niedziela, 19 października 2014

Najświętsza Ofiara, modlitwy gromadne i różańce. Oto alfa i omega.

ks. prałat Robert Hugo Benson
(...) Zbliża się prześladowanie. W kilku miejscach zdarzyły się już rozruchy. Ale nie prześladowania należy się obawiać. Wywoła ono niewątpliwie – jak zawsze – odstępstwa od Kościoła, odstępstwa te jednak są pożałowania godne tylko ze względu na osobistość niektórych odstępców. Z drugiej jednak strony prześladowanie umocni wiernych i usunie niepewnych. Niegdyś, w pierwszych czasach chrześcijaństwa, szatan przypuścił atak na ciało za pomocą bicza, ognia i dzikich bestii. W wieku szesnastym atakował intelekt, w wieku dwudziestym sprężyny życia moralnego i duchowego. Obecnie, rzekłbyś, rozpoczął się atak na to wszystko jednocześnie. Czego należy obawiać się najbardziej, to dodatniego wpływu humanitaryzmu. Nadchodzi on, jak królestwo Boże, z mocą. Obala imaginacyjność i romantyczność. Nie staje w obronie prawdy, ale raczej przywłaszcza ją sobie. Tłumi, przycisza miękkimi chustkami, zamiast ranić i wzmacniać stalą oraz wymianą zdań. Zdaje się przedzierać prawie obiektywnie do świata wewnętrznego. Osoby, które zaledwie usłyszały jego nazwę, już stają się wyznawcami jego zasad. Kapłani przyswajają go sobie tak, jak przyjmowali Boga w Komunii – tu przytoczył nazwiska ostatnich odstępców ze świata duchownego – dzieci pochłaniają go tak samo, jak pochłaniały chrześcijaństwo. Dusza „z natury chrześcijańska” zdawała się zmieniać w duszę „z natury niewierną”.
– Prześladowania – wołał Percy – należy sobie życzyć jak zbawienia, należy się o nie modlić i uchwycić się go, gdy nadejdzie. Zdaje się wszelako, że władze są zbyt przebiegłe i odróżniają truciznę od odtrutki. Zdarzają się może odosobnione męczeństwa, zdarzy się ich nawet z pewnością nie mało, lecz wbrew rządowi świeckiemu a nie z jego inicjatywy. W końcu humanitaryzm przebierze się w szaty liturgii i ofiary, a gdy to uczyni, sprawa Kościoła zgaśnie, o ile Bóg nie wystąpi ze Swoją interwencją. Percy przechylił się w tył. drżąc na całym ciele.
– Tak jest, synu. A co, twoim zdaniem, należy uczynić?
Kapłan wzniósł ręce do góry.
– Ojcze święty! – zawołał. – Najświętsza Ofiara, modlitwy gromadne i różańce. Oto alfa i omega. Świat zaprzecza im mocy. Niech więc chrześcijaństwo oprze się na ich mocy całym ciężarem. Wszystko w Jezusie Chrystusie – w Jezusie Chrystusie od początku do końca. Nic poza tym nie możemy pomóc. On musi uczynić wszystko, bo my jesteśmy bezsilni.(...)
(R.H. Benson, Pan świata)

19 października 1914 r., 100 lat temu po wieczną nagrodę do Pana udał się ks. prałat Robert H. Benson. Konwertyta  z herezji anglikańskiej, syn "arcybiskupa" "prymasa" anglikańskiego. Moim skromnym zdaniem najwybitniejszy apologeta XX wieku.