w
artykule czytamy:
Po problemach, jakie organizatorom XXVIII Światowego Dnia Młodzieży w Rio de Janeiro sprawiły podmiejskie tereny Guaratiba, władze miejskie postanowiły przeznaczyć to miejsce pod budowę nowej dzielnicy mieszkaniowej.
Jak
wiemy od dawna, decyzji nie podjęły "władze miejskie" a właściciel terenu, niejaki Jacob Barata
Według brazylijskiego portalu Globo, jest to wspólna propozycja uzgodniona przez burmistrza Rio de Janeiro, Eduardo Paesa, papieża Franciszka oraz arcybiskupa Rio de Janeiro, Oraniego Tempestę:
- Faktycznie, Kościół zainwestował duże środki, które nie mogą pójść na marne - miał stwierdzić Paes.
Jak wiemy, Kościół w nic nie zainwestował, bo inwestuje się w to, co się posiada, a jedynie utopił miliony dolarów w pracach ziemnych, które wykonał za darmo panu Jacobowi Baratowi pod przyszłe osiedle mieszkaniowe. Po co był ten "Miś"? Nikt nie wie. Cała menażeria sobie teraz spokojnie zgnije na świeżym powietrzu, zrobi się protokół zniszczenia, a konsultanci podzielą się po bratersku czystym zyskiem.
Teren, na którym miały się odbyć uroczystości kończące Światowy Dzień Młodzieży, po długotrwałych opadach deszczu zamienił się w grzęzawisko. W tej sytuacji wszystko trzeba było przenieść w inne miejsce, na plażę Copacabana. Wcześniej przez półtora roku trwały prace nad przygotowaniem terenów Guaratiby do tego wielkiego wydarzenia z udziałem – jak planowano – co najmniej dwóch milionów osób. Przygotowano też niezbędną infrastrukturę.
i najważniejsze na koniec:
Portal zwraca uwagę, że ani burmistrz, ani komitet organizacyjny ŚDM [czyli: kuria metropolitalna w Rio] nie chcieli ujawnić, ile kosztowało przygotowanie tego niewykorzystanego terenu. Paes powiedział tylko, że radości z wizyty papieża „nie chce zamieniać na grę liczb księgowości i zysków ekonomicznych”. Podkreślił, że dzięki papieżowi Franciszkowi „Rio wiele zyskało”.
Generał Antoni Galgóczy, zarządca okupowanej przez Austro-Węgry Bośni i Hercegowiny, wyliczając się na żądanie Ministerstwa Wojny z funduszu przekazanego mu na konkretną inwestycję, napisał: ”Dziesięć milionów koron otrzymano, dziesięć milionów koron wydano” Gdy ministerstwo zażądało rachunków szczegółowych, Galgóczy odpisał: „dziesięć milionów koron otrzymano, dziesięć milionów koron wydano, a kto nie wierzy, ten jest osłem” Obrażony minister wojny przekazał rozliczenie Galgóczego cesarzowi Franciszkowi Józefowi w nadziei, że ten ukarze generała. Cesarz przeczytał „rozliczenie” i napisał na nim odręcznie: Ja wierzę.