Jej autorka, pani Agnieszka Sztyler pisze:
Papierowa laleczka, którą ubierzesz w sukienkę, uniform lekarki, mundur policjantki, albo … sutannę. To propozycja zabawki dla kilkuletnich dziewczynek. Obrazoburcza? Absolutnie nie.„Dlaczego Jan Paweł II jest przeciwny kapłaństwu kobiet?!” – dopytywałam prof. Stefana Swieżawskiego, przyjaciela Karola Wojtyły”. Powiedział, że Jan Paweł II wie, że czas kapłaństwa kobiet może nadejść. Ale jest pewien, że źle się stanie, jeśli będzie to inicjatywa papieża i radykalnych feministek. Taka rewolucja nie zjedna wiernych Kościołowi, mógłby nawet ich stracić. Bo nie jesteśmy na to jeszcze gotowi. Kiedy będziemy? Prof. Swieżawski wyjaśnił, że wtedy, gdy zwyczajne kobiety zaczną domagać się kapłaństwa kobiet. Będę przychodzić do proboszczów swoich parafii i mówić, że czują się dyskryminowane. Tak rozpoczną oddolny ruch. Gdy obejmie on cały Kościół, któryś z kolejnych papieży, będzie mógł dopuścić kobiety do święceń kapłańskich. Zacznijmy “oddolny ruch”, o którym mówił prof. Swieżawski wychowując dzieci. Może wystarczy dać im do zabawy lalki i sutanny? I dla dziewczynek przebranie lalki w sukienkę będzie tak samo oczywiste, jak ubranie jej w sutannę. A z tych kilkulatek wyrosną dziewczyny, dla których słowa „kobieta-ksiądz” będą brzmiały tak samo naturalnie, jak kobieta-stewardessa, kobieta-policjantka, kobieta-lekarka. Być może te dziewczyny staną się kobietami, które zawalczą wreszcie o kapłaństwo kobiet?
Podejrzewam, że jest to tylko happening redakcji miesięcznika Twój Styl, w którym pani Agnieszka zarabia na
Michał Barcikowski
Październik 16th, 2009 at 11:38
Szanowna Pani,
Równie dobrze mogłaby Pani napisać do Polskiego Stowarzyszenia Ginekologów i Położników petycję, by mężczyźni rodzili dzieci. I jeśli Polskie Stowarzyszenie Ginekologów i Położników odpowiedziałoby, że nie ma możliwości sprawienia, by mężczyźni rodzili dzieci to powinna Pani oskarżyć to Stowarzyszenie o dyskryminację mężczyzn. Że byłby to kretynizm? Nie większy niż domaganie się “udzielania święceń kapłańskich kobietom”.
Mężczyzna, który założy sukienkę, perukę, położy się na fotelu położniczym i zacznie “przeć” nie zostanie matką dziecka. Dalej pozostanie przebranym mężczyzną siedzącym na fotelu położniczym wydającym z siebie dziwne dźwięki.
Kobieta, na którą nawet ważnie wyświęcony biskup włoży ręce i wypowie formułę z “Pontyfikału” nie będzie księdzem. Dalej pozostanie tylko kobieta przebraną za księdza. Nawet jeśli ubierze się w ornat, zacznie “odprawiać mszę” i wypowie nad chlebem i winem słowa ustanowienia to chleb i wino dalej pozostaną chlebem i winem, nie staną się prawdziwym Ciałem i prawdziwą Krwią Pana Naszego Jezusa Chrystusa.
Nie wynika to złośliwości Kościoła, tylko z tego, że nie ma on władzy zmieniania raz ustanowionego przez Boga porządku. Nie ochrzci się dziecka mlekiem, dwóch mężczyzn nie zawrze katolickiego małżeństwa, nie udzieli się ostatniego namaszczenia smalcem ani nie odprawi się mszy świętej na placku ziemniaczanym i herbacie. Można się na to obrażać, ale nie miałoby to więcej sensu niż obrażanie się, że zimą w Polsce czasem jest zimno.
To są podstawy katolickiej nauki o sakramentach. Jeśli jakaś kobieta je uznaje, to pomysł “kapłaństwa kobiet” nie przejdzie jej przez myśl, podobnie jak np. pomysł “słodkiej soli” itp.
Jeśli natomiast nie uznaje, to dlaczego domaga się zostania kapłanką Kościoła, którego całość nauczania odrzuca?
Michał Barcikowski
Dwumiesięcznik “Christianitas”