piątek, 30 października 2009

Tzw. Wigilia Paschalna, czyli show u rzeszowskich Saletynów

Ciekawa obserwacja z pewnego blogu;

Od wielu lat słyszałem o tym, jak bardzo uroczysta jest Wigilia Paschalna w rzeszowskim kościele Księży Saletynów. A że uroczystej i pełnej Liturgii Wigilii Paschalnej – serca Liturgii całego roku – od dawna poszukiwałem, od dłuższego już czasu chciałem w niej uczestniczyć. Udało się, że wreszcie w tym roku wraz z bratem wybrałem się na rzeczoną Wigilię Paschalną. I straszliwie się rozczarowaliśmy. Chwilami poważnie zastanawiałem się, czy to jeszcze Liturgia w rycie rzymskokatolickim czy show, jakiego nie powstydziłaby się np. Polska Telewizja.

Liturgia rozpoczęła się tradycyjnie o godzinie 21. Rozpoczęło się pięknie – uroczysta, spokojna Liturgia Światła (szkoda tylko, że służba liturgiczna wyszła przez zakrystię, a ludzie nie są nauczeni tego, że w Liturgii Światła należy uczestniczyć przy ognisku, a nie stojąc na swoich miejscach w kościele – koniec końców w Liturgii uczestniczyło około 30 osób, nie licząc asysty) z pięknie odśpiewanym na koniec, pełnym Exultetem. Niestety, później było już tylko gorzej. Jak napisałem na początku, chwilami robił się z tego totalny show.

Przed pierwszym czytaniem do ambony podszedł jakiś koleś i zaczął mówić „od siebie” wprowadzenie do czytania. Od razu zapachniało neonem (neokatechumenat). Niestety, tak było już przed każdym kolejnym czytaniem. Oczywiście tego typu udziwnień rzymska liturgia kompletnie nie dopuszcza. W dodatku te dowolne, wyrwane z kontekstu i pozornie odnoszące się do życia komentarze odebrały tej uroczystej Liturgii Słowa (7 czytań ze Starego Testamentu, Epistoła i Ewangelia) przede wszystkim jej logikę. Komentarze specjalnie przygotowane na tę okazję przez liturgistów, niesamowicie ukazują naturalne następowanie po sobie wydarzeń z historii zbawienia. Tutaj, mimo że Lekcje były odczytane w komplecie, żadnej logiki nie było. Było za to osiem wyrwanych z kontekstu tekstów.

Problem jest także taki, że w niektórych komentarzach neoni mówili kompletne bzdury. Z jednego z nich mogłem się np. dowiedzieć, że ja też jestem Abrahamem i też Bóg do mnie mówi – to, co mówi Bóg wyraża się w moich uczuciach. Ale jest też rozum, za którym często podążam, odrzucając Boży głos. Naprawdę, takiej właśnie treści był komentarz. Ktoś o takich poglądach jeszcze kilkadziesiąt lat temu zostałby uznany za heretyka. Dziś może swobodnie swoje herezje wypowiadać z ambony, w dodatku – o zgrozo – podczas Świętej Liturgii i mącić ludziom w głowach.

Zostańmy przy Liturgii Słowa. Do pierwszego czytania podeszła młoda kobieta (gdzie służba liturgiczna?), czytająca bardzo pięknie, wręcz artystycznie. Słuchało się tego naprawdę wspaniale, aż do momentu, gdy słowa „I tak upłynął wieczór i poranek pierwszego dnia” zaśpiewał chór. I tak, ów chór przerywał niewieście po przeczytaniu każdego opisu, po drodze zdążył jeszcze zaśpiewać psalm. Wtedy to już nam się zrobiło słabo. Uczestniczyliśmy w tej Liturgii/oglądaliśmy ten show (trudno mi powiedzieć, czy bardziej czuliśmy się jak w Liturgii naszego Kościoła, czy raczej na jakimś nieznanym nam musicalu) już do końca z dużym niesmakiem. A nadużycia mnożyły się jedno za drugim. Psalmy śpiewał chór, czego również rzymskokatolicka Liturgia nie dopuszcza, ale w porównaniu z innymi przegięciami, to prawie jak nie błąd.

Bodaj po czwarty czytaniu, na środek wyszedł nagle Proboszcz parafii, będący jednocześnie celebransem. Wyszedł z prezbiterium i zaprosił do siebie dzieci. Zaczął im zadawać pytania dotyczące Liturgii Wigilii Paschalnej. A ludzie śmiali się prawie na cały głos. Na koniec dzieci miały zaśpiewać piosenkę, o tym dlaczego są na owej Liturgii. Zaśpiewały więc, że wszyscy tu jesteśmy, wszyscy pościmy (why??? – ja kolację zjadłem!), nie śpimy, ale ostatecznie odpowiedź na pytanie, dlaczego tu jesteśmy, do którego niby piosenka miała prowadzić, nie padła… Swoją drogą na początku oczekiwaliśmy, że ta rozmowa z dziećmi jest wprowadzeniem do kolejnego czytania. Ale nie, okazało się, że jest ona… tak o… Po zakończeniu piosenki, dzieci otrzymały od uczestników ShowLiturgii burzę oklasków. Jak to na występach bywa. W Liturgii na takie rzeczy miejsca nie ma.

To nie koniec atrakcji w Liturgii Słowa. Kazanie, które wedle jednoznacznych wskazówek liturgicznych powinno być 1. Krótkie, 2. O chrzcie, było długie i nie o chrzcie, ale o Unii Europejskiej. Swoją drogą w pewnych aspektach kazanie bardzo ciekawe, szkoda tylko że tak upolitycznione i nie na miejscu w Liturgii Wigilii Paschalnej.

Najgorsze mieliśmy za sobą – uroczysta Liturgia Słowa okazała się bowiem profanacją. Później było już nieco lepiej, ale elementy liturgiczne były przeplatane elementami show. Najpierw podczas słynnego chrztu dzieci przez zanurzenie (przy którym nota bene ludzie śmiali się w głos – ten brak szacunku do sakramentu woła o pomstę do nieba), ksiądz na koniec ukazywał dziecko wspólnocie, która witała je znów burzą oklasków.

Dalej, komunia nie mogła być rozdana normalnie, tylko nagle przed ołtarzem pojawiła się grupa świeckich szafarzy, która trzymała kielich z Najświętszą Krwią przy każdym z rozdających komunię kapłanów. Ani to liturgiczne, ani poprawne. No ale element show – a ludziom się podoba. Swoją drogą, ciągły ruch w Liturgii był po prostu straszny, do zakrystii bez przerwy ktoś schodził, osoby przechodziły przed ołtarzem, kręciły się. Żeby było jeszcze bardziej absurdalnie – jeden z członków Liturgicznej Służby Ołtarza zajmował się przy ołtarzu… swoim dzieckiem (sic!).

By dopełnić czary goryczy, na koniec na ogłoszenia wyszedł proboszcz i stwierdził, że on był w Brazylii i tam ludzie zdecydowanie bardziej żywo reagują na to, co się dzieje w Liturgii, a „nam jeszcze sporo brakuje”. W ten sposób zachęcił jeszcze ludzi, by w trakcie podziękowań zrobiło się już totalne show, aby wszyscy poczuli się jak w teatrze – wszyscy odegrali role, teraz należą im się oklaski. W Liturgii oklaski nie należą się przecież nikomu, bo wszystko robi się na chwałę Bożą, w spokoju i skupieniu, mając świadomość wielkich tajemnic, które się dokonują. (...)


Polecamy niniejszą parafię uwadze Ordynariusza Rzeszowskiego i diecezjalnej Komisji Liturgicznej.