9 grudnia 1979 r., 30 lat temu po wieczną nagrodę do Pana udał się najbardziej chyba znany współcześnie biskup amerykański, Piotr Jan Fulton Sheen. Z tej okazji Trybuna Ludu Bożego (Gość Niedzielny) opublikowała artykuł, w którym czytamy m.in.:
W każdy wtorek o godz. 20.00 miliony Amerykanów gromadziły się przed telewizorami, aby oglądać program „Życie warte życia”. Audycję nadawano na żywo z nowojorskiego Adelphi Theater. „30 sekund!” – oznajmiał głos z reżyserki. Publiczność milkła i po chwili na scenie pojawiał się wysoki, dostojny biskup w czarnej sutannie, z piuską na głowie i krzyżem biskupim, z fioletową peleryną narzuconą na ramiona. Kłaniał się, rozbrzmiewały oklaski. Patrząc prosto do kamery, rozpoczynał: „Przyjaciele, dziękuję za to, że pozwoliliście mi przyjść znowu do waszego domu…”. Program Sheena w niczym nie przypominał występów dzisiejszych telewizyjnych kaznodziejów, którzy bazują na emocjach i często oferują „ewangelię” w wersji „lajt” (autor artykułu, ks. Jaklewicz, uzyskał niniejszym niezamierzony efekt komiczny, gdyż głównym źródłem "lajtowego katolicyzmu" w naszej telewizji są obecnie programy Redakcji Katolickiej TVP, z indyferentystycznym "Ziarnem" na czele - Dextimus). (...) Bp Sheen wiedział, że przemawia nie tylko do katolików. Unikał teologicznego żargonu (zaraz mi się
przypominają te wszystkie "diakonie", "kairosy", "koinonie", "kerygmaty", odmianą których przez wszystkie przypadki tak lubują się posoborowe "nowe ruchy" w Kościele - Dextimus), nie cytował nigdy z kościelnych dokumentów (należy przypomnieć, że 50 lat temu krajowe Konferencje Episkopatów nie emitowały swoich nudnych okólników raz na dwa tygodnie, tylko dwa razy na rok - Dextimus). Wychodził od konkretnych ludzkich pytań i rozterek. Pokazywał, w jaki sposób wiara odpowiada na te problemy i prowadzi do życiowej mądrości. Odwoływał się do zdroworozsądkowej argumentacji, w czym pomagało mu filozoficzne wykształcenie. Mówił zrozumiałym językiem. Co kilka minut rozluźniał atmosferę anegdotą wtrąconą jakby mimochodem. (...) Był tytanem pracy. Przez 16 lat stał na czele amerykańskiego Stowarzyszenia Rozkrzewiania Wiary (powtórzmy: Rozkrzewiania Wiary, Wiary Katolickiej, a nie Dialogowania Ekumenicznego!!! - Dextimus), które dostarczało 2/3 środków finansowych na cele misyjne Kościoła katolickiego (a ludzie byli ponoć biedniejsi niż dzisiaj - z tym, że rozkrzewianie Wiary jest celem zbożnym - któżby wrzucił dzisiaj złamanego ojrocenta na rozkrzewianie Dialogu Akukumenicznego? - Dextimus) . Jego biuro prowadziło korespondencję ze stu tysiącami misjonarzy, wydawało dwa pisma o misjach. (...) Przez całe swoje życie był wierny dwóm postanowieniom: w każdą sobotę odprawiał Mszę św. (oczywiście trydencką, Nowej Mszy starał się nie odprawiać - Dextimus) ku czci NMP z prośbą o opiekę nad jego kapłaństwem; każdego dnia spędzał godzinę na adoracji Najświętszego Sakramentu (ile sekund dziennie przeznacza na adorację Pana Jezusa w Naświętszym Sakramencie przeciętny dzisiejszy kapłan? - Dextimus). Przez 40 lat prowadził kursy dla konwertytów na katolicyzm (gdyby chciał je organizować dzisiaj, zapewne zostałby przykładnie potępiony przez Komisję Ekumeniczną Konferencji Episkopatu. Kto to widział organizować jakieś "kursy" dla "naszych braci chrześcijan innej tradycji wyznaniowej"? Przecież to afront, policzek dla dialogu ekumenicznego i "odrzucanie Soboru"! - Dextimus). Dzięki jego ewangelizacyjnej pasji drogę do Kościoła znalazło wielu ludzi, w tym wiele postaci publicznych: politycy, liberalni myśliciele, komuniści, aktorzy, muzycy, pisarze, milionerzy, złodzieje, szpiedzy. (...)
Proszę zwrócić uwagę: Biskup Fulton Sheen nie "dialogował" w marynarce i z krzyżem pod pachą. On, ubrany w mundur "generała' Kościoła walczącego, nauczał jak ten, który ma władzę i autorytet. Wychodził po zbłąkane, sparszywiałe owieczki, swoją pasterską lagą chwytał je i przyprowadzał do Chrystusowej Owczarni. I nie posługiwał się wyważonymi, okrągłymi zdaniami, jak dzisiejsi "garniturkowi" elokwentni jezuici w "Między ziemią a Niebem", tylko walił 100% katolicką nauką po oczach i uszach.
W internecie można znaleźć wiele nagrań kazań i konferencji wygłoszonych przez abpa Fulton Sheena konferencji. choćby taką z 1978 r.:
(...) Ostatnia z pokus diabelskich, która będzie pokusą dla Kościoła przez najbliższe sto lat... a nawet już ją zaczyna być czuć... Szatan mówi: teologia to polityka. Po co sobie zaprzątać głowę jakąś tam teologią? Bogiem... sprawami transcendentnymi... tajemnicą Odkupienia... Jedyne, co się dzisiaj liczy to polityka. I trzymając kulę ziemską, ten jasny glob w swoich rękach, Szatan mówi: wszystkie te królestwa... Są MOJE... Są MOJE. I ja dam ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon. Czy Szatan kiedykolwiek w swoim życiu powiedział komuś prawdę? Wszystkie królestwa są jego... To było trzecie kuszenie naszego Pana - aby nie troszczyć się o to, co Boskie, a za to zajmować się sprawami społeczno-politycznymi... Powróćmy teraz do sytuacji, gdy nasz Pan nazywa Szymona Piotra "Szatanem". Stało się tak dlatego, że Szatan kusił Pana Jezusa, aby nie dał się ukrzyżować, a słowa Piotra "Panie, nie przyjdzie to na Ciebie" były niczym innym jak tylko właśnie szatańską pokusą... Uznajemy Twoje Bóstwo, ale nigdy nie uznamy Twojego Krzyża! I od tamtego czas po dziś dzień to właśnie jest biblijną esencją satanizmu. Mamy to... Tego ducha... w naszym Kościele... Zauważcie, ile spraw ulega zmianie: zaparcie się samego siebie, dyscyplina w szkołach, w seminariach, próby wprowadzania nieporządków, zakłóceń... książki choćby tylko opisujące zło, prawdziwe lub fikcyjne... są takie w naszych szkołach... to są elementy zaburzające porządek, diaboliczne... Ale zanikanie ducha dyscypliny, posłuszeństwa... to się dzieje z nienawiści do Krzyża.
Warto posłuchać i innych konferencji jednego z największych kaznodziei XX wieku.
W 1972 r. przemawiając z ambony Abp Fulton Sheen widząc, co się zaczyna wyrabiać w Kościele posoborowym, w krótkich, żołnierskich słowach pozostawił nam swój testament: Na kogo można liczyć, aby uratować nasz Kościół? Nie na naszych biskupów, naszych kapłanów ani członków zakonów. To wasze zadanie, ludu wiernego! Pan Bóg dał wam rozum, oczy i uszy, abyście uratowali Kościół. Wasza misja to pilnować, aby wasi kapłani zachowywali się jak kapłani, biskupi jak biskupi, a zakonnicy jak zakonnicy!
Niech sługa Boży Piotr Jan Fulton Sheen wstawia się za nami u Boga, szczególnie w sprawach powrotu porządku, świętości, dyscypliny i ofiary z siebie - do społeczności świętego Kościoła katolickiego, niech oręduje za kapłanami, aby uświęcając siebie mogli uświęcać powierzony sobie lud, co daj Panie Boże, Amen.