina Luthera Kinga jr
- promowali list okólny liderów praw człowieka, na temat zmian społecznych poprzez porzucenie przemocy

Sponsor hucpy: Decezjalna Komisja ds. Duszpasterstwa Czarnoskórych Katolików

wtorek, 13 lutego 2007

Wszystko byłoby fajnie, gdyby nie ci cholerni parafianie...

Jego Eminencja Edward kard. Egan nie ma lekko. Nie dość, że na adres zadłużonej maksymalnie archidiecezji nadchodzą z sądów kolejne kwity żądające wypłaty odszkodowania za różne czyny lubieżne popełniane przez diecezjalnych kapłanów, to jeszcze nie tak łatwo w celu zarobienia jakiejś kasy sprzedać wiekowe budynki kościelne. Już umowa z kupcem przyklepana, buldożery już czekają w pogotowiu, aby odzyskać dla "byznesu" kolejne metry kwadratowe nowojorskiego gruntu, a tu jeszcze trzeba się użerać z bezrozumnymi parafianami, którzy nie wiedzieć czemu przywiązali się do budynku kościoła. Dziwni jacyś. Jakby im nie wystarczył stół, koszyk na pieczywo, dwa szklane kieliszki i przypominająca ptasi karmnik skrzynka pełniąca obowiązki tabernakulum. Jak donosi serwis Gothamist, grupa parafian protestująca przeciwko planowej likwidacji parafii, która po Mszy św. pozostała w kościele NMP Królowej Anielskiej na Harlemie (jeden z nielicznych kościołów katolickich w NYC, który ma zbudowany podjazd dla inwalidów na wózkach) na nocnym czuwaniu modlitewnym została wygoniona ze świątyni przez zawezwanych na wniosek kurii ochroniarzy. Jednostki najbardziej oporne zostały skute kajdankami i wyprowadzone przez policję. Parafianie obiecują, że przyjdą znowu i tym razem nie dadzą się wyrzucić ze swojego kościoła.

Nowemu Jorkowi gratulujemy metropolity. Ojcze Święty, czy nie zwolniła się czasem placówka w Teheranie?

Na zakończenie - z cyklu: dokumenty dawne i zapomniane:

...święci zaś pasterze uznawać mają i wspierać godność i odpowiedzialność świeckich w Kościele, mają korzystać chętnie z ich roztropnej rady, powierzać im z ufnością zadania w służbie Kościoła i pozostawiać swobodę oraz pole działania, owszem, dodawać im ducha, aby także z własnej inicjatywy przystępowali do pracy. Z ojcowską miłością winni bacznie rozważać w Chrystusie przedsięwzięcia, życzenia i pragnienia przedstawione przez świeckich. Słuszną zaś wolność, która wszystkim przysługuje w społeczności ziemskiej, winni pasterze skrupulatnie respektować...
(Konstytucja Lumen Gentium, N. 37, Drugi Sobór Watykański)

poniedziałek, 12 lutego 2007

Arcybiskup szczęśliwy, homoseksualiści zadowoleni

Dzisiejsza ,,Rzeczpospolita informuje:

Arcybiskup San Francisco George Niederauer wywołał ostatnio konsternację wśród wiernych, wyrażając publicznie radość, że katolicka organizacja charytatywna Catholic Charities (CC) będzie mogła pośredniczyć w adopcji dzieci przez pary homoseksualne w jego archidiecezji.

- Jestem szczęśliwy z tego powodu - mówił arcybiskup.
Jego wypowiedź była szokująca, tym bardziej że CC, która już wcześniej pomagała homoseksualistom w adopcji dzieci, otrzymała za to z Watykanu reprymendę i jednoznaczny zakaz kontynuowania tej działalności. Kościół katolicki bowiem w swoim katechizmie głosi, że tradycja, opierając się na Piśmie Świętym przedstawiającym homoseksualizm jako poważne zepsucie, zawsze głosiła, iż akty homoseksualizmu (...) w żadnym wypadku nie będą mogły zostać zaaprobowane.

Oddział CC w San Francisco jednak nie chciał zastosować się do decyzji Watykanu i zaprzestać oddawania dzieci homoseksualistom. Aby obejść zakaz rozpoczął współpracę z portalem California Kids Connection, a za jego pośrednictwem z organizacją Family Builders by Adoption (Budowniczowie Rodzin przez Adopcję), specjalizującą się w adopcjach dzieci przez pary homoseksualne.

O triku, którego użyli pracownicy CC, arcybiskup podczas wywiadu w stacji radiowej KCBS mówił z entuzjazmem. - Jestem naprawdę bardzo zadowolony z decyzji powziętej przez szefa Catholic Charities. Najważniejszą osobą w procesie adopcji jest dziecko. Jakkolwiek ważne jest, by para miała możliwość adoptowania dziecka, to najważniejsze w tym wszystkim jest to, by dziecko miało swój dom - podkreślił abp Niederauer.


Księże Arcybiskupie - Dom jest wtedy, jeśli dziecko ma tatę i mamę. Jeśli jest dwóch "tatusiów" albo jeśli są dwie "mamusie" (w Kanadzie od niedawna można rejestrować "związki" złożone z trzech i więcej osób), to to nie jest dom, tylko jakieś poronione i chore psychicznie stadło!
Jak widać na załączonych obrazkach Abp Niederaurer nie dość, że wstydzi się nauki katolickiej, to jeszcze wstydzi się publicznie pokazywać z pektorałem, który nosi w kieszeni koszuli.
Zmówmy dziś wieczorem dziesiątkę Różańca świętego, prosząc Najświętszą Maryję Pannę i św. Józefa o wstawiennictwo za Abpem Niederaurerem u Pana Boga.

Jeśli zaś chodzi o stosowanie "trików" formalnych w celu obejścia papieskich zakazów - ciśnie się pod palce, aby wspomnieć o prowadzeniu przez katolickie poradnie w RFN, specjalnych konsultacji dla kobiet w ciąży, które stanowią - w świetle obowiązujących przepisów prawa RFN - jeden z warunków dopuszczalności zabiegu aborcji na żądanie kobiety. Stolica Apostolska i Jan Paweł II oczywiście przez kilka lat wzywali episkopat RFN do zaprzestania wystawiania tych "licencji na zabijanie". W odpowiedzi na list Papieża, adresowany do Konferencji Episkopatu Niemiec z końca czerwca 1999 r., potępiający prowadzenie przez te poradnie tychże konsultacji, jako formy współdziałania w aborcji, biskupi podjęli decyzję o umieszczaniu na formularzu zaświadczenia o odbytej konsultacji następującego zapisu: Zaświadczenie niniejsze nie może stanowić podstawy dla przeprowadzenia bezkarnego zabiegu przerwania ciąży. Oczywiście zapis ów nie miał nigdy (i nadal nie ma) wiążącej mocy prawnej, więc "licencje na zabijanie" wydawane są lege artis po dziś dzień. Jak to u biskupów "znajdujących się w pełnej łączności" jest na porządku dziennym.

niedziela, 11 lutego 2007

Sakramenty Kościoła Katowickiego

Jak można przeczytać na jednym z serwerów administrowanych przez Kurię Archidiecezjalną w Katowicach, w Kościele katowickim obowiązuje nieco zmodyfikowana nauka o Sakramentach świętych. Zgodnie z informacją zamieszczoną na portalu www.kefas-piotr.wiara.pl, jednym z zadań katowickich diakonów jest... udzielanie sakramentu namaszczenia chorych (dawniej: ostatnie namaszczenie).

Jak powszechnie wiadomo, Kościół katolicki ogranicza możliwość szafowania tymże sakramentem wyłącznie do wyświęconych kapłanów. Ale w Kościele katowickim - jak widać - wszystko jest możliwe. Kto wie? Może w Katowicach doczekamy się czasów, gdy diakon będzie mógł słuchać spowiedzi?

Proszę sobie jeszcze wejrzeć na archidiecezjalną stronę Nadzwyczajnych Szafarzy Komunii Świętej (a więc świeckich szafarzy). Dlaczego obok tytułu strony widnieje sylwetka DIAKONA (a przynajmniej wynika to z przepasania jej czerwoną STUŁĄ)? Przypadek?

===========

Aktualizacja: 12.02.2007 godz. 08:52

Jak widać, jesteśmy pilnie czytani, gdyż dziś rano łebmaster wyżej wzmiankowanego portalu usunął kompromitujący go tekst. Jeśli ktoś nie zdążył zaglądnąć i zarzuca nam manipulację - zapraszam do Guglownicy, gdzie jeszcze parę dni powisi kopia jednej ze stron portalu www.szafarze.archidiecezja.katowice.pl :-)

W międzyczasie wyszło, że powyższe zdanie to nie wymysł pana szafarza Kefasa, tylko bezkrytycznie i bezmyślne przepisywanie wiadomości z serwisu "Katolickiej" Agencji Informacyjnej, która opublikowała powyższy tekst 19.02.2000 r. o 18:09 pod tytułem: Co to jest diakonat stały – dossier KAI w przeddzień Jubileuszu Diakonów Stałych (cz. II)

Przy okazji - panie Kefasie/Piotrze B. - przypominam moje pytanie: Kiedy z witryny Nadzwyczajnych Szafarzy Komunii Świętej zniknie postać diakona? Przecież strona poświęcona jest szafarzom nadzwyczajnym, czyli świeckim. Diakon nie dość, że jest duchownym, to jeszcze jest jak najbardziej zwyczajnym szafarzem Komunii świętej (Kodeks Prawa Kanonicznego, kan. 910 § 1.

Z diecezji biskupa Tośka Browna

W serwisie YouTube do obejrzenia ciekawa składanka filmowa.

- Bp Tosiek Brown samowolnie zmienia słowa modlitwy "Oto Baranek Boży..." na "Oto Jezus, który nas kocha i ratuje. Weselmy się my wszyscy, którzy dzielimy się tym pokarmem". Proszę zwrócić uwagę że NIKT nie klęczy podczas tej modlitwy. Zauważmy, że "Panie, nie jestem godzien..." też jakby nie słychać.

dalej mamy Mszę młodzieżową (celebrans: ks. Michał Galinada):
- "homilię" głosi jakiś pacjent z zespołu muzycznego. Trwa to 7 minut. Potem tenże sam świecki głosi ogłoszenia parafialne. W międzyczasie inny kapłan-konferansjer żartuje sobie z widownią, która śmieje się i głośno wyraża aplauz.
- Credo - nie stwierdzono. Pewnie młodzież już nie zna, a celebrans nie chciał jej stresować.

- proszę zwrócić uwagę na "procesję z darami" do ołtarza i na pacjentkę w ogromnym dekolcie i w krótkich batkach - zaiste stosowny ubiór na Mszę świętą.
- "zapraszam wszystkich, aby podeszli i zebrali się wokół stołu Bożego tego wieczoru"
- jak widać - wszyscy wierni mają złożone ręce...
- celebrans zaprasza wszystkich chętnych do prezbiterium
- podczas konsekracji wszyscy oczywiście stoją. Wracają na miejsca dopiero po "znaku pokoju"
- zamiast "Baranku Boży" - wszyscy śpiewają "Chlebie życia... Królu pokoju.. Książę pokoju"

- ks. Michał Galinada podobnie, jak jego przełożony samowolnie zmienia słowa modlitwy "Oto Baranek Boży..." na "Oto Jezus Chrystus, najwyższa postać Bożej Miłości, błogosławieni jesteśmy, którzy zostaliśmy zaproszeni do tego stołu"

kolejna część składanki to dokumentacja fotograficzna licznych nadużyć popełnianych przez Bpa Tośka Browna:
- "naczynia liturgiczne" w postaci szklanych dzbanków i wiklinowych koszy (czy któryś z czytających nas księży liturgistów mógłby nam podpowiedzieć, w jaki sposób puryfikuje się wiklinowy kosz?)
- jakiś maszkaron z cyckami prawie na wierzchu - w prezbiterium

Ciekawe, gdzie w tym roku Bp Brown leci na wczasy? Do tej pory były to np.: Kambodża, Wietnam, Hawaje, Alaska... Wszystko w Pierwszej Klasie, ma się rozumieć...

Diecezjanie zbierają podpisy pod petycją do Stolicy Apostolskiej o usunięcie Bpa Browna.


Z tej samej diecezji - ks. Fredzio Bailey - kolejny przebrany za postać z kreskówek komediant, który się minął z powołaniem aktorskim. Proszę zwrócić uwagę na minutę 1:43 filmu - wtedy "Barney" udziela błogosławieństwa i "ogłasza koniec Mszy świętej". No i ten "organista" w przebraniu diabła - cuś pięknego...

Karnawał w Diecezji Linz

Kilka fotek z "Mszy karnawałowych" w naszej "ulubionej" diecezji

"ładny" biret

widzi ktoś krzyż ołtarzowy? bo mikrofon widać wyraźnie

ubrała się diablica w ornat i ogonem na Mszę dzwoni...

...a może diablica jest ważniejsza od kapłana...

...skoro siedzi na "miejscu przewodniczenia"?

a to pewnie jakaś procesja. Świętej Żabki?

szybki konkurs: gdzie jest krzyż ołtarzowy?

Nowa Wiosna w Wielkiej Brytanii

Dwa łyki statystyki za Telegraph.co.uk:

Coraz większa liczba klasztorów katolickich w U.K. jest sprzedawana z powodu braku powołań i powolnego wymierania dotychczasowych członków wspólnot.

Wśród mężczyzn, jeszcze w 1982 r. było 107 powołań zakonnych, w 1990 r. już tylko 52, w 2000 r. - 20, a w 2004 r. - 12.
Obecnie w Anglii i Walii żyje jeszcze 1345 zakonników, większość z nich przekroczyła już sześćdziesiątkę.

Wśród kobiet jest podobnie - w 1982 r. było 100 powołań zakonnych, w 2000 r. - 22, a w 2004 r. - 7.
Obecnie w Anglii i Walii pozostało jeszcze 1150 sióstr zakonnych.

Z roku na rok wzrasta średni wiek kandydatów do zakonu. Wśród 12 kobiet, które wstąpiły do zakonów w 2003 r. trzy pochodziły z przedziału wiekowego 31-35, pięć z przedziału 41-50 i cztery miały ponad 50 lat. Z reguły są to ludzie zmęczeni dotychczasowym życiem i "wyścigiem szczurów" - menadżerowie, brokerzy ubezpieczeniowi, finansiści.

W benedyktyńskim Opactwie Prinknash w pobliżu Stroud, Gloucestershire, jest obecnie 14 zakonników (Opactwo w czasach swojej świetności miało ponad 60 braci), większość z nich dochodzi siedemdziesiątki. Przeor podjął decyzje o przekształceniu części opactwa w hotel.

Ojcowie Franciszkanie z Solihull, West Midlands właśnie wystawili swój dom zakonny Olton Friary na sprzedaż. Za "dom z 30 miejscami sypialnymi" żądają 4 miliony funtów.

Siostry Benedyktynki ze Stanbrook Abbey w Malvern Hills wystawiły na sprzedaż swój neogotycki konwent wraz z kościołem z 1871 r. - za "jedyne" 6 milionów funtów. Średnia wieku u sióstr (zostały jeszcze 24) wynosi obecnie 65 lat, wiele z nich porusza się jedynie na wózkach inwalidzkich. Po sprzedaży konwentu chcą się przenieść do mniejszego domu w Yorkshire.

sobota, 10 lutego 2007

Pax Christi in regno Christi

Dziś przypada 68 rocznica śmierci Ojca świętego Piusa XI. Niezłomnego strażnika ortodoksji katolickiej, papieża, który jeszcze jako Achilles kard. Ratti mieszkał na polskiej ziemi - był nuncjuszem apostolskim w Warszawie.

Dziękujmy Jezusowi Chrystusowi, Królowi Nieba i Ziemi za tego wspaniałego papieża, po którym zostało jasne i konkretne nauczanie, jakże zapomniane w dzisiejszych czasach, opanowanych przez rozwodniony definicyjnie modernizm. W ramach odtrutki na wszechobecne nowinkarstwo, pozwalamy sobie przypomnieć wyjątki z piusowych encyklik:

Aby już, Czcigodni Bracia, przejść do omówienia spraw, sprzeciwiających się poszczególnym dobrom małżeństwa, zacznijmy od potomstwa. Wielu ośmiela się nazywać je przykrym ciężarem małżeństwa i poleca wystrzegać się go starannie, nie przez uczciwą wstrzemięźliwość (która za zgodą obojga małżonków także w małżeństwie jest dozwolona), lecz gwałceniem aktu naturalnego. Na te zbrodnicze czyny pozwalają sobie jedni dlatego, że sprzykrzywszy sobie dzieci, zażywać pragną samej rozkoszy bez ciężarów, inni tym się zasłaniają, że ani wstrzemięźliwości zachować, ani też potomstwem obarczyć się nie mogą, albo ze względu na siebie, albo na małżonkę, albo na swój stan majątkowy. Ale nie ma doprawdy takiej, przyczyny, choćby najbardziej ważnej, która by zdołała z naturą uzgodnić i usprawiedliwić to, co samo w sobie jest naturze przeciwne. Otóż uczynek małżeński z natury swej zmierza ku płodzeniu potomstwa. Działa zatem przeciw naturze i dopuszcza się niecnego, w istocie swej nieuczciwego czynu, ten, kto spełniając uczynek, świadomie go pozbawia jego skuteczności.
Encyklika Casti Connubi


Pracy nad jednością chrześcijan nie wolno popierać inaczej, jak tylko działaniem w tym duchu, by odszczepieńcy powrócili na łono jedynego, prawdziwego Kościoła Chrystusowego, od którego kiedyś, niestety, odpadli. Powtarzamy, by powrócili do jednego Kościoła Chrystusa, który jest wszystkim widomy i po wszystkie czasy, z woli Swego Założyciela, pozostanie takim, jakim go On dla zbawienia wszystkim ludzi ustanowił. Mistyczna Oblubienica Chrystusa przez całe wieki pozostała bez zmazy i nigdy też zmazy doznać nie może. (...) Skoro to mistyczne ciało Chrystusa, Kościół, jedno jest, spojone i złączone jako ciało fizyczne, bardzo niedorzecznym człowiekiem okazałby się ten, ktoby chciał twierdzić, że ciało mistyczne Chrystusa może się składać z odrębnych, od siebie oddzielonych członków. Kto więc nie jest z Kościołem złączony, ten nie może być Jego członkiem i nie ma łączności z głową - Chrystusem. W tym jednym Kościele Chrystusa jest i pozostaje tylko ten, kto uznaje autorytet i władzę Piotra i jego prawnych następców, słuchając i przyjmując ją.
Encyklika Mortalium animos


Jeżeli socjalizm, jak wszystkie błędy, zawiera źdźbło prawdy (czemu zresztą Papieże nigdy nie przeczyli), opiera się jednak na swoistej teorii o społeczeństwie, której z prawdziwym chrystianizmem pogodzić nie można. Socjalizm religijny, socjalizm chrześcijański są pojęciami sprzecznymi w sobie: nikt nie może być jednocześnie dobrym katolikiem i prawdziwym socjalistą.
Encyklika Quadragesimo anno


Jeśli chcemy uniknąć błędów, które stanowią źródło wszystkich nieszczęść i niedoli naszych czasów, musimy przylgnąć z większą wiarą niż dotychczas do nauczania Akwinaty (...) przeciwko nadętej wolności rozumu ludzkiego i jego rzekomej niezależności od Boga św. Tomasz przedstawia prawo prymatu Prawdy i władzę Najwyższego nad nami. Jasne więc jest, dlaczego moderniści żadnego innego doktora Kościoła tak bardzo i szczerze nie mają w nienawiści, jak właśnie św. Tomasza z Akwinu. Podobnież, jak za dawnych czasów mówiono Egipcjanom w czasach głodu: "Idźcie do Józefa", aby otrzymać od niego zapas ziarna niezbędnego do zapewnienia pokarmu dla swoich ciał, my dzisiaj mówimy Wam, łaknącym prawdy: "Idźcie do Tomasza" i proście go, aby dał Wam ze swojego obfitego spichlerza ziarno strawy duchowej, czystego nauczania, które da waszym duszom pokarm na życie wieczne.
Encyklika Studiorum Ducem


Kto ponad wszystko wynosi wartości ziemskie rasę albo naród, albo państwo, albo ustrój państwa, przedstawicieli władzy państwowej albo inne podstawowe wartości ludzkiej społeczności, które w porządku doczesnym zajmują istotne i czcigodne miejsce, i czyni z nich najwyższą normę wszelkich wartości, także religijnych, i oddaje się im bałwochwalczo, ten przewraca i fałszuje porządek rzeczy stworzony i ustanowiony przez Boga - Człowieka i daleki jest od prawdziwej wiary w Boga i od światopoglądu odpowiadającego takiej wierze.
Encyklika Mit brennender sorge


Kościół będąc społecznością ludzi, nie może istnieć lub rozwijać się jeśli nie cieszy się wolnością działania, a jego członkowie mają prawo znaleźć w społeczeństwie obywatelskim możliwość życia zgodnie ze wskazaniami swych sumień. W konsekwencji, jest całkiem naturalne, że gdy zostaną zaatakowane najbardziej podstawowe wolności religijne i obywatelskie, obywatele będący katolikami nie zrezygnują biernie sami z tych wolności. Jednakże odzyskanie tych praw i wolności może być, zależnie od okoliczności, bardziej lub mniej odpowiednie, bardziej lub mniej energiczne.
Encyklika Nos es muy conocida


Błądziłby zresztą bardzo, kto odmawiałby Chrystusowi, jako Człowiekowi, władzy nad jakimikolwiek sprawami doczesnymi, gdyż Chrystus otrzymał od Ojca nieograniczone prawo nad wszystkim, co stworzone, tak, iż wszystko poddane jest Jego woli. Jednak, dopokąd żył na ziemi, wstrzymał się zupełnie od wykonywania tej władzy, a jak niegdyś wzgardził posiadaniem rzeczy ludzkich i nic troszczył się o nie, tak pozostawił je wówczas i dziś je pozostawia ich właścicielom (...) skoro Chrystusowi Panu dana jest wszelka władza na niebie i na ziemi: skoro ludzie najdroższą Krwią Jego odkupieni, nowym jakby prawom poddani zostali Jego panowaniu: skoro wreszcie panowanie Jego całą naturę ludzką obejmuje, jasną jest rzeczą, że nie ma w nas władzy, która by wyjęta była z pod tego panowania. Trzeba więc, aby Chrystus panował w umyśle człowieka, którego obowiązkiem jest z zupełnym poddaniem się woli Bożej przyjąć objawione prawdy i wierzyć silnie i stale w naukę Chrystusa; niech Chrystus króluje w woli, która powinna słuchać praw i przykazań Bożych; niech panuje w sercu, które, wzgardziwszy pożądliwościami, ma Boga nade wszystko miłować i do Niego jedynie należeć; niech króluje w ciele i członkach jego które jako narzędzia, lub - że słów św. Pawła Apostoła użyjemy, jako zbroja sprawiedliwości Bogu, mają przyczynić się do wewnętrznego uświęcenia dusz.
Encyklika Quas Primas


Starajcie się, Czcigodni Bracia, najusilniej o to, aby wierni nie dali się zwieść. Komunizm jest zły w samej swej istocie i w żadnej dziedzinie nie może z nim współpracować ten, kto pragnie ocalić cywilizację chrześcijańską. Ci zaś, którzy przez komunizm zwiedzieni przyczyniają się do jego zwycięstwa w swojej ojczyźnie, staną się pierwszymi ofiarami swego błędu. Im starsza i wspanialszą tradycją chlubi się kraj, do którego komunizm zdoła się wedrzeć, tym większych spustoszeń dokona w nim nienawiść bezbożnych.
Encyklika Divini Redemptoris


Istnieje instytucja mogąca zapewnić świętość prawa narodów. Ta instytucja jest częścią każdego narodu, a jednocześnie jest ponad wszelkim narodem. Cieszy się ona także najwyższym autorytetem, pełnią mocy nauczania apostołów. Tą instytucją jest Kościół Chrystusowy.
Encyklika Ubi arcano Dei consilio


Ofiara Eucharystyczna, w której nieskalany Baranek, gładzący grzechy świata, ofiaruje się Bogu, w szczególniejszy sposób domaga się od kapłana, aby świętością życia i czystością obyczajów wedle sił przypodobał się Bogu, któremu codziennie przynosi ową najczcigodniejszą ofiarę, będącą Słowem Bożym, które z miłości stało się człowiekiem. Dlatego Kościół przez usta biskupa napomina diakona przyjmującego święcenia kapłańskie: "Agnoscite quod agitis, imitamini quod tractatis" (Rozważcie, co czynicie, naśladujcie, co sprawujecie)
Encyklika Ad catholici sacerdotii


Jakie rozkoszne przedstawia widowisko dla nieba i ziemi Kościół modlący się, gdy bez przerwy, dniem i nocą rozbrzmiewają na ziemi psalmy, spisane pod tchnieniem Bożym: nie ma w ciągu dnia godziny, która by nie była uświęconą swoją właściwą liturgią, nie ma w życiu ludzkim okresu, który by nie znalazł swego wyrazu w dziękczynieniach, pochwałach, prośbach, przebłaganiach wspólnej modlitwy mistycznego ciała Chrystusowego, Kościoła.
Encyklika Caritate Christi

środa, 7 lutego 2007

Św. Piotr odpadł w półfinale.

zapraszamy do reklamy wywieszonej na stronie Archidiecezji Krakowskiej:

Poruszające wspomnienia sekretarza Ojca Świętego Jana Pawła II, bezpośredniego świadka wydarzeń największego Pontyfikatu w dziejach Kościoła, spisane w rozmowie z Gian Franco Svidercoschim

Jestem pewien, że ś†p Jan Paweł II, który praktycznie przez całe swe życie był wzorem pokory i skromności, nie życzyłby sobie takiej - pożal się Boże - megalomańskiej reklamy.