sobota, 29 grudnia 2007

Jak powinna wyglądać typowa parafia

Dzięki naszym czytelnikom zamieszczamy kilka aktualnych zdjęć z kościoła św. Agnieszki w St. Paul, USA, o którym pisaliśmy niedawno na naszym blogu. Jak wynika z aktualnego biuletynu parafialnego (w którym zamiast egzaltowanych wypocin nawiedzonych animatorów oazowych możemy co tydzień znaleźć solidną katechezę autorstwa księdza proboszcza) - mimo iż w tej parafii na stałe pracuje tylko jeden kapłan (wikarzy tylko dochodzą "na godziny" - jeden w dni powszednie, inny w święta), jakoś nie ma w niej ani nadzwyczajnych świeckich szafarzy Komunii świętej, ani ministrantek, ani innych posoborowych wynalazków (nie licząc trzech stałych diakonów - ale diakon to zawsze jednak duchowny, a nie świecki - w dodatku wolałbym mieć w swojej parafii takich trzech dbających o liturgię diakonów niż trzech beznadziejnych wikarych, którym jest wszystko jedno). Jakby tego było mało - w dni powszednie są odprawiane dwie Msze święte, a w czwartki - nawet trzy! I jest pełne "obłożenie" intencjami! Czyli można. Wystarczy tylko chcieć. Przy okazji - średnia kwota zbierana z niedzielniej tacy wynosi ~13.000 USD. Obawiam się, że w okolicznych "sposoborowiałych" parafiach z ministrantkami, asystentkami parafialnymi, handkomunią, stolikami pseudoołtarzowymi, etc. jest to wynik zdecydowanie nieosiągalny.

prezbiterium


Msza święta (NOM) odprawiana w Uroczystość św. Szczepana, Rok Pański 2007

piątek, 28 grudnia 2007

...o dalszą, konsekwentną desakralizację naczyń liturgicznych...

Kościół Św. Anny w Sztumie, 27 grudnia 2007 r. (do wczoraj na stronie źródłowej wisiała data 7 grudnia, dzisiaj została zmieniona na właściwą - Dextimus) - Odświętna msza podczas której święcono wino.

wina i miody pitne przygotowane do święcenia




Podczas uroczystej mszy ks. Prałat Antoni Kurowski wygłosił homilię nt. obecności wina w Piśmie Świętym.



Na zakończenie odbyła się ceremonia poświęcenia
wina, po czym, wiernym, obecnym na Mszy św. podano do wypicia wino z kielichów.


Proponujemy następnym razem użyć kielichów mszalnych do dystrybucji wody mineralnej albo lemoniady. No bo w sumie - czemu nie? Przecież - jak widać - kapłanowi i wiernym jest obojętne, co z nich się pije. Czy zwykłe POBŁOGOSŁAWIONE wino, czy Krew Przenajświętszą. Napoje orzeźwiające koniecznie należy rozlewać nad stołem ołtarzowym. Jak uczta - to uczta!

--------------------------
aktualizacja 30.12.2007 - godz. 14:07

Dziękuję naszym P.T. Czytelnikom za żywiołową reakcję na powyższy wpis. Istotnie - w wielu parafiach (włącznie z kościołem św. Benona w Warszawie) zwyczajowo podaje się wiernym do wypicia wino w kielichu (kielichach) mszalnych (swoją drogą - proszę zwrócić uwagę, że u św. Benona błogosławiono i spożywano zwykłe wino PO Mszy świętej, a w Sztumie - PODCZAS Mszy świętej (w dodatku oprócz wina błogosławiono MIODY PITNE, które wytwarza się z wody, miodu pszczelego i spirytusu - może za rok pobłogosławi się piwo, koniaczek i wódeczki ziołowe?) czego (spożywania zwykłych pokarmów podczas Mszy św.) wyraźnie zakazuje instrukcja Redemptionis Sacramentum, N.77), ale w ramach riposty chciałbym zwrócić uwagę na kilka argumentów przemawiających za niestosownością utrzymywania tego dziwacznego obyczaju:

1) Naczynia liturgiczne (w szczególności kielich i patena) poprzez ich konsekrację (tak, wiem, że po reformie posoborowej już nie trzeba konsekrować, wystarczy pobłogosławić) zostały wyłączone z użytku do innych celów niż sprawowanie Najświętszej Ofiary (w wersji posoborowej należy im się specjalny szacunek - IGMR 327). Rozdzielania zwykłego wina (choćby pobłogosławionego, ale jednak substancjalnie - nadal wina) po zakończeniu Mszy świętej raczej nie można podciągnąć pod celebrację Mszy świętej. Gdyby ksiądz podczas nauki rekolekcyjnej przeszedł się po kościele i rozdał dzieciom cukierki z cyborium, chyba uznalibyśmy to za nadużycie, prawda?

2) Otrzymałem kilka sygnałów od czytelników iż podczas ceremonii w ich parafiach zdarzały się liczne przypadki przyklękania wiernych przed skosztowaniem wina św. Jana albo świadomego niepodchodzenia wiernych, którzy uprzednio przyjęli Komunię świętą. Świadczy to dobitnie o tym iż wierni widząc kielich mszalny nie do końca wiedzieli, co spożywają, czemu winny jest brak stosownej katechezy lub niezrozumienie.

3) Otrzymałem jeden sygnał iż zdarza się, że niektórzy wierni podchodzą po kilka razy :-)

4) W niektórych parafiach błogosławi się wino rozlane do małych plastikowych kubeczków, które następnie rozdaje się chętnym. Też jest to lepsze rozwiązanie, choćby ze względów higienicznych.

5) Jeden z czytelników, ministrant, zgłosił iż kościelny chciał mu wręczyć (do użycia przy obsłudze kielicha mszalnego z winem św. Jana) wilgotny puryfikaterz, który był używany przed chwilą podczas Mszy świętej !!!

6) W parafii czasów mojego dzieciństwa, przed obrzędem wino rozlewano do małych zakręcanych flaszeczek, które wraz zawartością były błogosławione po zakończeniu Mszy świętej, nie na ołtarzu, tylko na przykrytym białym obrusem stoliczku obok ołtarza, po czym kapłani rozdawali je chętnym, aby mogli zanieść do domu i spożyć w gronie rodzinnym. Bezpośredniej konsumpcji w kościele sobie nie przypominam.

7) W książce The Twelve Days of Christmas, (Elsa Chaney, The Liturgical Press, Collegeville, MN, 1955) czytamy iż wino pobłogosławione w kościele bądź w domu, przez ojca rodziny, spożywa się w domu do wieczerzy; wszyscy wstają, najstarsza osoba nalewa wino do kieliszka i podaje młodszej mówiąc "Pij miłość św. Jana", ona odpowiada "A gdzie panuje miłość, tam jest i Bóg" i przekazuje kieliszek kolejnym członkom rodziny przy stole itd. Podobny opis obrzędu znajdziemy w książce How to Make Your House a Home (o. Bernard Stokes OFM, Family Life Bureau, Washington D.C., 1955) - Wydaje się, że ten domowy sposób świętowania z użyciem pobłogosławionego wina jest godniejszy i właściwszy niż stanie w kolejce po jeden łyk w kościele.

--------------------------
aktualizacja 30.12.2007 - godz. 15:36

Otrzymaliśmy informację iż błogosławieństwo wina u św. Benona było celebrowane według posoborowej Agendy Liturgicznej, a kielich używany do konsumpcji nie jest kielichem używanym do celebracji Mszy świętych - został przez o. Krzysztofa Stępowskiego CSsR specjalnie na tę okoliczność przyniesiony z refektarza klasztoru, co zostało objaśnione wiernym podczas kazania.

Nadal czekamy na komentarze naszych Czytelników!

czwartek, 27 grudnia 2007

"wtajemniczeni" w "wiarę"

Czy ktoś z naszych Drogich Czytelników orientuje się może, w jakie to "tajemnice" zostali "wtajemniczeni" przez neońskich katechistów ci (dawno już przecież ochrzczeni) ludzie ze zdjęcia (zaczerpniętego z gazetki parafialnej)? Cóż się takiego stało, kto i co zaniedbał, iż do tej pory byli "niewtajemniczeni"? Po co ten paraliturgiczny obrzęd z otrzymaniem białej szaty i światła? I na czym polega "gwarancja wiary" udzielana przez "katechistów" z nadania ich guru - pana Kiko Argüello?

poniedziałek, 24 grudnia 2007

Puer natus est nobis et Filius datus est nobis (Iz 9:5)

Pamiętajmy, że to On jest przyczyną, dla której świętujemy.
Że to dla nas i dla naszego zbawienia stał się człowiekiem.
Pokazał nam, jak być cichym i pokornego serca,
a jednocześnie jak być gorliwym o Dom Boży,
jak miłować błądzących i zwalczać błąd
i jak traktować tego, kto jest praprzyczyną błędu
kto już na początku czasu stwierdził, że nie będzie Mu służył.

Błogosławionych Świąt Narodzenia Zbawiciela
Wielu Łask Bożych w Nowym Roku Pańskim 2008

życzy
redakcja portalu


środa, 19 grudnia 2007

Komisja Ecclesia Dei upomniała Konferencję Episkopatu...

...Niemiec za ograniczające prawa kapłanów i wiernych "wskazania" dotyczące wdrożenia motu proprio Summorum Pontificum - poinformował portal kreuz.net za grudniowym numerem InitiativKreis-Nachrichten, w którym tę informację opublikował Wolfgang Waldstein, emerytowany profesor uniwersytetu w Salzburgu.
Mając na względzie fakt, iż Konferencja Episkopatu Polski praktycznie skopiowała niemieckie "wskazania", możemy podejrzewać, że na ręce Bpa Budzika wpłynął już lub wpłynie w najbliższych dniach podobny w swej wymowie dokument.

Czy abp Celestyn Migliore jest rabinem?

Jak podaje serwis News-Press, podczas niedawnego nabożeństwa w Synagodze Judea (w Fort Myers, USA) abp Migliore, w czarnej (jak na biskupa przystało), eleganckiej jarmułce wniósł procesyjnie zwój tory (czynność ta jest w judaizmie zarezerwowana dla kantorów lub rabinów), po czym otrzymał w prezencie miniaturkę wielkiej synagogi we Florencji.

Ks. arcybiskup jest stałym obserwatorem Stolicy Apostolskiej przy ONZ.

foto (c) Marc Beaudin/news-press.com

Te(chn)ologia Katolicka w Australii

Konferencja Episkopatu Australii właśnie zakończyła obrady, podczas których przyjęła m.in. "strategię walki ze zmniejszającą się liczbą wiernych biorących udział w niedzielnych Mszach świętych" (o dniach powszednich warto wspomnieć tyle, że w większości australijskich parafii w te dni Mszy świętych się po prostu nie odprawia, oficjalnie z powodu braku "frekwencji"). Strategia owa jest wynikiem badań socjologicznych przeprowadzonych na 41-osobowej grupie "katolików". Z badań "wyszło" m.in., że ludzie przestają przychodzić na Msze święte, gdyż zauważają nieprzystawanie Kościoła do obecnej rzeczywistości, uważają, że głoszone kazania są kiepskie, mają różne osobiste starcia i niesnaski z kapłanami, problemy z zaakceptowaniem nauczania Kościoła lub z osobistą wiarą, są rozczarowani falą skandali związanych z molestowaniem seksualnym, etc. Do tego dochodzą czynniki kulturowe i wspólnotowe, poprzez które Msza święta nie jest już dla nich priorytetem. Połowa respondentów przyznała, że uczęszcza na Msze święte od czasu do czasu i nie wyklucza powrotu do uczęszczania cotygodniowego.

A oto 4 kluczowe elementy powyższej "strategii naprawczej":

1. Budowanie społeczności - lepiej kontrolować, rozwijać, angażować i kierować wykorzystaniem zasobów parafialnych, aby lokalne społeczności lepiej poznały swoich członków i mogły o nich dbać.
2) Identyfikacja personalna - zadbać, aby na każdym poziomie współpracy ustanowić forum dialogu ułatwiające wsłuchiwanie się w różnorodne potrzeby ludzkie
3) Przywództwo - rozszerzenie na szczeblu zarówno parafialnym jak i diecezjalnym formacji świeckich i duchownych dla osiągnięcia współpracy przywódczej dla dobra szerzenia wiary.
4) Misja - wznowienie wysiłków służących głoszeniu Dobrej Nowiny i rozwoju formacji wiary, szczególnie poprzez nowoczesne technologie i zasoby rozwijane przez Krajowe Biuro Ewangelizacji.

Czyli tłumacząc z postępowego na polski:

1) Traktujemy proboszczów jak dyrektorów fabryk, wymyślamy im kolejne bzdurne raporty, które będą musieli przygotowywać przy pomocy całego stada współpracowników i regularnie nam wysyłać.
2) Ustanawiamy jeszcze więcej rad parafialnych, grup fokusowych, zespołów posynodalnych, kółek dyskusyjnych, aby ludzie wyrazili swoje pomysły, jak ma wyglądać wyznawanie wiary i Jeszcze Nowsza Nowa Msza.
3) Degradujemy kapłana do roli specjalisty ds. konsekracji, promujemy model parafii: świecki administrator, świecki zespół duszpasterzy i ekspertów, dojeżdżający na godziny specjalista ds. konsekracji.
4) Plazma i zespół muzyczny "ewangelizacyjny" w każdej parafii.

O modlitwie jakoś nie wspomnieli...

...A Bóg, czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie? Powiadam wam, że prędko weźmie ich w obronę. Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?...
(Łk 18:7n)

Coś pozytywnego

Malkontenci znowu zaczęli marudzić, że koncentrujemy się na samych "minusach", które przesłoniły nam "plusy", które gdzieś tam się mimo wszystko jednak pojawiają...

No to dzisiaj będzie pozytywnie - oto kilka przykładów na to iż obrzędy według "odnowionego rytu" można sprawować godnie, nabożnie i w całkowitej zgodzie z przepisami liturgicznymi. Wystarczy tylko chcieć i kochać Matkę naszą, Kościół.

Parafia św. Agnieszki w St. Paul, USA

Jak widać, do prezbiterium nie wstawiono żadnych dodatkowych klamorów i gratów. Bo i po co?


Lekcja odczytywana z niewielkiego przenośnego pulpitu

Homilia głoszona z miejsca, z którego winna być głoszona, czyli z ambony. Proszę zwrócić uwagę, że ołtarze boczne oraz balaski są na swoim miejscu i mają się dobrze. No bo przecież żaden przepis Kościoła nie nakazał ich wyburzyć - to tylko radosna twórczość biskupów barbarzyńców!

Jak widać, kapłan używa manipularza, którego dzisiaj "można nie używać". Warto zauważyć, że to biskup odprawia Mszę świętą, pozostali kapłani mu tylko asystują w dalmatykach, spełniając obowiązki diakonów. Naprawdę nie trzeba przy każdej nadarzającej się okazji stawać do koncelebry!


Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata... Wszystko zgodnie z rubrykami. Biskup w ornacie, asysta w dalmatykach lub w eleganckiej kapie.


Uroczyste nieszpory...


Adoracja Najświętszego Sakramentu - montrancja stoi na ołtarzu, a nie na stole, jak w wielu kościołach...


I jeszcze zdjęcie wnętrza tego samego kościoła z lat 50-tych ubiegłego stulecia. Nic się nie zmieniło. Bo Kościół nie nakazał nigdy niczego zmieniać. To tylko samowolki wandali liturgicznych.

A to już zwykła Msza święta...

...jaka jest odprawiana w tejże parafii każdego dnia.

A teraz zastanów się drogi czytelniku, czy Msze święte celebrowane w Polsce nie mogłyby tak właśnie wyglądać? Dlaczegoby nie odbudować wyburzonych i zdemontowanych ołtarzy, ambon i balasek? Dlaczego nie wywalić stołu z prezbiterium i nie powrócić do sprawowania Najświętszej Ofiary na Ołtarzu? Spytaj swojego proboszcza, kto mu (albo jego poprzednikowi) i na jakiej podstawie prawnej nakazał dewastację wnętrza kościoła? A może właśnie zbliża się remont, podczas którego ma się odbyć demolka, rzekomo "dostosowująca" wnętrze kościoła do "potrzeb odnowionej liturgii"? Pokaż proboszczowi powyższe zdjęcia, skontaktuj się z lokalnym konserwatorem zabytków, nie pozwól barbarzyńcom na działanie!

poniedziałek, 17 grudnia 2007

biskupi austriaccy wstydzą się krzyża

za serwisem Kleine Zeitung: Podczas niedawnej wizyty austriackich biskupów w Ziemi Świętej, aż siedmiu z 15 obecnych hierarchów "zwiedziło" sobie meczet na wzgórzu świątynnym w Jerozolimie. Warunkiem umożliwienia zwiedzania był strój całkowicie świecki i zdjęcie pektorałów. "Siedmiu wspaniałym" przypominamy, że niecałe dwa tysiące lat temu niektórzy ludzie woleli umrzeć niż wyrzec się krzyża. No, ale - jak nam wypominają posoborowcy - to było bardzo dawno temu...

piątek, 14 grudnia 2007

Skoropontyfikał

W nazwiązaniu do skoromszytów - oto "skoropontyfikał" wyszperany przez kol. Gryzonia w zasobach diecezji Coutances (Francja), używany podczas udzielania święceń kapłańskich

Co dalej? Może ktoś z naszych czytelników znajdzie konsekracje biskupie celebrowane z segregatora? Albo jeszcze lepiej - z luźnych kartek spiętych zszywkami?

Przy okazji - kilka fotek z tej samej diecezji:


Jak widać na załączonym obrazku - średnia wieku francuskich kapłanów rośnie z roku na rok. Młodych kapłanów w zasadzie nie spotyka się.


Francuskim kapłanom też już nie wystarcza zwykły, pszenny, biały, mały chleb ołtarzowy. Muszą koniecznie wydziwiać. Bez wydziwiania Msza byłaby nudna.

Dawniej pozłacane cyboria z hostiami do konsekracji ustawiało się na ołtarzu. Dzisiaj gliniane miseczki z grzankami ostawia się na drewnianych ryczkach obok stołu.

No co? Pełny kościół i wszyscy chcą pojeść i popić! Skończyła się trydencka epoka gdy tylko zajadaliśmy bez popicia!


Piękny widok na "zgromadzenie celebrujące samo siebie". Stary ołtarz znajduje suę z tyłu, za plecami "koncelebrujących" kapłanów.

poniedziałek, 10 grudnia 2007

Muzułmańskie harce w kościele wotywnym

Jak donosi kreuz.net, we wiedeńskim kościele wotywnym (pisaliśmy już wcześniej o wykorzystywaniu go do niecnych celów) odbyła się ceremonia "Mevlevi Sema" (taniec derwiszów).

Jak podaje Wikipedia, ...w tradycji sufickiej, sema przedstawia mistyczną podróż, wznoszenie ducha poprzez rozum i miłość do stanu doskonałości. Podczas owej podróży szukający symbolicznie obraca się ku prawdzie, wzrasta przez miłość, opuszcza swoje własne "ja", odnajduje prawdę i przybywa do miejsca doskonałości, po czym powraca z podróży duchowej jako osoba dojrzalsza, aby kochać i służyć całemu stworzeniu nie dyskryminując nikogo z powodu wiary, rasy, wykształcenia i narodowości...

Nic z tego nie zrozumiałem, ale to pewnie dlatego, że nic jeszcze dzisiaj nie piłem. Tylko tak się zastanawiam, czy muzułmanie z wzajemności nie udostępniliby katolikom na godzinkę bazyliki św. Zofii w Konstantynopolu? Tylko na jedną, malutką Mszę świętą...

A król Jan III Sobieski to się chyba w grobie przewraca...





Neokatechumenat nieposłuszny Ojcu świętemu

3 grudnia 2007 r. minął dwuletni okres przejściowy wyznaczony przez Stolicę Apostolską sekcie neokatechumenalnej na nauczenie się przyjmowania Komunii świętej w sposób zgodny z obowiązującymi wszystkich katolików przepisami liturgicznymi. Jak można się było spodziewać, wspólnoty neokatechumenalne gremialnie olały papieski nakaz i - jak się nieoficjalnie przyznają neokatechumeni na forach dyskusyjnych i - oficjalnie - donosi związanyz neokatechumenatem serwis korazym.org, nadal przyjmują Komunię Świętą "zwyczajowo", "po staremu", czyli w pozycji siedzącej. Przypominamy iż Neokatechumenat od lipca bieżącego roku funkcjonuje bez "Ustawy zasadniczej" - Statutu, nowego na horyzoncie jakoś nie widać, więc wygląda na to iż Stolica Apostolska za bardzo nie wie, co z tym fantem zrobić, a boi się podejmować gwałtowne decyzje, aby towarzysztwo nie poszło gdzieś w formalną schizmę (bo w materialnej tkwi od dawna).

sobota, 8 grudnia 2007

Msza święta "ekumeniczna"

21 stycznia 2007 r. w parafii św. Elżbiety w Haren pod Brukselą (Archidiecezja Bruksela-Mechelen, dekanat Bruksela Północny-Wschód) została odprawiona przez ks. Bernarda Lenaertsa "Msza święta" "ekumeniczna", w której aktywny udział wzięli heretycy i schizmatycy najróżniejszych obediencji - protestanci, anglikanie i prawosławni.


Czołówka transmisji:
Niedziela ekumeniczna
Aby wszyscy byli jedno
nabożeństwo z udziałem duchownych
z różnych kościołów chrześcijańskich

ks. Bernard Lenaerts
wprowadzający

wprowadzenie do zagadnienia ekumenizmu w postaci obrazkowej


Nie, nie pomyliliście się. Ten stoliczek w sam raz dla iluzjonisty, ze świecą, po lewej, to posoborowy "ołtarz". Proszę również zwrócić uwagę na niewiasty-chórzystki, siedzące ze znudzeniem, z założonymi nogami, w prezbiterium. Zapewne w przytomności Najświętszego Sakramentu w tabernakulum za ich plecami.

A oto "ołtarz" w całej swej mizerii. Obok wiszący na ścianie Chrystus bez krzyża.

Lekcję (1Kor 12:12n) odczytał pastor Steven Fuite z "kościoła" protestanckiego.

Informacja na ekranie przypomina iż widzowie oglądają transmisję z kościoła św. Elżbiety w Haren na przedmieściach Brukseli.

Po Ewangelii (poprzedzonej wstępem komentatora, dłuższym niż sam ustęp ewangeliczny) jakiś starszy facet z publiczności odmówił ze zgromadzeniem dialogową formułkę przypominającą wyznanie Wiary, acz starannie oczyszczoną z elementów nieakceptowalnych dla kacerzy. Znalazło się w niej m.in. wyznanie wiary w "kościół Jezusa".

A to już "modlitwa powszechna" odmówiona od początku do końca przez świeckich,z towarzyszeniem chóru. Modlono się m.in. o zjednoczenie w przyszłości "czterech wyznań chrześcijańskich: protestantyzmu, anglikanizmu,prawosławia i katolicyzmu".

Zamiast Przygotowania Darów odbyły się cztery krótkie prelekcje na temat symboli, które poszczególne "wyznania" przynoszą do stołu, wokół którego się wszyscy mamy zebrać. Pastor Johan Troukens, przedstawiciel "kościoła" protestanckiego zagaił o Biblii, którą przyniosła jego asystentka.

Lektor William Hekkers ze schizmatyckiego Kościoła Prawosławnego nawijał o ikonach i ich wpływie na duchowość.

Oto stoliczek z przyniesionymi przez przedstawicieli poszczególnych "wyznań" - "symbolami"

Ta podstarzała baba w dalmatyce to "diakon" Anna Babb z "kościoła" anglikańskiego. Przyniosła do stoliczka "symbol charakterystyczny dla anglikanizmu, czyli pusty krzyż symbolizujący zmartwychwstanie"


A to już asystentka pastoralna Lucienne Maes, reprezentująca Kościół katolicki. Nawijała o chlebie i winie, które symbolizują Obecność Pana wśród nas.

(nie)wierni w taki sposób odpowiadają na kapłańskie wezwanie "W górę serca!" przed prefacją. Czyli wznoszą swoje serca do Pana podczas gdy ich sempiterny nadal tkwią na wygodnych siedziskach. W Belgii siedzi się praktycznie przez całą Modlitwę Eucharystyczną aż do momentu konsekracji, podczas której na minutę się... wstaje. A wy myśleliście, że klęka? Tam po konsekracji nie klęka nawet celebrans (do zobaczenia na filmie - minuty 39-40)! No bo kto to widział klękać przed "symbolem", jeśli się nie wierzy w Rzeczywistą Obecność...


Konsekracja chleba, odklepana na szybko, jak zakup biletu do kina... O pokłonie lub choćby pochyleniu głowy można zapomnieć.


Konsekracja wina - podobnie. Ksiądz wygląda, jakby wznosił toast za zebranych.

Kontynuując jakąś dziwaczną "modlitwę eucharystycznopodobną", starannie oczyszczoną z takich reakcyjnych przeżytków, jak przywołanie imienia Benedykta XVI i kard. Daaneelsa (zamiast tego celebrans użył zwrotu "wraz ze wszystkimi pracownikami winnicy Pana") czy wspomnienie Najświętszej Maryi Panny (była mowa tylko o Maryi), celebrans żywo gestykulował i starał się utrzymać kontakt optyczny z widownią.

Doksologia końcowa - wygłaszana wspólnie przez kapłana i zgromadzenie - co słychać na nagraniu i o czym świadczą...

...napisy na ekranie. Pani "diakon" też sobie na siedząco odmówiła, a co...


Celebrans do Modlitwy Pańskiej zaprosił na scenę (to znaczy - chciałem powiedzieć: do prezbiterium) zebrane kacerstwo i trzymając się za rąsie odśpiewali sobie razem "Ojcze nasz..."

...przyjdź Królestwo Twoje, bądź wola Twoja, jako w Niebie tak i na ziemi...


...i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom...

...i nie wódź nas na pokuszenie, ale zbaw nas ode Złego...

Akcja przekazywania sobie znaku pokoju (hotelowego)

Pastor przegryzł sobie nieco Ciała Chrystusa, po czym łyknął sobie Przenajświętszej Krwi. Pani "diakon" też skorzystała z okazji i łyknęła sobie. W końcu u siebie w parafii pije zwykłe wino.

A tu już w akcji Nadzwyczajni Świeccy Szafarze Komunii świętej, ustanowieni ad hoc przez celebransa - czyli pan pastor i pani "diakon". Prawosławny lektor siedzi sobie smutny (ciekawe, czemu jego nie wyznaczono?)


Pastor w akcji, dumny i blady. W końcu nie codziennie trzyma w rękach Ciało Chrystusa...


Pani "diakon" też przejęta rolą, grzecznie daje do łapek...

...każdemu, kto tylko poprosi...

...naści, proszę pana!

Na koniec nabożeństwa zamiast udzielenia kapłańskiego błogosławieństwa celebrans zaproponował zebranym, aby każdy sobie wykonał znak krzyża.


Jeśli ktoś chce zobaczyć na własne oczy to świętokradzkie nabożeństwo połączone ze świętokradzką interkomunią, zapraszamy na stronę tej "katolickiej" parafii lub na stronę Agencji Informacyjnej Konferencji Episkopatu Belgii.

Kościół cały tydzień stoi zamknięty na cztery spusty, za to 14.12.2007 o 20.30 odbędzie się w nim... koncert Martyna Josepha, walijskiego rockmana, który zaśpiewa m.in. piosenki Elvisa Costello i Zuzanny Vega..

Czy ktoś ma jeszcze jakiekolwiek wątpliwości co do faktu iż posoborowie to zupełnie inna religia niż katolicyzm?