poniedziałek, 30 lipca 2007

Ś†P o. Bohdan Kruk OFMCap.

Z głębokim smutkiem informuję iż dziś rano po długiej i ciężkiej chorobie nowotworowej i po wielu cierpieniach nieodmiennie ofiarowanych duszom czyśćcowym, w klasztorze OO Kapucynów w Leibnitz (Austria) odszedł po wieczną nagrodę do Pana ojciec Bohdan Edwin Kruk, niezłomny kapłan katolicki. Ojciec Bohdan przygotowywał mnie 28 lat temu do przyjęcia po raz pierwszy Komunii świętej. Dzięki Niemu w 1979 r. przyjąłem Ciało Chrystusa po raz pierwszy nie na stojąco i nie na rękę, tylko klęcząc u stóp przepięknego ołtarza głównego w kościele pw. Podwyższenia Krzyża świętego w Bytomiu. Ojciec Bogdan zawsze miał czas dla powierzonych sobie wiernych. Sporo czasu spędzał w swoim ulubionym "miejscu pracy" - konfesjonale. Podczas prywatnych spotkań nie stronił nigdy od wyrażania swojego zdania na aktualne tematy społeczno polityczne. Jego wizyty kolędowe rzadko kiedy ograniczały się do kilku minut. Był urodzonym erudytą. Interesował się nowinkami z dziedziny biologii, medycyny, fizyki i astronomii. Dziś z lektury teczek SB udostępnionych przez IPN wynika iż regularnie go obserwowano i zbierano na niego materiały do późniejszego wykorzystania. Niestety, do grona "zbieraczy" należeli również niektórzy z Jego współbraci, z którymi zasiadał każdego dnia do wspólnych posiłków w domu zakonnym przy bytomskiej parafii. Na starość wyjechał do Austrii, najpierw do Wiener-Neustadt, potem do Wolfsbergu, aż na koniec osiadł w Leibnitz, u słoweńskiej granicy. Dwa lata temu widzieliśmy się po raz ostatni, gdy odwiedziłem go podczas wyjazdu wakacyjnego na południe Europy. Wyniszczony chorobą krwi, leżąc na swoim łóżku udzielił mi po raz ostatni swego kapłańskiego błogosławieństwa.

Deus, qui inter apostolicos Sacerdotes famulum tuum Bohdanum sacerdotali fecisti dignitate vigere, præsta, quæsumus; ut eo quoque perpetuo aggregentur consortio. Per Christum, Dominum nostrum, Amen.

Boże, któryś dozwolił słudze swemu Bohdanowi na równi z kapłanami apostolskimi piastować godność kapłańską, spraw to, prosimy, aby i on do obcowania wiekuistego z apostołami był dopuszczony. Przez Chrystusa, Pana naszego, Amen.

Komunia święta przyjmowana na klęcząco = zły przykład dla wiernych

Na zaprzyjaźnionym Forum Fronda można przeczytać ciekawe wypowiedzi ministrantów:

Teofil pisze:
Dziś zostałem kulturalnie a publicznie zbesztany, że jako ministrant przyjmuję Komunię Świętą klęcząc, przez co daję zły przykład wiernym. "Starym babkom" - jak to ujął ksiądz - można wybaczyć, ale służba liturgiczna ma się dostosować do zarządzenia Arcybiskupa Głódzia.

Zaś Krzysztof komentuje to słowami:
U nas ministranci nie mogą na klęcząco przyjmować Komunii. Kiedyś zostałem zbesztany za klęczenie po przyjęciu Komunii, albowiem: (1) rozbijam wspólnotę (ministrantom nie wolno klęczeć po Komunii!) i (2) (teraz najlepsze - szczęka mi opadła do samej ziemi) gorszę swoją postawą młodszych ministrantów.

Czy kapłani i biskupi wydające takie absurdalne i żenujące zarządzenia - jeszcze wierzą w substancjalną Obecność Pana Boga w Najświętszym Sakramencie?

Może Diecezja Warszawsko-Praska zamiast zajmować się duperelami, zajęłaby się wdrażaniem przepisów zaaprobowanej przez Ś†P Jana Pawła II Instrukcji Redemptionis Sacramentum, w szczególności N.91, w którym czytamy:

...nie wolno odmawiać Komunii świętej nikomu z wiernych, tylko dlatego, że na przykład chce ją przyjąć na klęcząco...

Aż wstyd, że trzeba takie truizmy przypominać. W dodatku purpuratom w rzekomo katolickim kraju... Ofiarujmy dziś wieczorem dziesiątkę różańca w intencji uświęcenia Duchowieństwa tejże diecezji.

niedziela, 29 lipca 2007

Z cyklu: absurdy NOM -...i wam, bracia I SIOSTRY...

Jak powszechnie wiadomo - w polskiej edycji NOM-u, słowa spowiedzi powszechnej et vobis, fratres zostały "wiernie" przetłumaczone jako i wam, bracia I SIOSTRY. Dwaj tłumacze (a raczej tłumoki - jeden tłumaczył, drugi zatwierdził), którzy dopuścili tego bubla do użytkowania najprawdopodobniej uczynili to w ramach postępowo-socjalistycznego "równouprawnienia". Ale nie rozumiemy, dlaczego tej wersji używa się również podczas sprawowanych w zakonach Mszy świętych konwentualnych, podczas których żadnych "sióstr" nigdy NIE BYŁO, NIE MA i NIE BĘDZIE. Ktoś zna odpowiedź na to nurtujące nas pytanie?

sobota, 28 lipca 2007

Czym się różnią Benedyktynki...

Katolickie "zacofane" - z Polski



od

Posoborowych "wyzwolonych" - z Yankton, USA?



Chyba wszystkim.

Ja konsekruję hostię, a ty se możesz co najwyżej pokonsekrować kwiatki

Czyli: francuski diakon w natarciu :-) (Parafia św. Marcela w Diois, Francja)

być bliżej Nieba...

...pod takim hasłem seminarium archidiecezjalne w Moguncji (Niemcy) wydało ulotki "rekrutacyjne" (opracowane przez agencję reklamową SENSUM) skierowane do młodych mężczyzn.

Jak widać, według Kurii Metropolitalnej w Moguncji, kapłaństwo to:
- przygoda
- fascynacja
- naśladowanie
- przydział pracy



Na dalszych stronach ulotka przedstawia różne aspekty życia seminaryjnego i kapłańskiego takie, jak studia, wspólne medytacje, górskie wędrówki, grę w piłkę nożną, żonglowanie piłeczkami, opiekę nad chorymi...

Tylko o uczestnictwie i sprawowaniu Najświętszej Ofiary Ołtarza ulotka jakoś milczy...

Nasza rada dla potencjalnych kandydatów do kapłaństwa: Poszukajcie sobie lepiej jakiegoś normalnego, tradycyjnego seminarium. Jeśli chcecie zostać instruktorami kulturalno-oświatowymi albo psychologami klinicznymi, to wystarczy skończyć świeckie studia. Nie trzeba kończyć seminarium.

Miejski Ośrodek Socjalny w Bostonie

Prowadzony przez zakon ojców jezuitów kościół parafialny pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia NMP w Bostonie w każdy ostatni wtorek miesiąca zmienia się w darmową jadłodajnię dla "parafian" chorych na HIV/AIDS, w większości przypadków praktykujących homoseksualistów. Ciekawe, czy organizują w nim też potańcówki?

Posoborowe Monstr(um)ancje

Kaplica Sióstr Franciszkanek od Najświętszej Eucharystii (Pocatello, USA)

Tabernakulum wykonane ze złączek kanalizacyjnych


Monstrancja ze starego zaworu


kamienny ołtarz pokryty taflą szkła


-------------

Monstrancja (z kościoła św. Anny w Las Vegas)



-------------

Monstrancja "oko Saurona", do nabycia w zakładzie św. Józefa



-------------

Monstrancja ku czci treblinek ćwierćcalowych do kombajnu



czwartek, 12 lipca 2007

jogadoracja

W lipcowym numerze Angelusa znajdziemy ciekawy artykuł poświęcony działalności Bractwa św. Piusa X w Indiach oraz garść "nowinek" z frontu postępu inkulturacji w indyjskim Kościele posoborowym. Na "zachętę" przedstawiamy monstrancję z pozłacanej blachy umocowanej do kawałka dykty w kształcie Jezusa Chrystusa uprawiającego jogę.

pozytywne zakończenie czyli większa świadomość i odpowiedzialność religijna

Jak donosi serwis KAI, w Sądzie Metropolitalnym Warszawskim obecnie rozpatrywanych jest ok. 2 tys. spraw o orzeczenie nieważności małżeństwa. Zdaniem oficjała Sądu, ks. Stefana Kośnika, ten rok jest rekordowy pod względem liczby wydawanych wyroków. Od stycznie do czerwca tylko jeden zespół sędziów wydał już 270 orzeczeń - zaś takich zespołów sędziowskich jest kilka. Dla porównania w latach ubiegłych w ciągu roku ogółem wydawano ok. 700 orzeczeń o nieważności zawartego małżeństwa.

Obawiamy się, że nadchodzący rok 2008 również będzie pod tym względem "rekordowy", a kolejny rok 2009 nasi kurialni stachanowcy zakończą pobiciem kolejnego rekordu. Jeszcze w 2002 r. ks. Kośnik pisał iż w całym kraju sądy kościelne rozpatrują ok. 1200 takich spraw. Minęło 5 lat i mamy 2000 tylko w jednej metropolii. Nieźle...

Ks. Stefan Kośnik mówi dalej: Jestem przekonany, że wzrost liczby pozwów w sądach kościelnych jest wynikiem większej świadomości i odpowiedzialności religijnej wśród wiernych. Jego zdaniem, osoby starające się o orzeczenie nieważności małżeństwa, w zasadzie niczego nie zyskują w zakresie materialnym. Przyznaje, że mogą być przypadki, gdy osoba wnosząca skargę do sądu kościelnego została w pewien sposób zobligowana przez nowego partnera, jednak przypadki - gdy orzeczenie uzyskuje się w oparciu o fałsz i kłamstwa - jeszcze bardziej obciążają jej sumienie, a także sumienie świadków, którzy pod przysięgą religijną zeznają nieprawdę.

Ks. Kośnik zauważa, że początkowo, tuż po wojnie, sądy kościelne zajmowały się głównie wydawaniem orzeczeń o domniemanej śmierci współmałżonka, który zaginął w czasie działań wojennych. W latach 60. najczęstszym powodem składania wniosków o orzeczenie iż małżeństwo zostało nieważnie zawarte był przymus i bojaźń. - Kobiety bez wykształcenia, wychowywane na wsi, bez zawodu, uzależnione od rodziców i nie przygotowane do samodzielnego życia musiały się zgodzić na wyjście za mąż za człowieka, do którego odczuwały niechęć, a może nawet nienawiść. Zawierały małżeństwo wbrew swej woli, pod przymusem. Takie małżeństwa były zawierane nieważnie.

Stopniowo, z biegiem lat coraz częściej powodem wnoszenia spraw do sądu kościelnego była symulacja zgody małżeńskiej - gdy np. ktoś w ogóle nie chciał zawierać małżeństwa kościelnego, postanowił przed ślubem, że nie będzie miał dzieci, czy też nie uznawał, że małżeństwo jest to sakrament, związek dozgonny, w którym obowiązuje wierność małżeńska.

W ostatnich zaś latach większość spraw wnoszona jest z tytułu niezdolności do podjęcia istotnych obowiązków małżeńskich z przyczyn natury psychicznej. Nie chodzi tu o chorobę psychiczną jednego ze współmałżonków, tylko o jego zachwianą osobowość, charakter, niedojrzałość emocjonalną itp. Ktoś taki, nawet jeśli ma dobre intencje i chęci, nie jest w stanie stworzyć wspólnoty życia małżeńskiego z powodu swojej psychiki, czy różnych uzależnień.

W tych przypadkach dużą rolę odgrywają psycholodzy, psychiatrzy, którzy badają osoby występujące o orzeczenie i wydają opinię o tym, czy dana osoba w chwili zawierania małżeństwa była zdolna do podjęcia istotnych obowiązków małżeńskich.

Bardzo rzadko, wręcz sporadycznie, wnoszone są pozwy do sądów kościelnych przez małżonków, którzy jeszcze nie mają rozwodu ani nie wstąpili w inne związki. Najczęściej do sądu kościelnego zgłaszają się osoby, które żyją już w nowych, cywilnych związkach i chcą uregulować swoje życie zgodnie z nauką Kościoła.

Sąd Metropolitalny Warszawski obejmuje jako I instancja archidiecezję warszawską i diecezję warszawsko-praską oraz ordynariat polowy Wojska Polskiego. Pracuje tu ponad 30 osób. Jest sądem II instancji dla Lublina, Poznania, Łodzi, Płocka i Radomia. Przy sądzie znajduje się poradnia prawna, w której można się dowiedzieć, czy dany przypadek ma szanse na pozytywne zakończenie. Każdy przypadek jest rozpatrywany indywidualnie.


Czy ktoś może nam wytłumaczyć jakim cudem osoba "niezdolna do podjęcia istotnych obowiązków małżeńskich z przyczyn natury psychicznej" porzuca swojego dotychczasowego małżonka i związuje się z kimś innym, z kim już rzekomo będzie "zdolna do podjęcia istotnych..." bla bla bla, w dodatku ślubując to przed posoborowym stołem? Dlaczego nie uważnia się tego pierwszego związku? Dlaczego proboszczowie mają gdzieś badanie zdolności nupturientów do zawarcia sakramentu? Czy ktoś słyszał, aby jakiś kapłan odmówił zgody na zawarcie małżeństwa z powodu niedojrzałości emocjonalnej narzeczonego lub narzeczonej? Aby odmówił narzeczonym, dla których ślub kościelny to tylko kolejna w życiorysie ceremonia do odfajkowania, złote obrączki, skrzypek z "avemariją" na chórze, obrzucenie ryżem, limuzyna, fotograf i balanga do białego rana? Połowa gimnazjalistów w naszym kraju nie zna Dziesięciu Przykazań Bożych. Obawiam się, że wśród nupturientów ten odsetek jest zdecydowanie wyższy. Czy ktoś sprawdza, czy oni w ogóle wierzą w Boga? Czy zdają sobiie sprawę z tego, czym jest sakrament małżeństwa? Jak można zezwolić na zawarcie sakramentu parze apostatów tylko dlatego, że mają "papiery" potwierdzające iż ich rodzice kiedyś ich ochrzcili, posłali do Pierwszej Komunii świętej i "odbębnili" Bierzmowanie? Albo weźmy dyspensowanie od przeszkód kanonicznych - znam co najmniej kilka osób, które występowały do biskupa o dyspensę i ją uzyskały. Nie znam nikogo, kto by wystąpił i nie dostał. Pytania mnożą się, jak króliki...

środa, 11 lipca 2007

Latoś obrodziło Małymi Kaziami...

Portal onet.pl uraczył nasz rzewną opowiastką Małego Kazia, zniechęcającą katolików do łaciny. Sam tekst jest nudny i nie wart cytowania, z uwagi na powielanie obiegowych bzdur o języku i kierunku celebracji (jakiś drugi Mały Kazio z Onet-u nawet dodaje "od siebie", że "Msze po łacinie i twarzą do ołtarza wprowadził Sobór Trydencki"), ale pozwalam sobie zamieścić tutaj zdjęcie, którym zilustrowano ów stek bzdur. Przedstawia ono typowego Novusa odprawianego na drewnianym stole przykrytym obrusem, na którym położono taflę szkła, przy użyciu szklanego kieliszka i aluminiowej michy odjętej od pyska jakiemuś Burkowi. Krucyfiksu i Mszału na blacie tegoż mebla również nie stwierdzamy. A może to tylko jakiś pokaz naczyń kuchennych wesołego komiwojażera?

wtorek, 10 lipca 2007

Logik soborowy - ks. dr Grzegorz Strzelczyk

Jak donosi Katolicka Agencja Informacyjna, zdaniem ks. dra Grzegorza Strzelczyka, teologa z Uniwersytetu Śląskiego, opublikowany dziś w Watykanie dokument dotyczący "niektórych aspektów nauki o Kościele" może skomplikować dialog ekumeniczny. Jego zdaniem stanowisko Kongregacji Nauki Wiary próbuje wracać do prób definiowania Kościoła od jakich odszedł Sobór Watykański II.

Ks. dr Strzelczyk zwraca uwagę, iż dokument Kongregacji w istocie dotyczy kwestii: "gdzie jest prawdziwy Kościół?" tzn. słynnego określenia "subsistit in" (trwa), którego użył Sobór Watykański II. Przypomina, że "w logice Soboru chodziło o to, że Kościół istnieje w pełni w Kościele katolickim ale to nie wyklucza jego istnienia w innych wspólnotach". - Kościół katolicki jest najpełniejszą konkretyzacją Kościoła Chrystusowego, ale elementy Kościoła czy w ogóle kościelność można przypisywać wspólnotom kościelnym np. Kościołom prawosławnym
.

Teolog z Uniwersytetu Śląskiego wyraził zdziwienie, że watykański dokument powraca do prób definiowania Kościoła poprzez wymienianie jego elementów konstytutywnych. - Sobór Watykański II wyraźnie odchodził już od tego myślenia, a w tym dokumencie mamy powrót do przeświadczenia, że dokładnie wiemy, co to jest Kościół, jesteśmy w stanie wymienić jego elementy konstytutywne a jeżeli komuś brakuje kilku tych elementów, to nie jest Kościołem"

W ocenie ks. Strzelczyka watykańskie "Odpowiedzi na pytania dotyczące niektórych aspektów nauki o Kościele" skomplikują dialog z protestantyzmem. - Jeżeli odmawiamy tym wspólnotom kościelności czyli charakteru bycia Kościołami to stawiamy dialog ekumeniczny pod mocnym znakiem zapytania dlatego, że z gruntu negujemy ich "legalność istnienia", wręcz mówimy, iż nie przystoi, żeby nazywały się Kościołami (...) to "trochę jak próba narzucenia naszych kryteriów eklezjologicznych Kościołom, które jednak mają własną eklezjologię". O tym też trzeba pamiętać: że eklezjologia rzymskokatolicka nie jest jedyną, chrześcijańską eklezjologią - przypomina teolog.

Na szczęście w Kościele katolickim obowiązuje nie "logika soboru" czy "duch soboru", tylko nauka katolicka, której wykład i prawdziwa interpretacja pochodzi od Stolicy Apostolskiej. Chyba nareszcie zaczyna się podmywanie kolosa na glinianych nogach, któremu na imię: Fałszywy Ekumenizm.

Co się zaś tyczy zastrzeżeń do definiowania pojęcia Kościoła - jak sobie ksiądz doktor szanowny wyobraża posługiwanie się pojęciem, które nie zostało zdefiniowane? Jeszcze 50 lat temu pacjent, który nie potrafił powiedzieć, co to jest Kościół - nie był dopuszczany do bierzmowania! Dzisiaj - jak widać - może nawet obronić doktorat z teologii...

Kościół Katolicki = Kościół Chrystusowy

W dniu dzisiejszym Kongregacja Nauki Wiary ogłosiła dokument, w którym czytamy między innymi:

Trzecie pytanie: Dlaczego zostało użyte wyrażenie „trwa w (subsistit in)", a nie po prostu forma werbalna „jest"?

Odpowiedź: Użycie tego wyrażenia, które oznacza pełną identyczność Kościoła Chrystusowego z Kościołem katolickim...

Posoborowym specjalistom od "kręgów Kościoła" tudzież zabłąkanym pomyleńcom bełkoczącym iż protestanccy czy prawosławni heretycy należą do Kościoła Chrystusowego - niniejszym dziękujemy.

Dziękujemy Ci, Ojcze święty, za przypomnienie zaczadzonym posoborowcom wiecznej i nieomylnie zdefiniowanej nauki Kościoła katolickiego.

Posłuszny jak kard. Vlk

Miłosław kard. Vlk na swoim blogu zamieścił dość zaskakujące omówienie niedawno wydanego papieskiego dokumentu "uwalniającego" Mszę św. Wszechczasów

Text indultu bude časem přeložen a celý uveřejněn. Srovnáme ho s předchozím dovolením Jana Pavla II. a případně s vyšší normou, s liturgickou konstitucí koncilu a poté budou vydány podrobnější směrnice o užívání indultu.

Za jakiś czas zostanie przetłumaczony i opublikowany cały tekst indultu. Porównam go z poprzednią zgodą Jana Pawła II i ewentualnie z ważniejszym dokumentem, z soborową Konstytucją o Liturgii, po czym wydam szczegółowe wytyczne dotyczące korzystania z indultu.


Ośmielamy się zauważyć, że pełna treść indultu jest od soboty opublikowana na stronie Stolicy Apostolskiej. Czyżby Jego Eminencja, Prymas Czech nie znał łaciny? A może nie potrafi przeczytać ze zrozumieniem poniższego tekstu:

Wszystko, co zostało postanowione przez Nas w niniejszym „Motu Proprio” ma być uznawane za postanowione i obowiązujące oraz rozkazujemy by obowiązywało od dnia 14 września tegoż roku od święta Podwyższenia Krzyża Świętego, wbrew wszelkim przeciwnym zarządzeniom.


(foto: Dan Materna, MAFA/MF DNES)

Novus Ordo OM - na TO nadal nie potrzeba żadnych indultów

Serwis CFNews opisuje z detalami zeszłoroczną "Mszę świętą" w "rycie" "indyjskim", odprawioną w kościele św. Anny w Toronto. Oczywiście "rycie" "zatwierdzonym" przez Konferencję Episkopatu Indii. Ciekawe tylko, czy o istnieniu tegoż "rytu" wie aby na pewno Stolica Apostolska?


plakat z zaproszeniem na "Mszę"


Aarti, czyli ofiarowanie światła bożkom


Ktoś wie, jaka to część Mszy nieświętej?


A tak wyglądała modlitwa do Kriszny, zastępująca Modlitwę Pańską.


Jeśli znajdę więcej czasu, to przetłumaczę naszym Czytelnikom co ciekawsze kawałki z opisu tego bluźnierczego aktu.

Obchody święta Bożego Ciała w Australii

Na stronie internetowej poświęconej "edukacji religijnej" - "Katolickiej" Szkoły Podstawowej im. Świętej Rodziny w Gowrie (diecezja Canberra, Australia) można przeczytać sobie, jak to personel szkoły ładnie "obszedł" święto Bożego Ciała (Corpus Christi) - wszyscy przyszli tego dnia do pracy poprzebierani za "coś", czego nazwa rozpoczyna się na literę "C".

Dyrektor szkoły przebrany za Klauna (Clown) i asystentka ds. edukacji religijnej przebrana za Kurczaka (Chicken)

Kompas (Compass) i Zegar (Clock)

Kanadyjczyk (Canuck) z Piłą łańcuchową (Chainsaw)

Jasnowidz (Clairvoyant)

Krowa (Cow)

Jesteśmy pewni, że dzięki powyższej akcji, uczniowie tej "katolickiej" szkoły pogłębili swoją wiarę w Rzeczywistą Obecność Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie.

Niewątpliwie, Ciasteczkowy Potwór byłby z nich dumny!

poniedziałek, 9 lipca 2007

Dwa łyki logiki, czyli kto był w sobotę 7 lipca 2007 r. sekretarzem generalnym Komisji Episkopatu Polski?

Po naszym sobotnim wpisie otrzymaliśmy szereg mniej lub bardziej obelżywych maili sugerujących nam nieuctwo w sprawie osoby piastującej od 16 czerwca 2007 r. stanowisko Sekretarza Generalnego KEP.

Jeden z naszych czcigodnych respondentów napisał np.:

"Stanisław Budzik, biskup pomocniczy diecezji tarnowskiej, został nowym sekretarzem generalnym Konferencji Episkopatu Polski. Biskupi wybrali go w drugim dniu 340. zebrania plenarnego. Pracę w Sekretariacie KEP rozpocznie w sierpniu."
Dotarło? Pracę w Sekretariacie KEP rozpocznie w sierpniu, a teraz mamy co?? Lipiec!


Niestety, proszę Księdza Dobrodzieja. Nie dotarło. Skoro Bp Budzik w dniu 16.06.2007 ZOSTAŁ (czas przeszły, dokonany) sekretarzem generalnym, ponieważ Bp Piotr Libera w dniu objęcia diecezji płockiej (31.05.2007) złożył REZYGNACJĘ, ze stanowiska Sekretarza Generalnego KEP, to znaczy że od momentu wyboru nowego Sekretarze Generalnego KEP , a więc od 16.06.2007, Bp Piotr Libera już NIE JEST Sekretarzem Generalnym KEP, a co najwyżej może grzecznościowo ZASTĘPOWAĆ obecnego SG KEP w Jego niektórych obowiązkach (tak, jak urzędnik zastępuje nieobecnego kolegę podczas urlopu czy innej niedogodności natury organizacyjnej utrudniającej mu normalne funkcjonowanie w strukturach urzędowych). Chyba, że mamy obecnie dwóch Sekretarzy Generalnych, w tym jednego "jeszcze urzędującego", drugiego - "sekretarza nominata", a w sierpniu odbędzie się "ingres" do gabinetu, połączony z protokolarnym przekazaniem kluczy od szafy pancernej i kodów do kserokopiarki? Nie... O taki poziom absurdu tak szacownego grona nawet nie śmiem podejrzewać.

Jak informuje serwis Caritas Polska, Bp Budzik 30.06.2007 na 100% był Sekretarzem Generalnym Konferencji Episkopatu Polski. Czyżby tylko jeden dzień "na próbę"?

---------------
aktualizacja, 09.07.2007 19:46

Nasz czcigodny respondent napisał znów:

Sytuacja jest podobna do prezydenta urzędującego i prezydenta-elekta. Bp St. Budzik rozpocznie pracę jako sekretarz generalny na początku sierpnia.

Księże Dobrodzieju, ośmielę się zauważyć iż prezydent-elekt nie jest prezydentem mimo oficjalnego ogłoszenia wyniku wyborów przez PKW, dopóki nie złoży przysięgi, a osoba odbierająca od niego tę przysięgę nie stwierdzi faktu prawidłowego złożenia przysięgi. Od tego momentu przestaje być elektem, a dotychczas urzędujący prezydent - przestaje być prezydentem, a staje się byłym prezydentem.
Ja rozumiem, że obecny Sekretarz Generalny KEP, Bp Stanisław Budzik do końca lipca przebywa na czymś w rodzaju "urlopu bezpłatnego" od niektórych "sekretarskich obowiązków", które wypełnia w Jego zastępstwie były Sekretarz Generalny KEP, Bp Piotr Libera.

niedziela, 8 lipca 2007

Niedziela Modlitw za Kierowców

Zupełnie umknęła naszej uwadze posoborowa Niedziela Modlitw za Kierowców. Hasłem modlitewnym tejże niedzieli było "Nie szarżuj". Na stronach Konferencji Episkopatu Polski znajdziemy oficjalny plakat tejże podejrzanej imprezy. Z Krzysiem i auto-nosorożcem. Nie wiemy, kto zacz ten "Krzyś" - może to taka posoborowa, neutralna odmiana św. Krzysztofa, który został w 1969 r. usunięty z Kalendarza Liturgicznego przez papieża Pawła VI?

Jak pisać gotowce - poradnik dla naszych Drogich Biskupów

Po opublikowaniu w dniu wczorajszym przez Ojca Świętego motu proprio Summorum Pontificum, "biskupi polscy" "włączyli się w pasterską misję Ojca Świętego Benedykta XVI" wydając rzekomo "oświadczenie", które nie dość, że nie trzyma się kupy i pomija zasadniczą treść omawianego rzekomo dokumentu, to jeszcze nosi datę 7 lipca 2007 r. i jest podpisane przez Sekretarza Generalnego Konferencji Episkopatu Polski - Biskupa... Piotra Liberę.

Sekretarka, która wczoraj wyciągnęła tego żenującego, zakurzonego "gotowca" z szuflady, dopisała na nim datę i rozesłała faksem po redakcjach chyba zapomniała, że biskup Piotr Libera od trzech tygodni nie jest już Sekretarzem Generalnym KEP. Ale który z dziennikarzy i łżeczników prasowych by sobie takimi duperelami zawracał głowę w sobotnie popołudnie?

Biskupi uzyskali dodatkowo niezamierzony efekt komiczny pisząc:

Biskupi polscy solidaryzują się z Ojcem Świętym w Jego trosce o jedność całego Kościoła. (...) Biskupi zachęcają wiernych do (...) częstego czerpania z duchowego skarbca liturgii Kościoła.

efekt ten ukazuje się w pełnej krasie, jeśli powyższą wypowiedź zestawić z żenującą wypowiedzią Prymasa Polski sprzed lat dziewięciu:

Wiemy, że idea wracania do Tridentinum, czy do mszału Piusa V jest anachronizmem. Przeżytych kształtów żaden cud nie wróci do istnienia. Jest to po prostu cofanie się. Można to sztucznie pobudzać, ale jest to typowe zarażenie się sekciarstwem i nie ma tu szansy na prawdziwy rozwój życia chrześcijańskiego. To wszystko, co odcina się od rozwoju myśli soborowej, jest skazane na wegetację typu sekciarskiego. Nie sądzę jednak, żeby to było zagrożenie dla Polski czy dla Kościoła powszechnego. Jest to moda wśród ludzi wrogich Kościołowi, którzy jak zwykle chcą mu przeszkadzać. Stąd podsuwanie takiej idei, która może być modna w pewnych kręgach, ale która merytorycznie nie przedstawia żadnych wartości chrześcijańskich, jest powrotem do form już przeżytych.