sobota, 18 października 2014

Rajmund kard. Burke potwierdza: Celem twórców Synodu jest zmiana nauczania Kościoła

Za nieocenionym serwisem Rorate Caeli garść newsów z trwającej od marca 2013 r. dekatolicyzacji i deratzingeryzacji Kościoła:

Kard. Burke stwierdził, że wszystko wygląda na to, że organizatorzy synodu przygotowali go w celu osłabienia nauczania i praxis Kościoła - co oczywiste - z "błogosławieństwem" papieża Franciszka.  "Jeśli papież Franciszek skierował określonych kardynałów "na odcinek" zwekslowania synodu w kierunku swoich osobistych poglądów na takie zagadnienia jak rozwody czy traktowanie osób LGBT (Lesbijki-Geje-Biseksi-Transseksi), to nie było to sprawowaniem mandatu Wikariusza Chrystusowego"
"Podług mojego rozumienia nauczania i dyscypliny Kościoła, nie. To nie było właściwe (...) Papież wyrządził wiele szkód nie przedstawiając otwarcie i publicznie swoich poglądów podczas Synodu"
"Papież bardziej niż ktokolwiek inny, jako pasterz Kościoła powszechnego jest zobowiązany służyć prawdzie. Papieżowi nie wolno zmieniać nauczania Kościoła dotyczącego niemoralności aktów homoseksualnych albo nierozerwalności małżeństwa czy też jakiejkolwiek innej nauki wiary" - stanowczo stwierdził kard. Burke

Ksiądz kardynał potwierdził, że słyszał nieoficjalnie, że papież chce go usunąć ze stanowiska Prefekta Sygnatury Apostolskiej, że będzie mu przykro odejść z urzędu, ale nie zamierza tego komentować, gdyż jeszcze nie otrzymał oficjalnej decyzji. "Z drugiej strony jako kapłan zawsze jestem gotów pójść tam, gdziekolwiek przełożony mnie pośle i wierzę, że Pan Bóg pobłogosławi mi na nowym miejscu, co jest zawsz najważniejsze".

"Miałem nadzieję, że nowa wersja Relatio post disceptationem, która powstaje od tygodnia i którą mamy w sobotę przegłosować będzie "czegoś warta", niestety moje nadzieje zostały trochę podkopane gdyż język użyty w szkicu, który mi udostępniono nie ma wiele wspólnego z Pismem Świętym czy odwiecznym nauczaniem Kościoła"

"O ile Franciszek nie okazał w ząden sposób, że popiera wywrócenie nauczania Kościoła o grzesznych praktykach homoseksualnych, z dotychczasowego doświadczenia wynika, że zamierza zamieść pod dywan konflikty na punkcie seksualności, aby "rozszerzać orędzie Kościoła". Tymczasem Kościół musi zawsze wzywać osoby zaangażowane w grzeszne działania - do nawrócenia. Z miłością, ale - co oczywiste - ze stanowczością, jak ojciec czy matka, dla dobra danej osoby. Nie może być różnicy między nauczaniem a praktyką". "Kościół nie wyklucza nikogo, kto ma dobrą wolę, nawet jeśli dana osoba cierpi wskutek popędu homoseksualnego czy nawet poddaje się temu popędowi.  Jeśli jednak ktos nie akceptuje nauczania Kościoła w tych sprawach, nie "myśli wspólnie z Kościołem" to musi się poważnie nad tym w sumieniu zastanowić podejmując decyzję: naprostować swoje poglądy albo opuścić Kościół, jeśli absolutnie nie może zaakceptować jego nauczania. Z pewnością nikt nie ma prawa zmiany nauczania Kościoła, aby odpowiadało jego własnym przekonaniom" - konkluduje ksiądz kardynał.