środa, 29 października 2014

A ty utwierdzaj coś tam... coś tam... aby coś tam... coś tam...

za Gościem Niedzielnym

"to, co mamy wspólnego, czyli Chrzest, jest o wiele ważniejsze od istniejących różnic"

wtorek, 28 października 2014

Opole - regionalna stolica herezji

z redakcyjnej poczty:

Laudetur Iesus Christus!

Na moim wydziale znowu dzieje się coś wartego uwagi. Oto zdecydowano się nadać tytuły doctorów honoris causa Uniwersytetu Opolskiego dwóm "wybitnym teologom i ludziom dialogu": Hryniewiczowi i Napiórkowskiemu. Zwłaszcza pierwszy ma ogromne zaslugi w rozmiękczaniu katolickiej nauki o rzeczach ostatecznych... .
Wiecej w linku: http://www.wt.uni.opole.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=773:uroczystosc-nadania-tytulu-doktora-honoris-causa&catid=78:aktualnosci&Itemid=290

Uroczystość będzie poprzedzona jutrzejszym sympozjum, które będzie poruszać szeroko zakrojony indyferentyzm semiprotestancki zgodny z ogólną tendencją tego pseudokatolickiego środowiska naukowego. Wystąpią sami wybitni (jeźdźcy apokalipsy doktryny katolickiej w Polsce), miedzy innymi: Hryniewicz, Napiórkowski, Czaja, Nossol, Rabiej, Glaeser.... . Plan i zakres tematyczny w linku:
http://www.wt.uni.opole.pl/attachments/article/781/Sympozjum%20Ekumeniczna%20wizja%20Ko%C5%9Bcio%C5%82a.pdf

Z katolickim pozdrowieniem:
[...] - wyklęty kleryk i przygnębiony student tegoż wydziału

P.S. Moje dane personalne do wiadomości redakcji. Dziękuję też za rzetelną relację obrad synodalnych.

A proszę uprzejmie!

Rozmiękczanie doktryny w Polsce trwa

Inauguracja Roku Akademickiego WSKSiM w Toruniu
Wykład inauguracyjny sekretarza Synodu ds. Rodziny, abpa Brunona Forte, autora skandalicznych stwierdzeń w synodalnym disceptatio, sprzecznych z zasadami wiary katolickiej. Przyjeżdża biskup z Rzymu i niedwuznacznie namawia młodzież do aktywnego wypowiadania się i domagania się zmiany nauczania Kościoła...


I kogoś takiego wiodąca polska uczelnia katolicka zaprasza, aby mącił studentom w głowach...

Pozostaje mi jedynie zaapelować do Konferencji Episkopatu Polski, aby ten herezjarcha w trybie natychmiastowym otrzymał zakaz wstępu z wykładami na jakąkolwiek uczelnię teologiczną w Polsce. 

  a

Czytelnicy piszą:

Szanowny Panie,
Pod niniejszym adresem:
dostępny jest wykład na temat synodu o rodzinie. Szczególnie ciekawy jest fragment (9-10 min.), kiedy ks. abp., powołując się na kard. Ratzingera, zastanawia się, czy małżeństwo "celebrowane bez wiary" jest ważne (co w takim razie z Mszą św. celebrowaną bez wiary?). Będę wdzięczny za krótki komentarz, zwłaszcza, że wydaje się, iż to właśnie na tym odcinku należy spodziewać się ofensywy "duszpasterskiego podejścia" w stosunku do cudzołożników.
Po 43 min. można natomiast posłuchać, jak przez rok Kościół będzie się zastanawiał, czy trwanie w grzechu ciężkim jest jeszcze przeszkodą w przyjęcia Najświętszego Sakramentu. (...)


Kolejny eksperyment

Po praktycznym zaoraniu sakramentu Eucharystii, w trakcie zaorywania sakramentu małżeństwa, Kościół posoborowy zabiera się za zaoranie sakramentu kapłaństwa.

Jak donosi Gość Niedzielny, Kościół w Brazylii prowadzi rozmowy z Kongregacją ds. Duchowieństwa w sprawie dopuszczenia ad experimentum do święceń kapłańskich w diecezjach Amazonii tzw. viri probati - starszych wiekiem żonatych mężczyzn o wypróbowanej wierze.

Kościół posoborowy chce zalegalizować masową bigamię. Kapłan podczas święceń poślubia swoją Oblubienicę. Poślubia Kościół. Od tego dnia jest jednym ciałem z Kościołem. Żyje dla Kościoła, cierpi dla Kościoła, umiera dla Kościoła i daje się bez szemrania posłać tam, gdzie pośle go Kościół.


Przypomnijmy, że produkt komisji o. Bugniniego, Missa Normativa odrzucona na synodzie w 1967 r. i wmuszona przez bł. Pawła VI całemu światu katolickiemu niespełna 3 lata później w innym opakowaniu to też był "eksperyment". Eksperymentem było też odprawianie "twarzą do ludu", "komunia na rękę" , asystowanie przez świeckich do zawierania małżeństw, świeccy szafarze i szafarki, "nabożeństwa eucharystyczne w nieobecności kapłana" i inne wydziwianie. Za rok jako owoce Synodu 2015 otrzymamy "eksperymentalne" komunikowanie rozwodników i "eksperymentalne" błogosławieństwa homozwiązków (praktykowane od dawna w wielu niemieckich i austriackich parafiach). A potem biskupi i kapłani, których średnia wieku prekroczy 75 lat będą się zastanawiać, dlaczego jest tak źle, skoro było tak dobrze?

niedziela, 26 października 2014

Święto Chrystusa Króla


(Repost z 2009 r.)

We wstępie do dzisiejszego proprium (Mszał Rzymski z Dodaniem Nabożeństw Nieszpornych, o. Kacper Lefebvre OSB, Tyniec, 1949 r.) czytamy:

Chrystianizm występuje do walki ze światem, który nie chce uznać nad sobą rządów Boga i Jezusa Chrystusa, ażeby zasady sprawiedliwości i miłości wprowadzić nie tylko do życia prywatnego, lecz i społecznego oraz politycznego; w Chrystusie należy szukać pomocy do zwalczenia zła. Święto Chrystusa Króla ma na celu przypominanie tej prawdy. Kościół obchodzi je w ostatnią niedzielę października, bezpośrednio przed Dniem Wszystkich Świętych i Dniem Zadusznym, aby uwydatnić zjednoczenie wokół Chrystusa trzech części Kościoła: tryumfującego, cierpiącego i wojującego.

Ojciec święty Pius XI ustanawiając dzisiejsze święto encykliką Quas Primas w 1925 r. pisał m.in.:

Niema też powodu, Czcigodni Bracia, długo i wiele wyjaśniać, dlaczego ustanowiliśmy uroczystość Chrystusa - Króla, jako oddzielną od innych świąt, które również oznaczają i czczą poniekąd Jego królewską godność. Na jedno bowiem należy zwrócić uwagę: że choć we wszystkich uroczystościach Pana naszego Chrystus jest przedmiotem czci, to jednak w powodach tej czci nie jest uwzględniona władza i imię królewskie Chrystusa. Zapowiedzieliśmy zaś tę uroczystość na niedzielę dlatego, by nie tylko duchowieństwo, odprawiając Msze św. i odmawiając pacierze kapłańskie, oddawało cześć niebieskiemu Królowi, lecz by i lud, wolny od zajęć codziennych, sercem radosnym pięknie zaświadczył, że Chrystusowi jest posłuszny i poddany. Na tę zaś uroczystość wydała się nam ostatnia niedziela października dlatego odpowiedniejszą, niż inne, bo ona zamyka prawie okres roku kościelnego; w ten sposób doroczne uroczystości, w których święcimy pamięć tajemnic żywota Jezusa Chrystusa, zakończą się i pomnożą świętem Chrystusa Króla - i - zanim obchodzić będziemy chwałę Wszystkich Świętych, wprzód sławić i chwalić będziemy Tego, który triumfuje we wszystkich Świętych i wybranych swoich. (...) Przez oddawanie tej czci publicznej Królowaniu Pańskiemu muszą sobie ludzie przypomnieć, że Kościół, ustanowiony przez Chrystusa jako społeczność doskonała, żąda dla siebie z prawa mu przysługującego, którego zrzec się nie może, pełnej wolności i niezależności od władzy świeckiej, i że w wypełnianiu powierzonego sobie przez Boga posłannictwa - nauczania, rządzenia i prowadzenia wszystkich do wiecznej szczęśliwości, którzy do Królestwa Chrystusowego należą, nie może zależeć od czyjejś woli. (...) Doroczny obchód tej uroczystości napomni także i państwa, że nie tylko osoby prywatne, ale i władcy i rządy mają obowiązek publicznie czcić Chrystusa i Jego słuchać: przypomni im bowiem sąd ostateczny, w którym ten Chrystus, co Go nie tylko z państwa wyrzucono, lecz przez wzgardę zapomniano i zapoznano, bardzo surowo pomści te zniewagi, ponieważ godność Jego Królewska tego się domaga, aby wszystkie stosunki w państwie układały się na podstawie przykazań Bożych i zasad chrześcijańskich tak w wydawaniu praw i w wymiarze sprawiedliwości, jak i w wychowaniu i wykształceniu młodzieży w zdrowej nauce i czystości obyczajów. A ponadto ileż przedziwnej mocy i siły będą mogli zaczerpnąć wierni z rozważania tych rzeczy, by dusze swoje ukształcić według prawideł życia chrześcijańskiego. Albowiem, skoro Chrystusowi Panu dana jest wszelka władza na niebie i na ziemi: skoro ludzie najdroższą Krwią Jego odkupieni, nowym jakby prawom poddani zostali Jego panowaniu: skoro wreszcie panowanie Jego całą naturę ludzką obejmuje, jasną jest rzeczą, że nie ma w nas władzy, która by wyjęta była z pod tego panowania. Trzeba więc, aby Chrystus panował w umyśle człowieka, którego obowiązkiem jest z zupełnym poddaniem się woli Bożej przyjąć objawione prawdy i wierzyć silnie i stale w naukę Chrystusa; niech Chrystus króluje w woli, która powinna słuchać praw i przykazań Bożych; niech panuje w sercu, które, wzgardziwszy pożądliwościami, ma Boga nade wszystko miłować i do Niego jedynie należeć; niech króluje w ciele i członkach jego które jako narzędzia, lub - że słów św. Pawła Apostoła użyjemy: jako zbroja sprawiedliwości Bogu, mają przyczynić się do wewnętrznego uświęcenia dusz. Co wszystko, jeżeli wiernym będzie należycie przedstawione do rozpamiętywania i rozważania, o wiele łatwiej będzie ich można pociągnąć do najwyższej doskonałości. Oby się to stało, Czcigodni Bracia, iżby nie należący do Kościoła zapragnęli i przyjęli dla dobra swego zbawienia słodkie jarzmo Chrystusowe, a my wszyscy, którzy z miłosiernej Opatrzności Boskiej jesteśmy Jego domownikami, abyśmy nie ociężale, lecz gorliwie, chętnie i święcie to jarzmo nosili: gdy zaś życie nasze dostosuje się do praw Boskiego Królestwa, serdecznie radować się będziemy z obfitości zbawiennych skutków, a jako dobrzy i wierni słudzy Chrystusowi, staniemy się uczestnikami wiecznej szczęśliwości w Jego Królestwie niebieskim.

Niestety Abp Bugnini z kolegami już w 40 lat po wydaniu powyższej encykliki przeniósł to święto na koniec roku liturgicznego, zastępując eschatologiczną Ostatnią Niedzielę po Zesłaniu Ducha Świętego - "wesołym oberkiem" na temat, jak to dobrze będzie, gdy Pan Jezus będzie królował, czyli dając złudne wrażenie, że wszystko dobrze się skończy i wszyscy będą żyć szczęśliwie na wieki.

Niedouczeni redaktorzy gazetek parafialnych rżną głupa i wmawiają wiernym, iż to sam Pius XI ustalił ten termin, o czym możemy się przekonać np. na stronie miesięcznika ropczyckich parafii "Wspólnota" stronie parafii  w Ropczycach: Ojciec św. Pius XI, widząc jak duch świata, duch antychrystusowy ogarnia społeczeństwa, wydał encyklikę, w której przestrzega przed obojętnością dla spraw Bożych, nawołuje do gorącego oddania się królowaniu Chrystusa. Ustanawia dla całego Kościoła osobne, uroczyste „Święto Chrystusa-Króla” w ostatnią niedzielę roku liturgicznego.

Wiadomo, komu by się tam chciało zaglądać do omszałych, "przestarzałych" encyklik z okresu międzywojennego?

Szperając po internecie można znaleźć ciekawe "usprawiedliwienia" przesunięcia daty święta, np. na stronach Diakonii (?) Liturgicznej Diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej, (Ustanowiona została w 1925 r. przez Piusa XI. Przypada ona na ostatnią niedzielę roku liturgicznego i ukazuje nam, iż przy końcu czasów Chrystus przekaże Bogu Ojcu królowanie nad światem.),
w depeszach Informacyjnej Agencji Radiowej (Kościół obchodzi tę uroczystość w ostatnią niedzielę roku liturgicznego, aby podkreślić, że Chrystus Król zamyka, jako pan historii, ludzkie dzieje i do Niego należy "ostatnie słowo" w sprawach świata),
a nawet w samizdatowym pisemku katowickiego seminarium duchownego (Należy jednak wspomnieć, że Ojciec święty Paweł VI w 1970 r. zatwierdzając nowy kalendarz liturgiczny przesunął tę Uroczystość na ostatnią niedzielę roku liturgicznego, aby podkreślić ostateczne dążenie całego stworzenia. Gdyż sensem i celem ludzkości jest Królestwo Boże, gdzie Chrystus (...) zgromadzi wszystkich w powszechnym Kościele u Ojca),

Jak widać istota zmiany dokonanej przez Abpa Bugniniego z kolegami polega na tym, by panowanie Chrystusa uczynić jakimś odległym celem, do którego jedynie dążymy - podczas gdy jasne jest, że powinno ono mieć miejsce już tu i teraz, że już tu i teraz "władcy i panowania" podlegają Bogu i Chrystusowi nawet jeśli im się naiwnie wydaje, że nie.

poniedziałek, 20 października 2014

Watykańskie orędzie na święto światła

dla hinduistów.
Takie tam popierdółki o walce z ubóstwem, dyksryminacją, o globalnej wiosce, demokracji, sprawiedliwości społecznej, oszwiate, służbie zdrowia, kulturze wykluczenia, zagrożeniach z "globalizacji indyferentyzmu" i "kulturze inkluzywnej", dzięki której ludzie dobrej woli mogą wprowadzić pokój na świecie.

Wyrazy takie jak: Jezus, Chrystus czy Bóg - w orędziu nie występują.

Bo i po co?

Byłby to przecież przejaw prozelityzmu i molestowanie duchowe.

podpisał jak zwykle kard. Tauran, dostawca energii eklektycznej

Benedykcie, przyhamuj Franciszka! - prosili kardynałowie

Według dziennika La Repubblica kilku kardynałów uczestniczących w Synodzie skontaktowało się z papieżem emerytem Benedyktem XVI i poprosiło go, aby "przyhamował papieża Franciszka". Benedykt XVI im odpowiedział: "Ja nie jestem papieżem, nie zwracajcie się do mnie w tej sprawie." Niemniej jednak wysłał "uprzejmą wiadomość" do papieża Franciszka, w której zaoferował swoją pomoc w dziedzinie teologicznej. Franciszek jak na razie z pomocy tej nie skorzystał.

źródło

Aktualizacja

ponoć to tylko plotka

Podano tlen. Duuużo tlenu.

Czytam i oczom nie wierzę. Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski nareszcie mówi jak katolik! Jak porządny, przedsoborowy katolik. Hosanna in Excelsis!

Trzeba się zastanawiać nad nowymi sytuacjami, przed którymi staje Kościół, ale nie można wylewać dziecka z kąpielą - tłumaczy abp Gądecki. I przestrzega przed liberalizowaniem życia Kościoła: - Jeśli chcemy skończyć w protestantyzmie, to możemy wszystko liberalizować. Możemy uznać, że jest na świecie tyle osób rozwiedzionych, że musimy to przyjąć do wiadomości. Ale wtedy Kościół byłby tubą świata, a nie ciągnąłby ludzi do góry. Dlatego nie możemy spodziewać się, że Kościół wszystko będzie liberalizował, jak to niektórzy podpowiadają.
(...)
Polski hierarcha jest zadowolony z synodalnych postanowień. - Kościół nie może iść z duchem czasu, jak chciałoby wielu. Co nie znaczy, że nie powinien rozumieć ludzi, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji rodzinnej. Nikt w Kościele nie powinien się czuć odrzucony. To zadanie dla wszystkich kapłanów, ale i wspólnot parafialnych. Bo to świeccy potrafią czasami mówić bardziej zrozumiałym językiem niż duchowni - konkluduje abp Gądecki. 

źródło

Powtórka z AD 1967-1969?

Zwołany w Rzymie w październiku 1967 roku Synod Biskupów miał wypowiedzieć się na temat eksperymentalnego odprawiania nowej tzw. mszy normatywnej (Missa Normativa). Owa Msza, opracowana przez Consilium ad exequendam Constitutionem de Sacra Liturgia (Komisję ds. realizacji soborowej Konstytucji o liturgii), wywołała wśród członków Synodu ogromne zakłopotanie. Na ogólną liczbę 187 głosujących wielu wyraziło żywy sprzeciw (43 głosujących non placet) oraz liczne i poważne zastrzeżenia (67 głosów iuxta modum), a 4 wstrzymało się od głosu. Światowe agencje informacyjne mówiły o „odrzuceniu” proponowanej nowej Mszy przez Synod, zaś prasa postępowa pominęła to wydarzenie milczeniem. W promulgowanym 3 kwietnia 1969 r. konstytucją apostolską Missale Romanum Nowym Obrządku Mszy znowu odnaleźć można obrzęd tożsamy w swej istocie z „Missa Normativa”. Nie wydaje się, by w międzyczasie konferencje episkopatów były proszone o przesłanie opinii w tej sprawie...

(Kard. Ottaviani, Kard. Bacci: Krótka analiza krytyczna Novus Ordo Missae)

Lewactwo cieszy się z potwierdzenia plotek o odwołaniu kard. Burke

Jak donosi brytyjski Telegraph:

Papiez Franciszek zamierza usunąć ze stanowiska arcykonserwatywnego kardynała, który tępo sprzeciwił się pomysłom reformatorów, aby zwiększyć poziom akceptacji Kościoła katolickiego dla homoseksualistów i rozwodników. (...)
Kardynał Burke, który mocno sprzeciwia się papieskim pomysłom większego otwarcia Kościoła na homoseksualistów jest obecnie szefem kościelnego Sądu Najwyższego (...) i ma zostać wyrzucony z Kurii Rzymskiej na czysto honorowe i niedecyzyjne stanowisko opiekuna Kawalerów Maltańskich. (...)
Wraz z innymi konserwatystami był wysoce krytyczny w stosunku do pierwszej wersji dokumentu synodalnego ujawnionego w poniedziałek zawierającej ustępstwa na rzecz homoseksualistów i rozwodników (...) oskarżył papieża Franciszka o szkodzenie Kościołowi poprzez pozwolenie na dyskusję na takie tematy doktrynalne.  (...)
Kard. Burke utrzymuje twardogłowe, tradycjonalistyczne katolickie podejście i naucza, że homoseksualiści są "wewnętrznie nieuporządkowani" i że akty homoseksualne są grzechem. On posuwa sie nawet dalej twierdząc, że są one "niewłaściwe i złe"! (...)
Z dokumentu końcowego synodu usunięto proponowane nowe zapisy o rozwodnikach i homoseksualistach, głównie za sprawą konserwatywnych biskupów z Afryki i z USA (...)
o. Tom Reese SJ dla Telegraph: "Macie takich ludzi jak Burke, którzy są niezadowoleni z tego, o czym się dyskutuje na synodzie. Jest wielu biskupów, którzy myślą, że używany przez nas język jest zbyt ugodowy i boją się, że to w efekcie doprowadzi do tego, że zwykli ludzie dojda do wniosku, że to przecież wszystko jedno czy jesteś żonaty, rozwiedziony, czy mieszkasz z kimś, czy cokolwiek. Oni z pewnością nie chcą, aby do tego doszło" (...)

--------------

Drodzy Czytelnicy

W minionym tygodniu wyszło szydło z worka. Od roku jestście świadkami żenującego spektaklu pod tytułem zarzynanie naśladujacych swojego mistrza św. Maksymiliana Kolbego - Franciszkanów Niepokalanej. Teraz widzicie, jak "kochający wszystkich" Franciszek traktuje biskupa, którego jedynym pragnieniem jest zachowanie i przekazywanie tego, co otrzymał. Stanie na strazy kościelnej praworządności. Trwanie przy katolickiej ortodoksji. Strzeżenie depozytu świętej wiary katolickiej.


Porównajcie sobie teraz sposób potraktowania kard. Burke z pobłażliwością, jaką od wielu dziesiątków lat cieszą się pospolici kłamcy, apostaci i szkodniki chociażby pokroju Waltera kard. Kaspera, których dawno temu należałoby wyrzucić do prac ziemnych.

Porównajcie i wyciągnijcie wnioski.
I pomódlcie się za Kościół katolicki.
Bramy piekielne Go nie przemogą. Ale - jak widać - mimo to próbują.

niedziela, 19 października 2014

Lewacy liżą rany posynodalne

Wywiad z prof. Odonem Vallet, lewackim historykiem religii i cywilizacji, za francuską gazetką 20 minutes

Pod jakim względem tekst uwag abpa Forte jest ważnym krokiem?

 Tekst disceptatio zawiera dwie nowości [doktrynalne]: Jedna dotycząca ponownie zaślubionych rozwodników, a druga dotycząca homoseksualistów. To nie była rewolucja lecz ewolucja. Nie zaproponowano dopuszczenia
ponownie zaślubionych rozwodników do sakramentów, ale po prostu próbowano wymusić umożliwienie tego [ułatwienie] przez stwierdzenie nieważności małżeństwa albo pokutne procedury readmisji. Dla homoseksualistów nie było mowy o uznaniu [ich związków] za małżeństwo, ale podkreślano "dary i przymioty", które mogą zaoferować Kościołowi. Byliby mile widziani [w Kościele], jednak bez oficjalnego uznania ich [cywilnych] związków.

Ewolucja, która poległa w głosowaniu...

W ostatecznej wersji tekstu już nie ma aluzji do tych dwóch kontrowersyjnych kwestii. To mi wygląda na porażkę papieża Franciszka, jak afront. Co gorsza, amerykański kardynał [Raymond Leo Burke] nawet oświadczył, że papież wyrządził "wielkie szkody przez to, że nie wypowiadał się otwarcie na temat swoich poglądów" W rzeczywistości Franciszek cały czas milczał aby wszyscy mieli swobodę wypowiadania się. To jest pierwszy raz od co najmniej 50 lat, że kardynał sprzeciwia się otwarcie papieżowi. To jest też pierwszy raz od kilkuset lat, że biskupi i kardynałowie nie ufają papieżowi.


Jak to wyjaśnić?

Niemal wszyscy z obecnych na synodzie hierarchów to nominaci Jana Pawła II i Benedykta XVI. Ich poglądy są bardziej konserwatywne niż obecnego papieża. Niektórzy z nich nawet kwestionują prawomocność wyboru Franciszka, gdyż nie przyjmują [do wiadomości] rezygnacji Benedykta XVI. Ponieważ papież Franciszek powiedział, że on też będzie chciał zrezygnować i że jego pontyfikat będzie krótki, niektórzy zaczynają grać na czas i chcą poczekać na  wybór jego następcy



Jakkolwiek się zdarzy, czy rzeczywiście ostatnie słowo będzie należało do papieża Franciszka?

Po kolejnym synodzie, w roku 2015, Papież [powinien] jak zwyle podjąć decyzję  i wydać adhortację apostolską. Ale to jest praktycznie niemożliwe, że papież wystąpi przeciwko biskupom i kardynałom. To stworzyłoby zagrożenie wystąpienia schizmy w Kościele. Tradycyjni katolicy odnieśli ogromne zwycięstwo. Francja odegrała w tym ważną rolę.


A czy nie jest to też symboliczne zwycięstwo homoseksualistów?

Ta próba zmiany [nauczania] poruszyła atmosferę w wielu parafiach i w diecezjachWielu duchownych, którzy przygotowują wiernych do małżeństwa było zadowolonych widząc, że Synod wydaje się [wreszcie] brać pod uwagę realia. Ale końcowy odwrót [od postanowień wersji pierwotnej dokumentu] pozostawił ich w rozpaczy. W wielu krajach, takich jak Francja i Niemcy, Kościół katolicki jest głęboko podzielony. Wielki sukces protestów [La Manif pour tous - we Francji] przeciwko legalizacji homozwiązków małżeńskich zwiastował porażkę papieża Franciszka. Nie zapominajmy, że środek ciężkości światowego episkopatu leży zdecydowanie w sferze poglądów konserwatywnych. Papież obecnie stracił jakiekolwiek pole manewru mimo swojej ogromnej osobistej popularności. Ponieważ jest cwaniakiem [w oryginale: 
il est rusé], poświęci najbliższy czas na zastanowienie się i przejęcie kontroli w inny sposób.

Najświętsza Ofiara, modlitwy gromadne i różańce. Oto alfa i omega.

ks. prałat Robert Hugo Benson
(...) Zbliża się prześladowanie. W kilku miejscach zdarzyły się już rozruchy. Ale nie prześladowania należy się obawiać. Wywoła ono niewątpliwie – jak zawsze – odstępstwa od Kościoła, odstępstwa te jednak są pożałowania godne tylko ze względu na osobistość niektórych odstępców. Z drugiej jednak strony prześladowanie umocni wiernych i usunie niepewnych. Niegdyś, w pierwszych czasach chrześcijaństwa, szatan przypuścił atak na ciało za pomocą bicza, ognia i dzikich bestii. W wieku szesnastym atakował intelekt, w wieku dwudziestym sprężyny życia moralnego i duchowego. Obecnie, rzekłbyś, rozpoczął się atak na to wszystko jednocześnie. Czego należy obawiać się najbardziej, to dodatniego wpływu humanitaryzmu. Nadchodzi on, jak królestwo Boże, z mocą. Obala imaginacyjność i romantyczność. Nie staje w obronie prawdy, ale raczej przywłaszcza ją sobie. Tłumi, przycisza miękkimi chustkami, zamiast ranić i wzmacniać stalą oraz wymianą zdań. Zdaje się przedzierać prawie obiektywnie do świata wewnętrznego. Osoby, które zaledwie usłyszały jego nazwę, już stają się wyznawcami jego zasad. Kapłani przyswajają go sobie tak, jak przyjmowali Boga w Komunii – tu przytoczył nazwiska ostatnich odstępców ze świata duchownego – dzieci pochłaniają go tak samo, jak pochłaniały chrześcijaństwo. Dusza „z natury chrześcijańska” zdawała się zmieniać w duszę „z natury niewierną”.
– Prześladowania – wołał Percy – należy sobie życzyć jak zbawienia, należy się o nie modlić i uchwycić się go, gdy nadejdzie. Zdaje się wszelako, że władze są zbyt przebiegłe i odróżniają truciznę od odtrutki. Zdarzają się może odosobnione męczeństwa, zdarzy się ich nawet z pewnością nie mało, lecz wbrew rządowi świeckiemu a nie z jego inicjatywy. W końcu humanitaryzm przebierze się w szaty liturgii i ofiary, a gdy to uczyni, sprawa Kościoła zgaśnie, o ile Bóg nie wystąpi ze Swoją interwencją. Percy przechylił się w tył. drżąc na całym ciele.
– Tak jest, synu. A co, twoim zdaniem, należy uczynić?
Kapłan wzniósł ręce do góry.
– Ojcze święty! – zawołał. – Najświętsza Ofiara, modlitwy gromadne i różańce. Oto alfa i omega. Świat zaprzecza im mocy. Niech więc chrześcijaństwo oprze się na ich mocy całym ciężarem. Wszystko w Jezusie Chrystusie – w Jezusie Chrystusie od początku do końca. Nic poza tym nie możemy pomóc. On musi uczynić wszystko, bo my jesteśmy bezsilni.(...)
(R.H. Benson, Pan świata)

19 października 1914 r., 100 lat temu po wieczną nagrodę do Pana udał się ks. prałat Robert H. Benson. Konwertyta  z herezji anglikańskiej, syn "arcybiskupa" "prymasa" anglikańskiego. Moim skromnym zdaniem najwybitniejszy apologeta XX wieku.

Przyszło mi zadąć w siedem trąb Apokalipsy

“To było po ostatniej sesji soboru, tej najważniejszej, na której papież [Paweł VI] miał ofiarować całej ludzkości nauczanie soborowe. On oznajmił mi to tego dnia używając słów: "Przyszło mi zadąć w siedem trąb Apokalipsy"
Jean Guitton, 'Nel Segno dei Dodici' Wywiad z Maurizio Blondet, Avvenire, 11.10.1992

Paweł VI do ojczymów i innych najemników synodalnych

...Oprócz wspominanej wcześniej tendencji do oddzielania moralności od religii i Magisterium Kościoław szczególności dotyczącego niektórych poważnych kwestii moralnych (jak na przykład antykoncepcji, aborcji, sterylizacji, eutanazji i podobnych) kolejny kluczowy punkt w odniesieniu do zdrowego nauczania moralnego Kościoła to częste myślenie, że jego nauczanie jest przestarzałe i nieaktualne.

bł. Paweł VI
Dokonująca się ewolucja idei i obyczajów, uwspółcześnianie myślenia do [wymogów panującej] mody doprowadza do odrzucenia twierdzeń nauki moralnej Kościoła oraz sugeruje a nawet usprawiedliwia zmianę katolickiej nauki moralnej i wprowadzanie relatywizmu, który folguje "niemoralnym" tendencjom życia w obecnych czasach.  Poprzez głoszenie całkowitej swobody, poczucie obowiązku i wszelkie zasady moralne znikają, nawet w tych kwestiach, które są - co oczywiste - najpoważniejsze, które obowiązują tak samo mocno w życiu osobistym jak i społecznym (na przykład: rozwody, homoseksualizm, seksualne stosunki przedmałżeńskie, itp). Moralna równowaga osoby i społeczeństwa jest niewątpliwie zaburzona jeśli się na to pozwala, [na uczynki stojące] w opozycji do zasad moralnych, prawnych i politycznych oraz - z jeszcze poważniejszych przyczyn - do zasad życia chrześcijańskiego. Jeśli ma się uznać Fryderyka Nietzschego za proroka współczesnego świata, co pozostanie z Chrystusowej Ewangeliigdzie skończy ten współczesny świat?


(bł. Paweł VI, Przemówienie do członków Międzynarodowej Komisji Teologicznej, 16.12.1974)

sobota, 18 października 2014

Relatio Synodi - odrzucone paragrafy

Rorate Caeli donosi - jak widać moderna na synodzie trzyma się mocno. Prawie 2/3 biskupów nadaje się do natychmiastowej wymiany na katolików.

52. Rozważano możliwość przystępowania do sakramentów Pokuty i Eucharystii dla rozwiedzionych i ponownie zaślubionych. Niektórzy Ojcowie synodalni nalegali na utrzymanie obecnej dyscypliny, z uwagi na stosunek konstytutywny między uczestnictwem w Eucharystii, komunią z Kościołem i jego nauczaniem o nierozerwalności małżeństwa. Inni wyrażali swoje poparcie dla dopuszczania takich osób do eucharystycznego stołu, w niektórych szczególnych sytuacjach, w bardzo szczególnych okolicznościach, w szczególności w przypadkach, które są nieodwracalne i związane z istnienem zobowiązań moralnych wobec dzieci, które mogłyby być poddane niesprawiedliwym cierpieniom. Ewentualny dostęp do sakramentów powinnien być poprzedzony pokutą pod nadzorem biskupa diecezjalnego. Sprawa powinna być nadal dyskutowana, biorąc pod uwagę różnicę między obiektywnym trwaniem w grzechu i okoliczności łagodzące, gdyż "Poczytalność i odpowiedzialność za działanie mogą zostać zmniejszone, a nawet zniesione, na skutek niewiedzy, nieuwagi, przymusu, strachu, przyzwyczajeń, nieopanowanych uczuć oraz innych czynników psychicznych lub społecznych." (Katechizm Kościoła Katolickiego, 1735)] 
 [Głosowało 178 ojców, 104 za, 74 przeciw. 2/3 wynoszą 120 głosów - zapis nie przeszedł]

53. Niektórzy Ojcowie utrzymują, że rozwiedzeni żyjący w nowych związkach mogą owocnie przystąpić do komunii duchowej. Inni Ojcowie pytali, dlaczego takich osób nie można obecnie dopuścić do komunii sakramentalnej. Niniejszym wymaga się zgłębienia tej kwestii tak, aby wyjaśnić specyfikę obu form i ich związku z teologią sakramentu małżeńśtwa.
[Głosowało 176 ojców, 112 za, 64 przeciw. 2/3 wynoszą 119 głosów - zapis nie przeszedł] 

55. Niektóre rodziny żyją doświadczając w swoim gronie osoby o orientacji homoseksualnej. W odniesieniu do tego spytano, jaka uwaga duszpasterska jest wymagana aby odpowiednio zając się tą sytuacją, w odniesieniu do tego czego naucza Kościół: "Nie ma absolutnie żadnych podstaw do uznania, że związki homoseksualne, są w jakikolwiek sposób podobne lub nawet odlegle analogiczne do Bożego planu dla małżeństwa i rodziny . "Niemniej jednak mężczyźni i kobiety o skłonnościach homoseksualnych muszą być przyjęci z szacunkiem i delikatnością. "Należy unikać jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji w stosunku do nich." (Kongregacja Nauki Wiary, Uwagi dotyczące projektów legalizacji związków między osobami homoseksualnymi)
[Głosowało 180 ojców, 118 za, 62 przeciw. 2/3 wynoszą 120 głosów - zapis nie przeszedł dwoma głosami!!!] 

Niemiecki cyrk podatkowo-kościelno-bankowy

Po informacji, że poborem podatku kościelnego mają się zająć banki niemieckie, którym rząd ma przekazywac informację kto gdzie należy, obywatele RFN masowo "wypisują się" z organizacji wyznaniowych, a księża oskarżają doradców finansowych o namawianie ludzi do apostazji.

Cyrk na kółkach.

Ciekawe, że niemieccy kardynałowie domagający się Kościoła miłosiernego, który wszystko wybaczy nie potrafią wybaczyć umiłowania oszczędzania niemieckim podatnikom...

wniosek o przesunięcie do sekcji gimnastycznej

Książę Kościoła katolickiego złapany za rękę twierdzi, że to nie jego ręka.

Agencja prasowa Zenit opublikowała 15. października wywiad z niemieckim kardynałem Walterem Kasperem, ojcem duchowym obecnego synodu biskupów. Zapytany o to czy wyznaczenie pięciu redaktorów w poszczególnych grupach językowych przez Papieża Franciszka znaczy, że Papież chce przeforsować pewne rzeczy zgodnie ze swoim życzeniem, purpurat odpowiedział: "...Problem tkwi w tym, że w różnych kulturach, na różnych kontynentach istnieją różne problemy. Afryka jest całkiem inna od Zachodu. Również Azja i kraje muzułmanskie mają odmienne poglądy przede wszystkim na temat homoseksualistów. O tym nie ma co mówić z Afrykanami lub muzułmanami. To niemożliwe. To jest tabu. Kard. Kasper podsumował mówiąc, że biskupi z Afryki nie powinni mieć zbyt wielkiego wpływu na synod. "Nie powinni nam mówić, co mamy robić."

Ponieważ kardynał zaprzeczył, że wypowiedział powyższe słowa, a agencja ZENIT usunęła wywiad z sieci, autor wywiadu na swojej stronie umieścił nagranie oraz jego transkrypcję. Wywiad jest po angielsku, ksiądz kardynał mówi powoli, więc bez problemu można usłyszeć i zrozumieć jego słowa. W 3:05 zaczyna się wypowiedź o Afryce, a w 4:40 w odpowiedzi na pytanie innej dziennikarki padaja słowa o [zbyt konserwatywnych] biskupach z Afryki, którzy "nie powinni nam za dużo mówić, co mamy robić".

W słowniku ludzi kulturalnych brak odpowiedniego słowa na określenie postawy Jego Eminencji. I na tym poprzestańmy, bo nie godzi się kopać leżącego.

Aktualizacja

Katolicka Agencja Informacyjna uspokaja: Nic się nie stało, katole, nic się nie stało!

Commonitorium przeciw bezbożnym nowościom wszystkich odszczepieńców

Św. Wincenty z Lerynu, Commonitorium przeciw bezbożnym nowościom wszystkich odszczepieńców

W samym zaś znowu Kościele trzymać się trzeba silnie tego, w co wszędzie, w co zawsze, w co wszyscy wierzyli. To tylko bowiem jest prawdziwe i właściwie katolickie, jak to już wskazuje samo znaczenie tego wyrazu, odnoszące się we wszystkim do znamienia powszechności, A stanie się to dopiero, gdy podążymy za powszechnością, starożytnością i jednomyślnością. Podążymy zaś za powszechnością, jeżeli za prawdziwą uznamy tylko tę wiarę, którą cały Kościół na ziemi wyznaje; za starożytnością, jeżeli ani na krok nie odstąpimy od tego pojmowania, które wyraźnie podzielali święci przodkowie i ojcowie nasi: za jednomyślnością zaś wtedy, jeżeli w obrębie tej starożytności za swoje uznamy określenia i poglądy wszystkich lub prawie wszystkich kapłanów (biskupów) i nauczycieli.

Więc cóż ma uczynić chrześcijanin-katolik, jeśli jakaś cząsteczka Kościoła oderwie się od wspólności powszechnej wiary? Nic innego, jedno przedłoży zdrowie całego ciała nad członek zakaźny i zepsuty. A jak ma postąpić, jeśliby jakaś nowa zaraza już nie cząstkę tylko, lecz cały naraz Kościół usiłowała zakazić? Wtedy całym sercem przylgnąć winien do starożytności: tej już chyba żadna nowość nie zdoła podstępnie podejść.

Pewnego razu ludzie tacy, kupcząc błędami po prowincjach i miastach, dostali się także do Galatów. Pod ich wpływem Galatowie obrzydziwszy sobie prawdę, zaczęli wymiotować (revomentes) mannę apostolskiej i katolickiej nauki, a rozbudowali się w plugawych nowinkach heretyków. Wtedy to tak św. Paweł uniósł w poczuciu swojej władzy apostolskiej, że z największą surowością oświadczył: „Nawet chociażby my lub anioł z nieba głosił wam inną Ewangelię, niż którą ogłosiliśmy wam, niech będzie wyklęty”. Dlaczego mówi: „chociażby my”, a nie raczej: „chociażbym ja”? Bo chce powiedzieć: Chociażby Piotr, chociażby Andrzej, chociażby Jan. chociażby w końcu cały apostołów chór głosił wam inną Ewangelię, niż którą ogłosiliśmy wam, niech będzie wyklęty. Co za straszna surowość! By zagrzać do wytrwania w pierwszej wierze, nie oszczędza ni siebie, ni innych współapostołów! Nie dosyć tego! „Chociażby, rzecze, anioł z nieba głosił wam inną Ewangelię, niż którą ogłosiliśmy wam, niech będzie wyklęty”. Nie zadowolił się dla ochrony raz przekazanej wiary wymienieniem istności ludzkiej, musiał on i dostojnych aniołów włączyć. „Chociażby, rzecze, anioł z nieba...”. Nie dlatego, jakoby święci i niebiescy aniołowie grzeszyć mogli. Chce on powiedzieć: Choćby się stało to, co stać się nie może, choćby nie wiem kto odważył się zmieniać raz przekazaną wiarę, niech będzie wyklęty. A może te słowa niebacznie wyrzekł, może je wyrzucił raczej w ludzkiej popędliwości, niż w bożym natchnieniu? Nie! W dalszym bowiem ciągu tę samą myśl wyraża z ogromnym naciskiem, znamionującym powtórzone zwroty:
opactwo w Lerynie na wyspie św. Honorata

„Jakeśmy przedtem powiedzieli, tak i teraz powtórnie mówię: jeśliby wam ktoś inną Ewangelię głosił, niż którą przyjęliście, niech będzie wyklęty”. Nie powiedział: jeśliby wam ktoś zwiastował co innego, niż coście przyjęli, niech będzie błogosławiony, chwalony i przyjęty, lecz wyraźnie; wyklęty, to jest: odosobniony, wyłączony, wykluczony, by jedna owca swym zgubnym wpływem nie zaraziła niewinnej owczarni Chrystusa.

Powiedzieliśmy wyżej, że w Kościele Bożym pokusą dla ludu jest błąd nauczyciela, pokusą tym większą, im bardziej uczony jest twórca tego błędu. Poparliśmy to najpierw powagą Pisma, następnie przykładami z dziejów kościelnych, przywodząc na pamięć tych mężów, którzy przez pewien czas żyli zdrową wiarą, a jednak w końcu albo do cudzej sekty przystali albo sami zapoczątkowali własne odszczepieństwo. Jest to naprawdę rzecz ważna, wielce pouczająca i godna rozważenia; powinniśmy ją często jaskrawymi przykładami oświetlać i w dusze wrażać, by wszyscy prawdziwi katolicy wiedzieli, że mają z Kościołem nauczycieli przyjmować, broń Boże z nauczycielami wiarę Kościoła porzucać.

Powinniśmy z bezwzględną jasnością wyrozumieć, że jeśli kiedykolwiek jakiś nauczyciel kościelny od wiary zboczy, to dzieje się to z dopustu Bożego dla doświadczenia nas, czy miłujemy Boga z całego serca i całej duszy naszej czy też nie.

„Tymoteuszu, strzeż powierzonej prawdy (depositum), unikając bezbożnych nowinek i sprzeczności błędnie tak zwanej wiedzy; bo oto niektórzy, wyznając ją, od wiary odpadli”. I mimo tych stów są jeszcze ludzie tak bezczelni, tak bezwstydni, tak uparci, że nie uginają się pod naciskiem, nie kruszą pod takim młotem – że ich nawet takie gromy nie miażdżą! „Unikaj, rzecze, bezbożnych nowinek”. Nie mówi unikaj starożytności, nie mówi: unikaj dawności; owszem zgoła coś przeciwnego z tamtych słów wynika. Jeśli bowiem należy unikać nowinek, to trzymać się trzeba dawności; jeśli bezbożna jest nowość, to święta jest dawność. „I sprzeczności” ciągle „błędnie tak zwanej wiedzy”. Zaprawdę błędną nazwę noszą nauki heretyków: nieuctwo podaje się tu za naukowość, mglistość za jasność, mroki za światło.

Może jednak ktoś zapyta: Jak to? Więc nie będzie w Kościele Chrystusowym żadnego postępu religii? Owszem, powinien być, i to jak największy. Bo kto by tak źle ludziom życzył, a Boga tak nienawidził, żeby usiłował nie dopuścić do tego? Ale ten postęp niech będzie naprawdę postępem wiary, a nie zmianą. Boć przecież istota postępu na tym polega, że rzecz jakaś rozrasta się w sobie; istota zaś zmiany na tym, że rzecz jakaś przechodzi w zupełnie inną. Niechże więc wzrasta i olbrzymie nawet postępy czyni zrozumienie, wiedza, mądrość tak w każdym z osobna, jak u ogółu, tak w jednostce, jak w całym Kościele, według poziomu lat i wieków, ale konieczne w swojej jakości, to jest w obrębie tego samego dogmatu, w tym samym duchu, w tym samem znaczeniu.

Bo tego rodzaju pseudoapostołowie to zdradliwi robotnicy, „przebierający się za apostołów Chrystusa”. Co znaczą słowa: przebierający się na apostołów Chrystusa? Podawali oto apostołowie przykłady z Zakonu Bożego – podawali i oni; powoływali się apostołowie na powagę psalmów – powoływali się i oni; przytaczali apostołowie zdania proroków – przytaczali i oni. Ale gdy to, na co się jednako powoływali, zaczęli rozbieżnie wykładać, zarysowała się różnica między prostymi a podstępnymi, między szczerymi a obłudnymi, między uczciwymi a przewrotnymi, krótko: miedzy prawdziwymi a rzekomymi apostołami, „I nie dziw, rzecze, sam bowiem szatan przebiera się za anioła światłości. Nic więc w tym nadzwyczajnego, jeżeli słudzy jego przebierają się jak słudzy sprawiedliwości”. Zatem według nauki apostoła Pawła, ilekroć czy fałszywi nauczyciele powołują się na zdania z Prawa Bożego, aby na ich mylnym wykładzie oprzeć swoje błędy, to niewątpliwie wzorują się na chytrych matactwach swego duchowego wodza (szatana), wszak ten nie byłby ich w ogóle knuł, gdyby nie wiedział, że niema łatwiejszego sposobu uwodzenia dusz, niż zasłaniać się powagą słowa Bożego właśnie wtedy, gdy się zdradliwie wprowadza bezbożny błąd.


(Ojciec Kościoła święty Wincenty z Lerynu, W obronie wiary katolickiej przeciw bezbożnym nowościom wszystkich odszczepieńców. Commonitorium, Wydawnictwo ANTYK Marcin Dybowski, Warszawa 1998)

Św. Wincenty z Lerynu – Ojciec Kościoła, zakonnik, żył w V wieku w klasztorze w Lerynie (Francja), kapłan, odznaczał się nauką i świętością. Zwalczał głównie herezję nestorianizmu
dalej

Rajmund kard. Burke potwierdza: Celem twórców Synodu jest zmiana nauczania Kościoła

Za nieocenionym serwisem Rorate Caeli garść newsów z trwającej od marca 2013 r. dekatolicyzacji i deratzingeryzacji Kościoła:

Kard. Burke stwierdził, że wszystko wygląda na to, że organizatorzy synodu przygotowali go w celu osłabienia nauczania i praxis Kościoła - co oczywiste - z "błogosławieństwem" papieża Franciszka.  "Jeśli papież Franciszek skierował określonych kardynałów "na odcinek" zwekslowania synodu w kierunku swoich osobistych poglądów na takie zagadnienia jak rozwody czy traktowanie osób LGBT (Lesbijki-Geje-Biseksi-Transseksi), to nie było to sprawowaniem mandatu Wikariusza Chrystusowego"
"Podług mojego rozumienia nauczania i dyscypliny Kościoła, nie. To nie było właściwe (...) Papież wyrządził wiele szkód nie przedstawiając otwarcie i publicznie swoich poglądów podczas Synodu"
"Papież bardziej niż ktokolwiek inny, jako pasterz Kościoła powszechnego jest zobowiązany służyć prawdzie. Papieżowi nie wolno zmieniać nauczania Kościoła dotyczącego niemoralności aktów homoseksualnych albo nierozerwalności małżeństwa czy też jakiejkolwiek innej nauki wiary" - stanowczo stwierdził kard. Burke

Ksiądz kardynał potwierdził, że słyszał nieoficjalnie, że papież chce go usunąć ze stanowiska Prefekta Sygnatury Apostolskiej, że będzie mu przykro odejść z urzędu, ale nie zamierza tego komentować, gdyż jeszcze nie otrzymał oficjalnej decyzji. "Z drugiej strony jako kapłan zawsze jestem gotów pójść tam, gdziekolwiek przełożony mnie pośle i wierzę, że Pan Bóg pobłogosławi mi na nowym miejscu, co jest zawsz najważniejsze".

"Miałem nadzieję, że nowa wersja Relatio post disceptationem, która powstaje od tygodnia i którą mamy w sobotę przegłosować będzie "czegoś warta", niestety moje nadzieje zostały trochę podkopane gdyż język użyty w szkicu, który mi udostępniono nie ma wiele wspólnego z Pismem Świętym czy odwiecznym nauczaniem Kościoła"

"O ile Franciszek nie okazał w ząden sposób, że popiera wywrócenie nauczania Kościoła o grzesznych praktykach homoseksualnych, z dotychczasowego doświadczenia wynika, że zamierza zamieść pod dywan konflikty na punkcie seksualności, aby "rozszerzać orędzie Kościoła". Tymczasem Kościół musi zawsze wzywać osoby zaangażowane w grzeszne działania - do nawrócenia. Z miłością, ale - co oczywiste - ze stanowczością, jak ojciec czy matka, dla dobra danej osoby. Nie może być różnicy między nauczaniem a praktyką". "Kościół nie wyklucza nikogo, kto ma dobrą wolę, nawet jeśli dana osoba cierpi wskutek popędu homoseksualnego czy nawet poddaje się temu popędowi.  Jeśli jednak ktos nie akceptuje nauczania Kościoła w tych sprawach, nie "myśli wspólnie z Kościołem" to musi się poważnie nad tym w sumieniu zastanowić podejmując decyzję: naprostować swoje poglądy albo opuścić Kościół, jeśli absolutnie nie może zaakceptować jego nauczania. Z pewnością nikt nie ma prawa zmiany nauczania Kościoła, aby odpowiadało jego własnym przekonaniom" - konkluduje ksiądz kardynał. 

Uwaga! Propaganda fałszywych "objawień" z Medjugorje

z redakcyjnej poczty:

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.

Szanowny Redaktorze,

jeżeli to możliwe, chciałbym prosić o ostrzeżenie odnośnie filmu bardzo promowanego ostatnio w kościołach pt. "Ziemia Maryi". Produkcja promowana jest jako film o Maryi, na który trzeba pójść, film, który umacnia w Wierze. Nie słyszałem jednak, żeby mówiło się o tym, że jest to po prostu zakłamany film o Medjugorie. Myślę, że warto poinformować Czytelników co to za film. Ja dowiedziałem się przez przypadek, a sam chciałem na niego iść do kina, ponieważ organizowane było wyjście z mojej parafii (przecież film o Matce Bożej musi być dobry).

Zdaję sobie sprawę, że obecnie dzieją się wydarzenia ważniejsze i Breviarium jest jedynym miejscem, gdzie możemy o tym przeczytać. Jeżeli jednak uzna Pan za stosowne to proszę poinformować Czytelników.

Z poważaniem,
Witold Barczyński
krótka kwerenda po sieci pozwoliła stwierdzić, że pan Witold niestety ma rację. Sprawa niepokoi tym bardziej, że wśród mecenasów i patronów filmu, który sam producent określa jako "długometrażowy film łączący elementy faktu i fikcji".znaleźć można Gościa Niedzielnego, Archidiecezję Katowicką, Katolicką Agencję Informacyjną, Frondę, tygodnik Idziemy, szereg diecezjalnych stacji radiowych, a nawet - o zgrozo - Rycerstwo Niepokalalej, Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży oraz Ruch Światło-Życie.


na oficjalnej stronie filmu zobaczyc można zwiastun, który pozbawia wszelkich złudzeń co do fabuły.

Portal deon.pl nachalnie promuje film, a komentarze widzów również nie pozostawiają wątpliwości, że jest to propaganda medziugorystów doprawiona do smaku szczyptą Fatimy i Guadeloupe.

Żeby było śmieszniej - Fronda, patron medialny filmu na  swojej stronie przestrzega przed... Medjugorje. Chyba red. Terlikowskiemu zbrakło czujności rewolucyjnej.

W jednym z komentarzy w sieci czytamy:
W najnowszym Do Rzeczy (czasem są tam wartościowe teksty) tym razem dziwna recenzja "Ziemi Maryi" pióra Andrzeja Horubały; wprawdzie w jednym akapicie odnosząca się do sceptycznej oceny objawień w Medjugorie przez Magisterium Kościoła; ale... jako niestety bywa - zakładająca, że mimo wszystko 'jednak coś dobrego w tym jest". Streszczę w kilku słowach: autor pisze, że film jest miejscami infantylny oraz naiwny i przypomina w wielu fragmentach 'ślyczne' aczkolwiek mocno odrealnione produkcje National Geographic. Zdaniem recenzenta są też i fragmenty poruszające - jak to w filmach bywa. Plus - przychylne oceny gry aktorów. Summa summarum - Medjugorie jawi się na ekranie jako jako CENTRUM, wokół którego orbituje cała reszta 'świata przedstawionego', którą to koncepcję autor dość jednoznacznie przedstawia jako zachętę, aby "odnaleźć się w życiu duchowym"; czy to poprzez "odnalezienie na nowo klimatu wspólnotowych i indywidualnych wzruszeń", lub pojechać do Medjugorie... I zupełnie - nie przypiął ni przyłatał - zestawia sprawę objawień w Medjugorie z perypetiami nakreślonymi przez Messoriego w książce "Tajemnica Lourdes. Czy Bernadetta nas oszukała" - szukając analogii na korzyść uznania zjawy z Medjugorie, a przecież wiadomo, że te dwie rzeczywistości mają więcej rozbieżności niż zbieżności... Film, zdaniem autora, ma leczyć zarówno z naiwnej wiary, jak i prostackiego jej zaprzeczenia. Więc 'zjeść ciastko i mieć ciastko'.... Szkoda, że recenzent nie podsumował, co jest faktem, a co fikcją, często szkodliwą z duchowego punktu widzenia, bo przed obejrzeniem takiego filmu, zwłaszcza dla osób niewyrobionych w temacie, takie krytyczne spojrzenie byłoby przydatne...

inny komentarz:
Wróciłam przed chwilą. Czuję się oszukana i zniesmaczona. Nikt z reklamujących film nie zapowiedział, że jest to promocja objawień w Medjugorie. Wszystko inne, łącznie z Ewangelią stanowi wyłącznie tło, a migawki z sanktuariów w Fatimie i Guadalupe sugerują równorzędność. Film owszem, zrobiony z pomysłem, zwłaszcza pierwsza część – adaptacja Biblii, niestety reszta już monotematyczna. Popatrzymy na owoce. Widziałam, że wielu ludzi było pod wrażeniem.

W każdym bądź razie ostrzegamy. I jeśli ktoś będzie chciał obejrzeć to proszę włączyć filtr krytyczny. I pamiętać, że Kościół katolicki nadal zakazuje urządzania parafialnych pielgrzymek do Medjugorje, a kurialni talmudyści sami podpowiadają wiernym, jak go ominąć.

piątek, 17 października 2014

Kościół w Niemczech - statystyki

Spadki zatrzymane za pontyfikatu Benedykta XVI - za pontyfikatu Franciszka powróciły do dawnych wartości i wskaźniki lecą na łeb, na szyję.

30% Niemców deklaruje się jako katolicy, w ubiegłym roku 179.000 osób zadeklarowało, że nie będzie płacić podatku kościelnego na Kościół katolicki (rok wcześniej za Benedykta było ich 118.000).
W 1989 r. 22% osób deklarujących się jako katolicy uczęszczało na niedzielne Msze święte. W 2012 było to 11,7%, w ubiegłym roku już tylko 10,8%
W ubiegłym roku zlikwidowano 137 z 11.000 katolickich parafii, z powodów oszczędnościowych i braku wiernych.

kościół katolicki w Carmel, Indiana, USA


Synod, protesty, cenzura

Tosatti opisuje przebieg wydarzeń w dniu wczorajszym na synodzie:
- Sekretariat Generalny Synodu ogłasza swoją decyzję o zakazie publikacji sprawozdań Circuli Minores.
- Kardynał Erdo zabrał głos, zdystansował się od raportu, który podpisał i stwierdził, ze skoro opublikowano "disceptatio" to należy opublikować również sprawozdania z Circuli Minores.
- Po tym przemówieniu następują kolejne utrzymane w tym samym tonie, słychać gromkie brawa
- Sekretarz Synodu, kard. Baldisseri, spogląda na papieża, oczekując na radę i pomoc, a tymczasem papież siedzi z kamienną twarzą i milczy
- Milczą także pozostali sekretarze Synodu: Fabene, Forte, Schönborn i Maradiaga.
- Kasper jest nieobecny
- Wreszcie Ojciec Lombardi ogłasza, że raporty komisji (Circuli Minores) będą opublikowane. 
Wygląda na to, że moderniści chcą nam zrobić powtórkę z Drugiego Soboru Watykańskiego. Na szczęście mamy dzisiaj internet i wolne media, a dodatkowo wciąż wielu biskupów i kardynałów chce dokonać żywota w Kościele katolickim, a nie jakiejś panchrześcijańskiej, bezideowej magmie. 

gotowanie żaby

Sandro Magister wyjaśnia w sposób wręcz łopatologiczny, w jaki sposób moderniści z kurii rzymskiej powoli, acz metodycznie i konsekwentnie przekabacają opinię publiczną i lud wierny na "nowe nauczanie" przyjazne rozwodnikom i związkom homo. Na szczęście sytuacja wymknęła im się spod kontroli, szambo wybiło i możliwości knucia zostały mocno ograniczone.

Niech mowa wasza będzie zawsze: tak, nie, trudno powiedzieć, nie mam zdania

9 lat temu rzymska agencja prasowa ZENIT informowała:
ROME, OCT. 11, 2005 (Zenit.org).- The present translations of the documents of the Second Vatican Council are "imprecise," says Archbishop William Levada, prefect of the Congregation for the Doctrine of the Faith. To resolve the problem, the archbishop "hopes that for the Council's 50th anniversary -- in 10 years time -- a careful official translation of the Council will be made in the main languages." To date, no translation of Vatican II documents has been presented as official. 
Piękne, prawda? Obecne (2005 r.) tłumaczenia dokumentów Drugiego Soboru Watykańskiego są "nieprecyzyjne", mówił prefekt Kongregacji Nauki Wiary. Aby "rozwiązać ten problem" kardynał prefekt "miał nadzieję", że już za 10 lat, czyli na 50-lecie Drugiego Soboru Watykańskiego zostaną przygotowane STARANNE, URZĘDOWE tłumaczenia dokumentów Soboru NA GŁÓWNE JĘZYKI świata, gdyż nie ma obecnie (2005 r.) żadnego tłumaczenia tekstów soborowych na jakikolwiek język, które miałoby status wersji urzędowej.

Wniosek pierwszy: Tłumaczenia dokumentów Drugiego Soboru Watykańskiego na język polski, którymi od 50 lat torturuje się katolików polskich to tylko jakieś nieoficjalne wydania studyjne, które mogą być nieprecyzyjne.
Wniosek drugi. Kardynał Levada jest już na zasłużonej emeryturze. Termin wykonania obiecanych tłumaczeń upływa za rok. Ktoś wie, jaki jest postęp prac? Bo w Watykanie "w tej tomacie" panuje cisza, jak po śmierci organisty.

AAAAbsolutnie tanio kaplicę sykstyńską wynajmę

Watykan wynajął kaplicę sykstyńską firmie Porsche Travel Club, która zorganizuje w niej prywatny koncert dla 40 ekskluzywnych turystów (koszt 5-dniowego zwiedzania w wynajętym samochodzie Rzymu i okolic, w tym "magnificent concert in the stylish setting of the Sistine Chapel arranged exclusively for the participants " wynosi 21.000 zł), którzy wysłuchają „Małej mszy uroczystej” („Petite messe solennelle”) Rossiniego. Wykona ją chór św. Cecylii pod dyrekcją Ciro Visco. Cały dochód uzyskany z wynajmu Stolica Apostolska ma ponoć przekazać na cele charytatywne. Po koncercie, jak wynika z programu wycieczki, towarzystwo w przestronnych salach muzeów watykańskich spożyje skromną (jak się możemy domyślać) wieczerzę, podczas której wspomni na biednych i głodnych tego świata.

Jak zwykle w posoborowiu wszystko jest od d... strony. Przypomnijmy kilka oczywistych faktów:
- kaplica jest miejscem konsekrowanym i służy do kultu Bożego w ogólności, a do odprawiania tamże Mszy świętych w szczególności.
- koncerty urządza się w salach koncertowych, a nie w kaplicach i kościołach. Na Watykanie jest np. obszerna Aula Pawła VI.
- Rossini napisał "Małą Mszę uroczystą" nie po to, aby chóry śpiewały ją podczas koncertów, tylko po to, aby wykonywać ją podczas celebracji - jak sama nazwa wskazuje - Mszy świętych.
- Jeśli prywatna firma i jej sponsorzy chcą przekazać fundusze na pomoc bezdomnym, chorym i parafialne stołówki dla ubogich, nie potrzeba do tego urządzać koncertów w kaplicy sykstyńskiej. Naprawdę.

Może następnym razem ktoś wynajmie Bazylikę św. Piotra na światowy turniej wiedzy o Novus Ordo Missae? Główną nagrodą będzie bilet do Teheranu. W jedną stronę.

kapłan według serca swojego

Może to by i nawet było śmieszne, gdyby nie było smutne...

Podręcznikowa egzemplifikacja posoborowego kapłaństwa. Nie według Serca Bożego, a według serca własnego. Dyskusje o zapleśniałym habicie w szafie to już kopanie pod dnem dna.
A teraz kilka słów osobistego świadectwa i myślę, że teraz łatwiej będzie zrozumieć dlaczego świetnie odnalazłem się w Ameryce Łacińskiej. Pracowałem we Włoszech. Opinia wymuszała to, że aby być zaakceptowanym musiałem być piękny, o wysportowanej sylwetce i nosić markowe ciuchy. Pracowałem w Polsce. Jako ksiądz musiałem zachować określony pewien sposób bycia, musiałem nauczyć się sztuki dyplomacji, musiałem świecić przykładem. Jestem teraz w Ameryce Łacińskiej: w końcu mogę być prawdziwie sobą: jako człowiek i jako ksiądz. Cóż, na pewno jestem słaby, gdyż nie potrafiłem być również tak samo autentyczny w Italii i w Polsce.
Jak widać, według nowej, posoborowej religii ksiądz:
- musi być zaakceptowany (czyli nie może być znakiem sprzeciwu) przez wspólnotę, dla której posługuje. Czyli musi przerabiać Kościół na podobieństwo świata zamiast przetwarzać świat na podobieństwo Kościoła.
- musi "być sobą" jako człowiek (cokolwiek to oznacza)
- nie musi świecić przykładem, bo przecież "jest sobą" (patrz wyżej). Wystarczy aby robił to, czego żąda od niego świat.
- w krajach, z których jeszcze nie eradykowano definitywnie katolicyzmu (Polska, Włochy) musi się chować za różnorakie "maski", musi tam "zachować pewien sposób bycia" (np. będąc franciszkaninem musi nosić habit), czyli udawać, "dyplomatycznie" ściemniać, nie może "być sobą"

Z dyskusji pod wpisem możemy się dodatkowo dowiedzieć, że domaganie się od zakonnika noszenia habitu to "wciskanie w tę polską poprawność" albo że ojciec doktor franciszkanin "nie wstydzi się habitu i jest dumny z przynależności do synów św. Franciszka", ale prosi by go "nie ograniczać strukturami: bo trzeba założyć, bo nie wypada inaczej" oraz, że "kwestią nie jest sprawa habitu i jego noszenia. Kwestią jest pewna mentalność wymuszająca pewne standardy zachowań"

Przypomnijmy, że u franciszkanów ta "mentalność wymuszająca pewne standardy zachowań", z noszeniem habitu włącznie, nazywa się Regułą św. Franciszka

W sumie Czytelnika nie powinno już dziwić, że bohater niniejszego wpisu jest apologetą wielokrotnie potępianej przez papieży (ze św. Janem Pawłem II na czele) "teologii wyzwolenia", groźnej herezji, która od lat dewastuje resztki katolicyzmu w Ameryce Łacińskiej.

czwartek, 16 października 2014

Przespaliśmy beatyfikację?


Pożar w burdelu

Kardynał Erdö tłumaczy się, że w chwili, kiedy przedstawiał dokument na konferencji prasowej, nie miał pojęcia o fragmentach dotyczących homoseksualizmu. Winę za ich umieszczenie zwalił na abp. Brunona Forte, który z kolei bronił tezy o "pierwiastkach uświęcenia i prawdy", które można znaleźć również w "związkach jednopłciowych"...

źródło

Przecież ci ludzie się nie nadają do mieszania betonu na budowie, że już nawet o duszpasterstwie nie wspomnę... Zastanów się Czytelniku, czy pozwoliłbyś aby wyżej opisani jegomoście uczyli twoje dziecko religii? Ja bym ich psem poszczuł. Którego nie mam. Ale bym kupił na tę okazję.

środa, 15 października 2014

Kard. Burke wzywa Franciszka do zabrania głosu w obronie nauki Kościoła.

Kardynał Raymond Burke ostro skrytykował publikację dokumentu podsumowującego pierwszy tydzień obrad Synodu o Rodzinie.  Hierarcha zasugerował, że członkowie Sekretariatu Generalnego Synodu dopuścili się „manipulacji” i wezwał papieża Franciszka, by w trybie pilnym wydał oświadczenie w obronie nauczania Kościoła.  

Prefekt Trybunału Sygnatury Apostolskiej zauważył, że "Raport po debacie" proponuje rzeczy, które „wierni nie mogą zaakceptować” i ujawnia stanowisko „sprzeczne z nauczaniem Kościoła.” Dlatego też wezwał papieża do wydania oświadczenia w obronie nauczania katolickiego. Kardynał wyraził jednak obawę, że takie oświadczenie już jest „spóźnione”.

Duchowny w rozmowie z Carlem Olsenem z „The Catholic World Report” wskazał na niepokojący trend w Kościele. Mówił, że już od dziewięciu miesięcy toczy się debata dot. małżeństwa, głównie w mediach świeckich i za sprawą wypowiedzi publicznych kard. Waltera Kaspera oraz innych duchownych, którzy reprezentują „niekościelne stanowisko”.  

W tej sytuacji – wyjaśnił kard. Burke – „wierni i ich pasterze oczekują, że Wikariusz Chrystusa stanie w obronie katolickiej wiary i potwierdzi nauczanie  w zakresie małżeństwa, które jest pierwszą komórką w życiu Kościoła”.
Duchowny stwierdził, że dokument podsumowujący pierwszy tydzień obrad synodu jest „nie do zaakceptowania dla wielu ojców synodalnych i wiernych”, gdyż proponuje dowartościowanie homoseksualistów i zaakceptowanie „orientacji homoseksualnej”,  umożliwienie rozwiedzionym katolikom żyjącym w niesakramentalnych związkach przyjmowanie Komunii św., czy chociażby wezwanie pasterzy do „doceniania pozytywnych aspektów grzesznego stylu życia,” w tym ponownego ożenku po rozwodzie i przedmałżeńskiego współżycia.

Czytają nas!

http://mamaroza.pl/zeby-tylko-komus-nie-bylo-przykro/

prof. Robert de Mattei o raporcie synodalnym

Poczucie grzechu jest wymazane; pojęcia dobra i zła - zniesione; prawo naturalne -  zdławione; wszelkie pozytywne odniesienia do takich wartości jak czystość czy skromność - wylądowały w archiwum. Wraz z raportem przedstawionym 13 października 2014 ojcom synodalnym przez kardynała Petera Erdo, w Kościele oficjalnie wybuchła rewolucja seksualna, ze wszelkimi niszczycielskimi konsekwencjami dla dusz i społeczeństwa...

wersja angielska
http://www.cfnews.org/page88/files/c02b480cd1736500c84ddd931521b05f-280.html

oryginał włoski
http://blog.messainlatino.it/2014/10/sinodo-la-relazione-erdo-cancella-il.html

Wstyd, hańba, kompletnie od czapy! - prefekt KNW, Gerhard kard. Muller podsumowuje sprawozdanie synodalne

Indegna, vergognosa, completamente sbagliata
Wstyd, hańba, kompletnie od czapy!

źródło


wywiad z kard. Schonbornem

http://www.blitzquotidiano.it/

fragmenty pominięte dyskretnie przez Gościa Niedzielnego

Dla przypomnienia, Krzysztof kard. Schonborn jest członkiem Kongregacji Nauki Wiary, która dba o ortodoksję w Kościele. Przynajmniej w założeniach.

Znam pewną parę homoseksualną z Wiednia, dwóch mężczyzn, którzy mieszkają razem od jakiegoś czasu, którzy zawarli związek cywilny. I widziałem, jak jeden pomagał drugiemu, gdy ten poważnie zachorował. To było wspaniałe, ludzkie i chrześcijańskie, gdy jeden zajmował się drugim, przebywając u jego boku. To trzeba przyznać. Jezus powiedział, że celnicy i nierządnice wyprzedzą nas w drodze do Królestwa Bożego. Mówi to do nas, kardynałów, biskupów, kapłanów. Wiele razy, nawet jeśli nie akceptujemy tej formy seksualności, możemy się pochylić nad przykładami ludzkich zachowań.

w każdej sytuacji, zawsze można zobaczyć, czego brakuje albo co jest. Weźmy analogię z Lumen gentium: To Kościół katolicki zdecydował się spojrzeć na inne wyznania i religie nie przez pryzmat tego, czego im brakuje - to wiemy - lecz tego, co w nich jest. Jeśli gdzieś czegoś brakuje, to nie oznacza, że to jest od razu niedobre, ale jak mówi Sobór Watykański II, jest "pociągane ku doskonałości". Podobne spojrzenie można zastosować w sytuacjach, które są "w tej drodze"[ku doskonałości]. Wielu młodych i takich nie całkiem młodych, mieszka razem bez ślubu, ale mogą stopniowo odkrywać piękno, poczucie sensu. To jest koncepcja "gradualizmu": Nie stopniowanie prawa, ale odkrywania i realizacji prawa, doświadczania go"

Czy to można również zastosować dla rozwiedzionych żyjących w nowych związkach?
"To co innego, to bolesne doświadczenie pęknięcia, które może być [sic!!! - Dextimus] poważnym grzechem, gdyż jest poważnym zerwaniem tego, co Bóg złączył. Ale jest to też doświadczenie nowych dróg. Analogię można zastosować w tym sensie, że gdy zaistnieje nowa rzeczywistość, może być ona dobra. Jeśli są dzieci z nowego związku, na przykład, to jest prawdziwe dobro: są dzieci, jest nowa rodzina [sic!!!]. Prawdą jest, że niektórzy obawiają się ujrzeć w tym pozytywy... ".


Dlaczego?
"Bo boją się wspomnieć w tym przypadku o rozwodzie. Taka retrospekcja nie jest dobra. Co więcej, te obawy są uzasadnione: partnerowi, który pozostaje wierny przysiędze sakramentalnej i widzi, że Kościół ułatwia "uregulowanie" nowego związku, może to sprawiać kolejny ból.

Mówiono również o "ścieżce pokutnej" przed ponownym przyjęciem do wspólnoty?
"Tak. Powinniśmy zawsze wykazywać tendencję do uregulowania prawnego. Ale przede wszystkim musimy zważać na nasze grzechy. Jesteśmy grzesznikami. Wtedy możemy zauważyć, że nawet nasze upadki mogą spowodować jakieś dobro. "
  



A Vienna, ho conosciuto due uomini di tendenza omosessuale che convivono da tempo, hanno fatto un patto civile. E ho visto come si sono aiutati quando uno di loro è caduto gravemente malato. È stato meraviglioso, umanamente e cristianamente, come uno si è occupato dell’altro, restandogli accanto. Sono delle cose da riconoscere. Gesù ha detto: i pubblicani e le prostitute vi precederanno nel Regno di Dio. E questo lo dice anche a noi, noi cardinali, vescovi, preti. Tante volte, anche se non approviamo questa forma di sessualità, possiamo inchinarci davanti a comportamenti umani esemplari

in ogni situazione, si può sempre vedere ciò che manca oppure ciò che già c’è. Facevo una analogia con il documento Lumen Gentium : allora la Chiesa cattolica ha optato per uno sguardo sulle altre confessioni e religioni che non puntava su ciò che manca — quello lo sappiamo — ma su ciò che invece c’è. Se manca qualcosa non significa non ci siano cose positive che, come dice il Vaticano II, “spingono verso” la pienezza. Lo stesso sguardo si può applicare alle situazioni che stanno in cammino “verso”. Molti giovani e meno giovani, per dire, oggi convivono senza matrimonio ma possono scoprirne man mano la bellezza, il senso. Questa è l’idea di gradualità: non la gradualità della legge ma della scoperta e del compimento della legge, del suo vissuto»

Si può applicare anche ai divorziati e risposati?
«Qui c’è di diverso l’esperienza dolorosa di una rottura, che può essere un peccato grave, perché è grave la rottura di ciò che Dio ha unito. Ma c’è anche l’esperienza anche di nuovi cammini. L’analogia si può applicare nel senso che, quando esiste una nuova realtà, ci può essere del bene. Se ci sono figli di una nuova unione, ad esempio, c’è un bene reale: ci sono i bambini, c’è una nuova famiglia. È vero che certi hanno paura, di vedere il positivo…».

E perché?
«Perché temono sia un riconoscimento, in questo caso del divorzio. E invece no, è un constatare che c’è del bene. Del resto, è una paura legittima: per il partner che rimane fedele al sacramento, se vede che la Chiesa dà facilmente l’approvazione ad una nuova unione, può essere una nuova ferita».

Perciò si parla di «cammino penitenziale» per riammetterli alla comunione?
«Sì. Noi abbiamo sempre la tendenza a legittimarci. Ma prima di tutto dobbiamo guardare i nostri peccati. Noi siamo peccatori. Poi possiamo vedere come anche attraverso i nostri fallimenti possa iniziare qualcosa di buono».



To nieprawda, że kapłani w Polsce są skazani na rekolekcje wyłącznie w duchu charyzmatycznym

w archidiecezji lubelskiej mogą sobie wybrać między charyzmatykiem krajowym a charyzmatykiem zagranicznym. Jest więc wybór, nie ma zamordyzmu! Jak nam napisał w emailu jeden z księży archidiecezji lubelskiej - najważniejsze jest wpłacić te trzy i pół stówy na konto SFD, przyjeżdżać na te rekolekcje już niekoniecznie trzeba. Ważne, żeby wpłata się zaksięgowała.

Zgodnie z decyzją Księdza Arcybiskupa, każdy proboszcz i wikariusz naszej archidiecezji powinien w roku 2014 wziąć udział w ewangelizacyjnych rekolekcjach kapłańskich, wybierając jedną serię z poniższych:
 (...)
17-20 listopada 2014 r. – Dom Rekolekcyjny w Dąbrowicy
Prowadzący: o. Jacek Dubel CSSR (Toruń) – redemptorysta z Torunia, Przewodniczący Senatu Ogólnopolskiego Porozumienia Katolickich Kerygmatycznych Szkół Nowej Ewangelizacji; Członek Zarządu Stowarzyszenia ALFA Polska.
 (...)
24-26 listopada 2014 r. – Nałęczów
Prowadzący: Ralph Martin (USA) - jest jednym z pionierów Odnowy w Duchu  Świętym,  współtwórcą  wspólnoty  Słowo  Boże  w  Ann Arbor (Michigan). Kierował Międzynarodowym Biurem Odnowy  Charyzmatycznej  w  Brukseli,  pracując  w  tym  czasie z kard. L.J. Suenensem. Obecnie jest prezydentem Renewal Ministries, organizacji promującej katolicką odnowę charyzmatyczną i ewangelizację. W roku 2011 został mianowany przez  papieża  konsultantem  Papieskiej  Rady  ds.  Nowej Ewangelizacji.

Z gnoju nic się nie urodzi

Już nawet Gazeta Wyborcza alarmuje, że dyskretnie popierane przez Franciszka siły postępu i wyzwolenia obyczajowego mają ciężko na obecnym synodzie.

Papież Franciszek obserwuje dyskusję w milczeniu i jest zaniepokojony - komentuje "Il Messaggero". Zauważa, że za słowa komentarza można uznać jego słowa z kazania wygłoszonego we wtorek podczas mszy w kaplicy Domu świętej Marty. "Nie można zawsze pozostawać zamkniętym w swoim systemie, trzeba zawsze otwierać się na niespodzianki Boga" - powiedział.

"Właśnie, niespodzianki" - konstatuje gazeta. Podkreśla, że na synodzie niespodzianki te są często nieoczekiwane. Dziennik przytacza wypowiedź jednego z wysokiej rangi niemieckich kardynałów, który odnosząc się do tekstu zwrócił się do ojców synodalnych następująco: "Z gnoju nic się nie urodzi" (Dal letame non nasce nulla).

Dzienniki odnotowują, że jednym z hierarchów, który "dolał oliwy do ognia" jest przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski arcybiskup Stanisław Gądecki. Oświadczył, że tekst jest nie do przyjęcia dla wielu biskupów i uznał, że jest to odejście od nauczania Jana Pawła II. Jego słowa przytacza między innymi "Corriere della Sera". Dziennik stwierdza, że na synodzie doszło do "pęknięcia jedności".

Gazety cytują słowa przedstawiciela konserwatywnego skrzydła amerykańskiego kardynała Raymonda Burke'a, że synod "nie jest demokratycznym zgromadzeniem, na którym biskupi zbierają się, by większością głosów zmienić doktrynę".

Zauważa się, że trudny do przewidzenia będzie wynik sobotniego głosowania nad dokumentem końcowym. "To może być przykry test dla papieża Bergoglio" - stwierdza "Il Messaggero".


bp Dominik Mogavero o "małżeństwach" homosiów

bp Dominik Mogavero, kanonista, były z-ca sekretarza włoskiej konferencji episkopatu:
http://vaticaninsider.lastampa.it/inchieste-ed-interviste/dettaglio-articolo/articolo/sinodo-famiglia-36933/

- Homoseksualiści nie są chorzy, nie musimy ich leczyć.
- Synod wykracza poza stanowisko Kościoła redukując homoseksualizm do zboczenia i zagrożenia społecznego
- Ustawodawca nie może po prostu zamknąć oczu i twierdzić, że nie ma związków i par homoseksualnych
- Protesty episkopatów przeciwko legalizacji związków homoseksualnych są bezpodstawne
- Państwo nie może podejmować decyzji na bazie wyznaniowej, a Kościół nie może się wtrącać w sferę praw świeckich

z cyklu: dokumenty jątrzące, przestarzałe i nieaktualne

UWAGI DOTYCZĄCE PROJEKTÓW LEGALIZACJI ZWIĄZKÓW MIĘDZY OSOBAMI HOMOSEKSUALNYMI

KONGREGACJA NAUKI WIARY


(...)

W wypadku prawnego zalegalizowania związków homoseksualnych bądź zrównania prawnego związków homoseksualnych i małżeństw wraz z przyznaniem im praw, które są właściwe temu ostatniemu, konieczne jest przeciwstawienie się w sposób jasny i wyrazisty. Należy wstrzymać się od jakiejkolwiek formalnej współpracy w promowaniu i wprowadzaniu w życie praw tak wyraźnie niesprawiedliwych, a także, jeśli to możliwe, od działania na poziomie wykonawczym. W tej materii każdy może odwołać się do prawa odmowy posłuszeństwa z pobudek sumienia.

(...)

W związkach homoseksualnych jest też całkowicie nieobecny wymiar małżeński, który stanowi formę ludzką i uporządkowaną relacji płciowych. Są one rzeczywiście ludzkie tylko wtedy i tylko na tyle na ile wyrażają i umacniają wzajemne wsparcie płci w małżeństwie i pozostają otwarte na przekazywanie życia.

Jak pokazuje doświadczenie, brak dwubiegunowości płciowej stwarza przeszkody w normalnym rozwoju dzieci ewentualnie włączonych w takie związki. Brakuje im doświadczenia macierzyństwa albo ojcostwa. Włączenie dzieci do związków homoseksualnych na drodze adopcji oznacza w rzeczywistości dokonanie przemocy na tych dzieciach w sensie, że wykorzystuje się ich bezbronność dla włączenia ich w środowisko, które nie sprzyja ich pełnemu rozwojowi ludzkiemu. Oczywiście takie postępowanie byłoby poważnie niemoralne i pozostawałoby w jawnej sprzeczności z zasadą uznaną także przez Konwencję międzynarodową ONZ o prawach dzieci, według której najważniejszą wartością, którą trzeba chronić, jest w każdym wypadku dobro dziecka, będącego istotą słabszą i bezbronną.

(...)

Dla poparcia legalizacji związków homoseksualnych nie można przywoływać zasady szacunku i niedyskryminacji wobec każdej osoby. Bowiem czynienie różnic między osobami albo odmowa uznania prawnego czy przyznania pewnego świadczenia społecznego nie są dopuszczalne tylko wtedy, gdy pozostają w sprzeczności ze sprawiedliwością. Nieprzyznanie statusu społecznego i prawnego małżeństwa formom życia, które nie są i nie mogą być małżeńskimi, nie przeciwstawia się sprawiedliwości, ale przeciwnie, jest przez nią wymagane.

Nie można powołać się w sposób racjonalny również na zasadę słusznej autonomii osobistej. Inną jest rzeczą to, że pojedynczy obywatele mogą swobodnie zajmować się działalnością, dla której żywią zainteresowanie, oraz że działania te generalnie mieszczą się w powszechnym prawie cywilnym do wolności; zupełnie inną zaś jest to, że działania, które nie wnoszą znaczącego ani pozytywnego wkładu w rozwój osoby i społeczności, miałyby otrzymać od państwa specyficzne i określone uznanie prawne. Związki homoseksualne nie realizują, nawet w najdalej idącej analogii, zadań, ze względu na które małżeństwo i rodzina zasługują na właściwe i specyficzne uznanie prawne. Istnieją natomiast słuszne racje, by stwierdzić, że takie związki są szkodliwe dla prawidłowego rozwoju społeczności ludzkiej, szczególnie jeśli dopuściłoby się do wzrostu ich efektywnego wpływu na tkankę społeczną.

(...)

Jego Świątobliwość Jan Paweł II w czasie audiencji udzielonej 28 marca 2003 r. niżej podpisanemu Kardynałowi Prefektowi zatwierdził niniejsze uwagi, uchwalone na zebraniu plenarnym Kongregacji Nauki Wiary, i nakazał ich opublikowanie.

Rzym, w siedzibie Kongregacji Nauki Wiary, 3 czerwca 2003 r., wspomnienie świętych męczenników Karola Lwangi i towarzyszy.

Józef Kard. Ratzinger
Prefekt