z redakcyjnej poczty
-------->8--------
Szanowna Redakcjo
Chciałem podzielić się swoim doświadczeniem z Światowych Dni Młodzieży w Krakowie, które spędziłem wśród członków Drogi Neokatechumenalnej, można powiedzieć, bez swojej woli. Ale po kolei.
Zapisałem się na wyjazd na ŚMD w swojej parafii z Warszawy. Były ogłoszenie, że jest organizowany wyjazd z parafii. Na pierwszym spotkaniu organizacyjnym Ksiądz – organizator wyjazdu, jednocześnie opiekun parafialnej grupy neokatechumenatu, mówił, że wyjazd będzie do poniedziałku, ponieważ ksiądz z kilkoma osobami z neokatechumenatu chcą być na spotkaniu z Kiko. Reszta grupy miała mieć czas wolny. Nie było mowy, że jest to wyjazd neokatechumenatu.
Na ostatnie spotkanie przed wyjazdem przyszło zaproszenie na „liturgię pokutną”. Nie miałem wiedzy, co to dokładnie jest. Spodziewałem się mszy z jakimś spotkaniem organizacyjnym. Okazało się, że była to „liturgia” ( nie wiem, jak to nazwać) prowadzona przez członków neokatechumenatu, wedle ich zwyczajów: spowiedź na stojąco pośrodku sali, a wokół śpiewająca reszta ludzi, oczywiście pieśni neokatechumenatu. Wtedy zapaliła mi się lampka ostrzegawcza, że nie jest to pielgrzymka parafialna, ale wyjazd jednej formacji, o czym nie było mowy przed zapisem.
I tak okazało się, że nocowaliśmy na polu namiotowym na Lotnisku Pobiednik – było to pole organizowane przez neokatechumenat dla członków Drogi z całego świata. Znów zaskoczenie dla mnie. Oto strona tego pola:
http://www.krk2016.eu/tent-city-w-pobiedniku/
Co ciekawe, ta oferta nie odpowiadała rzeczywistości. Mimo sporej ceny – 110 zł za dobę od osoby na polu namiotowym, warunki były bardzo spartańskie: od wyżywienia do dostępu do wody. Narzekali na to zresztą sami członkowie neokatechumenatu z naszej grupy. Dodatkowo były problemy z transportem, co miało być w cenie pobytu: i tak na spotkanie z Kiko, grupa z mojej parafii musiała wynająć prywatny autokar, bo organizator nie zapewnił własnego. Mimo porównywalnej ceny wyjazdu z innymi grupami, my nie mieliśmy oficjalnych pakietów pielgrzyma. Można więc powiedzieć, że bracia i siostry z Drogi, którzy zorganizowali to pole namiotowe, wykorzystali naiwność swoich współbraci. Myślę, że przybysze z zagranicy nie będą mieli dobrych wspomnień z pobytu na tym polu namiotowym, przez posiłki składające się kawałka kiełbasy i kilku bułek, i tak przez 2 dni. Słaba reklama polskiej kuchni.
Pierwszego dnia pobytu ksiądz i jeden z członków neokatechumenatu, zdaję się, że katechista Drogi, poinformowali, że będzie „Eucharystia”, oczywiście na dworze.
Ołtarz – stolik namiotowy, składana ambona z ikoną namalowaną przez Kiko, oraz krzyż, oczywiście też neokatechumenalny (zdjęcie obok). Były komentarze przed czytaniami, przed Ewangelią, również. Komunia była pod dwoma postaciami (były komunikanty), plus śpiewy neokatechumenalne, ale ogólnie nie było więcej odstępstw od przepisowej mszy.
Drugiego dnia byłem już jednak na w pełni neokatechumenalnej liturgii. Nasza grupa połączyła się z inną grupą, i tamtejszy ksiądz przewodniczył „Eucharystii”. Było więc echo słowa, znak pokoju po procesji z darami, z całowaniem się (członkowie Drogi chodzili i całowali wszystkich, czy ktoś sobie tego życzył, czy nie) oraz komunia święta...
Tu przeżyłem szok. Celebrans wytłumaczył, że komunia będzie przyjmowana na dłonie, potem będzie chwila adoracji i dopiero wszyscy w jednym momencie spożyją Eucharystię. Dodał, żeby przy tym bardzo starannie pozbierać okruszki z dłoni (sic!) - były bowiem i komunikanty i chleb. Pamiętałem, że taka forma przyjmowania komunii świętej jest niedopuszczalna, więc odmówiłem przyjęcia w takiej formie komunii. Ksiądz, z oparami, ale udzielił mi komunii do ust. Jak zauważyłem, część wiernych (chyba członkowie Drogi), po przyjęciu do rąk komunii świętej siadali, tak zrobił też celebrans, i dopiero wtedy spożyli Ciało Chrystusa. Po błogosławieństwie był jeszcze taniec wokół „ołtarza”, znaczy stołu z obrusem.
Z przykrością zauważyłem, że większość osób z mojej grupy uległa presji i, zdaje się nieświadomie, przyjęła tak komunię świętą. Tak wygląda wiedza religijna katolików, i to przecież aktywnych.
Po „Eucharystii” tłumaczono mi, że papież zezwolił na taką formę komunii Drodze. Jeszcze sprawdziłem, ale pamiętałem, że neokatechumenat nie dostał zgody na taki sposób przyjmowania komunii.
Stąd moje pytanie do Redakcji: co z tym dalej zrobić? Czy zgłosić to nadużycie liturgiczne do biskupa? Z pewnością nie zostawię tej sprawy w swojej parafii. Nie pisałem się na wyjazd neokatechumenatu, tylko na parafialną pielgrzymkę, tym bardziej, że członkowie neokatechumenatu stanowili mniejszość grupy. Dodatkowo, z tego co zrozumiałem, neokatechumenat w mojej parafii przyjmuje komunię święta w opisany przeze mnie sposób. Poinformuję o tym proboszcza, czy wie, jak to wygląda przestrzeganie przepisów liturgicznych i jak odnoszą się do Ciała Chrystusa członkowie jednej z grup parafialnych.
Przykro mi, że poznałem z bliska członków Drogi Neokatechumenalnej w takich okolicznościach. Można jeszcze wspomnieć, że zapraszając na spotkanie z Kiko, katecheta, nazwał Kiko nowym Janem Chrzcicielem. Skromność nie jest chyba cnotą członków neokatechumenatu.
Z poważaniem
(imię i nazwisko do wiadomości redakcji)
P.S. Proszę o nieujawnianie moich danych osobowych.
--------------------------------
Redakcja poleca pooglądać neońskie strony:
http://wydtravel.pl/http://www.krk2016.eu/Póki jeszcze działają.
Najbardziej nam się podoba "zestaw obowiązkowy" - oczywiście nie można się było zarejestrować na stronie ŚDM - trzeba było się rejestrowac na stronie neokatchumentatu.
http://www.krk2016.eu/parkowanie-i-logistyka-na-kiko/
Rejestracja na Spotkanie z Kiko jest obowiązkowa.
Bracia i Siostry,
Prosimy o wpłaty 15 euro od osoby na rzecz spotkania powołaniowego z Kiko