(...)
Tak więc dziś zbawcze posłannictwo Chrystusa powinno być pełniej realizowane w Kościele w duchu dialogu z jeszcze niewierzącymi, już wierzącymi, już niewierzącymi lub wierzącymi inaczej.
(...)
Byli już sprawni inaczej, piękni inaczej, mądrzy inaczej, a okazuje się, że mamy jeszcze wierzących inaczej.
Same spotkania ekumeniczne i modlitwa – na ile to jest możliwe wspólna – mają już stałe miejsce w naszych relacjach i taki stopień zaangażowania, że wzajemnie głosimy sobie słowo Boże i wyjaśniamy je. (...)
Heretycy objaśniają katolikom Pismo Święte?!? Papieże (od św. Piotra począwszy) co prawda coś tam marudzili o prywatnym objaśnianiu Słowa Bożego, ale to pewnie już dawno i nieprawda.
Nie jesteśmy jeszcze w stanie współuczestniczyć we wszystkich sakramentach, które wspólnie uznajemy. (...)
Cóż z tego, że luteranie "uznają" (a raczej "uznają inaczej", skoro nie wierzą w przeistoczenie) sakrament Eucharystii, skoro z braku szafarzy jedynie są w stanie go zasymulować?
Jest całkiem zrozumiałe, że nie jesteśmy w stanie rozstrzygać tych kwestii na poziomie lokalnym, mogą być one rozwiązywane na poziomie zwierzchników Kościołów. (...) Podjęto jednak w Polsce próbę zajęcia się sakramentem małżeństwa.
- Od kilku lat wypracowywana jest ekumeniczna instrukcja nt. małżeństw mieszanych. Wciąż nie może ona ujrzeć światła dziennego. W czym leży problem?
– Nie może ona ujrzeć światła dziennego, bo na razie istnieje tylko projekt tego dokumentu opracowany przez siedem Kościołów zrzeszonych w Polskiej Radzie Ekumenicznej i Kościół rzymskokatolicki. (...)
Czy Bp Pikus zna aby Credo? Czy wierzy w Kościół, który jest JEDEN, święty, KATOLICKI i apostolski?
Nawet gdyby dokument nie zostałby przyjęty w całości, to niewątpliwie tocząca się nad nim dyskusja zwraca uwagę na wartość małżeństwa. W projekcie zawarta jest bowiem wspólna i jednoznaczna definicja małżeństwa, mimo że nie wszystkie Kościoły uznają je za sakrament. Wyrażając się jednym głosem o małżeństwie i rodzinie, jako o wielkich wartościach, Kościoły oddziałują wychowawczo i promocyjnie. (...)
Jak można jednoznacznie zdefiniować pojęcie, którego autorzy definicji nie pojmują jednoznacznie? Czy biskup kpi sobie z czytelników?
Zasadniczym problemem do rozstrzygnięcia pozostaje kwestia miejsca zawierania małżeństwa mieszanego oraz tego, w jakiej tradycji mają być ochrzczone i wychowane dzieci. (...)
W jakiejkolwiek. Przecież już ustaliliśmy, że jest to zasadniczo obojętne.
Sprawa małżeństw mieszanych oraz ich życia rodzinnego była tematem rozmów Zespołu Bilateralnego Katolicko-Prawosławnego. W tym gronie dyskusja jest łatwiejsza, bowiem oba Kościoły uznają związek małżeński za sakrament. (...)
Przypomnijmy, że prawosławie dopuszcza rozwód zawartego i dopełnionego małżeństwa, więc z twierdzenie iż "uznają je za sakrament" to jakaś bzdura jest. Podobnież w niektórych Kościołach partykularnych prawosławnych biskupi praktykują pozbawianie święceń kapłąnów, którzy z różnych względów złamali prawo kanoniczne, więc generalnie "sakramentologia" u prawosławnych jest niespójna, co poniekąd jest logiczne dla organizmu składającego się z części, z których każda ma osobną i niezależną głowę.
Zaprosiliśmy kilka osób, które zawarły małżeństwa mieszane, by podzieliły się swoim doświadczeniem. Usłyszeliśmy, iż z powodu różnicy wyznań bardzo trudno jest żyć, gdyż w małżeństwie, które z natury ma jednoczyć, już na samym początku pojawia się bolesne pęknięcie na tle religijnym. Na pytanie, czy mając te doświadczenia, zawarliby teraz mieszany związek małżeński, niektórzy odpowiedzieli przecząco. (...) Przed 30 laty odczuwało się ogromną niechęć, a nawet wrogość wobec zawierania takich małżeństw; traktowano je jako zdradę religijną. Natomiast dzisiaj choć nadal nie zachęca się do zawierania małżeństw mieszanych, a niekiedy – kierując się troską – wręcz zniechęca, to obydwie strony kościelne godzą się na taki związek. (...)
Bo to JEST zdrada religijna. A skoro owocem takiego małżeństwa jest rozłam już na samym początku, to chyba logiczne, dlaczego Kościół od zawsze ich odradzał i zniechęcał nupturientów do ich zawierania. Proste jak drut. Niestety, nie dla akukumenistów.
- Po stronie katolickiej ta troska wyraża się w zobowiązaniu składanym przez małżonka katolickiego, że sam zachowa swoją wiarę i że wychowa dzieci w wierze katolickiej (tzw. cautele). W projekcie to wymaganie zostało jakby złagodzone.
ktoś tu jakby ściemnia
Mowa jest o zachowaniu wiary i o dołożeniu wszelkich starań, że wychowa się dzieci po katolicku, ale uznając prawo współmałżonka do podobnego postępowania. Czy to nie budzi oporów po stronie katolickiej?
– Budzi opory. Przy czym należy zaznaczyć, że zgodnie z projektem strona katolicka wcale nie rezygnuje z cauteli, tylko okazuje również zrozumienie dla drugiej strony, która znajduje się w podobnej sytuacji, będąc zobowiązania do zachowania swojej wiary oraz ochrzczenia i wychowania w niej dzieci. (...)
Rodzicu, nie karć dziecka palącego jointa. Okaż dla niego zrozumienie!
Tak więc jeśli chodzi o dzieci, nie ma bezwarunkowego wymagania od strony katolickiej. Katolicki współmałżonek zobowiązuje się, że dołoży wszelkich starań, by ochrzcić i wychować swoje dzieci w wierze katolickiej. Jednak nie za wszelką cenę, bowiem jeśli nie będzie to możliwe, gdyż np. mogłoby doprowadzić do rozbicia małżeństwa, to oczywiście nie powinien w ten sposób postępować. (...)
...cóż pomoże człowiekowi, gdyby cały świat zdobył, a na duszy szkodę poniósł albo ją zatracił...
i na koniec coś, co mnie wbiło w fotel:
Jesteśmy wszyscy powołani przez tego samego Boga. Nie mamy monopolu ani na Boga, ani na Ewangelię. Każdy człowiek i każda wspólnota może błądzić, natomiast dla Boga jest jednakowo cenna i droga.
Kościół katolicki MA monopol na objaśnianie Ewangelii. I nie zbłądził, nie błądzi i nigdy nie zbłądzi, bo ma to obiecane od Jezusa Chrystusa.
wspomnijmy jeszcze słowa ojca św. Piusa XI:
W tym celu urządzają zjazdy, zebrania i odczyty... i zapraszają na nie dla omówienia tej sprawy wszystkich, bez różnicy... Katolicy nie mogą żadnym paktowaniem pochwalić takich usiłowań, ponieważ one zasadzają się na błędnym zapatrywaniu, że wszystkie religie są mniej lub więcej dobre i chwalebne... Wyznawcy tej idei nie tylko są w błędzie i łudzą się, lecz odstępują również od prawdziwej wiary, wypaczając jej pojęcie i krok po kroku popadają w naturalizm i ateizm. Z tego jasno wynika, że od religii, przez Boga nam objawionej, odstępuje zupełnie ten, ktokolwiek podobne idee i usiłowania popiera.
(Pius XI, Mortalium animos)
Bp Pikus swego czasu kierował Wydziałem Nauki Katolickiej w warszawskiej Kurii Metropolitalnej, która dała imprimatur na stwierdzenie, iż Msza Święta jest NAMIASTKĄ Ofiary Jezusa?
Przy takiej wtopie, cała reszta to pikuś. Pan Pikuś.
skan z książeczki Dobra nowina dla Ciebie
wyd. oficyna Wydawnicza Vocatio
Imprimatur Kurii Metropolitalnej Warszawskiej Nr 406/NK/2004
wyd. oficyna Wydawnicza Vocatio
Imprimatur Kurii Metropolitalnej Warszawskiej Nr 406/NK/2004
Książeczka była kolportowana również w innych diecezjach, gdzie nikt nie zauważył błędu. Albo zauważył i olał. Jej egzemplarz otrzymał w szkole od księdza katechety mój syn, w ramach przygotowań do Pierwszej Komunii Świętej. Powyższy błąd zauważył już przy pobieżnym wertowaniu. Niezwłocznie zawiadomiliśmy pocztą Bpa Pikusa o zauważonym błędzie. Niestety, od pięciu lat czekamy na odpowiedź.