Pudrowanie trupa, który - mimo targania go co chwila elektrowstrząsami - nie chce "zaskoczyć", jest już tylko nieskutecznym zabiegiem kosmetycznym.
Likwidacja parafii z powodu braku personelu zaczyna docierać również do Polski.
Emitowanie przez Watykan i episkopaty kolejnych napuszonych kwitów przy jednoczesnym milczeniu w sprawach pryncypialnych, np. publicznych ataków na wiarę i moralność publiczną świadczy dobotnie o tym, że z rzeczy na DO- liczą się już tylko DOchody, a nie DOktryna.
Transmisje internetowe z wielu kościołów otwarły oczy niektórym hierarchom, którzy "nagle" zaczęli zauważać, że codzienna liturgia w podległych im parafiach, to fuszerka, dno, muł i wodorosty, a nie oddawanie chwały Panu Bogu.
Zastąpienie wody święconej zasobnikiem z żelem do dezynfekcji przed wejściem do kościoła (niektórzy wierni dezynfekują się też, z przywyczajenia, przy wyjściu) świadczy o kompletnym braku wiary w moc sakramentaliów i Bożego błogosławieństwa.
Wprowadzona bez śladów jakiegokolwiek oporu w jeden weekend powszechna Handkomunia dowodzi totalnego braku wiary w Rzeczywistą Obecność Boga w Postaciach Eucharystycznych wśród ludu niewiernego.
Na Zachodzie w wielu diecezjach konsekrowane Hostie pakuje się w woreczki foliowe i roznosi po parafii wrzucając ludziom do skrzynek pocztowych. Przy braku reakcji miejscowej kurii.
Proboszczowie grzmiący z mównicy na wyłuskanego z tłumu jednego wiernego bez szmaty na gębie - dopełniają obrazu nędzy i rozpaczy, a supliki do "świętego" koronawirusa aby sobie poszedł dodają do tego obrazu elementy szamańsko-komiczne.
Jak się okazało, nie trzeba było uderzać w pasterzy, aby owce się rozpierzchły. Sami pasterze pozamykali świątynie przed ludem, a swoimi pasterskimi lagami odgonili owce od stad i zagród twierdząc, że biegając samopas będą bezpieczniejsze.
Na jesieni zaatakuja nas inteligentne małpy albo kosmici.
Zobaczycie :-)