sobota, 25 września 2010
Katedra św. Jakuba w Innsbrucku
wtorek, 21 września 2010
ołtarz główny w katedrze św. Mikołaja w Amsterdamie
Założę się, że na katedralnej plebanii byle stolik pod telewizor jest wykonany gustowniej i z lepszego materiału...
Kyrie eleison!
Ojcze święty, dlaczego nam to robisz?
na zdjęciu w sutannie i kapie - pani Janina Hedges, "ksiądz" "kanonik" w anglikańskim opactwie Westminster. Stolica Apostolska na co najmniej 10 dni przed wizytą otrzymała wykaz osób, z którymi ma się przywitać Ojciec święty. Kolejny raz prawda przegrywa z kurtuazją :-(
Ojciec święty przywitał się również z "wielebną" Alison Tomlin "zwierzchniczką" "kościoła" metodystów
oraz z "wielebną" Robertą Rominger, "zwierzchniczką" zjednoczonego "kościoła" reformowanego.
Ojciec święty z samą stułą, bez papieskiego krzyża, za to druid dr Rowan Williams w mitrze i odziany w kapę - od razu widać, kto tu jest ważniejszy.
Wyraźnie zadowolony z siebie druid dr Williams wykonuje od niechcenia niedbałe gesty błogosławieństwa. Ojciec święty idzie obok w milczeniu. Nie błogosławi.
Dr Williams komenderuje: Pokój Pański niech zawsze będzie z wami! Ojciec święty stoi obok w milczeniu. W tym momencie czuję się, jakby ktoś mi dał w pysk. Archiherezjarcha i schizmatyk ma tupet szafować Pokojem Pańskim...
Całość tego smutnego filmu do obejrzenia w serwisie gloria.tv
Nowenna, dzień piąty
(Dzienniczek 1218)
Dziś sprowadź mi dusze heretyków i odszczepieńców, i zanurz ich w morzu miłosierdzia mojego; w gorzkiej męce rozdzierali mi ciało i serce, to jest Kościół mój. Kiedy wracają do jedności z Kościołem, goją się rany moje i tym sposobem ulżą mi męki.
I dla tych, co podarli szatę Twej jedności,
Płynie z Serca Twego zdrój litości.
Wszechmoc miłosierdzia Twego, o Boże,
I te dusze z błędu wyprowadzić może.
Jezu najmiłosierniejszy, który jesteś dobrocią samą. Ty nie odmawiasz światła proszącym Ciebie, przyjm do mieszkania najlitościwszego Serca swego dusze heretyków i dusze odszczepieńców, i pociągnij ich swym światłem do jedności z Kościołem, i nie wypuszczaj ich z mieszkania najlitościwszego Serca swego, ale spraw, aby i oni uwielbili hojność miłosierdzia Twego.
Ojcze Przedwieczny, spójrz okiem miłosierdzia swego na dusze heretyków i odszczepieńców, którzy roztrwonili dobra Twoje i nadużyli łask Twoich, trwając uporczywie w swych błędach. Nie patrz na ich błędy, ale na miłość Syna swego i na gorzką mękę Jego, którą podjął dla nich, gdyż i oni są zamknięci w najlitościwszym Sercu Jezusa. Spraw, niech i oni wysławiają wielkie miłosierdzie Twoje na wieki wieczne. Amen.
Udało się! W seminarium w Brugii przyjęto seminarzystę!
(jednego)
Powyższy wynik stanowi doskonały prognostyk dla przyszłości Nowej Wiosny Kościoła Posoborowego. Dziękujemy Wam, towarzyszu kardynale Danneels!
Gdyby się kto pytał - biskupem Brugii jest Jozef de Kesel, zwolennik porzucenia obowiązkowego celibatu i rozpoczęcia debaty na temat możliwości "wyświęcania" kobiet.
Rozszerzając niedawny wpis poświęcony biskupowi, zajrzyjmy do belgijskiej prasy, która cytuje wypowiedź Jego Ekscelencji dla stacji Radio 1 na temat udzielania "święceń kapłańskich" kobietom:
Dat is zeker bespreekbaar en dat hoop ik, maar dat ligt nog gevoeliger dan het probleem van het celibaat. Ik denk dat de discussie over het celibaat veel vlugger gevolg kan krijgen dan de discussie over de toelating van de vrouw tot het priesterambtTak, to słowa biskupa katolickiego. Strażnika Depozytu Magisterium Kościoła.
Temat z pewnością nadaje się do przedyskutowania i jest nawet bardziej delikatny niż kwestia celibatu. Myślę, że dyskusja na temat celibatu znacznie szybciej doprowadzi do rozwiązania niż dyskusja na temat dopuszczenia kobiet do święceń kapłańskich.
Kyrie eleison!
Przypomnijmy, że zgodnie z Prawem Kanonicznym usiłowanie udzielenia święceń kapłańskich kobiecie jest ciężkim przestępstwem skutkującym zaciągnięcie z automatu ekskomuniki zarezerwowanej Stolicy Apostolskiej.
Msza święta podczas rekolekcji oazowych
Takich kapłanów nam trzeba!
Serce kryształowe, lecz mózgu brak...
czyli II Turniej Chórów o Kryształowe Serce Chełmińskiej Jesieni w kościele pw. św. Jakuba Starszego.
Na plakacie jak widać zabrakło miejsca dla głównego sponsora turnieju. Na szczęście nie zabrakło miejsca dla reklam sponsora - na kościelnym płocie i - w samym kościele. Jak rozumiemy, konfesjonał idealnie nadaje się, aby powiesić na nim reklamę wędlin. Rozumiemy, że spowiednicy ich konsumpcję zlecają w ramach pokuty...
a nie róbcie z domu mego Ojca targowiska!
(J 2:16)
Kyrie eleison!
poniedziałek, 20 września 2010
o. Consolmagno chciałby ochrzcić kosmitę
Jak przystało na postępowego posoborowika, odrzuca również kreacjonizm.
Kyrie eleison!
Pytania odpowiedziane...
Niech Będzie Pochwalony Jezus Chrystus !
Czy można mieć do Państwa parę pytań w sprawach liturgii?
1. Czy można wyrazić np. pisemną prośbę do władzy kościelnej o umożliwienie sprawowania w moim mieście przynajmniej jednej Mszy św. w niedzielę w tradycyjnym rycie rzymskim? czy w ogóle taka forma zwrócenia się jest dopuszczalna?
- czy w takim wypadku kwestia znalezienia odpowiedniego kapłana, który zechciałby taką mszę odprawiać/ i zapewnienie odpowiedniej oprawy (księgi, szaty i sprzęty liturgiczne itp) leży po stronie wiernych czy miejscowego biskupa?
- jeżeli tak, to jaka powinna być droga , czy można zwrócić się z taką prośbą bezpośrednio do miejscowego biskupa, czy do proboszcza swojej parafii?
- czy musi być to grupa osób (jak liczna?)
2. Czy można uzyskać informację jak obecnie we mszy posoborowej powinno
się przekazywać znak pokoju podczas Mszy Św. - czy pozostawiono tą
kwestię lokalnym episkopatom , a jeśli tak które dokumenty i co na ten
temat mówią?
Obecnie obserwuję nagminne podawanie ręki wszystkim wokół - a jeszcze
parę lat temu był praktykowany niewielki ukłon w stronę najbliższych osób.
3. podobne pytanie dotyczy formy przyjmowania Komunii Św. - czy można
nadal na klęcząco? Z reguły sytuacja jest niezręczna bo kapłan staje wyżej na pierwszym stopniu prezbiterium a wierny klekając niejako "zmusza" go do niskiego
skłonu Oczywiście balasek już nie ma. Raz spotkałem się, że kapłan gestem dał
znak by podnieść się z kolan.
(imię i nazwisko do wiadomości Redakcji)
odpowiadamy:
Ad 1: Zasadniczo (zgodnie z motu proprio Summorum pontificum) prośby o taką celebrację należy kierować do miejscowego proboszcza. Oczywiście zapewnienie paramentów, szat, ksiąg, etc. leży po stronie proboszcza. Jeśli proboszcz nie jest w stanie sam zorganizować celebracji, winien poprosić o pomoc kurię diecezjalną. Warto, aby wierni (minimalna liczebność grupy nie jest ustalona, ale wskazane, aby nie były to 2-3 osoby, tylko nieco więcej) pomogli proboszczowi w przygotowaniach do celebracji (przygotowanie bielizny ołtarzowej, pomoc w przygotowaniu szat, śpiewów, materiałów informacyjnych, itp.) Mimo iż coraz więcej kapłanów przekonuje się do "starej Mszy", warto "załatwić" na pierwszą celebrację kapłana, który dobrze zna ryt i będzie w stanie odprawić "instruktaż", choćby jedynie Mszę cichą. Wykaz kapłanów, którzy służą pomocą znaleźć można na stronach Nowego Ruchu Liturgicznego. Prośbę do proboszcza składamy na piśmie. W razie problemów - interweniujemy w kurii diecezjalnej. W razie ignorowania przez kurię, niezwłocznie zawiadamiamy o trudnościach kardynała prefekta rzymskiej Kongregacji Nauki Wiary, który jest zwierzchnikiem Komisji Ecclesia Dei. Można pisać po polsku.
Ad 2: Przypominam, że obrzęd przekazania POKOJU [offerte vobis pacem!] (a, nie "znaku pokoju") jest obrzędem opcjonalnym w NOM, więc wierni zasadniczo nie mają obowiązku dokonywania jakiejkolwiek interakcji z otoczeniem. Ja na tę okoliczność klękam, skłaniam głowę i rozpoczynam przygotowanie do Komunii świętej - i takowe zachowanie panu z serca rekomenduję. Wogóle sam gest przekazywania pokoju PAŃSKIEGO w sposób "poziomy" (Wiśniewski-Kowalskiej, Nowak-Stefaniakowi, Malinowski-Michalakowej), zamiast "pionowego", uporządkowanego - celebrans->asysta->kler w prezbiterium->ministranci jest niezrozumiały i nielogiczny. Jak wiele obrzędów posoborowych, wyprodukowanych przez zespół rozrywkowy "Consilium" pod wodzą Abpa Bugniniego.
Ad 3: Każdy wierny zawsze i w każdych okolicznościach ma niezbywalne prawo bycia wykomunikowanym, jeśli klęczy. Żaden kapłan ani biskup nie ma prawa żądać, aby wierny wstał i przyjął Komunię świętą na stojąco. Przypomina o tym m.in. instrukcja Redemptionis Sacramentum:
91. Przy udzielaniu Komunii świętej należy pamiętać, że „święci szafarze nie mogą odmówić sakramentów tym, którzy właściwie o nie proszą, są odpowiednio przygotowani i prawo nie zabrania im ich przyjmowania”. Stąd każdy ochrzczony katolik, któremu prawo tego nie zabrania, powinien być dopuszczony do Komunii świętej. W związku z tym nie wolno odmawiać Komunii świętej nikomu z wiernych, tylko dlatego, że na przykład chce ją przyjąć na klęcząco lub na stojąco.
Esy-floresy znowu w Gdańsku
O esach-floresach pisaliśmy już na naszym blogu. Może by tak napisać do Abpa Głodzia, aby wydał zakaz organizowania tego wodewilu, a o. Wincentego Adiego przesunął do sekcji gimnastycznej? Patataj, patataj...
Swoją drogą - Ambasada Indonezji, Marszałek Województwa Pomorskiego i Prezydent Gdańska - sprawujący patronat nad Najświętszą Ofiarą... Czy to nie ociera się o bluźnierstwo?
Oaza przemeblowuje kaplicę
Dotychczas stojące w niej figurki zostały wyniesione
Na kolejnych zdjęciach widać, że nie oszczędzono nawet znajdującego się w kaplicy ołtarza, w którym "ze zdziwieniem" zauważono zamontowany "klasyczny" portatyl. Nie wiem, czym się różni portatyl klasyczny od nieklasycznego, ale zapewne PT Czytelnicy pomogą.
św. fizjologia rządzi belgijskim klerem
- Uważam, że Kościół powinien sobie postawić pytanie, czy należy utrzymać obowiązkowy charakter celibatu. Można by powiedzieć, że są księża żyjący w celibacie. Ale jednocześnie, są ludzie, dla których celibat jest po ludzku niemożliwy do utrzymania i oni również powinni mieć szansę zostać księżmi - oświadczył w sobotę biskup Brugii Jozef De Kesel (na zdjęciu po lewej) we flamandzkiej telewizji publicznej VRT.Zyskał wsparcie innego belgijskiego hierarchy, biskupa Liege Aloisa Joustena, który w telewizji francuskojęzycznej RTL-TVI wezwał do debaty na temat celibatu w Kościele. Zastrzegł jednocześnie, że przeprowadzenie debaty nie oznacza koniecznie podjęcia w jej wyniku decyzji o zniesieniu celibatu.
Głos zabrał także biskup Hasselt Patrick Hoogmartens, który powiedział: "Wcale nie uważałbym za głupie, by żonaci mężczyźni mogli zostać księżmi". Wprost uznał, że utrzymywanie celibatu jest "niepotrzebne".
Na wypowiedź biskupów zareagowała Konferencja Episkopatu Belgii. Jej rzecznik Juergen Mettepenningen powiedział, że priorytetem jest teraz zadośćuczynienie ofiarom wykorzystania seksualnego ze strony księży. - Dopiero w drugiej fazie będziemy mogli rozpocząć debatę, którą sugeruje biskup De Kesel. Ale chodzi tu o debatę w wewnętrznych strukturach Kościoła - zaznaczył rzecznik.
W zeświecczonej, choć tradycyjnie katolickiej Belgii tegoroczny sondaż wykazał, że 69 proc. Belgów opowiada się za małżeństwami duchownych, a wśród katolików ten odsetek sięga 73 proc.
komentarz zbyteczny
czwartek, 16 września 2010
Ulica to nie jest miejsce do modlitwy
Księdzu kanclerzowi chciałbym przypomnieć, że logiczną konsekwencją stwierdzenia "ulica nie jest miejscem do modlitwy" jest wniosek "plac Piłsudskiego nie jest miejscem do sprawowania Najświętszej Ofiary". To co, kiedy wysadzamy stojący tam krzyż? Kiedy kuria warszawska wyda kapłanom zakaz noszenia na wierzchu sutanny czy habitu - różańców? Kiedy zabroni wiernym żegnania się podczas przechodzenia mimo budynków kościelnych? Kiedy zagrozi interdyktem idącym po ulicach pielgrzymom śpiewającym litanie w granicach miasta stołecznego? Zastanawiam się też, co z procesjami na Boże Ciało? Pytania mnożą się jak króliki.
Kyrie eleison!
Przyjdź Panie Jezu!
PS. Zastanawiam się, w którym szpitalu, hospicjum czy przy której kaplicy cmentarnej wylądowałby dzisiaj jako kapelan ks. Jerzy Popiełuszko, gdyby Go SB nie zdołało zamordować w 1984 r.? Oczywiście wylądowałby za karę za "uprawianie polityki", bo nie wierzę, że dałby sobie "zadrutować gębę"...
wtorek, 14 września 2010
Yn lle allor - trestyl trist, yn lle Krist - mae bara
Dlaczego wspominam o św. Ryszardzie? Ano dlatego:
14/09/2010 17.18.29
Wielka Brytania: słowniczek dla ateistów czy elementarz religijnego analfabetyzmu?
Na kilka dni papieską podróżą do Wielkiej Brytanii tamtejsze episkopaty opublikowały słowniczek, który ma wyjaśnić niewierzącym, czym jest katolicka liturgia. Msza to swoiste muzyczne show – czytamy w broszurce. Ołtarz to po prostu stół, a Eucharystia to trochę chleba i wina, które w ściśle określonym momencie przedstawienia pojawiają się na scenie. Celebrans to ktoś między aktorem i artystą – dowiadujemy się z elementarza. Sygnowany przez szkockich i angielskich biskupów słowniczek dla niewierzących wywołał wiele kontrowersji zarówno w Londynie, jak i w Watykanie. Jeśli ktoś porównuje Mszę do koncertu rockowego, to chyba chce, aby niewierzący nie zrozumieli niczego z wiary katolickiej – twierdzi dziś we włoskim dzienniku Il Foglio anonimowy przedstawiciel Kurii Rzymskiej. Idea słowniczka wywołała też podziały wśród samych biskupów. „Nasza hierarchia jak zwykle chce być modna, a przy tym się tylko ośmiesza i dyskredytuje samą podróż” – mówi cytowany przez brytyjskie media jeden z angielskich biskupów.
kb/ il foglio
Żenujące jest to, że żaden z czynowników Kurii Rzymskiej nie ma cojones, aby skrytykować pod imieniem i nazwiskiem bibułę wydaną nakładem jego szalonych kumpli z Wysp, ale i tak jest postęp, że Radio Watykańskie krytykuje brytyjski episkopat, w dodatku z pozycji jak najbardziej katolickich. Coś się chyba zmieniło!
Kiedyś pijany zając włóczył się po rżysku,
A spotkawszy niedźwiedzia, naprał go po pysku.
Niedźwiedź wpadłszy do domu wrzasnął: - Leokadio!
Coś się chyba zmieniło, włącz no prędko radio!
Andrzej Waligórski, bajeczki babci Pimpusiowej
niedziela, 12 września 2010
Szatanista spotka się z młodzieżą w kościele NSPJ we Wrocławiu!
Liczymy, że nasi czytelnicy masowo zaprotestują przeciwko tej ohydnej profanacji, poinformują biskupa miejsca oraz Stolicę Apostolską, a biskup dopilnuje, aby lewacki jurgieltnik CIA, tow. Tondup poszedł sobie głosić swoje zwichnięte nauki gdzie indziej. Pan dalajlama w swej autobiografii (Dalajlama XIV, Wolność na wygnaniu, Warszawa 1993 r.) opowiada o tym, jak to korzysta z medium, przez które przemawia Neczung, "osobisty opiekun dalajlamów od setek lat"; medium (po tybetańsku kuteri) w transie nosi na sobie 30 kg ubrań i swobodnie przemawia, aż wreszcie pada bez zmysłów. Kilka migawek z takiej sesji "kierownictwa duchowego" można znaleźć w serwisie YouTube
Cor Jesu Sacratissimum, miserere nobis!
Cor Jesu Sacratissimum, miserere nobis!
Cor Jesu Sacratissimum, miserere nobis!
aktualizacja: 14.09.2010 godz. 23:21
Nasi czytelnicy donoszą, że na stronie aktualności Kurii Metropolitalnej Wrocławskiej można znaleźć informację o treści:
W związku z pojawiającymi się pytaniami w tej sprawie, Wrocławska Kuria Metropolitalna informuje że w ramach planowanej w dniach 23-24 września 2010 r. wizyty we Wrocławiu, przewodniczącego wspólnocie tybetańskiej Dalajlamy XIV, nie jest przewidziane żadne spotkanie w świątyni ani w żadnym innym obiekcie kościelnym
Co nie zmienia faktu iż parę dni wcześniej BYŁO PRZEWIDZIANE, o czym możemy się przekonać odwiedzając choćby różne serwisy internetowe z oficjalnym programem wizyty: Gazetę Wyborczą, Wroclove2012, a nawet oficjalny serwis Urzędu Miasta, na którym wciąż wisi informacja o spotkaniu w kościele NSPJ.
Są zatem dwie możliwości - albo arcybiskup metropolita nic nie wiedział o przygotowanym spotkaniu z pogańskim guru, albo wiedział, zezwolił, po czym wskutek "nagonki" urządzonej m.in. przez tradsów, łaskawie zmienił zdanie. Sam nie wiem, który wariant jest bardziej żenujący.
Wróbelki ćwierkają, że za organizacją niedoszłego spotkania z młodzieżą w kościele stoi ks. rektor Mirosław Maliński, znany wrocławski duszpasterz akademicki, który jeszcze parę dni temu był pewien, że się uda. Jeśli inne wróbelki zechciałyby nam jeszcze coś poćwierkać, zapraszamy na nasz parapet ;-)
środa, 8 września 2010
Synkretyzm po watykańsku
(Wszystkie religie, wraz ze swoimi świętymi księgami, miejscami kultu i symbolami, mają prawo do szacunku i ochrony)
- tako rzecze niepodpisane przez nikogo oświadczenie "w sprawie zapowiedzi palenia Koranu" wydane przez papieską "radę ds. dialogu międzyreligijnego", które zamieszcza dzisiejszy Biuletyn VIS. Ciekawe, czy to dotyczy również afrykańskich szamanów, animistów od zarzynania kurczaków na ołtarzach w Asyżu, hinduskiego kultu Kali albo szatanistów?
Ojcze święty - rozwiąż czem prędzej tę szemraną radę, a jej dotychczasowych urzędników wyślij na przyspieszone emerytury! Te rogamus, audi nos!
Po co kapłani na pielgrzymce noszą fioletowe stuły?
Kolejne ornatopodobne łachy dla lektorów
świeckim nigdy nie wolno przyjmować funkcji diakona lub kapłana lub nakładać ich szat albo innych do nich podobnych.
I co z tego, skoro i tak powyższą instrukcję szczeciński episkopat ma w sempiternach...
linki do zdjęć: 1, 2, 3
Swoją drogą proszę zwrócić uwagę na "ręce złożone do modlitwy" u zmęczonych życiem (i wizytą biskupa) celebransów (Ekscelencję chyba brzuch boli, bo się tak trzyma pod żołądkiem).
Jak czytamy na jednym z portali:
składanie rąk przy modlitwie symbolizuje wzniesienie duszy do Boga i oddanie Mu się z wiarą. Jest znakiem poddania się Jego woli, jako najwyższemu Panu. Od XIII w. zaczął się rozpowszechniać nowy zwyczaj składania rąk z wyprostowanymi palcami. Zwyczaj ten praktykowany był tak w liturgii, jak i poza liturgię. Ten sposób składania rąk wywodzi się z frankońskiej formy składania hołdu zwierzchnikowi. Wasal ze złożonymi rękami występował przed swoim suwerenem, otrzymując od niego zewnętrzny znak inwestytury. Obrzęd ten wszedł do święceń kapłańskich, gdzie nowo wyświęcony kapłan swoje złożone ręce wkłada w ręce biskupa, przyrzekając mu i jego następcom posłuszeństwo i szacunek. (...) Gdy jako ministrant nie niesiesz żadnego przedmiotu, albo gdy nie masz w ręku modlitewnika - śpiewnika, wtedy złóż swoje ręce. Ręce powinny być zawsze złożone na wysokości piersi i stale skierowane ku górze. Kiedy łączymy nasze ręce razem i składamy je do modlitwy, wtedy znaczy to: my gromadzimy się, zwracamy się do Boga, oddajemy Mu siebie samych!
wtorek, 7 września 2010
Kazanie na rozpoczęcie nowego roku szkolnego
Drodzy uczniowie, drodzy rodzice, drodzy nauczyciele, drodzy wierni,
Dzień dzisiejszy, w którym rozpoczynamy nowy rok szkolny, jest dniem pełen wzruszeń zarówno dla was – drodzy rodzice, jak i dla szkoły. Powód tego jest prosty – jest to dzień bardzo ważny, dzień niosący wiele nadziei na przyszłość, a również determinujący w znacznym stopniu, jaka ta przyszłość będzie. Zdenerwowanie i niepewność, jakie odczuwacie dziś w waszych sercach drodzy uczniowie, towarzyszą wam dlatego, że dobrze zdajecie sobie sprawę, iż wiele zależy od tego, jak będą wyglądały wasze pierwsze dni w szkole. Wiecie, że spełnienie nadziei i marzeń waszych i waszych rodziców zależy w dużej mierze od tego, jak będziecie czuli się w niej czuli, a pierwszy dzień zwykło przyjmować się za zapowiedź i omen na przyszłość.
Nasz święty Patron, Tomasz z Akwinu, w swym dziele „De ente et essentia” pisze, że mały błąd popełniony na początku doprowadzi nieuchronnie do poważnego błędu w przyszłości. Jeśli jechaliście kiedyś autostradą, zwłaszcza przez dłuższy czas, wiecie dobrze, że mały błąd w wyborze zjazdu może zaprowadzić was bardzo daleko od miejsca, w którym chcieliście się znaleźć. Podobnie jest na drodze naszego życia: jedna mała pomyłka popełniona na jego początku doprowadzić może do katastrofy i zaprowadzić was daleko od szczęśliwości, której tak pragniecie. Nasze życie jest trudne właśnie z powodu błędu popełnionego przez pierwszych rodziców u samych początków rodzaju ludzkiego. Postarajmy się więc rozpocząć ten nowy rok szkolny dobrze, gdyż od dobrego początku naprawdę wiele zależy.
W encyklice rozpoczynającej jego pontyfikat św. Pius X jasno wyraził ideę, która musi przepajać również i nas u progu nowego roku szkolnego: „Gdyby przeto kto pragnął mieć od nas jakie zawołanie, które by dążność duszy Naszej streszczało, to jedno zawsze mówimy: «Odnowić wszystko w Chrystusie!»” (E supremi apostolatus, 4). Tym, którzy są nowi w naszej szkole, lub też chcieliby wiedzieć, jaki jest jej prawdziwy cel, możemy jedynie powtórzyć za świętym papieżem: „Nie mamy innego programu, jak tylko «odnowienie wszystkiego w Chrystusie»” (ibid). Taki jest właśnie nasz program, odnowić wszystko w Chrystusie. To właśnie stara się realizować nasza szkoła przez wszystkie lata waszej tu nauki: uformować was na podobieństwo Chrystusa poprzez Jego naukę i Jego łaskę.
Dlatego, drodzy uczniowie i drodzy wierni, podstawowy cel naszej szkoły jest zasadniczo identyczny z celem Świętej Matki Kościoła: chcemy uformować was na chrześcijan, sprawić, by na duszach waszych odcisnęło się podobieństwo Chrystusa Pana. Taki jest sens regulaminu, który zobowiązujecie się przestrzegać, taki jest powód tego, że wasi rodzice oddali was pod naszą opiekę. Wasze codzienne obowiązki kierować was będą ku temu właśnie celowi: by wypełnić wasz umysł wiedzą i zdrowymi zasadami, by wzmocnić waszą wolę poprzez codzienne ćwiczenia i dyscyplinę. Wszystko to ma na celu waszą doskonałość, doskonałość która nie jest jedynie ludzka, lecz Boska, na podobieństwo samego Zbawiciela. Jesteście powołani nie tylko do tego, by uczyć się, nabywać umiejętności czy zyskać nawet by wszechstronne wykształcenie. Jesteście powołani do tego, by być jak nasz Pan Jezus Chrystus, by być zjednoczonymi z Bogiem przez całą wieczność.
Jesteście tutaj nie ze względu na przyszła karierę czy sukces finansowy, choć mamy nadzieję, że osiągniecie pomyślność również w tych dziedzinach, zgodnie z obietnicą Zbawiciela: „Szukajcie więc najprzód królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a to wszystko będzie wam przydane” (Mt 6,33). Zaprawdę, jeśli powiedzie wam się w tym, co przede wszystkim postaramy się wam wpoić, czyli jeśli będziecie prowadzili cnotliwe życie, wszystkie inne rzeczy zostaną wam przydane. Dobrze jest pamiętać o tych zasadach przekazanych nam przez świętego papieża, zwłaszcza w czasach trudnych, w jakich przyszło nam żyć obecnie. To właśnie dlatego, że tak wiele szkół zapomniało o fundamentalnym celu edukacji, stały się one tak szkodliwe i niebezpieczne dla dzisiejszej młodzieży. Wychowanie stało się obecnie zadaniem nadzwyczaj trudnym, mamy jednak niezachwianą nadzieje, że z pomocą łaski Bożej wszystko jest możliwe. Chrystus Pan obiecał nam zwycięstwo, jeżeli tylko pozostaniemy Mu wierni.
Dzień ten jest równocześnie dla nas dniem wielkiej radości, widzimy bowiem przed nami kolejne pokolenie, które w przyszłości – gdy nadejdzie nasz czas – zajmie nasze miejsce. Częstokroć trudności, z jakimi zmuszeni jesteśmy zmagać się w tym życiu, wynikają z błędów, jakie popełniliśmy w młodości. Nauczanie młodych, ostrzeganie ich przed niebezpieczeństwami i przygotowywanie do mężnego znoszenia przeciwności, są dla nas również źródłem pociechy i nadziei, że być może nie będą oni musieli okupić własnym cierpieniem błędów, jakie my sami niegdyś popełniliśmy. Częstokroć najlepszym sposobem na zadośćuczynienie za grzechy młodości jest chronienie przed nimi innych. Jak pisał Shakespeare „przesyt często bywa ojcem postu” (Miarka za miarkę, II, 1), dzięki Bożej Opatrzności wszystkie rzeczy wykorzystane być mogą dla naszego zbawienia.
Tak więc, drodzy wierni, w ten dzień tak pełny nadziei i tak ważny ze względu na swe konsekwencje, musimy przede wszystkim prosić o pomoc najlepszego Boga. Dlatego właśnie rozpoczynamy od Najświętszej Ofiary Mszy, źródła wszelkich łask. Módlmy się podczas tej Mszy zwłaszcza do naszego świętego Patrona Tomasza z Akwinu, który poprzez swe życie i naukę jest dla nas wzorem, jak prosi go o to Kościół „et quae docuit intellectu conspicere, et que egit imitatione complere”, by raczył wyprosić dobry koniec tego, co właśnie rozpoczynamy. Módlmy się też do Tej, która rozpoczęła dzieło Odkupienia, która poczęta została jako Niepokalana, by czuwała nad rozpoczynającym się właśnie rokiem szkolnym i doprowadziła go do szczęśliwego końca. Amen.
ks. Jan Jenkins FSSPX
Szkoła "katolicka" w Siemianowicach Śląskich
Witam serdecznie,
Od dłuższego czasu chciałam wysłać Państwu zdjęcia, które mnie zbulwersowały.
Są to zdjęcia zamieszczone na stronie Publicznego Gimnazjum i Katolickiego Liceum w Siemianowicach Śląskich. Po pierwsze nie mieści mi się w głowie,że KSIĄDZ może przebierać dziewczyny za ministrantów, kiedy w szkole (KATOLICKIEJ!) ministrantów jest masa (no, może nie masa, ale trzech by się znalazło na pewno). Nie rozumiem...takie urozmaicenie?
Trzecie ze zdjęć jest ze spotkania opłatkowego jednej z klas. Możemy zauważyć, że chłopak wyciąga rękę w wulgarnym geście.
Jak możliwe są takie wybryki w szkole katolickiej !? Nie wiem, jak takie zdjęcie może być umieszczone na oficjalnej witrynie szkoły? Nadmienię jeszcze,że tego chłopaka spotkałam na rekolekcjach oazowych bodajże w zeszłym roku.
Niestety, jestem absolwentką tegoż gimnazjum i liceum. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć: placówki katolickiej ta szkoła nie przypomina. Ale przecież to nie problem zrobić manewr kopiuj - wklej i umieścić na stronie startowej taki piękny cytat Jana Pawła II, prawda?
Postawy Chrześcijanina - Katolika przez 6 lat uczęszczania do tej szkoły nie dostrzegłam ani wśród większości kadry (promowanie przez pewnych nauczycieli swobody seksualnej, in-vitro, aborcji, tolerancji wobec homoseksualizmu, wulgarne odzywki) ani wśród uczniów.
Na miejscu Pani dyrektor ze wstydu zapadłabym się pod ziemię.
(...)
Pozdrawiam serdecznie, wierna czytelniczka
(imię i nazwisko do wiadomości redakcji)
link do galerii
źródło:
http://www.katolik.siemianowice.pl/images/obraz_009.jpg
Może by tak Kuria Metropolitalna w Katowicach zainteresowała się tą placówką,: za przeproszeniem: oświatową i zrobiła w niej porządek? Księże Arcybiskupie, prosimy uprzejmie!
piątek, 3 września 2010
"księża patrioci" powracają?
Parę lat temu nadzwyczaj ambitni bracia Dariusz i Ireneusz Rasiowie, rodem z jednego nowohuckich osiedli, związali się mocno z księdzem kardynałem Stanisławem Dziwiszem, stając się jego przybocznymi. Pierwszy z nich, ksiądz, uzyskał awans na sekretarza kardynalskiego, drugi, poseł i szef małopolskiej Plaformy Obywatelskiej (wcześniej był radnym miejskim z ramienia PiS), dał się wykreować na łącznika pomiędzy kurią krakowską a swoją obecną partią.
Wykorzystując te relacje obaj bracia nie tylko budują na nich swoje życiowe kariery, ale i przy ich pomocy starają się wspólnie powiązać archidiecezję krakowską ze strukturami PO. Taki mały, dość prymitywnie sklecany, sojusz ołtarza z tronem, którego efektami są wizyty kandydatów PO w czasie kampanii wyborczych na kardynalskich salonach, oczywiście w błyskach fleszy, oraz rekolekcje organizowane dla posłów i senatorów, ale tylko dla swojego ugrupowania. Dlaczego tylko dla PO? Niektórzy księża żartują, że widocznie bracia stosują tutaj ewangeliczną zasadę, iż "nie zdrowym, ale chorym potrzeba lekarza".
Księża - którzy na ogół mają już dość szarogęszenia się braci - żartują także, iż poseł Ireneusz Raś chciałby bardzo decydować o ważniejszych nominacjach proboszczowskich w archidiecezji krakowskiej, a jego starszy brat ks. Dariusz, pragnie ustalać kolejność nazwisk na liście wyborczej małopolskiej PO. Niby to żart, ale rzeczywiście duchowni pragnący awansu nisko kłaniają się się panu posłowi, a młodzi i ambitni aktywiści partii władzy starają się zaprzyjaźnić z księdzem kapelanem.
Do niedawna działalność braci Rasiów można było traktować z przymrużeniem oka. Jednak niedawno stało się to poważną sprawą. Otóż poseł Raś przed wyborami samorządowymi rozesłał do wszystkich proboszczów archidiecezji krakowskiej coś w rodzaju listu pasterskiego, zachęcającego ich do współpracy z jego partią. Zastosował przy tym chwyt poniżej pasa, wypominając, ile który proboszcz dostał pieniędzy na odnowę kościoła. Jest to metoda prosta jak konstrukcja cepa - będzie popierał PO, to dostaniesz pieniądze na remonty i adaptacje, nie będziesz to nie dostaniesz.
Nie wiem, czy bracia Rasiowie czytali moją książkę "Księża wobec bezpieki". Gdyby jednak uważnie ją przeczytali, to zauważyliby, ze powyższa metoda jest kopią postępowania innej partii władzy, Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, która począwszy od lat pięćdziesiątych starała się utworzyć ruch tzw. "księży-patriotów", lojalnych wobec komunistycznych struktur. Nie cofano sie przed szantażem i prowokacją, ale największe sukcesy odnoszoną jednak poprzez przekupywanie duchownych, którym także obiecywano pieniądze na remonty i utrzymanie kościołów czy salek katechetycznych. Jak mawiał jeden z działaczy komunistycznych, większe efekty niż kij daje marchewka.
Platforma w Małopolsce ma niskie notowania, co wykazują kolejne wybory. Nie ma więc wątpliwości, że ambitni bracia pójdą za ciosem. Ksiądz Dariusz Raś ma dostęp do wielu poufnych spraw tak archidiecezji, jak i księży w niej pracujących. Ciekawe więc, co teraz jego brat wymyśli. Może będzie jednak kij a nie marchewka. Trzeba to będzie uważnie obserwować.
A braciom kapłanom radzę, aby list Rasia wrzucili do kosza. Nie takie rzeczy nasza archidiecezja już przechodziła.
Komentarz chyba zbyteczny
środa, 1 września 2010
Konsekracje biskupie bez zgody Stolicy Apostolskiej
Dziwi nas nieco, że katolicki biskup miejsca pozdrawia kolesia, który przed chwilą zaciągnął na siebie z automatu formalną ekskomunikę (wcześniej zaciągał już je choćby materialnie za schizmę i herezje) , ale Kościół posoborowy z braku logiki i spójności wewnętrznej nie od dziś słynie. I jak w takiej sytuacji ma być dobrze, skoro sami pasterze robią swoim wiernym wodę z mózgu?