Oto robocze tłumaczenie jednego z rozdziałów książki
"The Priest is not His Own" (kapłan nie jest tylko dla siebie) abpa Piotra J. Fulton-Sheena. Jeśli ktoś z Czytelników chciałby pomóc w tłumaczeniu i korekcie całości, proszę o e-mail na adres redakcji.
XVII Kapłan i jego Matka
Każdy kapłan ma dwie matki: Jedną podług ciała, a drugą podług ducha. Dużo więcej wiadomo o tej pierwszej, sporo napisano o tej drugiej. Konfrontacja tych dwóch matek jest podobna do konfrontacji ziemskiego ojca kapłana z jego Ojcem Niebieskim. Kilkadziesiąt lat temu jednym z pierwszych aktów dokonanych przez ziemską matkę było złożenie swojego syna u stóp Matki Bożej, podobnie jak uczyniła to matka autora, co symbolizowało synowskie poddanie. Ileż musiały te dwie matki odbyć na osobności rozmów, podczas których matka podług ciała błagała Matkę Chrystusową, aby tenże syn mógł pewnego dnia wziąć w swe ręce hostię i kielich? Jeśli prawdą jest (jak mówią Ojcowie Kościoła), że Maryja poczęła w swoim sercu, zanim poczęła w swoim łonie, czyż nie mogą tak samo powiedzieć matki wielu księży? Faktem jest, że niektórzy kapłani powoływani są „za pięć dwunasta”, ale wiele matek może parafrazując Księgę Przysłów powiedzieć:
jeszczem syna nie miała, a już poczęłam kapłana. Tak samo jak Bóg spytał Maryję, czy obdarzy Go ludzką naturą, tak samo często prosi On matkę kapłana o zgodę na przedłużenie trwania Jego kapłaństwa. Kiedy już matczyne marzenie spełni się, jakież myśli nurtują duszę jej syna, obecnie kapłana?
Kapłan, po pierwsze, rezygnuje z cielesnej miłości do kobiety, tak samo jak Maryja zrezygnowała z cielesnej miłości do mężczyzny. Jego:
żony nie znam równoważne jest Jej słowom:
męża nie znam (Łk 1:34). Słowa Pisma Świętego oznaczają tu zjednoczenie i obcowanie cielesne, jak
Adam potem poznał żonę swoją Ewę, która potem poczęła (Rdz 4:1). Od samego początku kapłan zdaje sobie sprawę z tego, że miłość jest jednocześnie potwierdzeniem i zaprzeczeniem. Każda deklaracja miłości ogranicza dozwoloną konkurencję w miłości. Prawdziwa miłość przez samą swą naturę narzuca ograniczenia. Żonaty mężczyzna narzuca sobie ograniczenia w odniesieniu do wszystkich kobiet z wyjątkiem tej jednej. Kapłan nie dopuszcza żadnych wyjątków i robi to, aby osiągnąć stan doskonałej wolności. Poprzez Wcielenie Bóg ustanowił w ludzkości przyczółek dzięki wolnemu wyborowi Niewiasty, obecnie nasz Pan szuka możliwości trwania swego kapłaństwa poprzez wolny wybór kapłana. Oczekuje na naszą zgodę.
Wolą naszych ziemskich matek było nasze poczęcie, ale nie można było precyzyjnie określić czy i kiedy ono nastąpi, a kiedy już nastąpiło, było nieprzewidziane. Zupełnie inaczej jest z poddaniem się kapłana święceniom. Jego zgoda jest podobna zgodzie wyrażonej przez Maryję. Jej wolą było poczęcie w sobie Bożego Syna i w tej samej chwili Go poczęła. Podobnież kapłan wyraził wolę oddania się Bogu i może określić dzień i godzinę, gdy to się stało. Im bardziej poddaje się on Bogu, tym bardziej dociera do niego, że tylko Chrystusowe pęta mogą dać prawdziwą wolność.
Ale kapłan nie może żyć bez miłości. Matka Boża wiedziała, że poczęcie nie jest możliwe bez ognia i namiętności. Jak zatem może począć syna, jeśli
nie poznała męża? Odpowiedź przyszła z Nieba. Oczywiście będzie miłość i ogień namiętności, ale ta miłość i ten ogień będzie Duchem Świętym. Podobnież kapłan nie może żyć bez miłości. Jeśli zatem mają istnieć pokolenia dusz i jeśli on ma być dla nich
ojcem rodzącym ich w Chrystusie, to i tam musi być miłość. Ta miłość jest taka sama jak u Maryi: Ogień i namiętność Ducha Świętego osłonią go. Jak w Maryi Bóg zjednoczył dziewictwo i macierzyństwo, tak u kapłana zjednoczone zostały dziewictwo i ojcostwo. To nie wyjałowienie, ale płodność! Nie brak miłości, ale jej ekstaza!
Następnym etapem kapłańskiej miłości jest służba.
Albowiem Syn Człowieczy nie przyszedł, aby mu służono, ale aby służyć i oddać życie swoje na okup za wielu. (Mk 10:45) Duchowe macierzyństwo Maryi jest przywilejem ludzkości, podobnie jest z kapłańskim ojcostwem. Nic więc bardziej nie skłania do służby innym, jak poczucie własnej niegodności odczuwane podczas nawiedzenia przez Bożą łaskę. Maryja biegnąc pośród wzgórz aby nawiedzić Elżbietę pokazuje nam, jak ona, służebnica Pańska, stała się służebnicą Elżbiety. Stanowi przykład dla kapłana, aby Chrystus, który jest w nim skłaniał go ku oddaniu siebie
wszystkim tym, co są ze mną i co nas miłują w wierze (Tyt 3:15) i całej ludzkości. Jak nawiedzenie Maryi uświęciło Jana Chrzciciela, tak samo wizyta kapłana-żertwy zawsze będzie uświęcać dusze.
Każde wezwanie kapłana do chorego będzie dlań przywołaniem tajemnicy Nawiedzenia. Niesienie pod swym sercem Najświętszego Sakramentu, czy to jadąc samochodem, czy idąc pieszo, czyni go drugą Maryją niosącą Chrystusa ukrytego w jej niepokalanym łonie. Nie ma miejsca na spóźnienia, na obawy i rodzinne troski. Kapłan jak Maryja wstaje i spieszy, gdyż nic tak nie wymaga pośpiechu, jak pilne potrzeby bliźnich. Im bardziej kapłan jest spętany w Chrystusie, tym bardziej prawdopodobne jest, że usłyszy od tych, którzy mu otwarli drzwi:
skoro zabrzmiał głos pozdrowienia twego w uszach moich (Łk 1:44), moje serce podskoczyło z radości. Święty kapłan powoduje, że podczas każdej wizyty u chorego aż się chce odśpiewać
Magnificat, a wierni w parafii mówią mu:
a skądże mi to, że przyszedłeś do mnie (par. Łk 1:43) drugi Chrystusie?
Ksiądz głęboko miłuje Maryję nie tylko w dobrym bycie, ale i w upadkach. Ufa w jej orędownictwo podczas walki ze swymi słabościami. Wtedy szczególnie poświęca jej swoją uwagę wiedząc, tak po ludzku, że dziecko, które często upada jest w stanie dostać od swej mamy więcej całusów..Jeśli kiedykolwiek zaczyna w nim dominować ziemska natura Szymona, jeśli przychodzą chwile, gdy chce jak Demas
miłując ten świat, mnie opuścić (2Tm 4:9), jeśli zaczyna być postrzegany w parafii raczej jako
golfista,
równy gość czy
jeden z ferajny zamiast jako dobry kapłan, to wie, gdzie musi pójść, aby mógł ponownie odnaleźć swego Pana. Musi udać się do Maryi. Ona również
straciła Chrystusa. Ta fizyczna utrata była figurą duchowej straty, jakiej doznaje kapłan tracąc swój pierwotny zapał. Każdy jeden utracony
Alter Christus to kolejny miecz przeszywający Niepokalane Serce Maryi. Ale ona nie pozostaje bierna, tylko też nie ustaje w poszukiwaniach swoich zgub. Mieć Boga i utracić Go to większa strata niż nigdy go nie mieć. Maryja i upadający kapłan cierpią razem, ale na różne sposoby. Maryja doznała ciemności utraty Boga, kiedy dwunastoletni Jezus pozostał w Jerozolimie
a nie zauważyli rodzice Jego (Łk 2:43). Właśnie w tamtej chwili Maryja została
Ucieczką grzeszników. Niepokalana zrozumiała, co to jest grzech, bo ona - stworzenie - w sposób namacalny utraciła Stwórcę..Utraciła dziecko jedynie w mistycznym mroku duszy, a kapłan, który upada, czuje moralny brud swego niewdzięcznego serca. Maryja jednak odnalazła swoje dziecko dając tym samym wszystkim biskupów i kapłanów przykład i lekcję na wieki, że nie mamy siedzieć i czekać, aż błądzący i zagubieni sami do nas wrócą, musimy wstać, iść i ich szukać. A jej wstawiennictwo pomoże nawet w najbardziej beznadziejnych przypadkach, jak napisał św. Augustyn:
Co wszyscy święci mogą zrobić z Twoją pomocą, Ty sama możesz zrobić bez nich.
Podczas godów w Kanie Galilejskiej Maryja naucza kapłanów, jak bardzo są własnością Kościoła, a jak mało należą do samych siebie. Do czasu tego wesela jak i podczas samej uczty Ewangelista nazywa ją
matką Jezusową (J 2:1-3). Jednak na końcu uczty Maryja staje się już
niewiastą (J 2:4). To co się tutaj dzieje przypomina nam sytuację, gdy Chrystus zaginął i odnalazł się w świątyni. Maryja następnie mówi:
Oto ojciec twój i ja (Łk 2:48), a nasz Pan natychmiast przypomina jej o Ojcu Niebieskim, przywołując tajemnicę Zwiastowania oraz fakt, że Józef był tylko przybranym ojcem. Od tego momentu Józef znika z Pisma Świętego, nigdy już później nie jest wspominany ponownie. W Kanie Matka Jezusowa prosi Chrystusa o objawienie Jego mesjańskiej roli i boskości; Nasz Pan odpowiada jej, że w chwili, w której uczyni cud i rozpocznie działalność publiczną, rozpocznie się jego
Godzina, męka Krzyżowa. Woda pod Jego Boskim spojrzeniem rumieni się stając się winem, a
matka staje się
niewiastą.. Jak Józef znika z Pisma Świętego podczas wizyty w świątyni, tak Maryja, jako Matka Jezusowa znika w Kanie, aby stać się Matką wszystkich, których Chrystus odkupi na Krzyżu. W kolejnych rozdziałach Ewangelii nie znajdziemy już nigdy jej wypowiedzi. Jan zapisuje po raz ostatni jej, jakże pożegnalnie brzmiące, słowa:
Cokolwiek wam powie, czyńcie! (J 2:5)
Ona teraz jest matką wszystkich, niewiastą z potomstwem liczniejszym niż morskie ziarenka piasku. Poprzez przykład dany przez Maryję i dzięki wpływom jej opieki w życiu kapłana przychodzi moment, gdy dociera do niego, że nie należy do rodziny, do parafii, diecezji, narodu. Należy do misji Chrystusa i do świata, należy do całej ludzkości. Im bliżej Chrystusowej misji znajdzie się kapłan, tym bardziej kocha każdą duszę na świecie. Jak Maryja została matką wszystkich ludzi podczas Męki Krzyżowej, tak samo kapłan stał się ich ojcem. Żaden biskup nie jest konsekrowany dla diecezji, tylko dla całego świata. Przypisany został do diecezji wyłącznie z powodów jurysdykcyjnych. Kapłan nie jest wyświęcany dla diecezji, tylko dla dusz.
On nie jest z naszej parafii to faktycznie jest przeszkoda, aby odmówić asystowania przy sakramencie małżeństwa, ale nie jest to powód do traktowania proszącego jak osobę spoza Kościoła, niegodną otrzymania - tak po ludzku – uprzejmej obsługi. Święty Tomasz z Akwinu pisze, że Maryja przy zwiastowaniu przemawiała w imieniu całej ludzkości. W Kanie zostaje ona oddana ludzkości; a u stóp Krzyża sam Bóg potwierdza, że jest ona Matką całej ludzkości..Nabożeństwo do Maryi chroni kapłana przed zostaniem najemnikiem, najętym sługą ze stałymi godzinami pracy, zakresem obowiązków, w wyznaczonych geograficznie granicach parafii i oczywiście bez zagubionych owiec. Dla kapłana nie istnieje pojęcie
w pracy On jest wszędzie
w miłości - na polu golfowym, w samolocie, w restauracji czy w szpitalu. Nic co ludzkie nie jest mu obce. Każda dusza to dla niego potencjalny konwertyta albo potencjalny święty. Podczas Męki Maryja uczy nas współczucia dla kapłana. Święci, którzy byli najmniej wyrozumiali dla siebie – byli najbardziej wyrozumiali dla innych. Kapłan, który prowadzi żywot lekki i przyjemny, bez umartwień, nie jest w stanie poruszyć ludu swoimi słowami, wzbudzić trwogi i bojaźni. Jego nadmierna egzaltacja nie pozwoli mu nagiąć się ku pocieszeniu, a jeśli to zrobi, wzbudzi jedynie pobłażliwość, a nie współczucie. Dobry kapłan wręcz przeciwnie, widzi Maryję pośród brudu ludzkich spraw, prania mózgów, fałszywych oskarżeń, zniesławień i wszystkich innych narzędzi terroru. Niepokalana jest ze skalanymi, bezgrzeszna z grzesznikami. Nie ma w niej złości ani goryczy, jest wyłącznie litość – litość nad nimi, że nie widzą lub nie wiedzą jak kochająca jest Miłość, ta Miłość, którą oni skazują na śmierć.
W swej czystości, Maryja jest na samym szczycie, w jej współczuciu jest wśród przekleństw, cel śmierci, szubienic, katów i krwi. Człowiek może popaść w obsesję na temat swojej grzeszności tak wielką, że przestanie wołać do Boga o wybaczenie, ale nie może uchylać się od wzywania wstawiennictwa Matki Bożej. Jeśli dobra Matka, Maryja, która zasłużyła sobie, aby oszczędzić jej zła, dzięki szczególnemu zrządzeniu Opatrzności otrzymała swój krzyż, to jak my, którzy nie zasługujemy, aby nas choćby z Nią porównywać, możemy się spodziewać, że nas krzyż ominie?
Czymże ja sobie na to zasłużyłem? – te słowa to nic innego jak tylko przejaw pychy. A czym sobie Jezus zasłużył? Czym zasłużyła Maryja? Nie narzekajmy Panu Bogu, że zsyła nam krzyże. Niech będzie w nas jedynie mądrość, która pozwoli dostrzec, że z Maryją brzemię krzyża robi się lżejsze i słodsze. Że Maryja pomaga nam go nieść.
Każde przekleństwo, każda rana świata jest nasza, kapłańska. Tak długo jak choćby jeden niewinny ksiądz jest prześladowany w więzieniu, jestem w więzieniu. Tak długo, jak choćby jeden misjonarz jest bez dachu nad głową, jestem bezdomny. Jeśli ma być współczucie, muszę z nimi dzielić troski. Kapłan nie może siedzieć bezczynnie i patrzeć na wrogość wobec Pana szerzącą się w świecie, wiedząc, że Maryja współdziała ze swym Synem tak prawdziwie i aktywnie, że do końca stała u stóp Krzyża. W artystycznych przedstawieniach sceny ukrzyżowania, Magdalena z reguły leży pod krzyżem, u stóp Naszego Pana, lecz Maryja zawsze stoi. Wreszcie, Maryja jest obecna przy śmierci kapłana. Miliony razy prosił ją, by modliła się za niego w godzinę śmierci. Należy mieć nadzieję, że podczas wszystkich lat swego kapłaństwa ofiarował jej Mszę świętą w każdą sobotę. Że codziennie
śmierć Pańską opowiadał w sakramencie Eucharystii (1Kor 11:26), a teraz zbliża się, nie do końca swego kapłaństwa, bo to nigdy się nie kończy -
jesteś kapłanem na wieki według porządku Melchizedeka ( Ps 109:4, Hbr 5:6), ale do końca okresu próby. To jest ta chwila, w której kapłan najbardziej pragnie wstawiennictwa Maryi. Widzi on przed soba Krzyż i po raz kolejny słyszy, jak jego Pan mówi do niego: to matka twoja (J 19:27). Śmierć dla zbawionych jest ponownym dziecięctwem, drugimi narodzinami. Dlatego nazywa się je w liturgii
natalitia lub
święto urodzin. Świat obchodzi urodziny kiedy ludzie rodzą się w ciele; Kościół - kiedy dusze rodzą się w Duchu.
Ale ksiądz wie, że Maryja nie próżnuje, gdyż widzi teraz wszystkie swoje ułomności w jasnej światłości wieczności. W Betlejem, gdy porodziła Najwyższego Kapłana, nie było
travail, ale podczas męki jej Syna na Krzyżu doznała bólów porodowych podczas stawaniu się
niewiastą czy
matką wszystkich ludzi. Przedstawiciel jej Boskiego Syna teraz czuje, jak wiele smutku przyprawił jej nieraz swoim postępowaniem. Ale ona nie odrzuci tego ciężaru, gdyż nie odtrąciła Jana, który zaprawdę był dość żałosną podmianą w miejsce Jezusa. Dwa słowa wielokrotnie padają z kapłańskich ust:
Jezus i
Maria. Zawsze był kapłanem – teraz, w końcu, przy śmierci – jest również żertwą. Najwyższy Kapłan dwukrotnie stał się żertwą ofiarną – raz, jak przychodził na ten świat, drugi raz – gdy go opuszczał. Maryja była przy obydwu ołtarzach – w Betlejem i na Kalwarii. Maryja była przy ołtarzu kapłana podczas jego święceń i teraz jest z nim w godzinę jego śmierci.
Matka kapłanów! Dwie miłości były zawsze częścią jej życia: miłość do życia swego Syna i miłość do śmierci swego Syna. Te same dwie miłości nosi ona w swym sercu w stosunku do każdego kapłana. Poprzez wcielenie połączyła Izrael i Chrystusa, a pod Krzyżem i podczas Zesłania Ducha Świętego połączyła Chrystusa i Jego Kościół. Teraz ona sama łączy kapłana-żertwę z Tym, który na wieki wstawia się za nami w Niebie. Każdy kapłan chce spocząć po śmierci w ramionach Maryi, jak spoczął w nich Chrystus, którego kapłan jest ziemskim reprezentantem. Po ukrzyżowaniu Maryja powiedziała nad zabitym Ciałem swego Syna, złożonym w jej ramionach
To jest moje Ciało. Tak samo powie po śmierci każdego kapłana, nad jego ciałem:
To jest moje Ciało, moja Żertwa, moja Hostia. Tak, jak uczyniłam, aby w moim łonie wzrastał Jezus, kapłan, aby stał się żertwą, tak samo przyczyniłam się, aby Jezus, Sacerdos et Hostia wzrósł w tobie.
Nie dziwmy się więc, że to ona jest Niewiastą w życiu każdego kapłana. Żaden kapłan nie należy do siebie. Należy on do Matki Jezusowej, raz na zawsze Kapłan – Żertwa.
fragment opublikowano za zgodą wydawcy
dla oryginału w języku angielskim: (c) 2005 Ignatius Press, San Francisco
dla tłumaczenia na język polski: (c) 2012 Piotr J. Ochwał