środa, 30 grudnia 2009

neoLiturgia.pl

Dominikański portal Liturgia.pl zamieścił duszoszczypatielnyj artykulik poświęcony neokatechumenatowi. W założeniach miała być zapewne rzetelna informacja, a niestety wyszło jak zwykle, czyli coś w rodzaju artykułu sponsorowanego. Ponieważ stężenie absurdu w wyżej wzmiankowanym tekście przekroczyło poziom zadziałania naszych czujników zadymienia, niniejszym pozwolę sobie rozprawić się z najistotniejszymi poruszanymi tamże zagadnieniami.

(...) Jak taka (neo - Dextimus)Msza wygląda i jakie są ustalenia władz kościelnych odnośnie jej sprawowania, o tym w pierwszej części artykułu. (...) Obok Słowa Bożego i doświadczenia wspólnoty liturgia jest głównym narzędziem formacji Neokatechumenatu, dlatego przykłada się dużą wagę do sposobu jej sprawowania.

To prawda, jak wiemy, neokatechumeni przywiązują dużą wagę do sprawowania liturgii według wytycznych pana Franka Argüello, o czym za chwilę

Niedzielna Eucharystia odbywa się w sobotni wieczór,

Co dla przeciętnego czytelnika portalu Liturgia.pl jest tak oczywistą oczywistością, że nie trzeba tego przecież szerzej objaśniać. Jak w słynnym filmowym dialogu o powrocie z pracy: ... i góra o jedenastej w nocy jestem z powrotem. Golę się, jem śniadanie i idę spać.

w zaaranżowanym do tego pomieszczeniu przyparafialnym.

No i pierwszy zonk:

Kodeks Prawa Kanonicznego, Kan. 932 § 1
Eucharystię należy sprawować w miejscu świętym, chyba że w poszczególnym wypadku czego innego domaga się konieczność; w takim wypadku Eucharystia winna być sprawowana w odpowiednim miejscu.

Jaka to konieczność powoduje, że dla neokatechumenów wnętrze kościoła katolickiego jest niekoszerne i muszą zmykać do swoich "pomieszczeń przyparafialnych"? Czytelnicy Kroniki wiedzą, że neokatechumeni, nawet jeśli zostaną przymuszeni przez niezposoborowiałego proboszcza do celebrowania Mszy św. w kościele, wstawiają przed prezbiterium swój magiczny paschalny stolik z menorką, kwiatami, obrazkami pana Franka itp.

Celebrowana jest w małej wspólnocie. To jest sympatyczne, bo wszyscy się przynajmniej trochę znają i ma się poczucie, że to naprawdę jest wspólnota, a nie jakiś tłum nieznanych ludzi ‒ zachwala Sylwia, w Neokatechumenacie od dwóch lat.

Ciekawa obserwacja - neokatechumeni przychodzą na "swoją" Mszę świętą. bo "jest sympatycznie". Ciekawe, czy gdyby się tak zebrali pod Kalwaryjskim Krzyżem z Umierającym Zbawicielem, czy by im też "było sympatycznie"?

Ołtarz w formie dużego stołu przykrytego białym obrusem, a właściwie dosyć skomplikowanym ułożeniem kilku obrusów, z tym zawsze jest problem ‒ śmieje się Sylwia.

Zastanowiło mnie to "skomplikowane ułożenie kilku obrusów" - czy rubryki Mszału Rzymskiego dla Diecezji Polskich, albo Ogólne Wprowadzenie do Mszału Rzymskiego cokolwiek wspomina o jakimś "rytualnym i skomplikowanym" układaniu obrusów?

Na ołtarzu stoi świecznik potocznie nazywany menorą. Nie należy jednak wiązać tego z prostym odwołaniem do tradycji żydowskiej. W zamyśle Kiko Argüello, współzałożyciela wspólnoty, świecznik powinien mieć bowiem nie siedem, a osiem ramion.

Przepisy liturgiczne Kościoła katolickiego o menoropodobnych świecznikach również nie wspominają. Znaleźć w nich można za to napomknięcie o obowiązku ustawienia NA stole krzyża, ale tego przepisu neokatechumeni również nie przestrzegają. Dlaczego? Pewnie dlatego, że pan Franek Argüello nie miał tego w zamyśle. Bo w neokatechumenacie to pan Franek ma zawsze ostatnie słowo. Jak w porządnej i szanującej się sekcie.

Ma to nawiązywać do wczesnochrześcijańskiej, eschatologicznej symboliki liczby osiem. Niektóre wspólnoty używają w jego miejsce świecznika dziewięcioramiennego, który przypomina żydowską Chanukiję.

Czyli "nie należy jednak wiązać tego z prostym odwołaniem do tradycji żydowskiej", a jedynie "z prostym odwołaniem do tradycji żydowskiej".

Homilię poprzedza tzw. echo słowa, czyli spontaniczna, osobista refleksja nad przeczytanymi czytaniami i Ewangelią.

Które to "Echo Słowa" nigdy nie było dozwolone i nadal nie jest dozwolone, o czym przypomniał niedawno swoim diecezjanom Abp Papa w dekrecie.

Znak pokoju przekazuje się pocałunkiem w oba policzki. Na początku wydaje się to trochę dziwne, ale w gruncie rzeczy to dobry sposób, żeby przekazać sobie znak pokoju

oraz uaktualnić w swoim organizmie bazę bakterii i wirusów.

zresztą pocałunkiem pozdrawiali się starożytni chrześcijanie.

przygrywając sobie na gitarrrach... Ciekaw jestem ilu nieśmiałych nastolatków przychodzi na te neomsze tylko dlatego,a by sobie móc "bezkarnie" wycałować wszystkie koleżanki naokoło?

Podczas Mszy nie klęka się, jako że jest to symbol pokuty. Wyjątek stanowi właśnie liturgia pokutna.

IGMR 43 (...) Jeśli nie stoją na przeszkodzie względy zdrowotne, ciasnota lub obecność znacznej liczby uczestników albo inne uzasadnione przyczyny, wierni klęczą podczas konsekracji.

Rozumiem, że w przypadku neokatechumenatu mamy do czynienia z "inną, uzasadnioną przyczyną", którą jest zarządzenie pana Franka Argüello, aby nie klękać.

Pieśni wykonywane na Mszy, w większości skomponowane zostały przez Kiko Argüello.

Ciekawe, zupełnie się tego nie spodziewaliśmy. Szok!

Ich teksty stanowią fragmenty biblijne lub hymny wczesnochrześcijańskie, jak na przykład Ody Salomona.

Przypomnijmy, iż śpiewnik neokatechumenalny nie posiada imprimatur ani tym bardziej - dopuszczenia do użytku liturgicznego.

Na specyficzną dla Neokatechumenatu melodię

która to "specyficzna melodia" (jak czytamy we wstępie do neośpiewnika: pewne akordy tworzą dysonanse, które dla uszu tego, kto zna trochę muzykę mogą budzić podejrzenia, ale są one umieszczone tam specjalnie, żeby dać pewne efekty, chciane świadomie przez Kiko.) jak rozumiem, nie ma absolutnie nic wspólnego z technikami psychomanipulacyjnymi, stosowanymi przez porządne i szanujące się sekty

śpiewane są także: Gloria, Sanctus, Agnus Dei, Modlitwa Eucharystyczna

W neośpiewniku przy sfałszowanym tekście Drugiej Modlitwy Eucharystycznej (neoksięża celebrują Mszę ze śpiewnika???) znajdziemy również... chwyty gitarowe, co oznacza iż w neokatechumenacie łamie się przepis:

IGMR 32: Natura modlitw "przewodniczącego" wymaga, aby były wypowiadane głośno i wyraźnie i by wszyscy uważnie ich słuchali. Dlatego gdy kapłan je wypowiada, nie można wykonywać innych modlitw ani śpiewów; nie wolno też wtedy grać na organach ani na innych instrumentach.

Ale cóż począć, jeśli pan Franek Argüello w swych objawionych katechezach każe grać? Morda w kubeł i trza grać! Befehl i szluss!

Komunia przyjmowana jest pod dwiema postaciami z wykorzystaniem specjalnie wypiekanego, przaśnego chleba. Ciało Pańskie jest rozdzielane w postaci małych kawałków, które po rozdaniu wszyscy spożywają jednocześnie.

I oto kolejne nadużycie, tym poważniejsze, że zaciera oczywistą dla każdego katolika różnicę między wiernymi i kapłanem. W dodatku nadużycie expressis verbis potępione całkiem niedawno przez Kongregację Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów. Przypominamy, że to nadużycie jest po dziś dzień popełniane we wszystkich wspólnotach neokatechumenalnych na świecie. I co? I nic. Styczeń się zbliża, biskupi mają większe problemy, np. dnie judaizmu, protestantyzmu, mariawityzmu, islamu, hinduizmu (kogoś pominąłem?)

To jest jedna z rzeczy, która mi się szczególnie podoba w Neokatechumenacie. Chwila, kiedy trzyma się Ciało Pańskie na rękach i jest to wyjątkowy moment adoracji - zwierza się Sylwia

Szkoda, że Sylwia się nie zwierzyła, w jaki sposób myje rąsie po przyjęciu Komunii świętej, albo w co je wyciera.

Po Eucharystii, już po wyjściu prezbitera, część osób, najczęściej tych młodych, tańczy wokół ołtarza.

Jak możemy się domyślać, jest to taniec spontaniczny, według zaleceń pana Franka Argüello, do muzyki pana Franka Argüello i w rytmie opracowanym przez pana Franka Argüello - ram-tam-tam... ram-tam-tam... ram-tam-tam... Czytelnicy Kroniki z łatwością znajdą w serwisie YouTube setki filmików z tym "spontanicznym" tańcem - wszędzie wykonywanym na jedno, złamane kopyto.

Kształt sprawowanej obecnie we wspólnotach liturgii jest efektem ustaleń, które zapisano w zatwierdzonym w 2008 roku statucie.

którego autorka artykułu nie raczyła przeczytać. Gdyby przeczytała, to by wiedziała, że jej interlokutorzy - by użyć prawniczego aforyzmu - łżą, jak naoczni świadkowie.

(temat rozszerzymy)