czwartek, 28 stycznia 2010

Kolejny kaowiec, który minął się z powołaniem...

Wieści z Góry Kalwarii:

Klimat trudny do powtórzenia, otwarta na zabawę publika i Dariusz Malejonek na scenie – gejzer pozytywnych emocji. Niedzielny koncert Maleo Reggae Rockers w kościele na górce ma szansę stać się u nas kulturalnym wydarzeniem tego roku.

- Cieszę się, że jesteście. Ten koncert jest po to, żebyście zobaczyli, że kościół to nie tylko miejsce modlitwy, ale i radości. To trzeba poczuć – tak kilkusetosobową widownię powitał organizator koncertu, ks. Tomasz Sadłowski. Ze świątyni wyniesiono ławki, pod ogromnym krucyfiksem zawieszono czarną płachtę, by stanowiła tło dla ośmiu muzyków i mnóstwa instrumentów - Jest zimno. Wyłączyliśmy ogrzewania. Jeśli chcecie mieć ciepło, musicie się bujać – zachęcał duszpasterz. Gdy rozległy się głośne brawa dla organizatorów, ksiądz zawołał: Dla Pana Boga też brawo. Bez niego nie byłoby tego koncertu.

(...)

Widzowie powitali Maleo Reggae Rockers piskami. Im bliżej końca koncertu, tym młodzież odważniej reagowała na wszystkie okrzyki rozbujanego Malejonka. Pod jego dyktando z setek gardeł wyrywało się „Jo, jo, jo”, albo „kocham Cię tak samo”. - Góra Kalwaria dobrze krzyczy – Maleo zachęcał publikę, żeby dała z siebie jeszcze więcej. Już przy drugim utworze „Reggaemova” mało kto pamiętał, że na zewnątrz mróz skrzypi pod nogami. Rytmy rodem z Jamajki zawładnęły niemal wszystkimi. Przy „Kochać by żyć, żyć żeby kochać” przez widownie zaczął się przeciskać długi wąż.

W chwilach, gdy nie śpiewał, Malejonek rozmawiał z widzami - A wiecie, że pod ziemią, pod nami leży tutaj człowiek w trumnie sprzed trzystu lat? Niesamowite rzeczy – wypalił nagle.

Gdy migiem minęło półtorej godziny, kapela skończyła ostatni utwór, widownia zagrzmiała: Jeszcze jeden, jeszcze jeden! Malejonek przybił „piątki” z najbliżej stojącymi i wyszedł. Wrócił, gdy wezwanie z widowni nie milkło. Zespół zagrał jeszcze trzy utwory. – Dobra, dobra, skoro jesteście tacy fantastyczni, zapomnimy, że taki dziś mróz i na sam koniec, na przekór zagramy „Sunshine Day” z Afryki.