Czyli typowy polsko - posoborowy bajzel
http://wiadomosci.onet.pl/krakow/chaos-przed-swiatowymi-dniami-mlodziezy-2016-w-krakowie/7phsfs
Wciąż nie podjęto ostatecznej decyzji, gdzie odbędzie się główna msza z papieżem podczas Światowych Dni Młodzieży. Strona kościelna naciska, by zorganizować ją w Brzegach, jak zostało wstępnie ustalone. (...) Ostateczna decyzja w tej sprawie ma zapaść 15 maja.
Na zmianę miejsca naciskają też służby bezpieczeństwa. Te uznały Brzegi "za trudny teren do zabezpieczenia". – To nie jest tak, że nie jesteśmy w stanie zapewnić tam bezpieczeństwa pielgrzymom. Jednak, ze względu na wielkość terenu wymaga to zaangażowania większych środków, a co za tym idzie koszta takiej operacji też wzrosną (...) Problemem są też "wąskie gardła" w pobliżu autostrady A4. Chodzi o drogę, którą pielgrzymi muszą dotrzeć na miejsce uroczystości. Według obliczeń urzędników, wypełnienie placu zająć może 8 godzin. Tymczasem opuszczenie terenu Brzegów, przesz wszystkich pielgrzymów trwać ma ponad 12 godzin.
Do rozwiązania pozostaje też kwestia zabezpieczenia medycznego. – Część uroczystości odbywa się w Krakowie. Jeśli potem pielgrzymi przenieśliby się do Brzegów, to trzeba tam też "przerzucić" służby medyczne. A to dodatkowe wyzwanie - mówi Pilch.
(...) Inna wersja to lotnisko w Balicach. Ta opcja wchodzi w grę, jeśli do stolicy Małopolski przybędzie więcej, niż 2 miliony pielgrzymów. - Nikt z nami o tej kwestii nie rozmawiał. Organizacja uroczystości na lotnisku oznacza, jego zamknięcie na miesiąc – mówi Urszula Podraza, rzecznik prasowa Kraków Airport. – To oznacza, że nie moglibyśmy przyjąć samolotów, którymi przylecą pielgrzymi – dodaje.
Na razie nie wiadomo też kto podejmie ostateczną decyzję o wyborze miejsca. - Ja mam prośbę. To, nie mnie proszę o to pytać. Proszę pytać gdzie indziej – odpowiada wymijająco wojewoda. Gdzie? Tego nie zdradza. Dopytywany, czy najważniejsze zdanie na wybór miejsca będzie miała strona kościelna wojewoda rozkłada ręce, kiwa głową i znaczącą się uśmiecha. – Ja tylko będę musiał wypić czyjeś piwo – dodaje po chwili.
Problem jest też z wolontariuszami. Obecnie brakuje 10 tysięcy osób, które mają pomagać podczas Światowych Dni Młodzieży. (...) Miejsc noclegowych brakuje też dla pielgrzymów. Do tej pory zarejestrowało się ponad pół miliona wiernych. Udało się pozyskać jednak "tylko" 300 tysięcy miejsc noclegowych. Tymczasem komitet organizacyjny szacuje, że do Krakowa może przyjechać ponad 2 miliony osób. (...)
Wciąż nie wiadomo też, gdzie zostanie rozlokowana część policjantów i żołnierzy, którzy na czas ŚDM 2016 przyjadą do Krakowa - z całej Polski. Łącznie będzie to 6,5 tysiąca osób.
Tymczasem według szacunków i wyliczeń krakowskiego magistratu, przygotowanie Światowych Dni Młodzieży może kosztować Kraków 202 miliony złotych, a licząc tak jak urzędnicy, z inwestycjami, które już trwają - nawet 600 mln zł. (...)
Nie wiadomo, kto poniesie koszty darmowej komunikacji dla pielgrzymów. Rozmowy w tej sprawie trwają. Ponadto urzędnicy oszacowali, że 13,5 mln zł będzie kosztować "wzmocnienie" niektórych linii tramwajowych i autobusowych. Do tego trzeba doliczyć wynajęcie 150 autobusów przez MPK. To koszt miliona złotych. Kolejne 3,2 miliony złotych trzeba wydać na koszty związane z ich kursowaniem.
Tymczasem strona kościelna niechętnie mówi o finansach. Przedstawiciele komitetu organizacyjnego na pytania związane z wydatkami odpowiadają enigmatycznie. Zdradzają tylko, że istnieje dokument, który szczegółowo określa kto i za co zapłaci. Dziennikarze jednak " nie mogą go jeszcze zobaczyć". Ten ma zostać ujawniony w późniejszym terminie. Kiedy? Nie wiadomo.
czwartek, 31 marca 2016
środa, 30 marca 2016
komu przeszkadzają Franciszkanie Niepokalanej?
http://przedsoborowy.blogspot.com/2016/03/niestworzone-zarzuty-przeciwko.html
Sprawa Franciszkanów Niepokalanej powróciła się przy okazji zakończenia roku życia konsekrowanego, czyli 2 lutego. Kardynał Braz de Aviz, Prefekt Kongregacji ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego udzielił wówczas wywiadu agencji prasowej SIR, powiązanej z Konferencją Episkopatu Włoch. Część dotycząca FFI (tj. zakonu męskiego) ogranicza się do jednej kwestii, ale odnosi się do wielu faktów niezbyt znanych po tej stronie Alp.
Dziennikarz pyta o sygnowanie paktów własną krwią oraz wypalanie na ciele znaków rozpalonym żelazem. Powinniście wiedzieć, że od zeszłego listopada z inicjatywy dziennika Corriere della Sera rozpętała się kampania medialna przeciwko ojcu Stefanowi Manelli. Jest on oskarżany m.in. o zmuszanie sióstr do podpisywania przysięgi wierności własną krwią, o akceptowanie praktyki wypalania znaku IHS na skórze oraz o drobniejsze przewinienia, nie omijające również kwestyj finansowych. Wszystkie te oskarżenia pochodzą od byłych członkiń zakonu w liczbie trzech, nieposiadających dowodów na prawdziwość swych słów, odnoszących się do wydarzeń rzekomo mających miejsce przed dwudziestu laty i są dementowane przez aktualne członkinie zakonu w liczbie trzystu. Tymczasem kardynał prefekt podpisał był dekret zwalniający członków obu gałęzi zakonu z owego prywatnego ślubu wierności ojcu Manellemu, choć nie przeprowadzano żadnego postępowania kanonicznego w przedmiotowej sprawie, nie stawiając pytań ani założycielowi zakonu ani innej hipotetycznie właściwej w sprawie kongregacji (np. Kongregacji Doktryny Wiary). Mamy tu przykład potępiania bez przeprowadzania dochodzenia, co jest charakterystyczne dla tej afery od samego jej początku. "Fakty prasowe", pokazywane na małym ekranie stają się punktem odniesienia dla decyzyj podejmowanych przez prefekta kongregacji w Kurii Rzymskiej. Jej upadek nie jest zatem mitem, skoro odrzucono ostrożność i zdrowy rozsądek w tak delikatnej sprawie i nie zaczekano na rozstrzygnięcie organu sądowego.
Aspekt prawny sprawy FFI dotyczy również sióstr franciszkanek (czyli SFI), jako że właściciele majątku wykorzystywanego do apostolatu Franciszkanów Niepokalanej pomagali męskiej lub żeńskiej gałęzi zakonu. Warto wskazać, że stowarzyszenia te były wymagane przez ojca Stefana, by członkowie jego zakonów żyli w radykalnym ubóstwie - bez własności sióstr i braci, osobistej bądź wspólnotowej, czerpiąc przykład ze św. Maksymiliana Kolbego. Postępowania względem tych stowarzyszeń były uruchamiane z inicjatywy któregoś z członków FFI, bez zaangażowania ze strony Stolicy Apostolskiej czy prokuratury. Nie wdając się w szczegóły należy stwierdzić, iż wyjaśnienia tych zagadnień są rzeczywiście w toku, ale kardynał prefekt zdaje się być zbyt ostrożny, by stwierdzić, iż niektóre spośród postępowań już się zakończyły, a ich rozstrzygnięcia przemawiają na korzyść pomówionych stowarzyszeń. Ponadto ojciec Stefan systematycznie kieruje sprawy przeciwko zniesławiającym go w programach telewizyjnych byłym zakonnicom. Włoski wymiar sprawiedliwości może wreszcie zrobi porządek z wszystkimi oszczercami ojca Manellego, do grona których należy również zaliczać kardynała Braz de Aviz. Nie zapominajmy, że [wyznaczony przez Franciszka komisarz] Volpi uciekł od negatywnego dlań wyroku sądu świeckiego poprzez "łaskę" nagłej śmierci. Ponadto ojciec założyciel nie odpuszcza i w dniu 2 marca złożył skargę przeciw niektórym obecnym liderom FFI. Widzimy, że nic nowego tu się nie dzieje od czasów św. Atanazego: fałszywe oskarżenia, jakie pojawiły się na określonych blogach (skąd trafiły na ekrany telewizyjne), są weryfikowane i odrzucane.
Podsumowując, Kongregacja ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego wydaje się coraz bardziej wikłana w aferę, której prawdziwe motywy są wciąż zakryte i znacznie przekraczające możliwości komisarzy obu gałęzi zakonu Franciszkanów. Ich działania zdają się być ograniczone do dwóch rzeczy: zniszczenia charyzmatu i przejęcia majątku. Poza tym ich medialne milczenie czyni z nich faktycznych współuczestników kampanii prasowej skierowanej właściwie przeciwko życiu zakonnemu jako takiemu: oskarżenia i "sznurki" do nich prowadzące są zdumiewająco banalne.
Nie popadajmy w pesymizm: wywiad z kardynałem daje nam pewną nadzieję: można sądzić, iż nie wszyscy zgadzają się z franciszkową "normalizacją" Franciszkanów Niepokalanej. Módlmy się do Matki Niepokalanej, by trwała przy swoich rycerzach w błękicie.
Sprawa Franciszkanów Niepokalanej powróciła się przy okazji zakończenia roku życia konsekrowanego, czyli 2 lutego. Kardynał Braz de Aviz, Prefekt Kongregacji ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego udzielił wówczas wywiadu agencji prasowej SIR, powiązanej z Konferencją Episkopatu Włoch. Część dotycząca FFI (tj. zakonu męskiego) ogranicza się do jednej kwestii, ale odnosi się do wielu faktów niezbyt znanych po tej stronie Alp.
Dziennikarz pyta o sygnowanie paktów własną krwią oraz wypalanie na ciele znaków rozpalonym żelazem. Powinniście wiedzieć, że od zeszłego listopada z inicjatywy dziennika Corriere della Sera rozpętała się kampania medialna przeciwko ojcu Stefanowi Manelli. Jest on oskarżany m.in. o zmuszanie sióstr do podpisywania przysięgi wierności własną krwią, o akceptowanie praktyki wypalania znaku IHS na skórze oraz o drobniejsze przewinienia, nie omijające również kwestyj finansowych. Wszystkie te oskarżenia pochodzą od byłych członkiń zakonu w liczbie trzech, nieposiadających dowodów na prawdziwość swych słów, odnoszących się do wydarzeń rzekomo mających miejsce przed dwudziestu laty i są dementowane przez aktualne członkinie zakonu w liczbie trzystu. Tymczasem kardynał prefekt podpisał był dekret zwalniający członków obu gałęzi zakonu z owego prywatnego ślubu wierności ojcu Manellemu, choć nie przeprowadzano żadnego postępowania kanonicznego w przedmiotowej sprawie, nie stawiając pytań ani założycielowi zakonu ani innej hipotetycznie właściwej w sprawie kongregacji (np. Kongregacji Doktryny Wiary). Mamy tu przykład potępiania bez przeprowadzania dochodzenia, co jest charakterystyczne dla tej afery od samego jej początku. "Fakty prasowe", pokazywane na małym ekranie stają się punktem odniesienia dla decyzyj podejmowanych przez prefekta kongregacji w Kurii Rzymskiej. Jej upadek nie jest zatem mitem, skoro odrzucono ostrożność i zdrowy rozsądek w tak delikatnej sprawie i nie zaczekano na rozstrzygnięcie organu sądowego.
Aspekt prawny sprawy FFI dotyczy również sióstr franciszkanek (czyli SFI), jako że właściciele majątku wykorzystywanego do apostolatu Franciszkanów Niepokalanej pomagali męskiej lub żeńskiej gałęzi zakonu. Warto wskazać, że stowarzyszenia te były wymagane przez ojca Stefana, by członkowie jego zakonów żyli w radykalnym ubóstwie - bez własności sióstr i braci, osobistej bądź wspólnotowej, czerpiąc przykład ze św. Maksymiliana Kolbego. Postępowania względem tych stowarzyszeń były uruchamiane z inicjatywy któregoś z członków FFI, bez zaangażowania ze strony Stolicy Apostolskiej czy prokuratury. Nie wdając się w szczegóły należy stwierdzić, iż wyjaśnienia tych zagadnień są rzeczywiście w toku, ale kardynał prefekt zdaje się być zbyt ostrożny, by stwierdzić, iż niektóre spośród postępowań już się zakończyły, a ich rozstrzygnięcia przemawiają na korzyść pomówionych stowarzyszeń. Ponadto ojciec Stefan systematycznie kieruje sprawy przeciwko zniesławiającym go w programach telewizyjnych byłym zakonnicom. Włoski wymiar sprawiedliwości może wreszcie zrobi porządek z wszystkimi oszczercami ojca Manellego, do grona których należy również zaliczać kardynała Braz de Aviz. Nie zapominajmy, że [wyznaczony przez Franciszka komisarz] Volpi uciekł od negatywnego dlań wyroku sądu świeckiego poprzez "łaskę" nagłej śmierci. Ponadto ojciec założyciel nie odpuszcza i w dniu 2 marca złożył skargę przeciw niektórym obecnym liderom FFI. Widzimy, że nic nowego tu się nie dzieje od czasów św. Atanazego: fałszywe oskarżenia, jakie pojawiły się na określonych blogach (skąd trafiły na ekrany telewizyjne), są weryfikowane i odrzucane.
Podsumowując, Kongregacja ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego wydaje się coraz bardziej wikłana w aferę, której prawdziwe motywy są wciąż zakryte i znacznie przekraczające możliwości komisarzy obu gałęzi zakonu Franciszkanów. Ich działania zdają się być ograniczone do dwóch rzeczy: zniszczenia charyzmatu i przejęcia majątku. Poza tym ich medialne milczenie czyni z nich faktycznych współuczestników kampanii prasowej skierowanej właściwie przeciwko życiu zakonnemu jako takiemu: oskarżenia i "sznurki" do nich prowadzące są zdumiewająco banalne.
Nie popadajmy w pesymizm: wywiad z kardynałem daje nam pewną nadzieję: można sądzić, iż nie wszyscy zgadzają się z franciszkową "normalizacją" Franciszkanów Niepokalanej. Módlmy się do Matki Niepokalanej, by trwała przy swoich rycerzach w błękicie.
poniedziałek, 28 marca 2016
Pilnujcie nas, bardzo was proszę... Pilnujcie nas, kapłanów!
Ks. Jan udał się dziś po wieczną nagrodę do Pana.
Oremus...
Nie ma niczego gorszego niż łajdaczący się ksiądz. (...) Pilnujcie nas, bardzo was proszę... Pilnujcie nas, kapłanów! (ks. Jan Kaczkowski)
Księże Janie, będziemy pilnować. A Ty pilnuj nas tam z góry, stojąc przed obliczem Tego, którego tak w swym kapłańskim życiu umiłowałeś.
Oremus...
Nie ma niczego gorszego niż łajdaczący się ksiądz. (...) Pilnujcie nas, bardzo was proszę... Pilnujcie nas, kapłanów! (ks. Jan Kaczkowski)
Księże Janie, będziemy pilnować. A Ty pilnuj nas tam z góry, stojąc przed obliczem Tego, którego tak w swym kapłańskim życiu umiłowałeś.
czwartek, 24 marca 2016
W służbie ludzkości
Jego Świątobliwość Franciszek zdążył już wprawdzie przyzwyczaić nas do rozmaitych oryginalności, ale okazuje się, że jeszcze nie powiedział ostatniego słowa, że jeszcze wszystko przed nami. Oto 30 kwietnia ma odprawić w Rzymie specjalną, jubileuszową (w 111 rocznicę utworzenia organizacji) Mszę Świętą dla Rotarian, dla których zarezerwowano aż 8000 miejsc. Rotarianie, to organizacja zawiązana – podobnie jak wszystkie inne - gwoli służeniu ludzkości. Podobne intencje deklarował w swoim czasie nieboszczyk generał Sławomir Petelicki, wspominając w wywiadzie prasowym, jak to za pierwszej komuny wstąpił do Służby Bezpieczeństwa, żeby „spełniać dobre uczynki”. Musimy wszelako pamiętać, że ludzkości można służyć, a nawet wysługiwać się na wiele sposobów. Na przykład założyciel pierwszego w Polsce (rok 1931) Klubu Rotariańskiego, prof. Jerzy Loth, w 1945 roku zaczął służyć ludzkości w Komitecie Słowiańskim, którego celem było umacnianie przyjaźni narodów słowiańskich z ZSRR. Jaką rolę w tym umacnianiu odgrywał z jednej strony NKWD, a z drugiej – Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego – tego pewnie nieprędko się dowiemy, a może nawet nie dowiemy się nigdy – ale jakąś na pewno odgrywać musiały, bo wiadomo, że zarówno NKWD, jak i MBP interesowały się wszystkim, a już specjalnie – służeniem, a także – wysługiwaniem się ludzkości. Na taką możliwość wskazuje okoliczność, że Komitet Słowiański był głównym centrum tzw. „pieriekowki”, czyli indoktrynacji, mającej na celu przerobienie Polaków na człowieków sowieckich – i w tym celu współpracował on m.in. z Wandą Wasilewską, która – jak wiadomo – zawsze była gotowa przychylić znękanej ludzkości nieba, a zwłaszcza promieniejącego na tym niebie Słoneczka Światowego Proletariatu, Józefa Stalina. Oczywiście teraz etap jest inny, więc i formy służenia ludzkości też kształtują się inaczej – o czym najlepiej świadczy osoba pani Barbary Pawlisz, która od 1 lipca ub. roku jest gubernatorem Dystryktu 2230 Rotary International – bo tak w rotariańskiej nomenklaturze określany jest nasz nieszczęśliwy kraj, a także Białoruś i Ukraina. Znaczy – jeśli nawet nadal bałamucimy się słowiańsko, to raczej w ramach sojuszów odwróconych.
Jak wynika z rocznika (1976) Wielkiego Wschodu Francji, Kluby Rotariańskie zostały zaliczone do 93 bractw masońskich. Z tego zapewne powodu Kościół katolicki odradzał duchowieństwu (w 1929 r.), albo nawet zakazywał (w 1951 roku) wstępowania do organizacji rotariańskich. Okazuje się jednak, że papież Franciszek, jeszcze jako Jorge Bergoglio, już jako biskup, ale jeszcze nie kardynał (kardynałem został w 2001 roku) w 1999 roku został honorowym członkiem Klubu Rotariańskiego w Buenos Aires. Zatem już z tego powodu trudno się dziwić, że 30 kwietnia na Placu św. Piotra będzie celebrował jubileuszową Mszę. Mimo to wielu komentatorów zachodzi w głowę („zachodzim w um z Podgornym Kolą...”), jakież to przyczyny mogły skłonić papieża Franciszka do aż takich poświęceń w służbie ludzkości. Osobiście, przede wszystkim z uprzejmości, skłaniałbym się do wyjaśnienia tych przyczyn członkostwem honorowym, ale skoro rzecz cała odbędzie się w Rzymie, to niepodobna nie wspomnieć o starożytnej rzymskiej sentencji, że „nie ma takiej bramy, której nie przeszedłby osioł obładowany złotem”. W tej sytuacji ciekawe, jaką sumę przeznaczyli Rotarianie na jubileuszową intencję – bo chyba coś tam musieli wysupłać? Wprawdzie wiadomo, że Jego Świątobliwość Franciszek jest ptaszkiem Bożym, a jego skromność jest znana na całym świecie, ale – jak w niepojętym przypływie szczerości przyznał kiedyś Mahatma Gandhi – nic nie jest tak kosztowne, jak stworzenie wrażenia ubóstwa i prostoty. W takiej sytuacji, jeśli nawet nie mówi się o pieniądzach, to jednak muszą one w jakiś sposób się znaleźć. Do tego dochodzą ekonomiczne przekonania Jego Świątobliwości Franciszka, który nie tylko krytykuje kapitalizm i autonomię rynku, wskazując, że wiara w dobroć tych, którzy sprawują władzę ekonomiczną jest „naiwna”. Co innego wiara w dobroć tych, którzy sprawują władzę polityczną – bo tak chyba należałoby rozumieć krytykę „tyranii kapitalizmu”, jako przyczyny „wykluczenia”. Z tego punktu widzenia socjalizm, a więc system w którym władza polityczna jest organizatorem nie tylko życia gospodarczego, ale w ogóle całego, zwłaszcza w postaci radykalnej, takiej, jak komunizm, musi być zdecydowanie lepszy. W komunizmie bowiem nikt wykluczony być nie może, bo komunizm nikogo nie pozostawia samopas, nawet gdyby chciał się przed nim schronić w mysiej norze. Niestety nie ma rzeczy doskonałych i – jak jeszcze za pierwszej komuny zauważył prof. Łagowski – komunizm nie może zwyciężyć na całym świecie, bo przynajmniej jedno państwo musi pozostać normalne, żeby było wiadomo, ile co naprawdę kosztuje. Takie normalne państwo musiałoby poświęcić się w służbie ludzkości, zgodnie z zasadami rotariańskimi. Esperons, że tego wszystkiego dowiemy się 30 kwietnia, no a potem musimy chyba przygotować się na kolejne niespodzianki?
Stanisław Michalkiewicz
niedziela, 20 marca 2016
Masacrosong czyli niedziela facepalmowa
czyli "Tak oni śpiewają". Oni czyli biskupi wrocławscy.
Ze sceny wydziera się bp Jacek Kiciński CMF
A może by tak Jego Ekscelencja arcybiskup Józef Kupny zaśpiewał z młodzieżą coś innego? Np. Pueri Hebræorum...?
Ze sceny wydziera się bp Jacek Kiciński CMF
A może by tak Jego Ekscelencja arcybiskup Józef Kupny zaśpiewał z młodzieżą coś innego? Np. Pueri Hebræorum...?
sobota, 19 marca 2016
teologia po opolsku
z redakcyjnej poczty:
Piszę zaniepokojony tym co dzieje się w środowisku opolskiej
teologii. Otóż na stronach Wydziału Teologicznego Uniwersytetu
Opolskiego pojawiła się zapowiedź prowadzenia od przyszłego roku
akademickiego kilku podejrzanych kursów.
Podczas
gdy w Europie występuje próżnia religijna spowodwana ateizacją
chrześcijan, modernizmem i daleko idącym indyferentyzmem "pasterzy",
wydział modernistycznej teologii proponuje następujące kursy:
a) "Mistyka" (http://wt.uni.opole.pl/ mistyka/)
- brzmi może niewinnie, ale patrząc na program widać, że poza mistyką w
rozumieniu katolickim, na równi przedstawiane są inne opcje jak:
mistyka żydowska (to chyba kabała będzie), sufizm i mistyka islamu oraz
mistyka zen
b) "Patriarchowie i mistrzowie zen" (http://wt.uni.opole.pl/ patriarchowie-i-mistrzowie- zen/) - solidne podstawy do zgłębiania buddyzmu na tak zwanym wydziale teologii katolickiej
c) "Żydowskie święta dla chrześcijan" (http://wt.uni.opole.pl/ zydowskie-swieta-dla- chrzescijan/) - uczestnik może się zapoznać ze świętami narodu niegdyś wybranego, co "ma służyć lepszemu poznaniu Ewangelii"
d) "Mistyka islamu" (http://wt.uni.opole.pl/ mistyka-islamu/)
- jak by było za mało w kursie ogólnym na temat mistyki, to można
pogłębić duchowość mahometan. Wykład ten jest koroną wszystkiego... - w
przyszłości mógłby być podstawa dla stworzenia w tym miejscu szkoły
koranicznej. Architektura kościoła akademicko-seminaryjnego w Opolu
sprzyjałaby takiej konwersji, chociaż sądząc po poziomie wykładanych tam
przedmiotów trzeba przestrzec "braci muzułmanów" przed przejmowaniem
budynku wraz z kadrą i dobytkiem inwentarza, gdyż nie przyczynią się oni
do rozwoju tej religii, ale także będą metodami oświeconego liberalizmu
dążyć do zniszczenia "wszelkich środków uświęcenia i prawdy" w religii
mahometan.
Co ciekawe żeby zapisać się na
powyższe kursy, nie trzeba mieć żadnego wykształcenia teologicznego.
Jest to więc tym bardziej szkodliwe i należy przed tym przestrzec - z
tego też powodu piszę do Redakcji Breviarium. Póki jeszcze biznes się
nie kręci, a przedsięwzięcie jest w fazie projektu polecam modlitwą i
pisaniem do odpowiednich władz duchownych (ordynariuszem opolskim jest
bp Andrzej Czaja) zniweczyć te plany w zarodku.
Z poważaniem i pamięcią modlitewną:
(...)
P.S. Dane osobowe do prywatnej wiadomości Redakcji Breviarium.
piątek, 18 marca 2016
Franciszek odprawi dla masonerii uroczystą Mszę świętą na placu św. Piotra
30 kwietnia na Placu Świętego Piotra w Rzymie odbędzie się specjalna jubileuszowa msza dla Rotarian celebrowana przez Jego Świątobliwość Papieża Franciszka. Dla członków RI, a także ich rodzin i przyjaciół zarezerwowanych jest 8000 miejsc.
Zapraszam Was do uczestnictwa w tym wydarzeniu. Rotarianie z Dystryktu 2080 przygotowują także specjalne wydarzenia towarzyszące dla uczestników. Na to wydarzenie, niezależnie od wyznawanej religii i przekonań, zaprasza Prezydent Ravi Ravindran, z przekonaniem, że dzięki tym uroczystościom pozycja Rotary na świecie wzrośnie dając nam wiele satysfakcji. Więcej szczegółów znajdziecie pod adresem: Jubilee of Rotarians
Gubernator Barbara Pawlisz
RC Sopot International
http://rotary.org.pl/jubileuszowa-msza-rzymie/
Przypomnijmy, że wydany 20.12.1950 r. przez Świętą Kongregację Świętego Oficjum i aprobowany przez papieża Piusa XII sześć dni później dekret stwierdzał wprost, że duchownym nie godzi się zapisywać do klubów rotarian, a katolicy świeccy winni zgodnie z CIC (1917) 684 unikać stowarzyszeń tajnych, potępionych, wywrotowych i podejrzanych o działanie na szkodę Kościoła.
No ale przecież dzięki Franciszkowi (honorowemu członkowi tej masońskiej organizacji) wiemy, że Kościół nigdy nie miał się tak dobrze, jak dziś.
Aktualizacja 27.04.2016
Okazuje się, że to nie będzie Msza święta tylko "jubileuszowa audiencja". A przynajmniej tak wynika z oficjalnego programu. Co nie umniejsza skandalu.
Nowenna - 25 rocznica śmierci abpa Marcela Lefebvre'a
do prywatnego odmawiania
O Jezu, Najwyższy i Wieczny Kapłanie, który raczyłeś obdarzyć Twego wiernego sługę Marcela godnością biskupią i zlałeś nań łaskę bycia nieustraszonym obrońcą Mszy świętej, kapłaństwa katolickiego, Twego świętego Kościoła i Stolicy Apostolskiej, bycia odważnym apostołem Twego Królestwa na ziemi, bycia oddanym sługą Twej świętej Matki oraz bycia lśniącym przykładem miłości, pokory i cnót wszelakich; obdarz nas teraz, dzięki jego zasługom, tymi łaskami, o które Ciebie błagamy, abyśmy ufając w jego mocne wstawiennictwo u Ciebie, mogli kiedyś ujrzeć go wyniesionego do chwały ołtarzy, Amen.
środa, 16 marca 2016
Piątkowy koncert rotarian w bydgoskim kościele
Koncert odbył się – uwaga! – w piątek Wielkopostny o g. 19.30, w reprezentacyjnym bydgoskim kościele p.w. Świętej Trójcy. Złożyły się nań w większości, i zapewne „przez przypadek”, utwory kompozytorów masońskich m.in. Karłowicza, Haendla, Mendelssohna czy nieodłącznego w takich sytuacjach, Mozarta. Do tej imponującej świątyni – wzniesionej w czasach pruskich, ze składek ludności polskiej w Bydgoszczy – przybyły ze dwie setki rotarian płci obojga, mówiących różnymi językami, pachnących dobrymi wodami toaletowymi, z których zaledwie trzech przyklękło przed ołtarzem, zaś jeden się przeżegnał czymś w rodzaju węzełka, uczynionego zaciśniętą pięścią na wysokości fularu, w rozcięciu eleganckiego płaszcza.
Tabernakulum nie wyniesiono, a publiczność spacerowała między nawami jak w sali recepcyjnej i rozmowom towarzyskim, powitaniom nie było końca. Brakowało tylko lampki wina na powitanie. Józef Herold – gospodarz wieczoru – przemówił od pulpitu umieszczonego przed Tabernakulum, serdecznym „dobry wieczór”. Zaznaczył, że koncert odbywa się „ku czci naszej organizacji”. Następnie zachwycił się jakością tutejszych organów, jakoby „najlepszych w Bydgoszczy” i zapewnił, że muzyka wybrana na dzisiejszy wieczór prezentuje się najlepiej w kościele. Równie dobrze prezentowała się wykonawczyni wszystkich sześciu numerów wokalnych, Katarzyna Matuszak – absolwentka tutejszej Akademii Muzycznej, popularna w Bydgoszczy dzięki spektaklowi o filmowej seks-bombie Marlenie Dietrich, napisanemu dla niej przez Józefa Herolda.http://www.infobydgoszcz.pl/artykul,wiat_movie___niemcy,3722
http://www.wyszperane.info/2016/03/16/profanacja-kolejnej-katolickiej-swiatyni-w-polsce/
http://bydgoszcz.wyborcza.pl/bydgoszcz/1,48722,19751327,unum-principium-grozi-klatwa-nie-wpuszczac-rotary-do-kosciola.html
Tabernakulum nie wyniesiono, a publiczność spacerowała między nawami jak w sali recepcyjnej i rozmowom towarzyskim, powitaniom nie było końca. Brakowało tylko lampki wina na powitanie. Józef Herold – gospodarz wieczoru – przemówił od pulpitu umieszczonego przed Tabernakulum, serdecznym „dobry wieczór”. Zaznaczył, że koncert odbywa się „ku czci naszej organizacji”. Następnie zachwycił się jakością tutejszych organów, jakoby „najlepszych w Bydgoszczy” i zapewnił, że muzyka wybrana na dzisiejszy wieczór prezentuje się najlepiej w kościele. Równie dobrze prezentowała się wykonawczyni wszystkich sześciu numerów wokalnych, Katarzyna Matuszak – absolwentka tutejszej Akademii Muzycznej, popularna w Bydgoszczy dzięki spektaklowi o filmowej seks-bombie Marlenie Dietrich, napisanemu dla niej przez Józefa Herolda.http://www.infobydgoszcz.pl/artykul,wiat_movie___niemcy,3722
http://www.wyszperane.info/2016/03/16/profanacja-kolejnej-katolickiej-swiatyni-w-polsce/
http://bydgoszcz.wyborcza.pl/bydgoszcz/1,48722,19751327,unum-principium-grozi-klatwa-nie-wpuszczac-rotary-do-kosciola.html
porządnie strzelić w pysk
z redakcyjnej poczty - wytłuszczenia moje - Dextimus
------------------------------------------------
Szanowny Panie,
piszę w związku z informacją o książce dla dzieci "Mała Nina". Nie wiem, czy zachce Pan dalej czytać, ale bardzo się cieszę, że ta książka się pojawiła. Szkoda, że nie wcześniej. Dlaczego? Może pora zadać pytanie kto tak naprawdę jest źródłem tego obiektywnego zgorszenia? Lewacy? Ateiści? Kompletni ignorancji, którzy zatrzymali się na pierwszokomunijnym etapie? Chyba jednak nie. Książkę powinniśmy zadedykować naszemu drogiemu Episkopatowi, który akceptuje Komunię św. na rękę, promuje, oczywiście nadzwyczajnych, świeckich szafarzy. Nie muszę dodawać, że nie raz widziałem, że komunikował szafarz, ale na tacę zbierał ksiądz. Każdy ma swoją hierarchię wartości. W końcu nasi biskupi czerpią pełnymi garściami z dorobku krajów zachodnich, gdzie wiara w Rzeczywistą Obecność jest rzeczywistą fikcją. Czy to lewactwo i ateiści doprowadzili do upadku liturgii i szacunku dla Najświętszego Sakramentu? Chyba jednak nie oni realizują w kościołach dziwaczne i nie mające nic wspólnego z katolicyzmem "instalacje artystyczne" i "eventy". Pora spojrzeć prawdzie w oczy. Cytując Kisielewskiego, to nie kryzys, to rezultat. Rezultat zaangażowania w pozbawione sensu inicjatywy ekumeniczne, rozmaite dialogi między religijne i dnie islamu, judaizmu i co tam kto chce jeszcze, okraszone bełkotliwym listem pasterskim na dzień czegoś tam. W tabernakulum jest prawdziwy Chrystus, a tam? Może o tym warto mówić, zamiast zachwycać się wafelkiem, razem z luterańską pastorką? Ta książka to powinna dla biskupów być lekturą obowiązkową, właśnie po to, żeby ich wyrwać z miraży o pokoleniu JP2, ale porządnie strzelić w pysk. Przecież takie historie były już opisywane na tym portalu, a dotyczyły profanacji w Światowe Dni Młodzieży, gdzie Komunii Św. udziela się na łapę, byle jak, byle szybciej. I czy kogoś to gorszyło? Najważniejsze, ze było wesoło. Nie wiem, czy się doczekamy oficjalnego komentarza, to tylko książka dla dzieci, tymczasem nasi biskupi mają ważniejsze sprawy na głowie. Pora otrzeźwieć, potrzebujemy drogowskazu, a nie ciepłych kluch.
(moje imię i nazwisko tylko do wiadomości redakcji (...)
------------------------------------------------
Szanowny Panie,
piszę w związku z informacją o książce dla dzieci "Mała Nina". Nie wiem, czy zachce Pan dalej czytać, ale bardzo się cieszę, że ta książka się pojawiła. Szkoda, że nie wcześniej. Dlaczego? Może pora zadać pytanie kto tak naprawdę jest źródłem tego obiektywnego zgorszenia? Lewacy? Ateiści? Kompletni ignorancji, którzy zatrzymali się na pierwszokomunijnym etapie? Chyba jednak nie. Książkę powinniśmy zadedykować naszemu drogiemu Episkopatowi, który akceptuje Komunię św. na rękę, promuje, oczywiście nadzwyczajnych, świeckich szafarzy. Nie muszę dodawać, że nie raz widziałem, że komunikował szafarz, ale na tacę zbierał ksiądz. Każdy ma swoją hierarchię wartości. W końcu nasi biskupi czerpią pełnymi garściami z dorobku krajów zachodnich, gdzie wiara w Rzeczywistą Obecność jest rzeczywistą fikcją. Czy to lewactwo i ateiści doprowadzili do upadku liturgii i szacunku dla Najświętszego Sakramentu? Chyba jednak nie oni realizują w kościołach dziwaczne i nie mające nic wspólnego z katolicyzmem "instalacje artystyczne" i "eventy". Pora spojrzeć prawdzie w oczy. Cytując Kisielewskiego, to nie kryzys, to rezultat. Rezultat zaangażowania w pozbawione sensu inicjatywy ekumeniczne, rozmaite dialogi między religijne i dnie islamu, judaizmu i co tam kto chce jeszcze, okraszone bełkotliwym listem pasterskim na dzień czegoś tam. W tabernakulum jest prawdziwy Chrystus, a tam? Może o tym warto mówić, zamiast zachwycać się wafelkiem, razem z luterańską pastorką? Ta książka to powinna dla biskupów być lekturą obowiązkową, właśnie po to, żeby ich wyrwać z miraży o pokoleniu JP2, ale porządnie strzelić w pysk. Przecież takie historie były już opisywane na tym portalu, a dotyczyły profanacji w Światowe Dni Młodzieży, gdzie Komunii Św. udziela się na łapę, byle jak, byle szybciej. I czy kogoś to gorszyło? Najważniejsze, ze było wesoło. Nie wiem, czy się doczekamy oficjalnego komentarza, to tylko książka dla dzieci, tymczasem nasi biskupi mają ważniejsze sprawy na głowie. Pora otrzeźwieć, potrzebujemy drogowskazu, a nie ciepłych kluch.
(moje imię i nazwisko tylko do wiadomości redakcji (...)
poniedziałek, 14 marca 2016
Mała Nina
opis książki z internetu:
Świeża, szczera i niezwykle zabawna książka dla dzieci w wieku od ośmiu do osiemdziesięciu lat. Dla wszystkich, którzy lubią "Przygody Mikołajka".
Mała Nina: Kim jest Nina? Katoliczką, ewangeliczką, a może wegetarianką? Czy istnieje niebo dla zwierząt? Mała bohaterka książki rozmyśla o wielu ważnych sprawach świata dorosłych i z humorem przezwycięża wszelkie życiowe trudności. Dziecięcy świat Niny jest pełen przygód.
❈ Dziewczynka mieszka tylko z mamą. Jej rodzice rozwiedli się jakiś czas temu. Dlatego bardzo chciałaby mieć coś własnego, czym mogłaby się opiekować. Dziewczynka marzy o śwince morskiej, więc gdy w sklepie zoologicznym zobaczyła małą, zabiedzoną, z naderwanym uchem postanawia ją kupić choć wie że świnka nie wzbudzi zachwytu mam.
Nina to typowa 8-latka... Gubi w szkole różne rzeczy czym doprowadza mamę do szału, zamiast sprzątać woli pobiec do przyjaciółki by pooglądać telewizję, lub poczytać komiks z Kaczorem Donaldem. Gdy musi pielić ogródek wyobraża sobie, że jest niewolnikiem na plantacji bawełny, zdarza się jej kłamać...
Nina ma wspaniałą przyjaciółkę Luizę z którą spędza dużo czasu i realizuje niestworzone pomysły. Chrzczą świnkę morską (Wangoga) prawdziwym szampanem, ćwiczą skoki z parasolką z drzewa, planują, rozmyślają, wcielają w życie nauki z lekcji religii z różnym skutkiem...
W rozdziale pt. „Gdzie jest Bóg?” można przeczytać:
„Popchnęłam więc przyjaciółkę trochę na bok i nagle Baranek Boży upadł na podłogę.”
„Gdzie jest hostia? – zapytała szeptem Luiza – Pod moim butem – odparłam cicho i nagle obie wybuchnęłyśmy śmiechem.”
„Bałam się stąpać, bo przy każdym kroku Ciało Chrystusa stawało się coraz bardziej płaskie”
„zdjęłam prawy but, żeby sprawdzić, co zostało z Baranka Bożego”.
„Później zawinęłyśmy pozostałość hostii w chusteczkę higieniczną i wyrzuciłyśmy do kosza na śmieci, który stał na placu zabaw.”
Strach pomyśleć, co by poczęły dziewczynki, gdyby tak pod butem znalazła się karta SIM albo - Dżobsie uchowaj - Ajfon...
wtorek, 8 marca 2016
Z cyklu: Byle jak, byle gdzie, na byle czym
Czy ci kapłani mają jakichś swoich przełożonych?
Skoro sami są tacy tępi, że nie widzą, co robią nie tak, to może chociaż przełożonych posłuchają?
Ciało Chrystusa podawane wiernym w wagonowym przejściu ze styropianowej tacki...
To już nawet PKP Intercity swoje darmowe poczęstunki rozdaje w bardziej cywilizowany sposób i w godniejszych warunkach.
poniedziałek, 7 marca 2016
Gutta cavat lapidem...
"L’Osservatore Romano" opublikował serię artykułów, wzywających do umożliwienia kobietom głoszenia homilii. Jak można się było spodziewać, wywołało to oburzenie tradycjonalistów. A właściwie, co takiego strasznego stałoby się, gdybyśmy posłuchali kazania wygłoszonego przez kobietę?
piątek, 4 marca 2016
Nie piszcie, że koło od traktora się zepsuło! Piszcie, że trzy koła są dobre!
Organizator (archidiecezja krakowska) podkreśla, że to wielka szansa promocyjna dla Polski, a kardynał Stanisław Dziwisz apeluje do dziennikarzy: - Piszcie o Światowych Dniach Młodzieży obiektywnie i tylko pozytywnie. Informacje, które przekażecie, nie mogą być krytyczne, bo to będzie szkodliwe dla naszego kraju.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,19704787,gdzie-zmiescic-swiatowe-dni-mlodziezy.html
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,19704787,gdzie-zmiescic-swiatowe-dni-mlodziezy.html
Subskrybuj:
Posty (Atom)