Senat KUL, po długich dyskusjach, przyjął 8 lat temu model finansowania przez państwo. Jednym ze skutków tej decyzji było powstanie z gruntu nieprawdziwego przekonania, że „skoro KUL jest finansowany przez państwo, nie potrzebuje zatem innych, społecznych form wsparcia”. Zdaniem rektora, takie myślenie jest nieuprawnione (...)A i tak w wielu kościołach parafialnych w Poniedziałek Wielkanocny i w świętego Szczepana, dzielni proboszczowie przypominają od ołtarzy, że taca pójdzie na KUL, a jeśli ktoś mimo to chce wesprzeć parafię, to może wrzucić swój datek ministrantom stojącym przy wyjściu z kościoła.
Niestety obecnie KUL to placówka "oszwiate" na poziomie przedszkola, kształcąca "nałukofcuf" mądrzejszych od papieża, rozdająca doktoraty heretykom i schizmatykom, zatrudniająca wyznawców "świętej Mateczki Kozłowskiej" oraz publicznych apostatów.
Jeśli KUL stanie się na powrót uczelnią katolicką, to datki wrócą same. Bez bicia. W dzwony.