piątek, 29 czerwca 2007

Ajajaj, ajajaj, czyli neokatechumenat od dzisiaj nielegalny

Minęła północ, mamy sobotę 30 czerwca Roku Pańskiego 2007. Informuję uprzejmie P.T. czytelników, że w dniu wczorajszym o godz. 24.00 utracił ważność wydany 29.06.2002 r. Dekret Papieskiej Rady ds. Świeckich zatwierdzający na 5 letni okres "eksperymentalny" Statut "Drogi neokatechumenalnej".

Naszym braciom neonom składamy wyrazy głębokiego przeczucia licząc na to, że doskonale dadzą sobie radę bez Kościoła i bez tych wszystkich reakcyjnych formalności.

Redakcja

für alle - für Ewigkeit!

17 października 2006 r. Franciszek kard. Arinze, prefekt Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów napisał w swoim liście do przewodniczących Konferencyj Episkopatów:

Konferencje Biskupów tych krajów, gdzie formuła "za wszystkich" lub formuły do niej podobne są aktualnie w użyciu, proszone są, aby w najbliższym czasie, jednego lub dwóch lat, przygotować wiernych podczas katechezy, na wprowadzenie w języku narodowym dokładnego tłumaczenia formuły pro multis (np. "for many", "per molti", "za wielu" ),, która pojawi się w następnym tłumaczeniu Mszału Rzymskiego, po zatwierdzeniu go przez biskupów i Stolicę Świętą do użytku w ich krajach.

Jak informuje agencja ADISTA, dwie niemieckie diecezjalne rady kapłańskie (Rottenburg-Stuttgart oraz Augsburg) w demokratycznym głosowaniu właśnie odrzuciły ten papieski NAKAZ i zadecydowały, że pozostają przy tłumaczeniu "für alle" ("za wszystkich"). Oczywiście leśne dziadki się tłumaczą tym, że "taka drastyczna (sic!) zmiana może spowodować protesty po parafiach i radach parafialnych"! Ciekawe, gdzie ci malkontenci byli, jak na kopach wdrażano Novus Ordo?

Oczywiście posoborowi kapłani dalej nam wszystkim będą wmawiać iż diecezje Rottenburg-Stuttgart oraz Augsburg znajdują się w pełnej łączności ze Stolicą Apostolską. Proponujemy, aby rady kapłańskie w tychże diecezjach przegłosowały jeszcze inne sprawy, np. usunięcie z Mszałów Kanonu Rzymskiego, którego i tak nikt nie używa. Ile to papieru i farby drukarskiej się zaoszczędzi...

czwartek, 28 czerwca 2007

Klamka zapadła

Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej dziś rano oficjalnie potwierdziło doniesienia prasowe o przygotowaniach do wydania motu proprio regulującego dostęp wiernych do Mszy świętej sprawowanej w klasycznym rycie rzymskim (tzw. Mszy trydenckiej), podług ostatniej edycji typicznej, promulgowanej w 1962 r. przez bł. Jana XXIII. Wczoraj , późnym popołudniem, sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej, Tarsycjusz kard. Bertone przyjął u siebie kilkudziesięciu biskupów, przewodniczących konferencyj episkopatów oraz zapoznał ich z "treścią i duchem" oczekiwanego dokumentu, który - jak wiemy z "przecieków" - od kilkunastu dni jest drukowany i lada dzień będzie rozsyłany do wszystkich biskupów na całym świecie. Ojciec święty, który odbył ze zgromadzonymi godzinną pogawędkę życzy sobie, aby dokument ów został przyjęty "owocnie i z entuzjazmem".

Ech, ciężkie lato się zapowiada dla wielu biskupów Kościoła posoborowego... Trza będzie kapłanom dać dobry przykład i se przypomnieć, jak to się odprawiało zaraz po święceniach, jak się zakłada humerał, przypomnieć sobie, na którym strychu zalega skrzynia z manipularzami...

Dziękujemy Ci Ojcze święty i zapewniamy o naszej nieustającej modlitwie za Ciebie!

piątek, 15 czerwca 2007

Diecezjalnym komisjom artystyczno-architektonicznym do sztambucha

Dziennik opublikował wypowiedź dr hab. Pawła Śpiewaka na temat kiczu i sztuki, w której czytamy m.in:

Po 1989 r. dostaliśmy Polskę zniszczoną: mamy zeszpecone krajobrazy, paskudną zabudowę miejską, ohydną architekturę sakralną. Szczególnie to ostatnie razi i smuci. O ile można zrozumieć, dlaczego wrogie państwo budowało nam wszędzie takie same szesnasto kondygnacyjne koszmarne budynki - te przysłowiowe bloki w polu, tak charakterystyczne dla wszystkich krajów obozu socjalistycznego, wznoszone jak najtaniej i jak najszybciej - o tyle zdecydowanie trudniej pojąć, dlaczego i Kościół przyłożył rękę do stawiania budynków przypominających raczej krematoria niż domy Boże.

Podobnie jak tego, czemu właściwie wyposaża się je w absolutny kicz. Wszak Kościół katolicki od zawsze był ostoją i orędownikiem piękna. Najwspanialsze dzieła architektoniczne, rzeźbiarskie, malarskie czy muzyczne w kulturze europejskiej ostatnich dwóch tysięcy lat zostały jednak stworzone właśnie pod auspicjami Kościoła, który teraz niestety promuje w Polsce najgorsze wzorce estetyczne.


Dziękujemy panie profesorze za wsparcie. To miło zauważyć, że w Polsce są jeszcze normalni ludzie, którzy potrafią publicznie powiedzieć, że "król jest nagi".

środa, 13 czerwca 2007

Stężenie czadu powoli opada...


Jak informuje KAI, kolejny biskup ozdrowiał z posoborowego zaczadzenia postępem oraz tumiwisizmem i przypomina swoim diecezjanom iż: Msza święta winna być odprawiana wyłącznie w miejscach poświęconych jak katedra i inne kościoły, kaplice, sanktuaria i tym podobne obiekty, ale nie w miejscach publicznych, np. hotelach, domach prywatnych czy na ulicach. Tym razem jest to metropolita San Luis de Potosi w Meksyku, abp Luis Morales Reyes.

Arcybiskup podkreślił, że przepisy kościelne mówią wyraźnie, iż Eucharystia, będąca "tajemnicą, którą należy celebrować", winna być sprawowana w miejscach poświęconych, a więc w katedrze, sanktuarium, kościele parafialnym i rektorskim, w kaplicach instytutów życia konsekrowanego, w oratorium lub w kaplicy zatwierdzonej przez władzę kościelną. Przypomniał, że do tego celu nie można wykorzystywać domów prywatnych, hoteli, ogrodów, salonów czy ulic, a jeśli już pojawia się duszpasterska potrzeba wyjścia ze Mszą poza kościół, to trzeba to uczynić w miejscu godnym. Dodał, że zawsze konieczne jest na to jego zezwolenie na piśmie i jest to obowiązek dotyczący księży zarówno diecezjalnych, jak i zakonnych.

Ciekawe, który z polskich biskupów jako pierwszy wykaże podobny tupet i odważy się wyemitować podobny - zrywający z wszechobecnym organizacyjnym i liturgicznym bezhołowiem - dokument?

Zdziczali Jezuici

Niby normalny, katolicki Uniwersytet świętej Klary w Krzemowej Dolinie. Rektorem jest o. Paweł L. Locatelli SJ.

Niestety, to tylko pozory. W ramach działalności "edukacyjnej" uniwersytet okresowo urządza "warsztaty przeciwko homofobii" oraz pokazy "drag queen", podczas których studenci przebierają się w damską bieliznę i paradują przed gawiedzią.









Oczywiście na uniwersytecie przy pełnym poparciu władz uczelni działają korporacje zrzeszające studentów GLBTQ (Geje, Lesbijki, Biseksi, Transwestyci, Q...)


I to oczywiście nie przeszkadza biskupowi miejsca. Za to bardzo mu ciąży jedna tygodniowo łacińska Msza święta kilkanaście kilometrów dalej, na którą się kiedyś nieopatrznie zgodził...

Receive the Power

Jak donosi serwis ŚDM - XXIII Światowe Dni Młodzieży w Sydney mają już swój hymn. 13 maja 2007 r. ogłoszono, że zwycięzcą konkursu, do którego zgłoszono 120 utworów został australijski kompozytor Guy Sebastian. Jego utwór „Receive the Power” spełnia wszystkie kryteria postawione przez organizatorów. Już w kwietniu hymn został zatwierdzony przez Papieską Radę ds. Świeckich.


„Kiedy organizatorzy wysłuchiwali go pierwszy raz, od razu wiedzieli, że znaleźli hymn, którego szukali” – powiedział kierujący pracami Komitetu Australijskiego ŚDM w Sydney bp Anthony Fisher. Utwór „Receive the Power” spełnia wszystkie kryteria merytoryczne, podejmuje w treści tematykę spotkania, a ponadto będzie łatwy do śpiewania w różnych językach przez wielkie rzesze młodzieży. „Jesteśmy pewni, że hymn będzie grany i śpiewany podczas ŚDM w Sydney przez młodych katolików z każdego kraju” – powiedział bp Fisher. Płyta z hymnem będzie dostępna na rynku od połowy roku.


Cóż... A co się Benedykt XVI nie nagadał o konieczności stosowania łaciny podczas spotkań międzynarodowych... A te głąby w Australii dalej chcą urządzać wielonarodowy bełkot. O co zakład, że "oficjalna wersja" hymnu podczas Mszy świętych będzie śpiewana po angielsku? No bo niby jak?

Zwycięzca konkursu Guy Sebastian pochodzi z Adelajdy i jest znany w Australii jako zwycięzca pierwszej edycji tamtejszego Idola (2003 r.). Od tego czasu wydał 3 albumy (wszystkie znajdują się pośród 5 pierwszych miejsc w rankingach myzyków australijskich) i 20 singli (3 pierwsze obecne wysoko w tamtejszych rankingach).

Niestety serwis "sekty wojtylian" nie napisze już, jaki to światopogląd wyznaje nasz autor-wierszokleta. Jak czytamy w jednym z wywiadów:

- Niedawno była minidebata na temat twojej wypowiedzi, mówiłeś, że masz wielu przyjaciół homoseksualistów i że namalowano ci napis "pedzio" na samochodzie, czy te poglądy nie kłócą się z twoją wiarą chrześcijańską?


- To jest ta smutna strona chrześcijaństwa. To nie jest tak, jak powinno być. Bywałem w gejowskich klubach wiele razy. To jest stary, fundamentalistyczny sposób myślenia, który niestety rozprzestrzenił się po wszystkich tych pokoleniach. Oni utracili kluczowy punkt chrześcijaństwa, którym jest miłość. Bóg kocha ludzi niezależnie od tego, czy są biali, czarni, homoseksualni, hetero, biseksualni, jacykolwiek. Jako chrześcijanie nigdy nie zamierzamy zbliżyć się do bycia bezgrzesznymi lub doskonałymi, a ja sam nie jestem lepszy od nikogo na tej planecie, ale celem Nr 1 dla nas jest miłość tak silna, jak tylko potrafimy. Naszym celem jest być jak Bóg, więc - jak dla mnie - myślę, że jest bardzo podłe, gdy ludzie zatracają się w swojej religii (zostają fundamentalistami). To zabawne, ale Shannon, Anthony, wszyscy moi koledzy z branży - otrzymali już łatkę "pedała". Jak tylko "wrośniesz" w branżę - zostajesz "pedziem".

- Nie jesteś przeciwnikiem małżeństw homoseksualistów?

- Tak naprawdę nie jestem przeciwnikiem czegokolwiek. Jeśli chcesz żyć w parze homo - dlaczego nie? Nie zajmuję w tej sprawie określonego stanowiska, bo nie mam pojęcia jak to jest, jeśli ktoś ci zabrania kogoś tam poślubić. Według mnie to jest nieuczciwe.



I pomyśleć, że za rok ten fagas, stojący na estradzie obok Ojca świętego, będzie ukazywany młodzieży z całego świata, jak wzór cnót wszelakich (no bo przecież napisał i zaśpiewa hymn)...

Może któryś z polskich biskupów, którzy będą na miejscu, w ramach "otrzymywania Jego mocy" przypomni panu Sebastianowi, że o miłości Pan Jezus mówił w krótkich, żołnierskich słowach: "Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania" (J 14:15). Włącznie z szóstym.

Ze swej strony proponujemy (skoro łacina niemodna) prosty do nauczenia tekst hymnu, który będzie w stanie zaśpiewać cała zgromadzona młodzież:

Άγιος ο Θεός, άγιος ισχυρός, άγιος αθάνατος ελέησον ημάς.
Αμήν

Emerytowany szaman z Lublina

– Księże arcybiskupie, co tak naprawdę mówi wahadło?
– To nie wahadło mówi, ale ludzki organizm. Wahadło tylko ujawnia jego reakcję. o­no tylko przez nerwy i mięśnie daje znak. Podczas badania radiestezyjnego zadaję swojemu organizmowi proste pytanie. I dostaję prostą odpowiedź: tak lub nie.
– Czy w pytaniu radiesteta odwołuje się do swojej podświadomości?
– Współcześni badacze podkreślają wielką rolę podświadomości, która jest wielkim zbiornikiem doznań poznawczych, z których tylko drobna część przechodzi przez naszą świadomość. Podświadomość można porównać do komputera, który zawiera wielką ilość danych. Na zadane pytanie dokonuje się w niej nieznany nam proces poszukiwania. Jego owocem jest odpowiedź: tak lub nie.
(...)
– Odwołuję się w tym momencie do pańskiej podświadomości i pytam o wrażliwość organizmu na szkodliwe promieniowanie cieków wodnych. I liczymy. Osiem ruchów. To jest bardzo niska wrażliwość.
(...)
– Teraz zwracam się do podświadomości i pytam o stan pańskiego zdrowia. Dziewięćdziesiąt pięć, dziewięćdziesiąt sześć, dziewięćdziesiąt siedem procent. Jednak tam coś jest brak. Te trzy pozostałe procenty sygnalizują jakiś problem.
– Czy da się ustalić, jaki?
– Możemy spróbować szukać, co tam szwankuje.
Po raz trzeci wahadło powędrowało w moją stronę. Śledziłem jego ruchy z niepokojem i ciekawością. Z niepokojem, że dowiem się, o czym nie wiem. Z ciekawością, bo kilka dni temu robiłem sobie profilaktyczne badania. Jeżeli wahadło potwierdzi wyniki...
– Odwołuję się do podświadomości. Pytam o stan poszczególnych organów i układów...Mamy problem z układem krążenia i... cholesterolem. Spróbuję zbadać jego poziom.
Wsłuchiwałem się w spokojny, miarowy głos księdza. Po chwili usłyszałem wynik. Poziom cholesterolu, zbadany przez niepozorne wahadełko dokładnie pokrywał się z wynikami laboratoryjnych badań...
(...)
ksiądz arcybiskup Bolesław Pylak od lat używa wahadełka do sprawdzenia jakie leki i jakie rodzaje pokarmów są dla niego szkodliwe lub nie.
(...)
Wbrew przywołanej opinii stwierdzam z całą odpowiedzialnością, że katolicy mogą korzystać z pomocy radiestetów i bioenergoterapeutów. W tym wypadku wykorzystujemy naturalne siły natury, dane przez Stwórcę dla naszego dobra, zgodnie z nakazem „czyńcie sobie ziemię poddaną”. Dlatego bronię znachorów XXI wieku...


Tyle posoborowy szaman z Lublina - Abp Bolesław Pylak. A co na ten temat ma nam do powiedzenia Katechizm Kościoła Katolickiego?

2115 Bóg może objawić przyszłość swoim prorokom lub innym świętym. Jednak właściwa postawa chrześcijańska polega na ufnym powierzeniu się Opatrzności w tym, co dotyczy przyszłości, i na odrzuceniu wszelkiej niezdrowej ciekawości w tym względzie. Nieprzewidywanie może stanowić brak odpowiedzialności.

2116 Należy odrzucić wszystkie formy wróżbiarstwa: odwoływanie się do Szatana lub demonów, przywoływanie zmarłych lub inne praktyki mające rzekomo odsłaniać przyszłość. Korzystanie z horoskopów, astrologia, chiromancja, wyjaśnianie przepowiedni i wróżb, zjawiska jasnowidztwa, posługiwanie się medium są przejawami chęci panowania nad czasem, nad historią i wreszcie nad ludźmi, a jednocześnie pragnieniem zjednania sobie ukrytych mocy. Praktyki te są sprzeczne ze czcią i szacunkiem - połączonym z miłującą bojaźnią - które należą się jedynie Bogu.

2117 Wszystkie praktyki magii lub czarów, przez które dąży się do pozyskania tajemnych sił, by posługiwać się nimi i osiągać nadnaturalną władzę nad bliźnim - nawet w celu zapewnienia mu zdrowia - są w poważnej sprzeczności z cnotą religijności. Praktyki te należy potępić tym bardziej wtedy, gdy towarzyszy im intencja zaszkodzenia drugiemu człowiekowi lub uciekanie się do interwencji demonów. Jest również naganne noszenie amuletów. Spirytyzm często pociąga za sobą praktyki wróżbiarskie lub magiczne. Dlatego Kościół upomina wiernych, by wystrzegali się ich. Uciekanie się do tak zwanych tradycyjnych praktyk medycznych nie usprawiedliwia ani wzywania złych mocy, ani wykorzystywania łatwowierności drugiego człowieka.


Zastanawiamy się, czy ksiądz arcybiskup w swojej diagnostyce wykorzystuje tylko wahadełko (chętnie poznalibyśmy typ - czy to wahadło Izis, Radion, a może najlepiej się Ekscelencji pracuje z wahadełkiem Atlantów?), czy tez może nie pogardzi innymi akcesoriami typu różdżka. No i ciekawość nas zżera, czy w katedrze zostały już zainstalowane stosowne odpromienniki, bo to zapewne bardzo niezdrowo sprawować Najświętszą Ofiarę na żyle wodnej.

Niafles to nie Rzym...

35 km od siedziby diecezji w Laval (Francja) jest sobie wioska Niafles. W środku wioski stoi sobie kościół, w którym nigdy nie odprawiono ani jednej Mszy świętej podług Novus Ordo. Niestety, dotychczasowemu proboszczowi się zmarło (w końcu miał 94 lata), więc 130 dusz (frekwencja o jakiej posoborowy kler w Paryżu może sobie jeno pomarzyć) zostało pozbawionych pasterza. Na szczęście próżnię wypełnili kapłani z Bractwa św. Piotra, którzy utrzymali coniedzielne celebracje, wyłącznie Mszy św. Trydenckiej.

Niestety, jak donosi Le Monde, pod koniec maja ordynariusz Laval, Jego Ekstrawagancja Bp Armand Maillard, powołując się na konieczność "jednoczenia chrześcijan o odmiennej zmysłowości liturgicznej" (cokolwiek by to miało znaczyć) zabronił dalszych celebracji "starej Mszy" w Niafles i wraz z merem-socjalistą zadecydował iż lepiej będzie, jeśli kościół w Niafles zamknie się na cztery spusty, a wiernych zaprosi na celebrację o 9.00 rano "Mszy po łacinie" (ma się rozumieć: Novusa) do... Laval, gdzie będą mogli w niej uczestniczyć wspólnie z innymi "nieprzystosowanymi" z całej diecezji.

Oczywiste jest iż intencją biskupa jest rozpieprzenie wspólnoty parafialnej, pozbawienie jej katolickich sakramentów, zdrowej nauki, rekolekcji i podobnych temu "przeżytków".

Módlmy się za biskupa Maillarda, zwłaszcza jeśli wie, co czyni.

Ingres heretyka w katolickiej świątyni

Jak informuje serwis katolickiej diecezji Kildare & Leighlin, w kościele pw. Wcielenia Chrystusa, w Cork, odbyła się dwa dni temu ceremonia "instalacji" nowego prezesa Irlandzkiego "Kościoła" Metodystów.

Skoro informację podaje oficjalny serwis diecezjalny możemy być pewni, że biskup miejsca nie miał pojęcia o tem nadużyciu, prawda?

wtorek, 12 czerwca 2007

Posoborowi biskupi UBOLEWAJĄ nad powrotem katolickiej Mszy świętej

W sieci ukazała się nieoficjalna wersja dokumentu końcowego V Konferencji Generalnej Episkopatów Ameryki Łacińskiej i Karaibów, który to dokument został wczoraj przekazany do wglądu Ojcu świętemu.

W artykule 109 dokumentu czytamy:

Ubolewamy nad swoistym klerykalizmem, pewną chęcią powrotu do eklezjologii i duchowości sprzed Drugiego Soboru Watykańskiego, do stosowania odnowy soborowej w ograniczonym zakresie (...) do moralizatorstwa, które osłabia centralną pozycję Jezusa Chrystusa

Lamentamos cierto clericalismo, algunos intentos de volver a una eclesiología y espiritualidad anteriores al Concilio Vaticano II, algunas lecturas y aplicaciones reduccionistas de la renovación conciliar (...) los moralismos que debilitan la centralidad de Jesucristo

Czyżby biskupi brazylijscy pili do niedawnej wizyty purpuratów z dalekiego Watykanu, którzy zamiast pogładzić ich po siwych główkach, postawili ich do raportu?

Módlmy się za Ojca świętego. My przeczytaliśmy tylko jeden artykuł, a Benedykt XVI musi przez to przebrnąć w całości...

I jeszcze cytat z klasyka:
...taki jest zapał ich [modernistów], taka wytrwałość w pracy, że niepodobna patrzeć bez przykrości na ono marnowanie sił, które służą na szkodę Kościoła, podczas, gdy użyte należycie, mogłyby okazać mu ogromne usługi. (...) Trzy są główne przeszkody, które w swych dążeniach spotykają na drodze: filozofia scholastyczna, powaga Ojców Kościoła i Tradycja, i urząd nauczycielski Kościoła. Przeciwko temu walczą najzawzięciej. Toteż filozofię i teologię scholastyczną gdzie tylko mogą ośmieszają i nią pogardzają...
św. Pius X, encyklika Pascendi..., N.59

niedziela, 10 czerwca 2007

Obchody Święta Grzanki w Madrycie

Postępowi kapłani z niedawno zlikwidowanej dekretem Metropolity Madrytu, parafii pw. św. Karola Boromeusza nadal odprawiają swoim przyjaciołom "wesołe wieczerze" w plenerze. W sumie dlaczego nie, skoro nikt na nich nie nałożył żadnych kar kanonicznych, więc w rozumieniu Prawa Kanonicznego znajdują się oni w tzw. "pełnej łączności". Mszami świętymi tych "bezbożeństw" nie nazwę, gdyż nawet pijane dziecko we mgle potrafi zauważyć iż intencją tych kapłanów z pewnością nie jest czynienie tego co nakazuje czynić Kościół katolicki, a jak wiadomo z sakramentologii - wzbudzona przez szafarza intencja jest niezbędnym warunkiem ważności każdego sakramentu. Proszę zatem kliknąć sobie w poniższe zdjęcie z obchodów minionego Święta Grzanki i rozkoszować się Nową Estetyką. Jak widać, w Kościele posoborowym rekwizytem, bez którego nie może obejść się żadna "wesoła wieczerza" jest Mikrofon Liturgiczny. Pod "stołem ołtarzowym" walają się relikwie po św. Wodzie Mineralnej.


Jak donosi zaprzyjaźniony blog, pośród posilających się grzankami "wieczerzantów-samoobsługantów" zaobserwowano znanego socjalistycznego popieracza "małżeństw" homoseksualnych - Pedro Zerolo. Jak podaje Wikipedia, pan Zerolo dwa lata temu "poślubił" swojego wieloletniego "partnera", który nosi imię: Jezus oraz nazwisko: Święty.


Czy aktualny zarządca Metropolii Madryt jeszcze panuje nad sytuacją w swojej archidiecezji?

wtorek, 5 czerwca 2007

Grób głównego architekta posoborowej rewolucji liturgicznej

W maleńkiej mieścinie Civitella Del Lago (gmina Baschi, Włochy) przy ulicy Abpa Hannibala Bugniniego, prawdopodobnie na miejscowym cmentarzu znajduje się osobliwa budowla osłonięta murem oporowym, z daleka przypominająca (gdyby nie postawiony obok niej Krzyż - oczywiście bez wizerunku Ukrzyżowanego) miejski szalet lub podstację transformatorową. Jest to obskurna ceglana konstrukcja kryjąca wnęki grobowe, w której spoczywają m.in. doczesne szczątki Abpa Hannibala Bugniniego, wieloletniego sekretarza Consilium i głównego architekta posoborowej "Nowej Mszy" (Novus Ordo Missae). Proszę zwrócić uwagę na BRAK KRZYŻA na płycie kryjącej wnękę grobową elegancki wystrój i bogate zdobnictwo tego mauzoleum, nawiązujące do posoborowego przepychu i postmodernistycznej "nowej estetyki". Ciekawe, dlaczego Arcybiskupa pochowano "na pięterku", przy ulicy, a nie w poświęconej ziemi, na normalnym, katolickim cmentarzu?  Niewykluczone, że jest to skutkiem - jak podają niektóre źródła - popełnienia przez Arcybiskupa samobójstwa. Sprostowanie: budowla najprawdopodobniej jednak mieści się na miejscowym cmentarzu, aczkolwiek nadal zastanawia brak krzyży na płycie nagrobnej - płyty innych zmarłych krzyże posiadają, co można stwierdzic naocznie.

Za miesiąc (3 lipca AD 2007) obchodzić będziemy 25 rocznicę śmierci Arcybiskupa. Odmówmy choćby dziesiątkę różańca świętego w Jego intencji. Zamówmy za spokój Jego duszy Mszę świętą. W miarę możliwości "trydencką". Mimo iż zmarły na załączonym obrazku nie prosi o modlitwę, a ci co Go pochowali nie proszą Pana Boga, aby spoczywał w pokoju...

Wpis zaktualizowano 20.09 AD 2013

sobota, 2 czerwca 2007

Redakcja Gościa Niedzielnego kwestionuje ważność NOM!

Niedawno pisaliśmy o "rockowych Mszach" ks. Marcelo Rossi z Brazylii. Tematem tychże Mszy zajęła się również redakcja Gościa Niedzielnego publikując artykuł "Show księdza Marcelo", w którym czytamy m.in.:

Wychodzę z Sanktuarium Różańca Bizantyjskiego. Nie jestem pewien, czy właściwie byłem na Mszy, czy też nie. Może tylko na koncercie „z elementami Mszy?”. Do impresario księdza Marcelo nie zadzwonię. Chciałem go pytać o źródła jego duchowości, o inspirację nauczaniem Jana Pawła II, o ocenę pielgrzymki Benedykta XVI do Brazylii... Chyba nie warto pytać.

W swym portalu internetowym ks. Rossi pisze, że skoro coraz potężniejsze w Brazylii sekty organizują różne show, to my, katolicy, też powinniśmy. Dzięki temu Kościół nie straci wiernych. Pewnie tak.(sic! - Dextimus) Tylko czy organizując show zastępujący Mszę, Kościół pozostaje jeszcze Kościołem? Msza (czyli jednak Msza? - Dextimus) księdza Marcelo odbyła się w ostatnim dniu pielgrzymki Benedykta XVI do Brazylii. Dwa dni wcześniej Papież mówił do brazylijskich biskupów: „Mój czcigodny poprzednik na Stolicy Piotrowej Jan Paweł II ponowił »gorący apel, aby podczas sprawowania Ofiary eucharystycznej normy liturgiczne były zachowywane z wielką wiernością... Liturgia nie jest nigdy prywatną własnością kogokolwiek, ani celebransa, ani wspólnoty, w której jest sprawowana tajemnica«”.


Jak widać, redakcja GN mimo chwilowego otrzeźwienia i przejrzenia na oczy ma jeszcze nawroty zaczadzenia posoborowizmem twierdząc, że pewna droga do powstrzymania utraty wiernych przez Kościół to "organizacja show", ale jeśli zaczyna zauważać nadużycia liturgiczne i cytuje encyklikę Ecclesia de Eucharistia Jana Pawła II, to znaczy, że jest szansa na wyzdrowienie, czego serdecznie życzymy, oferując w tejże intencji modlitwę i post. Wszak dzisiaj sobota Suchych Dni.