sobota, 14 listopada 2009

"M." jak manipulacja

z redakcyjnej poczty:

W tym roku, który jak wiemy, w szczególny sposób poświęcony jest postaci św. Jana Marii Vianneya, wydawnictwo "M." z Krakowa, opublikowało trzy książeczki pod następującymi tytułami: Dobra spowiedź, Mały Katechizm oraz Różaniec. Wedle zapewnień redakcji wydawnictwa "M." publikacje te, mają stanowić wybór najważniejszych fragmentów kazań i pism św. Jana Vianneya. Redakcyjna notka zamieszczona w owych książeczkach zawiera też następującą informację: Opracował Marek Czekański na podstawie: Jan Marya Vianney, Kazania niedzielne i świąteczne, t. I wydał w skróceniu z fr. i zaopatrzył przedmową ks. J. Górka, Lwów, nak. wydawcy 1906. Jako, że bardzo cenię św. Proboszcza z Ars z zainteresowaniem sięgnąłem po owe publikacje. Nie ukrywam, iż uczyniłem to w zamiarze sprawdzenia, czy ów wybór z kazań św. Jana Vianneya, będzie uwzględniał te z jego licznych wystąpień, które były wymierzone przeciw tańcom damsko-męskim. Cóż się okazało zatem w trakcie lektury tych książeczek? Owszem, w jednym miejscu publikacji Dobra spowiedź został przytoczony niewielki fragment kazania św. Proboszcza z Ars piętnującego tańce, jednak już na str. 34 owej książeczki znajdujemy taką oto rzekomą wypowiedź ks. Vianneya:
Do grzechu nieczystości prowadzi złe towarzystwo i próżnowanie. Ponadto: złe książki, bezwstydne obrazy, teatr, kino, niektóre tańce, obfite jedzenie (zwłaszcza mięs) i używanie trunków alkoholowych.
Już sama znajomość historii, pozwala stwierdzić, iż powyższe zdania nie mogły paść z ust św. Proboszcza z Ars. Patron wszystkich kapłanów odszedł do wieczności w 1859 roku, a więc na 36 lat przed opatentowaniem przez braci Lumiere, kinematografu. Św. Jan Vianney nie mógł zatem przestrzegać przed kinem, a to z tej prostej przyczyny, iż za jego ziemskiego życia, ono jeszcze nie istniało. Mniejsza jednak o nieistniejące w czasach Proboszcza z Ars kino. Powyższe zdania nie są autorstwa św. Jana Vianneya z o wiele poważniejszego powodu. Otóż, św. Proboszcz z Ars był znany z tego, iż potępiał wszystkie, a nie tylko niektóre z istniejących w jego czasach tańców damsko-męskich. Na szczęście, do tej pory ukazała się w Polsce pewna liczba publikacji poświęconych św. Janowi Vianneyowi, by móc jasno to stwierdzić. Najobszerniejszym polskim wyborem z wypowiedzi Patrona wszystkich kapłanów są Kazania Proboszcza z Ars wydawnictwa Viator, które w naszym kraju, jak do tej pory ukazały się w dwóch edycjach (pierwsza miała miejsce w 1999 r., druga zaś w 2009 roku). W obu tych edycjach kazań św. Jana Vianneya możemy przeczytać potępienia, jakie kierował on przeciw tańcom i w każdej z nich jest mowa o wielkim niebezpieczeństwie, jakie dla cnoty czystości stwarzają tańce, lecz w żadnym fragmencie z nich nie ma mowy o niektórych tańcach. Fragment z wydanego przez Viator wyboru kazań Proboszcza z Ars, który najbardziej przypomina swą treścią, wymyślone przez autora wydawnictwa "M." rzekome zdanie ks. Vianneya, brzmi zaś:
Najbliższą okazją do grzechu nazywamy te miejsca, osoby i okoliczności, w których zazwyczaj upadamy. Są to na przykład: widowiska teatralne, bale, tańce, złe książki, nieuczciwe towarzystwa, nieskromne piosenki i obrazy, rozrzutne stroje, stosunki z osobami płci przeciwnej, które już wcześniej były powodem upadku (s. 221 w pierwszym wydaniu; s. 226 w drugim wydaniu).
Co ciekawe, zarówno wydawnictwo Viator, jak i wydawnictwo "M." korzystało przy wyborze fragmentów kazań św. Proboszcza z Ars z tego samego opracowania ks. Jakuba Górki (opublikowanego w 1906 roku). Inną obszerną publikacją poświęconą św. Janowi Vianneyowi jest praca: Proboszcz z Ars. Święty Jan Maria Vianney 1786 - 1859 autorstwa ks. Franciszka Trochu. W Polsce została ona opublikowana kolejno w 2004 i 2009 roku. Jak informuje podtytuł tego opracowania, zebrany tam materiał został sporządzony: Na podstawie akt procesu kanonizacyjnego i nie wydanych dokumentów z języka francuskiego. Lektura owej publikacji również utwierdza w przekonaniu, iż wkładanie w usta św. Proboszcza z Ars ostrzeżeń jedynie przed niektórymi tańcami jest nadużyciem, nawet, gdyby miało stanowić jakąś odautorską interpretację (a przecież książeczka wydawnictwa "M." ma stanowić wybór fragmentów kazań Jana Vianneya, a nie zbiór cudzych interpretacji jego kazań!). Tak też w opracowaniu ks. Franciszka Trochu przytoczone są kazania św. Proboszcza z Ars, w których ten mówi, że nie ma ani jednego przykazania Bożego, którego by nie przekraczano przez tańce (a nie tylko niektóre tańce). Odnajdujemy tam również następującą relację z duszpasterskiej praktyki św. Jana Marii Vianneya:
Daremnie go zapewniali penitenci z wyższego towarzystwa, klęcząc u stóp jego, że pewni są siebie i zabezpieczeni od przewiny: - grzech uperfumowany nie znajdował w jego oczach łaski. Nie pozwolił uczestniczyć w żadnych balach, ani nawet zjawiać się na nich w roli zwykłego widza. Dziedzice wkrótce po przybyciu nowego proboszcza urządzili w kółku rodzinnym jedną czy dwie zabawy taneczne, ale przez szacunek dla jego zakazu niedługo podobnych zabaw zaniechano (tamże; s. 117).
Jest wielka, wręcz zasadnicza różnica pomiędzy piętnowaniem tańców czy brakiem pozwolenia na uczestniczenie w jakichkolwiek balach, a ostrzeganiem tylko przed niektórymi tańcami. Nawet jeśli komuś nie podobają się poglądy św. Jana Marii Vianneya w tym względzie, to nie powinien nimi manipulować i przypisywać świętemu słów, których nie wypowiedział.

Mirosław Salwowski


Jak widać, posoborowe fałszowanie trwa w najlepsze. We francuskich kościołach można się natknąć na malowidła przedstawiające św. Jana Marię celebrującego... NOM przy kawiarnianym stoliku wstawionym do prezbiterium.
Już Reżyser w barejowym Misiu zauważył, że jest prawda czasów, o których mówimy i prawda ekranu. Ciekawe, czy doczekamy się opisów nabożeństw ekumenicznych odprawianych przez św. Andrzeja Bobolę ze schizmatykami? Albo "nowego, krytycznego wydania" homilii bł. Jana XXIII, w których znajdziemy pochwałę stosowania języków narodowych w liturgii? Redaktorzy kreatywni, do dzieła!